Strony

piątek, 8 lipca 2022

W Górach Stołowych

 27/280622

Na długo wyczekiwany tydzień w Sudetach pojechałem z wnuczką.

Przywiozłem z wyjazdu mnóstwo zdjęć z nią, ale uznałem, że tutaj jedno wystarczy; publikuję je chcąc się pochwalić Heleną, jednak zdjęcie ukryłem. Proszę obejrzeć setkę zdjęć z gór, a znajdziecie. Moja wnuczka jest piękną dziewczyną, córką równie urodziwej matki i nie najbrzydszego ojca, mojego syna.

Na życzenie wnuczki spędziliśmy pierwsze dwa dni urlopu w Górach Stołowych; oczywiście trasy wybierałem krótsze i najbardziej popularnymi szlakami.

Byliśmy tam na początku tygodnia, w pierwsze dni wakacji, dlatego nie spodziewałem się tłoku, zwłaszcza wobec powszechnych w telewizorni narzekań na drożyznę. Turystów było jednak dużo, a na Szczelińcu i Błędnych Skałach bardzo dużo, dlatego na niektórych zdjęciach widać ludzi; czasami trudno było doczekać się chwili bez kogoś w kadrze.

Drugim zaskoczeniem była wieść o konieczności rezerwacji noclegu w schronisku na szczycie, i to nie przez telefon (schronisko nie podaje jego numeru) a pocztą elektroniczną. Nie przewidziałem tego, więc nocowaliśmy w hotelu na dole, we wsi Karłów. Od recepcjonisty dowiedziałem się o limitach płatnych wejść na szczyt Szczelińca i na Błędne Skały – trzecie moje zaskoczenie. Poproszony, załatwił nam bilety, a były nimi kody QR w jego telefonie. Sfotografowałem je, ale nazajutrz, przy przekraczaniu bramki, jeden z kodów okazał się nieczytelny. Zostaliśmy wpuszczeni dzięki wyrozumiałości bramkarza.

Tak więc wejście na górę może zależeć od czytelności kodu QR, a przenocowanie w schronisku od wcześniejszej internetowej rezerwacji. Ot, takie znamię czasu.

Zrobiłem tak dużo zdjęć, że chcąc skrócić ich kolumnę na blogu, te o orientacji pionowej połączyłem. W ich tytułach są opisy kadrów, a w niektórych podaję nazwy zidentyfikowanych skał. Przypomnę o sposobie wyświetlania tytułów: na niepowiększone zdjęcie, czyli takie, jakie normalnie się wyświetla, należy nakierować kursor, a na dole ekranu pokaże się internetowy adres zdjęcia; na jego końcu wyświetlana jest nazwa. Tak jest w mojej przeglądarce, a używam Fire Foxa. Wyrazy w nazwach zawsze pozbawiam polskich liter, ponieważ w ich miejscu wyświetlane są krzaczki utrudniające czytanie, tak więc kulfon w rodzaju „skala Wielblad”, na przykład, oznacza skałę o nazwie Wielbłąd.

Nazwa najwyższej góry Gór Stołowych jest bardzo trafna: szczelin jest tam niepoliczona ilość. Idąc wytyczonym szlakiem, przechodzi się, a czasami przeciska, niemal przeczołguje, przez wiele z nich, a jeszcze więcej widzi się bocznych odnóg, nierzadko zagrodzonych barierkami. Zimno tam i mokro. Ze skał skapuje woda, tu i ówdzie tworząc na dnie szczelin bajora, ale na szczęście są drewniane kładki; widać je na niektórych zdjęciach. W jednej z bocznych szczelin widziałem śnieg. Słońce nie zagląda tam nigdy, ze skał zionie chłodem, może więc ten ślad zimy przetrwa lato.

 


Są miejsca, gdzie duże złomy skalne leżą jedne na drugich, a między nimi widać czarne czeluście. Zaglądałem do nich chcąc je poznać, może nawet wejść tam, a jednocześnie wiedziałem, że bałbym się tam wpełzać. 


Zwróciłem uwagę na dwie skały przedziwnie pasujące do siebie: jedna ma kobiecą cechę, druga męską. Zagadkę tego skojarzenia łatwo rozszyfrować po obejrzeniu tych zdjęć.

 



Góry Stołowe, a więc skalne grzyby. Tajemnicę ich tworzenia pomoże zrozumieć to zdjęcie. 

 


Widać na nim podziurawioną, wyraźnie odmienną warstwę. Skały tych gór są osadowe, a więc nie pierwotne, a utworzone z osadów odkładających się na dnie morze (tak! Przed milionami lat tam było morze!) i ulegających scaleniu ciężarem, latami i odkładającymi się z wody minerałami. Tyle że te osady nie zawsze były takie same, niektóre okazały się mało spoiste. Później, gdy osady zamienione w skały ujrzały światło dzienne, rozpoczął się proces ich kruszenia za sprawą wody, zmian temperatury i słońca. Warstwy miękkie kruszyły się szybciej, a jeśli na nich leżały warstwy twardsze, bardziej odporne, zaczęły się tworzyć fantazyjne kształty. Piszę w czasie przeszłym, ale te procesy trwają nadal. Nie ma gór i nie ma skał wiecznie i niezmiennie trwających. Skalne grzyby kiedyś stracą równowagę i się przewrócą – jak wiele innych, już leżących i porastających mchem. 

 


Nie tylko mchem: na wielu skałach rosną czarne jagody, świerki, brzozy; prawdziwe chociaż małe laski.

Małpolud, najbardziej znana skała tych gór, zarasta, co widać na zdjęciu. Przydałaby mu się golarka albo piła. 


Znalazłem skałę podobną do tego małpoluda, oto ona.



Kilka lat temu odkryłem w pobliżu Narożnika malutkiego małpoluda. Czyż nie jest ładny? 

 


Nie wiem, dlaczego na tę skałę ludzie rzucają monety, a jest ich więcej, niż sądzić można po fotografii. Może wrócę tam z dużą torbą?...

Niżej publikuję serię zdjęć z korzeniami na skałach. Są przejmujące, bo pokazują resztki minionego życia usiłującego trwać w warunkach najgorszych z możliwych. 

 






 Proszę zwrócić uwagę na ten korzeń. Czyż nie widać jego bezradności?

 

Trasy pierwszego dnia:

Z pobliskiego parkingu na Stroczy Zakręt na Drodze Stu Zakrętów i kolejno: zielony szlak, Radkowskie Skały, niebieski szlak łączący z czerwonym, powrót tym szlakiem do szosy i parkingu.

Druga trasa: z parkingu na Lisiej Przełęczy niebieskim szlakiem na Narożnik i przejście części szlaku wzdłuż Urwiska Batorowskiego. Powrót tą samą drogą.

Nie włączałem zapisu trasy, ponieważ długość mocno nierównych, wprost garbatych, szlaków niewiele mówi o czasie potrzebnym do ich przejścia. Pokonany dystans szacuję na około dziesięć kilometrów.

Trasy drugiego dnia:

Szczeliniec, fragment szlaku Białych Skał, Błędne Skały.

Łączna długość tras wyniosła 8 do 10 kilometrów.

Zapraszam na szlak szczelin na Szczelińcu Wielkim w Górach Stołowych, a więc w Sudetach.  













































Błędne Skały:















Białe Skały i inne miejsca Gór Stołowych:
































5 komentarzy:

  1. No tak wszędzie spotykamy się ze zmianami. Ja przyznam się, że wolałam te czasy kiedy większość krajan zachłystywała się wyjazdami zagranicznymi. Był większy spokój na krajowych szlakach. Teraz wszędzie tłumy. Na szczęście można jeszcze znaleźć miejsca spokojne a równie piękne. W tych stronach Sudetów byłam w latach szkolnych i jakoś nie ciągnie mnie tam. Myślę, że te formacje skalne jeszcze długo w tej postaci będą cieszyć nasze oczy. Od zawsze podziwiałam wszelką roślinność, która nawet na kamieniu znajdzie dla siebie warunki do życia i tak mocno będzie się trzymała tego życia. Jestem przekonana, że Wasz wędrówka sprawiła wiele radości i zadowolenia. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj zapomniałam napisać, że świetne zdjęcia z ciekawością obejrzałam wszystkie w większym formacie.

      Usuń
    2. Z powodu tłumów nie ciągnie mnie w Tatry. Labiryntem Błędnych Skał szliśmy w rządku: ludzie przed nami i za nami, w końcu stanęliśmy z boku i zaczekaliśmy na koniec sznura ludzi. Cóż, pojechałem tam ze względu na Helenę, ale jednak warto było, bo skały tamtejsze mają nieziemskie formy.
      Aleksandro, z ludzkiej perspektywy czasowej skały są wieczne. Byliśmy na Bolczowie w Rudawach. Widziałem mury budowane siedemset lat temu na skałach, które stały tam wtedy, stoją i teraz, a minęło 30 pokoleń ludzi. Jednak za miliony lat tych gór i skał nie będzie. Może i ludzi wtedy nie będzie?…
      Wczoraj odkryłem na Roztoczu ładną drogę polną z pięknymi widokami, a malin zjadłem mnóstwo. Legalnie, będąc zaproszony.

      Usuń
  2. Szczeliniec Wielki miał wiele imion: Siennica, Strzaskany, Spękany albo Stołowiec. Najwyższym punktem jest Fotel Pradziada i badania przeprowadzone w roku 2021 dowiodły, że Szczeliniec Wielki "urósł" i jego wysokość wynosi obecnie 922 m n.p.m.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za zbieżność nazw: w Siennicy (w pobliżu Krasnegostawu) mieszka jedna z moich sióstr. Ciekawe, co te słowo oznacza. Janku, chyba najbardziej pasuje mi Szczeliniec. Zmieniać nazwy nie będziemy, prawda?
      Skoro góra urosła, to znaczy, że siły które ją wypchnęły z wnętrza ziemi nadal działają. Gdzieś czytałem, że Himalaje także rosną, bo indyjska płyta tektoniczna dalej napiera na azjatycką.
      A jeśli już o wysokościach piszemy, to wspomnę o najwyższej do tej pory poznanej i zmierzonej górze w Układzie Słonecznym: jest na Marsie, zwie się Olympus Mons i mierzy bodajże 21 km wysokości. Mont Everest przy tej górze to karzełek.
      Ciekawe, kiedy pierwszy człowiek wejdzie na nią...

      Usuń