Strony

środa, 24 września 2025

Pożegnanie lata

 210925

Przedostatni dzień lata, ale też ostatni cały dzień lata, jako że jesień zacznie się jutro, 22 września, o godzinie 20.19, dzieląc w ten sposób jedną dobę między dwoma porami roku.

O tej godzinie Ziemia będzie tak ustawiona względem Słońca, że dzień na półkuli północnej i południowej będzie trwał tyle samo, pół doby. Słońce wzejdzie dokładnie na wschodzie i zajdzie na zachodzie. Na równiku osiągnie zenit i w tym samym czasie dotknie linii horyzontu na obu biegunach, na północnym kończąc półroczny dzień, na południowym zaczynając. 

Więc ostatni dzień lata… Jest taka sławna kiedyś zagadka, której rozwiązanie zapoczątkowało tragiczny bieg zdarzeń w życiu Edypa:

"Co to za zwierzę, które na rano chodzi na czterech nogach, w południe na dwóch, a wieczorem na trzech, a im więcej używa nóg, tym jest słabsze."

To człowiek: w dzieciństwie raczkuje, na starość podpiera się laską. Przyszła mi do głowy pewna odmiana tej zagadki: co to za zwierzę, któremu czas rano biegnie wolno, wieczorem bardzo szybko?

Wszak dzień dla dziecka jest jak bezbrzeżny ocean wrażeń, a mnie się wydaje, że rok jest zdecydowanie krótszy niż był kiedyś, że czerwiec w każdym kolejnym rokiem bliżej jest września, skracając lato do paru chwil. Jeżdżę na swoje łazęgi chcąc uchwycić czas, ale im bardziej gonię za nim, tym szybciej mi umyka. Kiedyś tak nie było...

Może jednak zejdę niżej, na roztoczańskie pola. Zwykle Zakrzówek, sporą wieś pod Kraśnikiem, mijam jadąc dalej w głąb Roztocza, a dzisiaj zaparkowałem pod kościołem wioski i w rezultacie cały, calutki dzień szedłem nieznanymi drogami. Nie poznałem wszystkich, więc plan na następny wyjazd już mam. Aura dopisała mi wyjątkowo, było ciepło i słonecznie.

W lewej górnej części mapy z wyznaczoną moją trasą widać ślady niezdecydowania, jakbym nie wiedział gdzie mam iść, ale po prostu kręciłem się po ładnej okolicy. Natomiast w prawej, czyli wschodniej, części szlaku widać długie zakola, właściwie zawracania, a to z powodu… kukurydzy. Ab ovo, jak mawiali Rzymianie.

W pobliżu są dwa wzgórza, Kopiec i Zarębowa Góra.  

 


Nazwa jest mocno przesadzona, to bardzo łagodne i rozległe wzgórza, których szczyty trudno wskazać, skoro równie dobrze mo być tutaj, jak i 200 metrów dalej. Chciałem wejść na wzgórza – wiadomo, że miejsca mające swoją nazwę kuszą – ale dróg tam nie ma. Póki mogłem szedłem w poprzek pól, w ten sposób przekroczyłem dwie czy trzy plantacje kukurydzy, a jest ich tam wiele. Niektóre zaskakująco rozległe jak na krainę małych poletek, a większość ciągnie się setkami metrów; najdłuższe z widzianych pól ma kilometr. 

 

Z jakiejś wyższej miedzy zobaczyłem szerokość pola przede mną tak znaczną, że zrezygnowałem z przejścia, decydując się zejść niżej i obejść pola brzegiem dołów, ale i to okazało się trudne. W rezultacie zszedłem na dno dołów i tamtędy przeszedłem część drogi, a w drugim miejscu musiałem się poddać schodząc aż do szosy.

Szczególnie zależało mi na wejściu na Zarębową Górę, a to z powodu samotnego drzewa widzianego rano z przeciwnej strony rozległej doliny. Takie drzewa, maleńkie kropki widziane na tle nieba z odległości kilku kilometrów, zawsze mnie pociągały. Chciałem je zobaczyć z bliska. Jak często bywa w takich poszukiwaniach, trudno o pewność znalezienia, ponieważ okolica widziana z odmiennej perspektywy, z bliska, wydaje się inna. To drzewo, czereśnię rosnącą pod rozległym szczytem wzgórza, zidentyfikowałem na podstawie wyglądu brzegu sąsiedniego lasu. Na zdjęciach poniżej widać dość charakterystyczną linię koron drzew lasu w pobliżu drzewa potwierdzające jego rozpoznanie.

Niżej to samo zdjęcie, ale powiększone, a kolejne zrobiłem już na "górze".


 
Widok z Zarębowej Góry.

 Obrazki ze szlaku

 


Przejście przez plantację.
 



 
Barwy grabowego
lasku porastającego jasne, ładne doły. Trudno o dobre zdjęcia dołów w słoneczny dzień, kontrasty są zbyt duże


 Takiej wierzby chyba jeszcze nie widziałem. Pokrzywiona, połamana, przygięta do ziemi, parchata i kostropata, ale żyje.

 Znalazłem cztery kanie i nie mogąc się powstrzymać, zebrałem je, ale niestety, nie przetrwały kilku godzin w torbie.


 Dwie odmiennie wyglądające drogi.
Łączy ich jedno podobieństwo: obie zbiegają z pól w cienistą głębię dołów.

 

Te trzy czereśnie rosną na polu, nie na między. Są omijane, przeszkadzają w uprawie, ale są. Właściciel nie zdecydował się na ich wycięcie.

 Niebo i pole.

 Bystrzyca, największa rzeka Lublina, znana mi dobrze w dawnych lat, gdy chłopcem będąc kąpałem się w jej wodach. Dzisiaj zaskoczyła mnie swoją wielkością, czy raczej małością, a nie powinna, ponieważ wiedziałem, że jej źródło jest raptem parę kilometrów dalej.


 K
apliczka przy wiekowej lipie.. Czy to jest figurka Nepomucena? Proszę o informację.

 



Złota godzina i zachód słońca.

Trasa: parkowanie przy kościele w Zakrzówku. Pętla wokół Zakrzówka Wsi.

Statystyka: przeszedłem 20 kilometrów, zabrakło kwadransa do bycia na polach dwanaście godzin.


 














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz