231024
Zauważyłem na mapie parę nieznanych mi dróg w Górach Kaczawskich pod Wojcieszowem, a więc blisko lubianej Osełki. Tyle wystarczyło, pojechałem.
Szaro jeszcze było, gdy wszedłem w las u stóp Bielca, górki z wielką raną starego kamieniołomu zwanego Gruszka. Ciekawe, skąd taka nazwa.
Ucieszyłem się znajdując niewyraźną ścieżkę wiodącą przy urwisku na szczyt góry, a niewiele wyżej poznałem ją; szedłem tamtędy może 10 lat temu. Odkrycia nie dokonałem, ale przypomniałem sobie wędrówkę sprzed lat. Niezwykle malownicze są dla mnie drzewa rosnące nad przepaściami i widok z uderzającym kontrastem odległości: ścieżka z wszystkimi drobiazgami na niej i drzewa wyrastające spomiędzy kamieni są na wyciągnięcie ręki, nic nie zapowiada zmiany, a przecież wystarczy zrobić krok, odwrócić się albo podnieść wzrok, by pomiędzy bliskimi pniami drzew zobaczyć góry bliższe, dalsze i najdalsze, wyraźnie widoczne i zniebieściałe dalą. Szyszka i kępa trawy koło buta sąsiadują z dalekim horyzontem, a dzieli je tylko jeden ruch oczu.
Od strony szczytu ściana wyrobiska ma jakieś 50 metrów wysokości, dnem niemal sięgając podnóża Bielca. Innymi słowy: połowę góry wywieziono albo zamieniono na wapno w wapienniku stojącym opodal. W połowie wysokości tej ściany biegnie ścieżka, opisana na mapie jako niebezpieczna. Bez sprawdzenia uznałem opis za przesadny, ale gdy już tam się znalazłem, a miejsce jest wyjątkowo malownicze, w połowie ścieżki… zawróciłem. Wąska półka na bardzo stromej ścianie jest zasypana piargiem. Wąski to jęzor, przejdzie się go dwoma krokami, i tak zrobiłbym jeszcze kilka lat temu, teraz już nie. Znam swoje ograniczenia związane z wiekiem, pamiętam o nich i... cieszę się możliwością chodzenia mimo pewnych ograniczeń. Na poniższym zdjęciu widać ścieżkę, a w prawej części owe miejsce z kamieniami odpadłymi od ściany.
Kamieniołom poznałem idąc ścieżkami górną i środkową, ale też schodząc na samo dno wyrobiska. Przyroda zabliźnia rany zadane przez człowieka, czyniąc z ponurej kopalni kamienia (wszystkie czynne takie właśnie robią wrażenie) miejsce ładne, ciekawe i urozmaicone pod względem skał, rzeźby zboczy i widoków. Gdzieś czytałem, że Gruszka jest gratką dla miłośników rzadkich roślin i owadów. Myślę więc, że gdybym przyszedł tam w letni czas z Jankiem, dalej musiałbym iść sam :-) Na jednym ze zdjęć widać jaskinię, więc i speleolodzy znajdą tutaj coś ciekawego.
Drugą połowę dnia spędziłem włócząc się w pobliżu Osełki. Kilka jest miejsc szczególnie ładnych i lubianych w tych górach, na przykład okolice Trzmielowej Doliny czy zbocza Dudziarza; mam też swoje miejsca na Chrośnickich Kopach i Sądreckich Wzgórzach, mam w okolicy Osełki, jednej z setki mało znanych kaczawskich górek. Wiele lat temu schodziłem ze szczytów zalesionego masywu Lubrzy, rozległej góry po drugiej stronie doliny; tamtego dnia po wyjściu z lasu zobaczyłem Osełkę po raz pierwszy i od razu mnie zauroczyła. Czym? Nie wiem. Po prostu zobaczyłem ją ładną – i nadal taką widzę.
Odwiedzanie Gór Kaczawskich jest dla mnie podobne do przeglądania rodzinnego albumu ze zdjęciami, gdy każda fotografia potrafi przypomnieć dawne zdarzenia, odnowić minione – zdawałoby się – fascynacje i wzbudzić ciepełko w piersi. Kaczawska wędrówka bywa dla mnie przeplataniem się czasów i widoków: Na przykład dzisiaj, idąc drogą spojrzałem w lewo, na mijaną grupę brzóz w kolorach jesieni, i przez jedną chwilę zobaczyłem je błyszczące od lodu. W moment później wiedziałem, skąd ten obraz. Otóż kilka lat temu widziałem te brzozy właśnie takimi, z lodowymi soplami wiszącymi na gałązkach. Znalazłem zdjęcia z tamtego dnia. Oto one, a zrobione były w połowie marca 2016 roku.
Odkrycia na miarę moich wędrówek jednak dokonałem: poznałem dwie ładne drogi u stóp masywu Miłek, oto jedna z nich.
Ostatnio mniej czasu spędzam na kaczawskich ścieżkach, ale przecież nie potrafiłbym zapomnieć o nich.
Obrazki ze szlaku
Drapiąc się po zarośniętym zboczu ku środkowej ścieżce kamieniołomu, widziałem rośliny oplatające drzewa niczym liany. To prawdopodobnie powojnik pnący.
Strumień z lśniącą w słońcu czystą wodą. Sięgnąć lustra ustami i pić? Zrobiłbym to, ale musiałbym się zabrudzić, bo sucho tam nie było.
Sporo widziałem ładnych kań. Byłbym bardzo zadowolony mogąc zabrać je do domu i usmażyć. Jeszcze więcej widziałem starych i zbrązowiałych. Wielka szkoda, tyle dobrego jedzenia zmarniało.
Ruiny wyciągu narciarskiego na Miłku. Jakieś 10 lat temu szedłem pod górę tym nieczynnym od dawna torem narciarskim, teraz rośnie na nim gęsty las.
Wojcieszów widziany z Bielca. Wczesny ranek.
Trasa: z Wojcieszowa do Radzimowic. Myszkowałem po kamieniołomie Gruszka i wszedłem na wzgórza Bielec, Owczarek i Ambra – uroczą górkę przy Radzimowicach.
Statystyka: przeszedłem 14 km, a na szlaku byłem 10,5 godziny.