Strony

sobota, 13 czerwca 2020

Muzyka i piękno

120620
Trzydzieści kilka lat temu oglądałem, zauroczony, taniec na lodzie w czasie olimpiady w Sarajewie. Przez minione lata nie zapomniałem o tym pięknym występie i czasami oglądam filmik na You Tube.

Taniec nadal mi się podoba. Czasami w czasie oglądania plączą mi się po głowie myśli o Sokratesie opowiadającym o pięknie.
Muzyczna oprawa występu opracowana była na podstawie Bolera Ravela, jednak została ponad dwukrotnie skrócona, trudno więc mówić o wierności do oryginału.
Przypadkowo znalazłem na You Tube inne wykonanie utworu, też niezupełnie wierne zamysłom kompozytora, ale ładne i wykonane w ciekawych okolicznościach.
Grupa ludzi, niekoniecznie znających się osobiście, zbiera się w publicznym miejscu żeby zabawić się w oryginalny lub prześmiewczy sposób. Tańczą, okładają się poduszkami, szokują przechodniów pomysłami i umiejętnościami.
Proszę obejrzeć ten króciutki filmik z Dworca Centralnego w Warszawie.

Ten nowy rodzaj rozrywki ma swoją nazwę, oczywiście angielską: flash mob, czyli błyskawiczny tłum.
Bywa, że uczestnicy flash mob grają, na przykład Bolero Maurycego Ravela.
Kilka słów o tym utworze. Skomponowany został 90 lat temu i nie od razu zyskał uznanie, a to z tego samego powodu, dla którego teraz jest tak popularny.
Otóż cały pomysł melodyczny utworu to ledwie kilkanaście taktów, a utwór nie jest krótki, trwa ponad 10 minut. Zaczyna się cichymi dźwiękami werbla, do którego dołącza flet i kilka instrumentów smyczkowych. Już słychać charakterystyczny rytm i melodię. Powtórzenia motywu grane są przez inne, nowe instrumenty, które po swojej partii solo nie milkną, a dołączają do akompaniamentu. Orkiestra przez cały czas grania zwiększa swój skład, muzyka nabiera odcieni, staje się wielobrzmiąca, bogatsza, głośniejsza, bardziej porywająca.
Kilka lat temu grupa muzyków z Sao Paulo w Brazylii zorganizowała muzyczny flash mob.

Dziewczyna wnosi w tłum ludzi werbel i zaczyna wybijać rytm. Po chwili dołączają kolejne instrumenty. Nie ma wieczorowych strojów, dyrygenta, oddzielnej przestrzeni dla orkiestry i melomanów. Kolejni muzycy wchodzą tak, jakby przypadkiem dowiedzieli się, że jest tutaj imprezka i postanowili wziąć w niej udział, chociaż wiadomo, że każdy szczegół, chwila wejścia, musiały być wcześniej ustalone.
Grając, pięknie odtwarzają wspaniałą muzykę.
Swoją chwilę ma puzon (chłopiec w oknie), saksofony, wśród nich także barytonowy (mężczyzna w ciemnych okularach) oraz ogromniaste tuby. Jedną frazę wiedzie pięknie brzmiący wibrafon. Wygląda jak powiększone cymbałki dla dzieci: dźwięk wydają metalowe płytki uderzane pałeczkami, a słychać go w piątej minucie.
Na koniec wjeżdża bęben wielki i gong, obydwa te instrumenty odezwą się ledwie kilka razy w ostatnich sekundach, ale jakże będą potrzebne i słyszalne!
Dźwięki załamują się nagle, w pełni rozkwitu i ekspresji, co tak doskonale oddali tancerze na lodzie, i co wspaniale podkreśla brzmienie bębna wielkiego w brazylijskim wykonaniu

Jeśli już jestem przy muzyce, zaproszę Was na wysłuchanie dwóch odmiennych i nietypowych wykonań najsławniejszej toccaty i fugi J. S. Bacha, opatrzonej katalogowym numerem BWV 565.
Będziecie zaskoczeni instrumentem muzycznym i jego dźwiękiem.

Drugie wykonanie jest w transkrypcji na harfę, ten wiekowy instrument, od tysiącleci używany przez muzyków.
Proszę zwrócić uwagę na delikatność i czystość dźwięków tego instrumentu, oraz – to dla męskiej części ludzkości, chociaż niekoniecznie – na piękne ruchy dłoni harfistki.

Dlaczego związałem ten post z książką  "Miłość, muzyka i góry"?
Kto czytał moją opowieść może pamięta, że po ucieczce z dyskoteki, Jasia wybrała toccatę i fugę d-moll jako odtrutkę po okropnych dla niej dźwiękach dyskoteki. A utwór Maurycego Ravela? W książce nie ma wzmianki o tym utworze, ale przez tyle lat obcowania Jasiów z muzyką, niewątpliwie i Bolera słuchali.

Posłuchajcie więc i Wy.

5 komentarzy:

  1. Podobał mi się pomysł stworzenia świątecznego nastroju w galerii handlowej w Sopocie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, to było w Świnoujściu...

      Usuń
    2. Bardzo nastrojowy ten "błyskawiczny tłum". Nic wyjątkowego, a taki ciepły i jednoczący efekt.

      Usuń
  2. Oglądam podobne filmiki, muzyczne flash mob, i flash dance; urocze, nowe doznania dla widza z ulicy, który do tej pory przyzwyczajony był do spotkania ze sztuką w salach filharmonii albo na scenach sal widowiskowych:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niedawno dowiedziałem się o tym pomyśle, i od razu mi się spodobał. Fajna zabawa dla wszystkich, dla uczestników i widzów. No i taki prawdziwy flash mob jest imprezą non profit, co też mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń