Strony

piątek, 7 czerwca 2024

O fanatyzmie, wyrachowaniu i hańbie

070624

O unijnym zielonym ładzie słyszał chyba każdy, ale mniej osób zdaje sobie sprawę z katastrofalnych dla gospodarek i naszych kieszeni skutków jego wprowadzenia. O tym, jak niewiele w tego rodzaju działaniach sensu, jak bardzo temat zmian klimatu jest zafałszowany, pisze Bjorn Lomborg w swojej książce Fałszywy alarm.

Parę słów o autorze; informacje podaję z zakładki książki: profesor w Instytucie Hoovera w Stanford, współpracownik wielu najwybitniejszych naukowców, autor artykułów ukazujących się w kilkudziesięciu prestiżowych czasopismach. „Time” nazwał go jedną ze stu najbardziej wpływowych osób na świecie.

Książkę dopiero zacząłem czytać. O jej nasyceniu treścią niech świadczy fakt przepisania poniższych cytatów z pierwszych 20 stron książki. Autor wcale nie zaprzecza istnieniu zmian klimatycznych, wskazuje tylko na znaczące, a nawet rażące przekłamania oraz niewłaściwe, bo nieskuteczne, wydawanie ogromnych pieniędzy na „walkę” o klimat. Pisze też o negatywnych skutkach straszenia społeczeństw zmianami klimatu oraz o problemach biedniejszych krajów.

Informacje zawarte w książce są poparte bardzo szczegółowymi przypisami i bibliografią, które zajmują łącznie 70 stron książki.

Zapraszam do lektury cytatów, ale i namawiam do przeczytania całej książki. Co prawda autor pokazuje (raczej niechcący, bo przy okazji) bezmiar ludzkiej głupoty, fanatyzmu, wyrachowania i cynizmu, ale też jednym czytelnikom otworzy oczy i da nadzieję, innym pewność wiedzy: nasze dzieci i wnuki nie spłoną razem z Ziemią.

Cytaty oznaczyłem tak: >> <<

* * *

>>Żyjemy w epoce strachu, zwłaszcza strachu przed zmianami klimatycznymi. Zwięzłym ujęciem tego czasu jest dla mnie obraz dziewczyny trzymającej transparent ze sloganem:

Ty umrzesz ze starości,

ja z powodu zmiany klimatu.

Oto przekaz, który media wbijają nam do głowy: zmiany klimatu niszczą naszą planetę i stanowią dla wszystkich śmiertelne zagrożenie. Ten język przybiera ton apokaliptyczny – w serwisach informacyjnych mówi się o „nieuchronnym spaleniu planety” (...)<<

>>Wpływowe książki wzmacniają to przekonanie.<<

>>Ten strach ma realne konsekwencje. Ludzie rezygnują na przykład z dzieci. Jedna z kobiet powiedziała dziennikarzowi: „Wiem, że ludzie są zaprogramowani na prokreację, ale coś mi mówi, że teraz lepiej będzie uchronić moje dzieci przed okropnościami przyszłości, dlatego nie wydam ich na świat”. (…) „Jak zdecydować się na dziecko, gdy zmiany klimatyczne przemienią całe życie na Ziemi?”.<<

>>Badania naukowe przeprowadzone w 2012 roku na dzieciach w wieku od dziesięciu do dwunastu lat z trzech szkół w Denver pokazuje, że 82% z nich wyraziło strach, smutek i złość podczas omawiania swoich odczuć dotyczących środowiska, a większość podzielała apokaliptyczne poglądy na temat przyszłości planety. Znamienne, że dla 70% dzieci źródłem katastroficznych poglądów były telewizja i filmy. (…) I tak – jako symbol autentycznego przerażenia swojej generacji – młoda dziewczyna trzyma w rękach transparent z napisem „Umrę z powodu zmian klimatu”.<<

>>Ton rozmów prowadzonych na mój temat zmienił się jednak diametralnie w ostatnich latach. Retoryka dotycząca zmian klimatycznych staje się coraz bardziej ekstremalna i coraz mniej łączy ją z nauką. Nauka pokazuje nam, że obawy przed klimatyczną apokalipsą są bezpodstawne. Globalne ocieplenie jest realne, ale to nie koniec świata. To problem, z którym można sobie poradzić. Mimo to prawie połowa dzisiejszej populacji wierzy, że zmiany klimatyczne doprowadzą do zagłady ludzkości.<<

>>Ta szczególna obsesja na punkcie zmian klimatu oznacza, że przechodzimy obecnie od marnowania miliardów dolarów na nieefektywne strategie do marnowania bilionów. Jednocześnie ignorujemy coraz więcej palących i o wiele bardziej możliwych do opanowania wyzwań, jakie stawia nam świat. Zamiast tego bezmyślnie straszymy dzieci i dorosłych, co jest nie tylko niewłaściwe pod względem faktograficznym, ale i moralnie karygodne.<<

>>Wmawia się nam, że musimy od razu zrobić wszystko co w naszej mocy. Obiegowa opinia, powtarzana ad nauseam w mediach głosi, że na rozwiązanie problemów związanych ze zmianą klimatu mamy czas tylko do 2030 roku. Tak właśnie mówi nauka!

W rzeczywistości jednak nauka mówi co innego, a przemawia do nas polityka.<<

>>Nie jesteśmy na skraju nieuchronnej zagłady. W rzeczywistości jest wręcz przeciwnie. Ciągłe mówienie o zbliżającej się katastrofie podważa absolutnie zasadniczą kwestię: w prawie każdym aspekcie, który możemy zbadać, życie na Ziemi jest teraz lepsze niż kiedykolwiek w historii.<<

>>Dla większości sektorów gospodarczych wpływ zmian klimatu będzie niewielki w porównaniu z wpływem innych czynników, (takich jak) zmiany populacji, wieku, dochodów, technologii, cen względnych, stylu życia, regulacji, zarządzania i wielu innych aspektów rozwoju społeczno-gospodarczego.<<

Jednak z powodu zamętu panującego wokół zmiany klimatycznej do większości ludzi nie docierają dobre wiadomości. Jesteśmy przekonani, że zmiana klimatu jest znacznie większym wyzwaniem niż w rzeczywistości, więc wiele krajów wydaje coraz więcej na walką z nią i to w coraz mniej rozsądny sposób.<<

Jedną z największych ironii dzisiejszego aktywizmu na rzecz zmiany klimatu jest to, że wielu najbardziej zagorzałych zwolenników tego ruchu jest równocześnie zaniepokojonych nierównością na świecie. Umyka im jednak to, że koszty strategii politycznych, których realizacji się domagają, poniosą w nieproporcjonalnym stopniu najubożsi. Dzieje się tak dlatego, że tak duża część polityki klimatycznej sprowadza się do ograniczania dostępu do tanich źródeł energii. (…) Nic dziwnego, że niedawne badanie konsekwencji wdrożenia porozumienia paryskiego wykazało, że w rzeczywistości te działania zwiększą poziom ubóstwa.<<

>>Żądając natychmiastowego i dramatycznego obniżenia poziomu dwutlenku węgla na całym świecie, aktywiści klimatyczni opowiadają się zasadniczo za ograniczeniem prędkości do 5 kilometrów na godzinę.<< Dopisek mój, KG: w innym miejscu autor wspomina o problemie zredukowania do zera ilości ofiar ruchu drogowego. Pisze, że w zasadzie jest tylko jeden sposób: ograniczyć prędkość samochodów do 5 km/godz.

>>Z przeprowadzonych symulacji wynika, że każdy dolar zainwestowany w badania i w rozwój zielonej energii pozwoliłby zaoszczędzić 11 dolarów na szkodach klimatycznych. Byłoby to kilkaset razy skuteczniejsze niż obecna polityka klimatyczna. (…) Niestety, obecnie tego robimy. (…) Dlaczego? Ponieważ zakładanie niewydajnych paneli słonecznych cieszy oko oraz daje poczucie że coś robimy – dofinansowanie jajogłowych jest trudniejsze do zwizualizowania.<<

>>Standardowa polityka ograniczania paliw kopalnych będzie potrzebowała dekad na wdrożenie i pół wieku na wywarcie jakiegokolwiek zauważalnego wpływu na klimat.<<

Musimy wziąć głęboki oddech jako kolektyw i zrozumieć, czym jest, a czym nie jest zmiana klimatu. To nie jest coś w rodzaju ogromnej asteroidy zmierzającej w kierunku Ziemi – nie musimy wszystkiego rzucać i mobilizować globalnej gospodarki, aby zapobiec końcowi świata. Jest to raczej długotrwały, przewlekły stan przypominający cukrzycę – problem, który wymaga uwagi i skupienia, ale z którym możemy żyć. Kiedy sobie to uświadomimy, będziemy mogli iść dalej i zająć się wieloma wyzwaniami, które ostatecznie będą miały o wiele większe znaczenie dla naszej przyszłości.<< Niż zmiany klimatu – dopisek mój, KG.

>>Ludzie panikują na myśl o zmianie klimatu w dużej mierze dlatego, że media i aktywiści nam to wmawiają, politycy wyolbrzymiają ich prawdopodobne skutki, a badania naukowe są często przedstawiane bez kluczowego kontekstu. Nagminnie jest nim najbardziej oczywisty fakt ze wszystkich – ludzie dostosowują się do zmieniającej się Ziemi. Tak było przez tysiąclecia i tak będzie nadal. Wszelkie prognozy dotyczące wpływu zmian klimatycznych, które tego nie uwzględniają, są nierealistyczne. Ludzie mają solidną motywację, by opowiadać jak najstraszniejsze historie o zmianie klimatu. Media uzyskują więcej kliknięć i wyświetleń dzięki przerażającym historiom. Działacze zyskują uwagę i fundusze. Naukowcy, którzy przedstawiają się jako osoby zajmujące się zagrożeniami w wymiarze apokaliptycznym, zyskują większą uwagę, uznanie dla swoich uczelni i więcej możliwości finansowania w przyszłości. Politycy, którzy kreślą przerażające scenariusze, obiecują, że nas uratują, a przy okazji otrzymują prawo dysponowania znacznymi środkami na rozwiązanie problemu. (…) Nie oznacza to jednak, że nie powinniśmy się martwić potencjalnie poważniejszymi problemami. (…) Powinniśmy jednak być należycie sceptyczni, ponieważ nagłaśnianie problemu zmiany klimatu do rangi Armagedonu jest również bardzo korzystne dla wszystkich tych grup.<<

**********************************************

Dopisek nie na temat, ale bardzo ważny.

Dowiedziałem się o zakuciu w kajdanki żołnierzy odpierających atak imigrantów-przestępców na granicy oraz o śmierci żołnierza rannego kilka dni temu. Jestem tymi faktami bardzo poruszony.

Mam nadzieję na niezapomnienie poniewierki zatrzymanych żołnierzy i śmierci rannego; mam nadzieję na obudzenia się Polaków. Trzeba nam pogonić tych wszystkich popaprańców, którzy rządzą nami od tak wielu lat. Są winni tych zdarzeń, są winni przedkładania interesów osobistych, partyjnych i obcych nad interes Polski. Powinni być skończeni jako politycy.

Hańba generałowi jednostki w której służą sponiewierani i skuci żołnierze! Hańba dowódcy, który nie broni swoich żołnierzy wykonujących niebezpieczne zadania! Nie powinien być oficerem, a tym bardziej generałem!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz