Etykiety

Moja książka

Wrażenia i chwile

 150422 Dzisiaj jest umowny dzień premiery mojej nowej książki.    „Książka jest o wrażeniach, o przeżywaniu zwykłych dni i zdarzeń, o chwi...

środa, 30 stycznia 2019

W styczniowy wieczór

300119

Syn uruchomił mi program whatsapp. Parę osób mówiło mi, że teraz każdy ma ten program, więc i ja powinienem. No dobrze, niech będzie, skoro każdy ma…

Jakoś go obsługuję, chociaż bardziej do błądzenia to podobne niż do normalnej obsługi. Ot, czat. Na ekranie wyświetla mi się informacja o dotknięciu i przytrzymaniu czatu dla wyświetlenia opcji (modne ostatnio słowo). Tyle że nie wiem, co mam dotykać. Słowo „czat”? Nie ma go. Jest słowo „czaty”. Dotknąłem i przytrzymałem. Nic się nie zmieniło, nic nie pojawiło. Jak ma wyglądać ta lista opcji? Czy rozpoznam ją? Nie wiem. Dotknąłem jeszcze to i tamto, żadnej listy nie zobaczyłem. Program oświadczył mi tylko, że mam pozwolić mu na dostęp do aparatu. Czy o to chodziło? Nie wiem.

Pali licho ten program. Ten i inne. Może napiszę jeszcze o gender.

Wiem, że ten tekst pobieżnie przeczyta parę osób, rzetelnie jedna albo dwie, ale że niewiele więcej osób czyta inne teksty, dużej różnicy nie będzie, a swoją rolę tekst spełni.

Niedawno miałem okazję potwierdzić swoje wcześniejsze domysły: gender nie jest wiedzą, a ideologią będącą protestem przeciwko historycznym zaszłościom, oraz, może w mniejszej mierze, zachłyśnięciem się nowoczesnością, poprawnością społeczną, byciem trendy. Myślę tak, ponieważ zauważyłem podkreślanie swobody bycia tych chłopców i dziewczyn, których potrzeby, zachowania i zainteresowania odbiegają od typowych dla ich płci. Ja też jestem za swobodą i tolerancją, teraz więcej niż kiedyś, ale też tylko te dwie cechy wystarczą, żeby pozwolić chłopakowi malować paznokcie, natomiast ideologia gender ze swoim naczelnym twierdzeniem po prostu nie ma tutaj zastosowania.

W ideologii nie ma rzetelnego argumentowania, nie ma potrzeby wspomagania się wiedzą, a nawet jest uodpornienie na nią. Jest za to uporczywe trzymanie się kilku sloganów, paru mało istotnych szczegółów, jest tłumaczenie wszystkich argumentów a nawet poszlak po swojemu. Jest też charakterystyczna dla (każdej) ideologii pewność siebie.

Wahadło przechyliło się w przeciwną stronę: o ile przez wieki całe wmawiano ludziom, a zwłaszcza kobietom, że ustępują mężczyznom pod wieloma względami, także psychicznymi i intelektualnymi, ponieważ takie po prostu są, takimi Stwórca je stworzył, to teraz one przy sporym udziale mężczyzn nie tylko zaprzeczają tamtym stwierdzeniom, co byłoby jak najbardziej słuszne, ale na dokładkę twierdzą, że nie ma żadnych różnic, a te, które są, pojawiają się w toku rozwoju osobniczego jako rezultat wpływu środowiska i wychowania, czyli że są kulturowe.

Takie stanowisko jeszcze byłbym w stanie zrozumieć, przynajmniej na gruncie psychologii, jednak sposobu, w jaki jest ono, to stanowisko, tłumaczone, przyjąć już nie mogę. Otóż genderyści uważają, że mówienie o różnicach może spowodować dalszy ciąg, może nawet eskalację, dyskryminacji. Dlatego lepiej zaprzeczać i trzymać się twierdzenia o wychowaniu na chłopca lub dziewczynkę.

Boże drogi…

Nie zamierzam nikogo przekonywać, już najmniej genderystów, piszę, ponieważ od wielu lat mam zwyczaj, czasami potrzebę a nawet przymus, pisaniem wyrażania siebie. Pisząc, mam nadzieję na pogodzenie się z tym, z czym zwykle trudno mi się pogodzić: z myleniem ideologii z wiedzą.

Dlatego ograniczę się tutaj li tylko do paru zdań, głównie o hormonach.

Co to jest testosteron, każdy chyba wie. Może mniej osób wie, że ten samczy hormon produkowany jest przez jądra samców wielu gatunków zwierząt, nawet tych dalej z nami spokrewnionych, co dowodzi jego dawnego pojawienia się, przydatności i uniwersalności. Z testosteronem związane są nie tylko zachowania seksualne, ale i agresja oraz terytorializm, który odpowiednio przekształcony nadal funkcjonuje w ludzkim świecie. Chyba każdy widział i każdy mówił lub myślał o skłonnych do bitki młodych mężczyznach napakowanych testosteronem. Chyba każdy słyszał coś o wpływie kastracji na zachowania samców, także ludzkich. Jeśli nie, to powiem tutaj, że taki człowiek nie tylko ma problem z erekcją, ale cała jego psychika zmienia się bardzo głęboko.

Wpływ hormonów na naszą psychikę, na nasz sposób myślenia i reagowania, jest niewątpliwy, a te nie są produkowane pod wpływem kultury, a genów.

Dodam jeszcze tylko fakt powszechnie znany: testosteron jest męskim hormonem, kobiety mają swoje, inaczej na nie działające, ponieważ i ich organizmy są inne. Swoją drogą gdy chociaż trochę poczyta się o tajnikach zajścia w ciążę i jej utrzymania, dochodzi się do wniosku, iż organizm mężczyzny jest bardzo prymitywny w porównaniu do kobiecego.

Właśnie, różnice organizmów. Pomijając już sferę psychiki, wystarczy ograniczyć się do odmienności w budowie ciała, by dojść do łatwego przecież wniosku o odmienności przeżywania seksu przez mężczyznę i kobietę, a przeżywanie jest stanem duchowym. To przykład wpływu ciała na naszego ducha.

Tutaj dochodzę do drugiego tematu, który chciałem poruszyć. Do zespolenia mózgu i umysłu z ciałem.

Jest ono tak wszechogarniające, tak szczelne, dokładne, całkowite, że nie tylko ciało nie mogłoby funkcjonować bez mózgu, ale i nasz umysł mógł wykształcić się i funkcjonować w znanych nam przejawach tylko w połączeniu z ciałem. To, jacy jesteśmy duchowo; to, co w nas tkwi i co stanowi o byciu takim nie innym człowiekiem, nie mogło zaistnieć bez ciała z jego hormonami, czyli sama tylko odmienność naszej budowy warunkuje odmienność duchową.

Genderystom można do znudzenia mówić, iż odmienność nie znaczy piętrowego układu lepszy-gorszy, a i tak jakby nie słyszeli, więc nie będę już powtarzać tego zapewnienia, które w istocie jest, a przynajmniej powinno być, oczywistością.



Nic to.

Tak naprawdę jest tylko ten styczniowy ciemny i zimny wieczór, ciasny i zabałaganiony kamping, weekend tak krótki, wiosna daleka, a jutrzejsze wstawanie przed świtem tak bliskie.

Sięgnę więc po encyklopedię o moich górach i poszukam inspiracji. A może posłucham jeszcze La Notte Vivaldiego i jak to czasami się zdarza, może znowu znajdę się daleko stąd, na bocznej uliczce pod kasztanowcem gubiącym swoje owoce…





2 komentarze:

  1. Testosteron, testoteronem, a wychowanie wychowaniem. Piszesz o bitkach młodych chłopców, a dziewczyny targajaće sie za włosy i tłukące się w damskiej toalecie na dyskotece widziałeś? To dopiero furia ;) Nie da się zanegować różnic wynikających z biologii, natomiast te wszystkie wypada nie wypada pochodzą z wychowania. Dlaczego chłopak nie moze nosić kolorowych bransoletek, jeśli mu się podobają? Przecież w naturze to samce bardziej dbają o swój wygląd. Dlaczego w świecie ludzi jest inaczej? Biologia? Nie, wychowanie! A jeśli chodzi o whatsapp, to jakoś też nie mogłam zrozumieć idei tej apki. A przecież lubię komunikatory. Ten jeden jakoś do mnie nie przemówił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, te wypada-nie wypada są pochodną wychowania, to prawda, chociaż bywają uzasadnienia sięgające w głąb nas samych. Ot, przykład tego rodzaju: dlaczego chłopakowi prędzej wypada nocować u dziewczyny, niż na odwrót. Bo tak przecież jest, prawda? Otóż praprzyczyna jest oczywista nie ma związku z kulturą: ewentualne skutki kontaktów seksualnych chłopak zostawi gdzieś tam, dziewczyna przyniesie ze sobą (by nie powiedzieć w sobie) do domu. To jest powód najważniejszy, na nim dopiero budowano kolejne argumenty, już kulturowe.
      Z tym strojeniem się samców w świecie zwierząt różnie bywa u różnych gatunków. Są gatunki, w których ona wybiera strojnisia, są też takie, w których nikogo nie wybiera, ponieważ samiec wybrał za nią i nie stara się nawet przypodobać samicy. U nas też nie jest to sprawa tak prosta – że tylko kultura. Rzadko kiedy można jednoznacznie i stanowczo wskazać jeden jedyny powód.
      Aniu, jak już chyba wspomniałem przy poprzedniej rozmowie o gender, w zasadzie stoimy po tej samej stronie. Jeśli są różnice między nami, to niewielkie, prędzej w odcieniach niż w kwestiach zasadniczych. Gdyby ruch gender propagował li tylko pełną równość płci, słowa krytycznego nie powiedziałbym o nim, jest jednak inaczej: ten ruch twierdzi, że wszystkie różnice między kobietą a mężczyzną wynikają z wychowania i wpływu środowiska, więc są kulturowe. Obydwa teksty o tym właśnie napisałem, nie o gender rozumianej słownikowo, nie o równouprawnieniu.
      Dla mnie to jedno twierdzenie genderystów jest po prostu szokujące, jasno pokazujące brak elementarnej wiedzy z zakresu ewolucji, etologii i biologii. Na Boga! – chciałoby się krzyknąć – opamiętajcie się.
      Kultura ma wpływ na mniej ważne cechy, na wypada-niewypada, a noworodek już ma płeć, na razie ograniczoną do ciała, ale w normalnym trybie pojawi się i płeć „gender”, i nic ani nikt tego nie zmieni wychowaniem. Chyba że na gorsze. Wyżej sięgnąłem po argument uderzający swoją wagą: facet ma jaja, kobieta jajniki, a to z kolei warunkuje szereg odmienności psychicznych. Dopiero na tym fundamencie budowane są różnice, na których skupiają się genedryści, jak na przykład ten ich w kółko powtarzany przykład różowego koloru.

      Usuń