200121
Z Prusic na Duży Młynik. Obejście Sichowskich Wzgórz.
Z Wilkowa na Średnią Górę.
Dzisiaj mieliśmy szczęście zobaczyć świetlisty ranek najpiękniejszego zimowego dnia, taki z diamentowymi odblaskami na śniegu i czystym a mocnym światłem.
Jeśli zastosować moje kryterium nieliczenia kilku metrów do szczytu, parę lat temu byłem na Dużym Młyniku, ale nie zwróciłem uwagi na tę górę. Jest zalesiona, a nieco niżej, brzegiem lasu i rozległej polany, wiedzie polna droga, z ładnymi widokami – i tam wtedy byłem. Dzisiaj dowiedziałem się, że na całym obszarze góry są ślady dawnego górnictwa rudy miedzi. Na łagodnym i rozległym wierzchołku liczne są zapadliska, niektóre dość strome. To pozostałości po zawalonych szybach górniczych. Na stojącej tam tablicy są zdjęcia i opisy wyjaśniające pracę górników przed wiekami. Bardzo niebezpiecznej i ciężkiej pracy. Jak zwykle w takich chwilach myślałem o ludzkim trudzie, o ciężkim i znojnym życiu.
Nie bez powodu miedź przez wiele wieków była często używanym pieniądzem. Wszak srebro było dla zamożnych, złoto dla króli. Obecnie kilo miedzi o czystości nieosiągalnej w dawnych czasach (i dużej wtedy wartości!) kosztuje 30 złotych (8000$ za tonę), czyli pokaźna moneta o wadze 31 gramów (uncja) warta byłaby złotówkę plus koszt bicia. Srebrna moneta tej wagi zawiera w sobie kruszec wartości około 100 zł, a kosztuje 120 zł. Dla uzupełnienia dodam, że giełdowa cena złota wynosi dzisiaj 215 zł za gram, a więc za miesięczne wynagrodzenie można kupić kilka złotych dukatów – możliwość nie do wyobrażenia w dawnych czasach.
Te wielkości pokazują nie tylko skutki postępu technologicznego, ale i różnicy w zamożności ludzi teraz, a kiedyś.
W okolicach Lubina stoją wielkie wieże – windy postawione nad szybami kopalni. Czy za kilkaset lat zostaną po nich zapadliska podobne do widzianych na Młyniku?… Całkiem możliwe. Może historycy będą pisali prace naukowe o prymitywnych metodach dwudziestopierwszowiecznego kopalnictwa?
W okolicy byłem parę razy. Są tam bardzo widokowe stoki łagodnych wzgórz, polne drogi wiodące otwartymi przestrzeniami falujących łąk, i zawsze zbyt szybko się kończące. Drogami znanymi mi tylko częściowo, poprowadziłem Janka wokół pasma Sichowskich Wzgórz.
Chciałbym tam wrócić.
Postscriptum
W Wikipedii znalazłem wiele ciekawych informacji o dawnych monetach. Jedną z nich cytuję:
„Po reformie monetarnej Stefana Batorego z 1580 r. szeląg stał się monetą ogólnopaństwową o masie 1,13 grama srebra próby 180.”
Co za próba! Policzyłem wartość kruszcową tej monety: było w niej 0,2 grama czystego srebra o dzisiejszej wartości 60 groszy.
* * *
Ostatnią górą z mojej listy była Średnia Góra. Obie są sąsiadkami i wznoszą się w północnej części Chełmów.
Mało znam gęstą sieć lokalnych dróg w tamtej części Pogórza Kaczawskiego, więc nie obyło się bez kręcenia mapą i głową, a na koniec sięgania po GPS.
Nie wiem, jak mają inni – ja często mam kłopoty ze znalezieniem początku szlaku. Chcieliśmy wykorzystać czarny lokalny szlak żeby podejść nim bliżej szczytu, a później szukać ścieżki pod górę. Owszem, na mapie jest niewyraźnie zaznaczony szlak przyrodniczy, ale gdzie go szukać? Wiele razy próbowałem w tych górach przejść taki szlak, i nigdy mi się to nie udało. Po prostu któryś znak był ostatnim odszukanym, następnego już nie było, dlatego teraz ignoruję ich oznaczenia. Wolę iść bezdrożem na orientację, niż oglądać drzewa w poszukiwaniu przemyślnie ukrytego znaku. Weszliśmy na poszukiwany czarny szlak, ale gdy ten wyraźnie oddalał się od naszego celu, zrobiliśmy parę bocznych wypadów rozpoznawczych i w końcu wybraliśmy nieoznaczoną ścieżkę. Biegła w dobrą stronę, łagodnie wznosząc się po stromym zboczu góry. Byliśmy już dość wysoko, gdy ścieżka… znikła. Tak po prostu. Cóż, kierunek pokazywało samo zbocze: pod górę. Mimo że dość strome, podejście trudne nie było. Na szczycie znaleźliśmy znak ścieżki przyrodniczej, a jakże!
Stoi tam kilkunastometrowy stalowy krzyż postawiony przed wojną przez niemieckiego właściciela okolicznych ziem, i tablica z opisem ciekawej historii poszukiwania fundatora.
Janek niezwłocznie dokonał koronacji, a ja uchwyciłem tę wiekopomną chwilę w obiektyw i w ten sposób uwieczniłem dla potomnych.
Janek nic w ręku nie trzyma? Bo korona była w konserwacji. Oto ona, w pełnej krasie:
Krzyż sprawia wrażenie bardzo wysokiego. Piszesz, że ma kilkanaście metrów. Ale bliżej mu do jedenastu metrów czy do dziewiętnastu? :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, specjalnie dla Ciebie, mojego gościa, dodałem zdjęcie tablicy informacyjnej stojącej obok krzyża. Opisana jest na niej sygnalizowana przeze mnie historia i podana wysokość krzyża. Wynosi 13 metrów, plus betonowa podstawa mająca około półtora metra. Sporo, to wszak wysokość czteropiętrowego budynku.
UsuńW Biblionetce spotykałem Koczowniczkę. Przypadkowa zbieżność przybranych imion, czy nie?
Tak, to ja. Lubię Biblionetkę, ale nie zaglądam na nią tak często jak kiedyś, bo już mi się nie chce spędzać w internecie zbyt wiele czasu. Dziękuję za to zdjęcie. Wysokość 13 metrów, długość ramion prawie 5 metrów... Imponujący krzyż, wyższy niż niejedno drzewo.
UsuńWięc to Ty, Koczowniczko. Dziękuję za obecność w tym mało znanym zakamarku internetu.
UsuńBył czas, gdy wieczór przy komputerze zaczynałem od zalogowania się do Biblionetki. Był.
Słów parę o krzyżach na górach. Jest ich w Sudetach wiele, a mam do nich ambiwalentny stosunek. Z jednej strony mogą zadziwiać determinacją fundatorów i wykonawców, a więc finansową i techniczną stroną przedsięwzięcia, jednak z drugiej budzą we negatywne odczucia, zarówno estetycznej natury, jak i… powiedzmy filozoficzno-religijnej.
Mam nadzieję za częste bywanie tutaj, Agnieszko.
Lubię czytać mapę, której wycinki pokazujesz w kolejnych postach; nie znam tych terenów, a widzę wiele ciekawostek, i ruiny, i drzewa, ładne nazwy zbiorników czy wzgórz; Lubin, miedź to pamiętam tylko ze szkoły, kiedy uczyliśmy się o Lubińskim ZM; widziałam podobne tereny, wyrobiska po czeskiej stronie w okolicach Zlatych Hor; takie rozsłonecznione, mroźne poranki wzbudzają w człowieku chęć do działania, właściwie to cieszę się, że mamy półmetek zimy, bo czekam na wiosnę; krety ryją, ziemia niezamarznięta, natkę pietruszki można używać:-)
OdpowiedzUsuńRanek pod Młynikiem był piękny. W takich chwilach (i tylko w takich) ma się ochotę uznać zimę za ładną porę roku.
UsuńTeraz już dni zimy są policzone. Jeszcze miesiąc i będzie przedwiośnie, a dni wyraźnie dłuższe. Parę dni temu widziałem bazie na iwie i męskie kotki na leszczynie. Tym roślinom zawsze się spieszy!
Mario, kombinat miedziowy zajmuje wielki obszar, w wielu miejscowościach ma swoje zakłady. To gigant, jeden z największych na świecie w swojej branży. Orientuję się w jego przychodach: 170 tysięcy ton miedzi po 8000$ za tonę, 1400 ton srebra po 800$ za kilo i 3-4 tony złota w cenie 60 000$ za kilo.
Taką maszynkę do robienia pieniędzy państwo sprzedało, zostawiając sobie mniejszościowy pakiet! Toż to warte kryminału.
Za parę dni opublikuję tekst i zdjęcia z trzeciego dnia wędrówki. Tekst jest bardziej mój, a i mapka z poplątanymi niebieskimi liniami moich przejść będzie.
Krzysiek, dałem Ci koronę! Co się z nią stało?
OdpowiedzUsuńJak to co!? Siedziałem w skarbcu, oczywiście koronnym, i ją czyściłem. Zobacz, jak ładnie teraz wygląda.
UsuńWypolerowałeś ją bezbłędnie. Ukryj ją w tajemnym sejfie.
UsuńNo co Ty! Ukrywać? Będę ją nosił!
UsuńOch tak, widziałem Ciebie dumnie wracającego ze Średniej Góry!
UsuńNiesamowite są pozostałości po starych kopalniach. Mnoe fascynują takie miejsca. W swoich górach ciągle szukam śladów takich miejsc.
OdpowiedzUsuńMnie chyba mniej ciekawią, ale chętnie oglądam stare kamieniołomy. Potrafią robić wrażenie ukształtowaniem terenu, a przyroda swoją uporczywością w przejmowaniu takich miejsc i zabliźnianiu ran.
UsuńKamieniołomy i odkrywki to także fascynujące miejsca. Zmaganie dwóch żywiołów.
UsuńWłaśnie. Kopalnia kamienia po opuszczeniu wygląda nieładnie, ale kilkanaście lat później nierzadko staje się miejscem życia wielu gatunków flory i fauny, w tym gatunków rzadkich.
UsuńOstatecznie zwycięża żywiołowość natury.