Strony

wtorek, 8 listopada 2022

Cztery tematy

 081122

Systemowa rzeczywistość

W moim niedawno kupionym samochodzie samoczynnie włącza się klimatyzacja ilekroć uruchamiam silnik. Będąc u mechanika w innej sprawie, przy okazji zapytałem i o to. Usłyszałem, że nie jest to usterka, bo ten i wiele innych samochodów „tak ma”. Poradzono mi zmienić ustawienie nawiewu: jeśli nie będzie nakierowany na przednią szybę, klimatyzacja nie będzie się włączała. Faktycznie, nie włącza się, ale takie ustawienie mi nie pasuje, bo szyba ma skłonność do parowania.

– To niech pan włączy klimę, para zniknie.

– Owszem, ale później paruje jeszcze bardziej.

– Tak jest.

No i na tym wyjaśnienia się zakończyły. Ten typ tak ma i już. Ktoś, jakiś projektant w fabryce, uznał, że tak będzie lepiej dla mnie, o czym przecież on wie lepiej ode mnie, i w efekcie muszę pamiętać o wyłączaniu klimatyzacji uruchamiającej się niezależnie od temperatury na dworze czy ustawienia ogrzewania. Jest tutaj widoczny pokraczny skutek wyraźnej tendencji ułatwiania nam wszystkiego i na każdym kroku. Wyręczenia nas nawet w tak drobnej, wprost sekundowej czynności, jak dotknięcie przełącznika, ale robione jest to w sposób dalece uproszczony, i w efekcie rezultat jest odwrotny do zamierzonego.

Dostałem wiadomość z Allegro: moja aukcja książek nie spełnia wymogów i należy uzupełnić dane. Okazało się, że ma być podany numer identyfikacyjny książki, czyli ISBN. Problem w tym, że wpisać można tylko jeden numer, a ja sprzedaję zestaw trzech książek. Wysłałem zapytanie i nawet otrzymałem odpowiedź: nie ma możliwości łączonej sprzedaży kilku książek. Tak więc jeśli ktoś ma serię wydawniczą albo wielotomowe dzieło bez wspólnego wszystkim tomom numeru ISBN, nie może sprzedać tej całości razem, na jednej aukcji. Dlaczego? Nie wiem. Prawdopodobnie programista nie pomyślał o istnieniu takich zestawów. Może nie czyta książek? Jego niewiedza albo zwykły błąd zostały usankcjonowane zapisaniem w komputerowym systemie Allegro. Teraz już przepadło, nic się nie zrobi, bo program na to nie pozwala. To bardzo charakterystyczne dla obecnych czasów: program nie przewiduje czegoś, więc to coś nie ma prawa istnieć.

Te dwa zdarzenia mają wspólny mianownik: nasze ubezwłasnowolnienie SYSTEMEM albo chociaż kategorycznie narzucanym pomysłem projektanta. W założeniu miało być łatwiej, wygodniej (dzięki ISBN Allegro podsuwa do wyświetlenia różne strony zawierające informacje o sprzedawanej książce), a wyszło inaczej. Po raz kolejny okazuje się, że pomysły ludzi kształtujących elementy naszej rzeczywistości niekoniecznie pasują do realiów, bo te z reguły są bardziej różnorodne, niż się im wydawało. Pomyłka, którą można naprawić? Tak, ale często się nie naprawia, co prowadzi do przymusu lub wykluczenia: albo się godzisz i akceptujesz, albo… cóż, nie mieścisz się w naszych rubrykach, nie pasujesz do SYSTEMU. Owocuje to nierzadkim odwróceniem zależności, koniecznością dopasowania się nas do systemu, a nie odwrotnie.

Wojna

Niewiele o niej piszę, mimo że wielce mnie zajmuje, a to dlatego, że nic nowego nie napiszę wobec mnóstwa dostępnych materiałów. Przyznam się tylko do gorącego kibicowania Ukraińcom i wpłacaniu pieniędzy na wybrane zbiórki. Wpłacam niemało jak na emeryta, a i tak muszę tłumaczyć się sam przed sobą z kwot, które wydają mi się małe. W internecie (nie pamiętam adresu strony) znalazłem zdjęcie, które zrobiło na mnie silne wrażenie. Jest na nim stara płacząca kobieta. Tylko tyle, ale przecież aż tyle. Ta kobieta jest dla mnie symbolem losu Ukrainy i oskarżeniem Rosji.

Patrzcie, co zrobiliście, barbarzyńcy!!


 

Elektryczne lampiony nagrobne

Wiemy, że są produkowane, kupowane i ustawiane na grobach. Co ja myślę o tym pomyśle?

Sądzę, że ogień tak się ma do światła powstałego na drodze elektroluminescencji, jak ma się kominek z płonącymi polanami do niby kominka z mrugającymi żarówkami. Nie chodzi tutaj o samo światło, a o ogień dający światło. Płomień to urokliwy czar, tajemnica, moc, spokój, bezpieczeństwo, bliskość i pamięć, ale magia i symbolika ognia zanika we współczesnym społeczeństwie. Zresztą, zanika od dawna, a zaczęło się od łatwości rozniecania ognia: skoro jeden ruch palcem powoduje wyczarowanie ognia – tego boskiego daru od którego kiedyś zależało życie, daru kiedyś tak bardzo trudnego do rozniecenia – to czy warto go cenić? Na dokładkę teraz jakby przestał być potrzebny, bo pilotem włącza się piec gazowy w którym nie widać ognia lub pompę ciepła bez ognia, a jeśli nawet widzi się płomień kuchenki gazowej, to jest on rachityczny, nienaturalny i traktowany wyłącznie użytkowo.

Komu kojarzy się z życiem i z jego podtrzymaniem? Niewiele już w nim symboliki, tak bogatej jeszcze niedawno.

Teraz łatwo obyć się bez niego lub zastąpić świecącą lampeczką na bateryjkę.

Zaćmienie

25 października Księżyc częściowo zasłonił Słońce. Dzięki Jankowi przypominającemu mi o tym zdarzeniu, miałem możliwość obejrzeć je, a nawet sfotografować. Nie miałem żadnego aparatu ani przesłon, tylko płytę CD i mój stary telefon. Płytę przyłożyłem do tylnej ścianki i w ten sposób udało mi się utrwalić fakt zaćmienia.

Oto dowód.

 To drobiazg, nic szczególnego? Może i tak, ale drobiazg prawdziwie kosmiczny i niezdarzający się często, więc warty przerwania naszej codziennej krzątaniny i zobaczenia. Jest szansą na zobaczenie i poczucie niezwykłości świata.

10 komentarzy:

  1. Ostatnio widziałam zdjęcie kobiety na tle spalonego domu, tylko ocalały komin sterczał w niebo. Od razu przypomniał mi się opis z pamiętnika hrabiego Krasickiego z I wojny światowej, kiedy to walczył na froncie w Karpatach. Opisywał, jak kobiety piekły chleb w ocalałych piecach, bo chaty spłonęły. Minęło 100 lat i sytuacja się powtarza, nic się ludzie nie nauczyli ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Minęło już dwieście tysięcy lat i nic się nie zmieniło. Ludzie nadal są tacy sami. O ile jeszcze rok temu mogliśmy sobie wmawiać, że barbarzyńskie czasy się skończyły, bo przecież my, Europejczycy, zajmujemy się tylko dobrem wszystkich, demokracją i ekologią, o tyle teraz wiemy, że nasza stabilizacja i dostatek mają kruche fundamenty. Dowiedzieliśmy się, że wystarczy ludziom przez odpowiednio długi czas wbijać do głowy dowolne bzdury, by w nie uwierzyli i poszli rżnąć innych.

      Usuń
    2. Dokładnie do tego samego wniosku doszłyśmy wczoraj . znajoma Ukrainka i ja, starając się zrozumieć bestialstwo ludzi, opowiadała, że jej mieszkanie we Lwowie oddała jakiejś rodzinie z Mariupola, ona i jej córka pracują od lat w Polsce a mieszkanie stało puste...więc rodzina owa zanim dotarła do Lwowa straciła dziadka, który wyszedł na ulicę i staruszek nie spodobał się jakiemuś dzikusowi rosyjskiemu i strzelił mu między oczy. Starałyśmy się zrozumieć naturę ludzką zdolną do takich czynów i doszłyśmy do wniosku, że to pranie przez dłuższy czas mózgu robi takie spustoszenie w psychice.
      Zapamiętałam pewną rozmowę ileś tam lat temu z moim dobrym przyjacielem, Niemcem, który opowiadał, że został zabrany jako dziecko w czasie wojny, urodził się w 1930 roku,
      do szkoły Hitlerjugend i nie zdołano go wysłać na front przed końcem wojny...z przerażeniem opowiadał do czego byłby zdolny, gdyby na tę wojnę poszedł. Opuścił Niemcy i nigdy już tam nie wrócił, studia skończył w USA i zamieszkał w Wenezueli na stałe.

      Usuń
    3. Wiele można mówić o przyczynach zdziczenia znacznej części Rosjan. Na przykład można powiedzieć o swoistej tradycji zamordyzmu w tym kraju, jeszcze od czasów carów, a ostatnie z górą już sto lat historii Rosji to horror stalinizmu, socjalizmu i putinizmu. Kiedy słucham wypowiedzi zwykłych Rosjan, wydaje mi się, że śnię straszny sen. Nie widzę możliwości ucywilizowania tego narodu. Zaznaczam, że oczywiście nie wszyscy są tacy, ale tych w miarę normalnie myślących jest niewielu, i nie oni nadają ton. Tak więc żyć będziemy obok kraju po prostu niebezpiecznego.
      Często przypominają mi się słowa pewnego etologa, który powiedział, że człowieka można dokładnie tak samo tresować jak psa. Trudno zaprzeczyć.
      Ciekawą historię opisałaś znajomego Niemca. Właśnie, historia, o której mówią, że lubi się powtarzać: teraz w Rosji też podejmuje się wobec dzieci działania takie same, jak w tamtej niesławnej organizacji hitlerowskiej.

      Usuń
  2. O częściowym zaćmieniu słońca pamiętałem dzięki kalendarzowi ekologicznemu. W mojej pamięci trwa obrazek z dzieciństwa na wsi. Grupa młodzieży (Junacy Służby Polsce) szli gromadą zbierać stonkę. Kilku z nich miało przydymione nad płomieniem świecy kawałki szkła i przez nie spoglądali w kierunku słońca. Ja szkrab, w cajgowych porciętach, z rozdziawioną gębą patrzyłem na nich z dziecięcym zdziwieniem. Ech... wspomnienia... ach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, zbieranie stonki! Wyobraź sobie, że jako dziecko zbierałem te robale do butelki. Do dzisiaj został mi odruch rozdeptywania stonki na drodze.
      Janku, coraz częściej uświadamiam sobie pamiętania świata, który nie tylko już nie istnieje, ale i który jest zupełnie niezrozumiały dla pokolenia naszych wnuków.

      Usuń
    2. Krzysiek, zdjęcie słońca w częściowym zaćmieniu jest wyśmienite! Nasz świat jest kosmiczny!!!

      Usuń
    3. Naprawdę dobre zdjęcie zrobiłem? Cieszę się, Janku. Kliknąłem wtedy parę dziesiątków zdjęć, dwa czy trzy wyszło ostre i nieprzejaskrawione.

      Usuń
    4. Jak widać, robiłem je z balkonu, a są dzięki Twojemu przypominaniu. Dziękuję, Janku.

      Usuń
    5. Muszę się jeszcze sam siebie pochwalić. O płycie CD to ja Ci powiedziałem.

      Usuń