Strony

środa, 22 grudnia 2021

Zmiany w obyczajach i w języku

 

191221

Drugi tydzień nie pracuję chorując na covid. Siedzę w pokoju w bazie, który coraz częściej postrzegam jak salę szpitalną. Tutaj, w tym pokoju, spędzę samotne święta. Trochę czytam, więcej oglądam filmów przyrodniczych, napisałem kilka listów i ten tekst. Wiem, że zainteresuje parę osób, może tylko jedną, ale to nic nowego, wszak tak mam na blogu od lat. Piszę o tym, co ważne jest dla mnie, a nie co modne i chętnie czytane. Takich tekstów tutaj nigdy nie było i nie będzie.

* * *

Padł mi laptop. Nie reanimowałem go, ponieważ od początku nie lubiliśmy się, więc rozstałem się z nim bez żalu. Nowy ma najnowszy system operacyjny, mianowicie Windows 11, i o nim napiszę parę słów. Dla mnie, zwykłego użytkownika, różnice są niewielkie: coś było z lewej, teraz jest z prawej strony i doprawdy niewiele więcej, chociaż możliwe, że zmiany są, ale niewidoczne.

Włączał mi się dziwny program o nazwie Cleaner, więc odkurzacz czy czyściciel. Któregoś dnia umyślił sobie, ten program, wgranie mi do laptopa nowej przeglądarki internetowej. Był tak namolny, że nie dał się zamknąć, mrugając przy próbach i żądając zgody na pobranie. W moim własnym laptopie! Udało się go przekonać do mojej decyzji, a to poprzez jego całkowite usunięcie z komputera. Niech sobie czyści komputery swoich twórców. 

To nie jest drobiazg, a coraz powszechniejsza cecha programów i korporacji je piszących. Oni uzurpują sobie prawo decydowania za nas, co jest nam potrzebne, przy czym działają na siłę, podstępnie, z ukrycia, w nosie mając prawo decydowania o moim własnym komputerze czy telefonie. Ma być jak my chcemy, bo my wiemy lepiej!

Typowe funkcje używane nie tylko w edytorze tekstów, jak wytnij, wklej, zmień nazwę, kopiuj, nie mają teraz opisów, a ikonki. Opisy jeszcze są, pojawiają się jako dymki, czyli coś uzupełniającego, dodatkowego, coś w zaniku. Dobrze, że są, bo miałbym kłopoty. Niektóre ikonki są oczywiste, jak nożyczki, ale zgadnijcie, co oznacza ikonka z… właściwie nie wiem, z czym. Widzę biały prostokąt z dwoma niebieskimi kreskami. Programistom skojarzył się z funkcją zmiany nazwy pliku. Możliwe, że nie skojarzył się wcale, ale po prostu mając ustalić jakiś symbol, wybrali taki, bo w końcu czemu nie.

Piszę o tym dostrzegając tutaj wyraźny trend do rezygnacji z pisma, i zastępowania słów symbolami graficznymi. Teraz jeszcze „dymek” podpowiadający znaczenie, ale idę o zakład, że wkrótce zniknie i wtedy jeśli nie będziesz wiedział, człowieku, co oznaczają dwie niebieskie kreski na prostokącie, to znajomość pisma nic ci nie pomoże. Wkraczamy w ikonkowy świat. Pismo? Póki nie zostanie całkowicie wyrugowane jako przejaw zacofania, jeszcze będzie używane, coraz mniej i mniej, aż w końcu znajdzie dla siebie ostoję w fachowych artykułach, chociaż wcale nie jestem tego pewny. Wszak i tam można wymyślić krzaczki.

Program do pisania wyświetla mi inną poradę każdorazowo po włączeniu, a ma ich setki. Są różne, najczęściej w ogóle nie wiem, o co chodzi, i to w programie nieco mi znanym, używanym od lat. Oto przykładowa „porada”:

Włącz masywne obliczenia równoległe komórek formuły.

Kiedyś chciałem tak sformatować długi tekst, by program dzielił go na rozdziały, ich początki ustalał na początku strony i automatycznie aktualizował spis treści. Udało mi się to, ale kosztem kilku godzin myszkowania po internecie i szukania porad, bo wiadomo, że nikt nigdy nie znalazł rozwiązania swojego problemu w dziale pomocy samego programu. Jeśli ktoś uważa, że to przesada, niech sprawdzi, na przykład tak formatując tekst, jak to opisałem. Uważam, że sam fakt istnienie stron na których ludzie opisują, w jaki sposób udało się im uruchomić określoną funkcję zwykłego użytkowego programu, jest przejawem klęski programisty i bylejakości jego produktu. Każdą funkcję da się opisać jasno, prosto i logicznie, tylko potrzebne są dwa warunki: oprócz chęci trzeba mieć umiejętności jasnego wyrażania swoich myśli, a jednego i drugiego tym ludziom brakuje. Nikt od nich nie wymaga przejrzystości programu, a od działu pomocy wymaga się jedynie, by był.

Doszło do sytuacji paranoicznej, w której za rzecz normalną ma się nieprzejrzystość obsługi programu, a za nienormalną wytykanie błędów. Tak jakby program uświęcał się samym faktem istnienia.


Kolega przysłał mi dwa wyrazy dosłownie nafaszerowane błędami: fzhut i óżont. Mogłyby zająć pierwsze miejsca na liście „twórczego” podejścia do polskiego, gdyby były autentyczne, a co do tego mam wątpliwości. Moje przykłady z pracy: pszót, pszewut, bęzyna, będzyna, także parę dni temu dodane łazięka i lobuwka, są autentyczne. Dla ludzi tak piszących niewątpliwym ułatwieniem będzie ikonka przedstawiająca przechylony kanister, z którego kapie bęzyna, a nawet będzyna.

Tak piszą prości, niewykształceni ludzie? Nieprawda. Jeszcze niedawno faktycznie po takich błędach można było poznać ludzi nieobytych w pismem, teraz wszyscy pospołu tak piszą.

Otrzymałem list z firmy ubezpieczeniowej:

Dziękujemy, że kontynuujesz ubezpieczenie”. Gdzie błąd, może ktoś zapyta? W naszym języku dziękuje się za coś, nie za że. Poprawniej było napisać „dziękujemy za to, że…”, ale taka forma też brzmi kulfoniasto. W pełni poprawna forma to „dziękujemy za kontynuację ubezpieczenia”. Firmie wysłałem uwagę, ale jestem pewny jej wykasowania, czemu mógł towarzyszyć charakterystyczny gest ramion. Bo teraz niemal nikt nie szuka odpowiedzi na niejasności, które przecież pojawiają się często w czasie używania naszego niełatwego języka. Teraz jego użytkownicy patrzą, jak piszą inni i… sami tak piszą. Poprawność lub jej brak, dobre lub złe brzmienie, istnienie lub zagubienie sensu i smaku, nie mają najmniejszego znaczenia i nikogo nie interesują. W książce z pogranicza psychologii i socjologii, a więc dotykającej trudnych i subtelnych relacji międzyludzkich, co raz spotykałem się ze słowem generowanie, czyli pojęciem bardzo technicznym. Autor (a może tylko tłumacz) nie widział nic niestosownego w jednakowym nazywaniu wytwarzania prądu czy osiągania mocy, a budzeniu się niepokoju w człowieku.

Na stacji paliw kupowałem kawę. Rzadko to robię, bo cena osiem lub więcej złotych jest zdzierstwem, zwłaszcza, że dostaję papierowy kubek a nie zgrabną filiżankę, ale czasami się decyduję. Z listy wybrałem „Kawę Z Mlekiem”. Dokładnie tak było napisane, przy czym napis pojawił się na ekranie, więc jego pisownia ustalona została w toku programowania.

Otworzyłem You tube:

Od Teraz Drogi I Samochody Nie Są Potrzebne”

Budowanie Niesamowitego Basenu”

Jak Powstają Roboty Przemysłowe”

Trzecia część tytułów jest tak pisana, a jeśli zajrzy się na strony angielskojęzyczne, widać, skąd przychodzi ten dziwaczny zwyczaj. Stamtąd przychodzi też do nas nowe modne słowo: „epicki”. Dobrze, film nakręcony z wielkim rozmachem, albo duże i dobrze napisane dzieło literackie, niech mają ten szczytny przydomek, ale nazywanie tak byle jak napisanego tekstu lub filmiku na You tube tylko dlatego, że jest nieco dłuższy od innych, jest przejawem mody wyradzającej się w manieryzm i niezrozumieniem używanego słowa.

Próby wskazania błędu kończą się bardzo charakterystycznym silnym oporem, ignorowaniem argumentów, wzruszaniem ramionami, a nawet gniewem. Teraz tak się pisze! – oto koronny argument ucinający dyskusję. Ta odporność na argumenty i podążanie za modą jest cechą pojawiającą się obecnie w wielu dziedzinach, bo czyż inaczej jest z niektórymi poglądami uznawanymi za nowoczesne? Tracimy zdolność krytycznego, analitycznego, a nade wszystko własnego myślenia. Poglądów nie wypracowujemy, a je przejmujemy; wiedzę, o ile w ogóle, to zdobywamy na minutowych stronach lub popularnych vlogach, uznając ilość „polubień” za miernik ich jakości i prawdziwości.

Nasz język, ale w pewnej mierze i nasze poglądy, ubożeją (to powiązanie jest bardzo charakterystyczne), bo my sami umysłowo dziadziejemy, sprawniejszymi stając się jedynie w klikaniu.

20 komentarzy:

  1. Najpierw chciałabym życzyć szybkiego powrotu do zdrowia.
    Czytając Twój wpis nasunęła mi się taka refleksja.
    Wprowadzamy do naszej komunikacji coraz więcej obrazków, zamiast słów.
    Wniosek mój jest taki - wracamy do epoki kamienia łupanego, gdzie ludzie porozumiewali się za pomocą obrazków wykuwanych lub malowanych na skałach.
    Raz jeszcze życzę zdrowia. A Święta chociaż w izolacji nie miną spokojnie. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Aleksandro.
      Pierwsze dni minęły mi jak w malignie. Ciemność i jasność za oknem zmieniały się chaotycznie, zupełnie bez sensu, a później przyszło znużenie. Dzień mija identyczny jak poprzedni, doszukuję się poprawy, a ten cholerny kaszel dusi i dusi. Staram się zająć czas, ten tekst pisałem w tym tygodniu, ale to wszystko mało, bo czas zmienia się w gumę do żucia.
      Mamy takie samo wrażenie cofania się do epoki kamiennej. Boli mnie łatwość, z jaką ludzie rezygnują z umiejętności wypracowanej na przestrzeni tysiącleci cywilizacji. Doprowadziliśmy umiejętność wyrażania myśli pismem do szczytu wysublimowania, do sztuki przekazania znakami pisanymi najsubtelniejszych odcieni stanu naszego ducha, a teraz dobrowolnie i zadziwiająco łatwo rezygnujemy z tego wszystkiego.
      I tak wiadomo o co chodzi – słyszę. Jeśli świnia zachrumka, myślę, że ta druga też wie, o co chodzi.

      Liczę na poprawę w ciągu tygodnia na tyle znaczną, że może uda mi się pojechać na łazęgę po świętach.

      Usuń
  2. Jakiś czas temu zwróciłam uwagę ekspedientce w lodziarni, że nie ma w języku polskim czegoś takiego jak 'czekoladowy lód", są 'czekoladowe lody", ale mam wrażenie, że nie zrozumiała 😒 Język żyje, zmienia się i niby rozumiem, że dzis przecież też nie mówimy tak, jak za czasów Krasickiego czy Mickiewicza, a nawet mojej babci, ale...
    Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia; ja zaliczam właśnie końcówkę covida, mąż już po. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z takim błędem i ja się spotykam (a kiedyś go popełniałem), ale powiedzmy sobie szczerze: żeby tylko takiego formatu błędy były!
      Wspomniany przez Ciebie mechanizm ewolucji języka wykorzystywany jest przez tych, którzy forsują nieakceptowane nowości: bo przecież nie można zatrzymać zmian dopasowujących język do świata, mówią. To prawda, jest jednak to „ale”, o którym wspomniałaś. Zmiany nie mogą razić swoimi błędami i ignorowaniem elementarnych zasad obowiązujących w naszym języku. Mają mieć też jakiś sens. Bardzo podoba mi się myszka na określenie urządzenia komputerowego; na drugim biegunie wymienię wyrażenie „totalnie trząść herami” w znaczeniu mocnego potrząsania włosami.
      Więc i Was dopadła covidowa paskuda! Coraz częściej spotyka się wśród znajomych ludzi mających styczność z wirusem. Żeby to się wreszcie skończyło!

      Usuń
    2. W gruncie rzeczy chodzi tylko o to, żeby CHCIEĆ mówić poprawnie, każdy popełnia jakies błędy, choćby z niewiedzy, przyzwyczajenia, z otoczenia, że tak powiem 😊 Życzę spokojnego czasu świątecznego i zdrowia, zdrowia, zdrowia:) I optymizmu w tych trudnych czasach.

      Usuń
    3. Właśnie tak: wystarczy chcieć mówić poprawnie. Wtedy chociaż czasami zastanowimy się albo gdzieś sprawdzimy i swój błąd wyeliminujemy.
      Dziękuję, Ikroopko.

      Usuń
  3. Och! Nawet nie wiem, co napisać! Jakże smuci mnie Twoja choroba i fakt świątecznej samotności! Czymś innym jest wszak samotność z wyboru w bezpiecznym środowisku, a czymś innym takie nieludzkie oderwanie od bliskich.
    Mogę najwyżej ciepło o Tobie pomyśleć przy łamaniu opłatkiem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Aniu.
      Właśnie!: byłoby łatwiej, gdybym tak wybrał, a ja dzisiaj rano miałem wyjechać do domu. Obiad spodziewałem się zjeść już u siebie, a jutro zająć się pracami kuchennymi.
      Trochę się już nazbierało wigilii spędzonych samotnie, albo wśród przypadkowych ludzi i w dziwnych okolicznościach – zawsze w związku z pracą. Obiecuję sobie, że tegoroczna będzie ostatnią taką wigilią.
      Pomyśl o mnie pojutrze wieczorem.

      Usuń
  4. A skąd przekonanie, że zdanie „Dziękujemy, że kontynuujesz ubezpieczenie” jest zbudowane nieprawidłowo? Zajrzyj, proszę, do słownika: https://wsjp.pl/haslo/podglad/22696/dziekowac
    W rubryce o składni znajdziesz wzory poprawnych zdań ze słowem „dziękować”. Wśród nich jest też taki wzór:
    Rz osobowy + dziękować + KOMU + że ZDANIE
    A w rubryce z cytatami znajdziesz przykłady poprawnych zdań, m.in. takie: „Dziękuję ci, że pomagasz Majce”, „Bóg wam zapłać, że mogę być razem z wami”.
    Zdrowia życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tej samej stronie są też takie wyjaśnienia:
      „słowami lub gestem wyrażać wdzięczność za coś”.
      „dziękować za dar, za czyjąś dobroć, za gościnę, za łaski, za plony, za pomoc, za pracę, za prezent, za współpracę, za wszystko, za wyróżnienie, za zaproszenie, za zaufanie, za życzenia”.
      Dziękuje się za coś.
      „Dziękuję że” jest skrótem zaburzającym poprawność całego wyrażenia. Podanie tam takich przykładów jest jedynie dowodem na powszechność formy „że”. Z tego powodu za rok albo za pięć lat przeczytamy w słowniku słowa akceptacji pisowni każdego wyrazu wielką literą.
      Dziękuję, Agnieszko.

      Usuń
  5. Człowiek ma palców dwadzieścia pięć u każdej ręki i nogi.
    Człowiek ma palców dwadzieścia, pięć u każdej ręki i nogi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry przykład zmiany znaczenia po ominięciu przecinka.
      Ze znakami interpunkcyjnymi też jest źle, a przyznać mi trzeba, że i ja sam miewam kłopoty.

      Usuń
    2. Mniut, łuć, umię, rozumię...

      Usuń
    3. Hmm, przyznam się do niewiedzy. Łuć to zapewne łódź, ale co znaczy mniut?… Zaraz! Czy nie miód?!

      Usuń
    4. Żyd karabin niesie.
      Żydka rabin niesie.

      Marysia
      ma Rysia.

      Usuń
  6. Janku, chciałem usunąć ślad po wykasowanym przez Ciebie komentarzu, w rezultacie zniknął i komentarz. Prawdopodobnie był opublikowany jako odpowiedź na ten usunięty. Przepraszam, chciałem dobrze, wyszło gorzej. Opublikuj jeszcze raz – dla porządku.
    „Upewnij się, że zasilanie nie jest odłączone” – jakoś tak napisano. Właśnie! Że, że, i że. Wytrych do wszystkiego. Jest tak popularny, że nawet niektóre słowniki go akceptują w niewłaściwych zastosowaniach. Tutaj wiadomo: jest zamiast słowa „czy”.
    Wiemy, że programiści niewiele znają zasad naszego języka, i trudno się temu dziwić, ale oni nie poprawiają błędów nawet wtedy, gdy się je wskaże. Nie i już.
    „Bo teraz tak się pisze. Bo i tak wiadomo, o co chodzi.”
    --------------------
    Nie mogę opublikować tego komentarza. Okienko do wpisania treści się pojawia, ale nie mogę nic w nim napisać ani wkleić. Ostatnio często się tak robi. Nie wiem, dlaczego. Po ostatnich zmianach oprogramowania, strona działa dużo gorzej. Wiele dobrych i przydatnych funkcji zniknęło, a nie pojawiły się żadne nowe. Mam nieodparte wrażenie celowego zepsucia oprogramowania blogera. Nie potrafię inaczej wyjaśnić licznych tutaj knotów.
    O, udało się!

    OdpowiedzUsuń
  7. Krzysiek, mój obecny komputer kupiłem z systemem Windows 10 i kiedy Microsoft podsyłał jego aktualizacje, to w czasie ich wczytywania pojawiał się komunikat: >>Nie wyłączaj komputera, trwa pobieranie aktualizacji<<
    Ponieważ mój zakup komputera był dokonany niedawno, wspaniałomyślny Microsoft umożliwił mi przejście na wyższe piętro.
    Przecierałem oczy ze zdumienia, gdy w czasie ładowania się Windows 11 na ekranie pojawił się komunikat:
    >>Upewnij się, że podczas aktualizacji oprogramowania komputer jest podłączony do zasilania<<.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Janku, wiesz, jak kiepską mam opinię o programistach, ściślej: o ich umiejętnościach poprawnego i logicznego wyjaśniania, ale akurat tutaj wydaje mi się, że wiem, o co mogło chodzić
      Mianowicie o zasilanie sieciowe, a to z powodu czasami długiego procesu aktualizacji; kiedyś trwał on u mnie godzinę. Twoje zdumienie związane jest z faktem użytkowania przez Ciebie peceta, więc skoro działał, musiał mieć włączone zasilanie sieciowe, co przy laptopach nie jest jednoznaczne.
      Oczywiście uwaga o nieprawidłowo użytym „że” jest aktualna.

      Usuń
    2. Krzysiek, a może taki komunikat będzie lepszy?
      Upewnij się, czy podczas aktualizacji programu komputer nie utraci zasilania.

      Usuń
    3. Niewątpliwie lepszy, ale i taki może budzić wątpliwości. Bo przecież (ktoś powie) nie może wiedzieć, czy za kwadrans nie wyłączą prądu. Może więc lepiej napisać wprost: jeśli masz laptop pracujący na baterii, podłącz zasilanie sieciowe.
      Znalazłbym większe dziwadła. Ot, przy konfigurowaniu bezprzewodowego połączenia z laptopem.
      Była mowa o haśle do wi fi, a w pewnej chwili wyświetliła mi się informacja o kluczu zabezpieczeń sieciowych, czyli, jak się okazało, o haśle do wi fi. Takie zmiany nazw w toku jednej procedury są charakterystyczne dla programistów. Odnieść można wrażenie ich obojętności na takie „szczegóły”. W końcu co za różnica, w lewo czy w prawo? – zdają się mówić.

      Usuń