tag:blogger.com,1999:blog-2762559326722809131.post2182054097436305300..comments2024-03-27T18:39:10.997+01:00Comments on Krzysztof Gdula, Góry Kaczawskie i Roztocze: RozmyślaniaKrzysztof Gdulahttp://www.blogger.com/profile/06523514782120741183noreply@blogger.comBlogger2125tag:blogger.com,1999:blog-2762559326722809131.post-32060000590377176302018-06-27T23:07:10.385+02:002018-06-27T23:07:10.385+02:00Dziękuję Ci. Jesteś niezawodna :-)
Gdyby dobrze si...Dziękuję Ci. Jesteś niezawodna :-)<br />Gdyby dobrze się zastanowić, łacno (czasami lubię użyć starego wyrazu) dojdzie się do wniosku, że tak naprawdę nic nie robiąc jednak robimy coś bardzo ważnego, mianowicie odpoczywamy, relaksujemy się, regenerujemy siły, także, czy raczej przede wszystkim, psychiczne. Człowiek powinien mieć czas dla siebie, tylko dla siebie. Żeby przemyślał to i owo, pomarzył, uładził się ze sobą, a niechby i zdrzemnął bez żalu.<br />Chomiku, na pewno niektóre poglądy Marka, a zwłaszcza te budzące w nas sprzeciw, są mocno osadzone w jego epoce nieprzystającej do naszych czasów, chociażby ten o istotach wyższych i niższych. Wiadomym jest, że w starożytności nawet światli ludzie traktowali niewolnictwo jako stan naturalny – to kolejny przykład. Z tym faktem, nota bene, bardzo trudno mi się pogodzić. Jednakże Markowa myśl o porządku wszechświata, w którym mieści się nasz los, nawet ten trudny i przykry, ta myśl i obecnie jest powtarzana. Jest w niej coś, co ciekawi mnie i pociąga, mimo całego mojego sprzeciwu.<br />W państwie mającym dobre prawo i rząd, ustabilizowanym, bezpiecznym, nawet ci, którzy nie zajmują się wcale dobrem wspólnym, ową rzeczą pospolitą, dają państwu to, co prawy obywatel winien dawać. Tak uważam. Pracując coś wytwarzają, rzecz lub wartość niematerialną – wszak dla dobra ogółu, a podatki płacą nawet jeśli nie chcą, chociażby przy okazji zakupów, więc zasilają kasę państwa. Ergo – są dobrymi obywatelami.<br />Nasilenie indywidualizmu mam za skutek stanu, w jakim żyją obywatele tych krajów, i nie znajduję w tym trendzie cech negatywnych. Zawsze znajdą się jednostki chcące się spełniać w polityce, ale człowiek ma powinności przede wszystkim względem siebie; ojczyzny już nie trzeba wyzwalać ani czynnie bronić. <br />Właśnie. Wiesz, doszedłem do pewnego wniosku: człowiek który bardzo chce mieć stanowisko dające mu dużą władzę, nie powinien dostać tej posady. Za ideał mam postawę Marka, który tylko przyjął funkcję cezara, świadom ciężarów, i chyba wolałby wcześniejsze swoje spokojne życie. No tak, tylko kto i kogo miałby wybierać na te setki stanowisk, skoro powszechnie mówi się o nich, iż są prestiżowe? Co niewłaściwego w takim określeniu, może zapytasz? Bo myli się, czy też utożsamia, władzę wynikającą z piastowanego stanowiska, z wartością osoby piastującej. Szczególnie podatni na tę pomyłkę są politycy, co bardzo źle o nich świadczy.<br />Podoba mi się obecna definicja społeczeństwa zorganizowanego w państwo (nie wyczytana, piszę tutaj o moim rozumieniu nowoczesnego państwa) – nie jako mrowisko czy rój, a zbiór indywidualności, jednostek w pełni autonomicznych. Jako podmiotów tworzących razem państwo. Więc odwrócenie roli: suwerenem jest każda jednostka, a państwo jest formą zorganizowania ich życia społecznego i jako takie pełni wobec nich funkcję usługową, im podległą. Do takiego ideału jeszcze nam daleko, a żeby to sobie uświadomić, wystarczy popatrzeć na „polytyków” w telewizorni.<br />Pełna zgoda co do skrajnego determinizmu. Chomiku, ostatnio chyba częściej niż kiedyś dochodzę do wniosku, iż lepiej dać losowi więcej luzu, nie trzymać tak mocno wędzideł, bo im mocniej je ściągamy, tym bardziej nerwowy i nieprzewidywalny się staje wierzchowiec. Moim powracającym… może nie marzeniem, ale na pewno pociągającą wizją, jest całkowite puszczenie wodzy i patrzenie gdzie też mnie ta szkapina, mój los, zawiedzie. Nie mam odwagi tego zrobić, ale chciałbym. <br />Zaufać i poczuć wolność.<br />W jednym fragmencie mojej rzeczywistości udało mi się puścić wodze – właśnie w polityce, w sprawach państwa. Lepiej mi, Chomiku. Pozbyłem się niepokojów związanych z polityką, na którą mniejszy mam wpływ, niż wynosi prawdopodobieństwo trafienia szóstki. Wolę więc nie wiedzieć – a moja niewiedza polityczna jest niemal absolutna, skoro miesiącami nie dopuszczam do siebie najmniejszej informacji – ale w zamian czasami zagrać w totka.<br />Zmęczony i ja jestem, dzisiejszy dzień był trzecim dniem przeprowadzki. Ustawiamy lunapark w Ustroniu, pojutrze będzie otwarcie. Przede mną siedem tygodni bez przeprowadzek – uśmiech losu :-)Krzysztof Gdulahttps://www.blogger.com/profile/06523514782120741183noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2762559326722809131.post-23070821818464238572018-06-26T21:58:50.037+02:002018-06-26T21:58:50.037+02:00Metoda nic nie to robienia i zachwytu nad nią jest...Metoda nic nie to robienia i zachwytu nad nią jest dla mnie doskonała. Ciężko mi ją niekiedy praktykować lecz wiem, źe to ona daje mi siłę, energię. Właśnie to wielkie NIC. Dla mnie oznacza odrzucenie przymusu, rezygnacje z wszelakich konieczności i podążanie za sygnałami z ciała płynącymi. Takie „odgruzowywanie” siebie. Nie wiem, czy to dobre, czy złe, do czego prowadzi lecz niekiedy sił już brakuje. Najczęściej kończy się to porządnym wysłaniem, takim, ktore nazywam „smacznym” i wtedy tyle rzeczy mi się chce, a inne same rozwijają swoje chodniki, którymi łatwo podążać. Szybko spisuje co i kiedy, a potem wystarczy tylko zrobić błyskawicznie i co najdziwniejsze czas się rozszerza, wydłuża.<br />Wiesz, te rozmowy ple, ple, zaczynam je również cenić. Czasem ich unikam (no dobrze - postępuję tak często i irytuję się w trakcie), lecz od dawna ćwiczę się w płynięciu z nimi, reagowaniu, odpowiadaniu, nie bagatelizowaniu. W końcu w każdej z tych sytuacji jestem ja sama. Próbuję, są i porażki i małe zwycięstwa - dzisiaj udało mi się sprowokować kolegę (była to prowokacja poprzez podanie przykładu) do wymyślenia zdania, ktore byłoby prawdą, a nie kłamstwem na użytek konieczności wypełnienia bzdurnego punktu. Dlaczego?, ponieważ jest rubryka i trzeba ją wypełnić, czyli napisać co bądź. Przy czym okazało się, że nawet nie wiadomo kto te rubrykę stworzył. Jak zwykle ręce opadają, robić coś, żeby robić.<br /><br />Droga to dla mnie problemy nie wydumane. Droga to moje życie, chce aby było na tyle spełnione na ile mogę wpływać, kontrolować jego przebieg. To nie jest łatwe. Zdaję sobie sprawę, źe na wiele rzeczy po prostu nie mam wpływu lecz i tak staram się zajmować stanowisko. Dotyczy to kwestii związanych z polityką mojego kraju, sprawami globalnymi i tymi na moim podwórku. I tak niewiele robię tj. w gruncie rzeczy zajmuję się sobą, lecz to też jest istotne, ponieważ jeśli mam być sobą i zajmować jakieś stanowiska to chce wiedzieć za czym się opowiadam i dlaczego.<br />Aureliusz był bardzo mądrym człowiekiem lecz rozpatrywał sprawy w swoich czasach. Może dlatego nie wszystkie są dostępne, przydatne, aktualne w naszym bytowaniu? <br />Ta z rojem pszczół zdaje mi się interesująca. Obecnie przechył jest w kierunku indywidualizmu i niewielu dba o dobro wspólne, a ono jest tworzywem naszej rzecyzwistości. Z kolei podziałowi na istoty wyższe i niższe jestem (jak się domyślasz) głęboko przeciwna. Podobnie jest z akceptacją losu. Skrajny determinizm mnie odrzuca. Zgadzam się i jednocześnie buntuję, gdyż silnie wierzę w nasz, możliwy wpływ i to niezależnie od końcowego wyniku - czy nam się udało czy nie. Popatrz, nawet słowo „udało” wskazuje na niepewność. Czytam ostatnio wspaniałą lecz trudną książkę Małgorzaty Jacyno „Kultura indywidualizmu”, podzielam jej pesymizm i żywotność. Jeśli są tacy myślący ludzie, sięgający poza to co ukryte to jest dobrze, a i ja czytam te książkę.<br /><br />Pozdrawiam, ciut zmęczona dzisiaj, nie będę sprawdzać:)chomik buszujący w zbożuhttps://www.blogger.com/profile/12671879269402102092noreply@blogger.com