Strony

czwartek, 19 czerwca 2025

Psia Dziura i Lisie Jamki

 120625

Tym razem słońce świeciło niemal cały dzień, chociaż do prawdziwego lata brakowało letniej temperatury. W drogę ruszając przed siódmą miałem na sobie dwa swetry, a wiatrówkę nosiłem cały dzień.


 Wybrałem się pod wsie Gorajec (jest ich kilka o tej nazwie), na rozległe łagodne wzgórza z mozaiką pól i gęstą siatką długich polnych dróg. Ilekroć tam jestem, zawsze sporo uzbieram kilometrów, ale tego właśnie chciałem. Oczywiście w planach miałem odwiedzenie paru znajomych miejsc, na przykład Psiej Dziury. Te zalesione niewielkie doły urokliwe nie są, ale… mnie się podobają. Pierwszy raz widziałem Dziurę z sąsiedniego wzgórza w słoneczny, kolorowy dzień października parę lat temu, i wtedy miejsce, wystrojone brzozami i jesiennymi barwami, zrobiło na mnie duże wrażenie. Zdjęcie widoczne niżej zrobiłem tamtego dnia, dzisiaj (drugie zdjęcie) nie mogłem podejść bliżej z powodu zapory z gęstego rzepaku.

 
Ważne jest pierwsze wrażenie, i ta prawda znalazła tutaj potwierdzenie. Psię Dziurę i jej okolicę widzę taką, jaką zobaczyłem po raz pierwszy. Tamto zauroczenie odnawia się we mnie nie zważając na upływ czasu i zmiany.






Doszedłem na wydłużone, rozległe szczyty pasma wzgórz, a że były zalesione, skręciłem w inną drogę obiecującą wyprowadzić mnie na otwarte przestrzenie. Nim tam doszedłem, uznałem, że akurat tutaj jest dobre miejsce na przerwę. Siedziałem na brzegu drogi nie wiedząc, że przy dwóch topolach rosnących obok zaczynają się jedne z najładniejszych i najbardziej zróżnicowanych morfologicznie roztoczańskich dołów – Lisie Jamki. Niemal pionowe ściany krętych wąwozów mają w niektórych miejscach ponad 10 metrów wysokości, czyli sięgają drugiego piętra. Wrażenie robiły też nagłe uskoki dość równej wierzchowiny i drzewa pochylone nad urwiskami. Zdjęć zrobiłem dużo, ale właściwie na żadnym nie widać dobrze różnic poziomów. Mam nadzieję wrócić tam.






 Nie wiedziałem, po co poszedłem tą drogą, wszak miałem iść w inną stronę, ale będąc już na niej, szybko się dowiedziałem: dla tych kwiatów! Na przydrożu rosły duże kępy chabrów i rumianków, oraz gwiazdnice w ilości niepoliczonej. Te drobne ślicznotki rosły pasem długości pewnie ze sto metrów, a było ich milion albo i dwa. Trudno mi było odejść stamtąd.

 Widoków dali nie brakowało mi dzisiaj.

Obrazki ze szlaku

 


Lessowe skarpy. Tak, pokazywałem je wiele razy i zapewne będę pokazywał, po prostu mi się podobają.

 Droga do nieba.

 Koniec drogi. Dalej jest przyjazd tylko dla wojskowych transporterów.

 Poziomki. Bardzo aromatyczne, ale mało słodkie. Szczerze mówiąc były kwaśne.

 Na chodniku w wiosce zobaczyłem scenkę, która zrobiła na mnie wrażenie. Po betonowej kostce pełza mała zielona gąsienica. Usiadła na niej osa (chyba, pewności nie mam), gąsienica zaczęła się wić, po chwili zamarła, a z jej ciała wypłynęła zielona ciesz. Drapieżnik upolował dla siebie, a może i dla swoich dzieci, obiad, gąsienica straciła życie. Zdarzenie powtarzane miliony razy dziennie na całym świecie, ale widziane na własne oczy czyni wrażenie. Powróciła do mnie odczuwana w podobnych sytuacjach świadomość patrzenia na obcy świat – nieznany i funkcjonujący według swoich reguł. Świat oddzielony od naszego obojętnością, brakiem uwagi i niezrozumieniem, mimo wzajemnego przenikania się ich granic fizycznych.

 



Znajomy dąb.









Drogi. 

 


Parking przy kościele, najbezpieczniejsze miejsce na całodniowy postój samochodu.

Kwiaty

 

Pierwsze w tym roku kurzyślady. Zwykła roślinka, ale jest jedną z nielicznych, które rozpoznaję, a przez to jest dla mnie ładniejsza. Najczęściej widuję ją na ścierniskach, dlatego kojarzy mi się z drugą połową lata.

 Dom wśród kwiatów. Stoi na uboczu, przy ładnej zielonej dróżce. 


 Mały krzewik różany, ma tylko kilka gałązek, a zwróciłem na niego uwagę, bo spóźnił się nieco z kwitnieniem. Przechodząc obok niego rano, widziałem tylko kilka kwiatów i sporo pąków. Tak się złożyło, że popołudniu przechodziłem ponownie, a zauważyłem wtedy, że kwiatów przybyło. Rano widziane pąki przeszły swoją uroczą metamorfozę.




 
Mnóstwo kwiatów jest na polach i przydrożach: chabry, rumianki, gwiazdnice, tu i ówdzie maki. Liczne białe kropki na ostatnim zdjęciu to gwiazdnice.

Cel wędrowania o tej porze roku opisać można krótko: patrzeć.

Patrzeć, podziwiać i zapamiętywać, aby w krótkie i chmurne dni zimy przywoływać te obrazy i budząc tęsknotę łagodzić smutek.

Trasa: pola, drogi i doły na zachód od wsi Podborcze, Gorajec Stara Wieś i Gorajec Zastawie.

Statystyka: szwendałem się po polach i dołach 12 godzin i kwadrans, a przeszedłem 22 km.

PS

W związku z obecnie toczonymi wojnami zacytuję D. Eisenhowera, generała w czasie II Wojny i późniejszego prezydenta USA.

Każda wyprodukowana broń, każdy zwodowany okręt wojenny, każda wystrzelona rakieta, oznaczają w ostatecznym rozrachunku kradzież tym, którzy są głodni i nie mają na jedzenie. Tym, którym jest zimno i którzy są nadzy. Świat w opałach nie wydaje pieniędzy jako takich. Wydaje rezultaty potu swojej pracy, geniuszu naukowców, nadzieje swoich dzieci. Nie jest to w żadnym wypadku styl życia w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Pod chmurami wojny ludzkość wisi na żelaznym krzyżu.”

Gdy wszystko inne zawiedzie, zabiorą cię na wojnę.”

 Źródło 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz