Etykiety

Moja książka

Wrażenia i chwile

 150422 Dzisiaj jest umowny dzień premiery mojej nowej książki.    „Książka jest o wrażeniach, o przeżywaniu zwykłych dni i zdarzeń, o chwi...

niedziela, 14 listopada 2021

Szczepienia a nasza wolność

 071121

W związku ze szczepieniami, zwłaszcza przeciwko covid, często słyszę głosy oburzeń i protestów, a nawet twierdzenia o oszustwie. Niedawno widziałem duży profesjonalnie wydrukowany plakat na ulicy, była na nim fotografia dziewczynki i napis: „Mamo, tato, nie pozwól mnie zaszczepić. Oni nas oszukują.”

Nie wiem, czy „oni” oszukują nas w kwestii istnienia wirusa, czy skuteczności szczepionki, ale w zasadzie różnica jest niewielka. Jeśli to oszustwo istniałoby, trzeba by uznać, że władze pospołu z koncernami farmakologicznymi zmuszają całe społeczeństwa do nieracjonalnych zachowań, świadomie rujnują gospodarki, a nade wszystko że zmuszają ludzi do udziału w dziwacznych i nieuzasadnionych praktykach medycznych – w domyśle dla władzy lub pieniędzy.

Mam bardzo złe zdanie o politykach, jednak od uznawania ich za miernoty bogacące się kosztem społeczeństwa, do oskarżenia ich o działania skutkujące hekatombami ofiar, droga jest daleka. Większość tych ludzi, raczej zdecydowana większość u nas, to nieudacznicy, cwaniacy i kombinatorzy, ale nie ludobójcy. Że nie wiedzą o knowaniach korporacji? A ty, szary człowieku, wiesz? Oni mają do dyspozycji agencje wywiadowcze, laboratoria i specjalistów, i nie wiedzą o światowym spisku, a ty wiesz?? Dobrze, Polska to dziwny kraj, może akurat nasze władze nie wiedzą, ale przecież taka sytuacja jest na sześciu kontynentach. Na całym świecie przekupiono lub oszukano milion wysokich urzędników oraz lekarzy i laborantów mogących w laboratoriach dojść prawdy? A może wszyscy dobrowolnie zgodzili się wziąć udział w zamachu na ludzkość?

Paranoja i tą konstatacją zakończę temat spisku.

* * *

Nie wiem, na ile szczepionki są skuteczne, bo że są, to wiadomo od lat. Zainteresowani niech poczytają sobie o chorobach dziesiątkujących ludzi, zwłaszcza dzieci, przed czasem powszechnych szczepień.

Nie wiem, czy metody walki z covidem są najlepiej dobrane, mam co do tego wątpliwości, ale też nie znam wszystkich uwarunkowań ani nie jestem fachowcem od pandemii. Nie o tym chciałem napisać, a o protestach i twierdzeniu o ograniczaniu naszej wolności. Tak, jest ograniczana, i to od bardzo dawna. Prawdziwej wolności, czyli niczym nieskrępowanej, nie mamy od wielu wieków i mieć nie będziemy, ale z przyczyn zupełnie niezwiązanych z jakimikolwiek knowaniami kogokolwiek.

Przez dziesiątki tysięcy lat żyliśmy w małych grupach ludzi znających się i często spokrewnionych, a w promieniu wielu kilometrów nie było nikogo, ale nawet wtedy jakieś ograniczenia były, bo żadna grupa ludzi nie może funkcjonować bez zakazów i nakazów, niechby regulujących prawa własności czy ustalających tabu.

Teraz na kilometrze mieszka nawet kilka tysięcy ludzi, więc abyśmy mogli żyć i funkcjonować w nienaturalnym dla siebie środowisku, konieczne stało się unormowanie naszych zachowań prawem coraz bardziej drobiazgowym. To proces trwający przez tysiąclecia i nie zakończony w naszych czasach.

Przynależność do społeczeństwa jest przymusowa w tym sensie, że jeśli żyjesz wśród ludzi, nie masz prawa nie uznawać ich praw. To nie wymysły korporacji ani żadne spiski, a prawa istniejące od dawna i na całym świecie.

Zaczęło się prawdopodobnie od zastrzeżenia tej włóczni i tej kobiety jako czyichś własności, później uznano, że w nocy ma być cicho by inni mogli spać, a za naruszenie tabu należy topić w bagnie. Ostatnio nakazano nam wolniejszą jazdę, zapinanie pasów, jeżdżenie w kaskach i pośrednio (poprzez różne ograniczenia) szczepienia. Zakazują stosowania starych pieców, jeżdżenia dymiącymi samochodami, wycinania lasów, a żeby postawić dom na swojej ziemi, ktoś inny musi wyrazić zgodę. Listę można znacznie wydłużyć, ponieważ ograniczeń jest coraz więcej, jednak każde z nich ma swoje konkretne powody wynikające z życia w dużych już nie grupach, a mrowiskach ludzkich, w świecie uprzemysłowionym i zurbanizowanym.

Żyjąc w dużych skupiskach skazujemy się na szereg ograniczeń i nakazów. Nie ma innej możliwości, chyba że ktoś kupi sobie wyspę albo osiedli się na Antarktydzie, chociaż i tam mogą obowiązywać pewne prawa. Chyba trzeba by całkowicie odciąć się od cywilizacji, ale wtedy czekałby nas los aborygena.

Właściwie czemu nie?…

Szczepienia, kaski, pasy, ograniczenia szybkości i wiele innych przepisów mają na celu zmniejszenie ilości kalectwa i śmierci, co leży w interesie społeczeństwa ponoszącego rozliczne koszta finansowe.

My, jako społeczeństwo, płacimy za kształcenie młodych ludzi aż do studiów włącznie, pomagamy rodzicom (różnie w różnych krajach, wiadomo), pokrywamy znaczną część kosztów leczenia dzieci i ludzi dorosłych, ale tak naprawdę, jeśli sięgnąć do praprzyczyn, okaże się, że nie robimy tego bezinteresownie. Społeczeństwo spodziewa się, że człowiek czterdziestoletnią pracą i odbieraniem mu części jego dochodów spłaci dług oraz będzie łożył na bieżące potrzeby wspólne, jak obrona czy drogi. Inwestujemy w młodego człowieka, dlatego bronimy swoich interesów zakazując obywatelom, a więc swoim członkom, tego i tamtego oraz nakazując to i owo. Nie jedź szybko, bo zabijesz siebie lub kogoś, zaszczep się, bo jeśli zachorujesz, my wszyscy poniesiemy stratę – oto finansowy powód wprowadzanych ograniczeń i przymusów.

* * *

Obejrzałem parę filmików z granicy z Białorusią. Odczucia miałem różne, tutaj napiszę o zdumieniu na wyobrażenie sobie kosztów, które my wszyscy ponosimy. Na administrację i jej biura też płacimy, niestety.

* * *

Słyszę głosy o rezygnacji z takich czy innych wymogów związanych z epidemią, bo nie można ludzi zmuszać, a jeśli ktoś zachoruje, niech płaci za leczenie. Też uważam, że tak byłoby najlepiej, ale co z tymi, którzy nie mieliby żadnego ubezpieczenia ani pieniędzy, a tacy byliby na pewno? Pozwolić im umrzeć? Problem w tym, że tak czy inaczej mamy przymus: albo wywierany na jednostkę (ubezpiecz się, bo nie będziemy za ciebie płacić), albo moralny przymus wywierany przez chorą jednostkę na społeczeństwo: leczcie mnie, bo nie mam pieniędzy!

Procedury medyczne są drogie i coraz droższe. Żadnego społeczeństwa, nawet w najbogatszych krajach, nie stać na zapewnienie wszystkim swoim obywatelom najlepszych z dostępnych na świecie metod leczenia. Czytałem o paroletnim chłopcu mającym poważną wadę rdzenia kręgowego. Można go wyleczyć niedawno opracowanym lekiem, ale koszt jest ogromny, idący w miliony. Co robić wobec ograniczonych środków finansowych? Uratować tego chłopca, czy sfinansować kilka drogich operacji innym chorym?

W związku medycyny z finansami tkwią nieistniejące wcześniej dylematy moralne. Sama medycyna swoim istnieniem tworzy takie dylematy.

Aby je zmniejszyć, a więc nie dopuścić do pozostawienia bez pomocy tamtego chorego a nieubezpieczonego, społeczeństwo finansuje jego leczenie, ale trzeba pamiętać, że dzieje się to kosztem tych, którzy nie tylko płacili składki, ale i dbali o siebie zgodnie z zaleceniami lekarzy. Dla nich zostaje mniej pieniędzy, a tym samym możliwości leczenia, dlatego mamy prawo, jako społeczeństwo, wymagać od ludzi, nawet pod rygorem prawa, zabezpieczenia swojego zdrowia. Ubezpieczyciel prywatny nie zapłaci odszkodowania, gdy dowie się, że nie stosowaliśmy się do przepisów BHP obowiązujących w pracy, natomiast od ubezpieczyciela społecznego, czyli od nas wszystkich, oczekuje się finansowania leczenia każdego chorego, nawet tego, który nie stosował się do najoczywistszych reguł.

Płacimy na leczenie częścią swoich dochodów, jednak składka dopasowana jest do naszych dochodów, a nie potrzeb wynikających z zapewnienia najlepszej z możliwych opieki medycznej. W finansowaniu służby zdrowia działa prawo wielkich liczb: osoba mało chorująca więcej wpłaci pieniędzy na potrzeby leczenia niż ich wykorzysta; u ludzi chorowitych jest odwrotnie. Póki wahania ilościowe mieszczą się w pewnym przedziale, wszystko funkcjonuje przy określonym dofinansowaniu ze skarbu państwa, ale jeśli ilość koniecznych usług medycznych wzrasta, jak obecnie, albo gdy społeczeństwo się starzeje, jak u nas, służba zdrowia więcej kosztuje, a nawet staje się niewydolna. Skarb, czyli my wszyscy, musi lukę uzupełnić. Można zabrać innym, można rozwodnić walutę drukując jej wielkie ilości, jak to teraz robi się na całym świecie, ale tak czy inaczej w ostateczności płacą członkowie społeczności podwyżkami cen i podatków, stratą wartości oszczędności, niepewnością o przyszłość i wahaniami na rynkach.

Jest jeszcze możliwość ubezpieczeń prywatnych, ale tę kwestię i jej pochodne zostawię na boku, bo nie o wadach obecnego systemu finansowania służby zdrowia miałem pisać, a o ograniczeniach jednostki żyjącej w społeczeństwie.

* * *

Jeśli uważamy, że rządzący działają na naszą szkodę, powinniśmy wybrać do rządzenia innych, a nie dla marnych srebrników głosować na obecnie rządzących. Zmienić władze i prawa zgodnie z procedurami, ponieważ alternatywą jest anarchia. Rzymianie mówili „Dura lex, sed lex”. Może dałoby się wymyślić lepszy i bardziej sprawiedliwy system finansowania naszego leczenia, ale mamy taki, jaki mamy. Podobnie z prawem, któremu jesteśmy podlegli bez względu na naszą ocenę jego jakości.

* * *

Dla jasności dodam, że nie jestem zwolennikiem ingerencji rządów w życie ludzi ani w gospodarkę. Ich rola powinna być zminimalizowana, a prawa powinny być przejrzyste i ograniczone do minimum. Staram się tylko uzasadnić konieczność istnienia wielu obowiązków jednostek wobec społeczeństwa. Nie piszę o obowiązkach wobec władzy, ponieważ ta zmieniająca się grupa ludzi powinna być traktowana jak wynajęci specjaliści do wykonania pewnych zadań, a nie jak VIPy. Wynajmującym i decydującym o wszystkim, co istotne, winno być właśnie społeczeństwo. To, co u nas stanowczo niedomaga, to niemożność odwołania wybranych przed upływem kadencji oraz system z gruntu partyjny, w którym nasi wybrańcy postępują tak, jak im szef partii nakaże, a nie jak chce suweren, czyli my wszyscy. Problem, i to bardzo poważny, tkwi także w braku elementarnej wiedzy u znacznej części członków społeczeństwa mających prawo wyborcze, co wykorzystują rządzący do umocnienia swojego poparcia.

* * *

Wspomniałem tutaj o wielkich firmach farmakologicznych, więc może zaznaczę, że one, jak właściwie wszystkie duże i zamożne firmy, modelują rynek pod swoje potrzeby, przy pomocy wszechobecnych reklam wmawiając ludziom korzystne dla nich zachowania. Cóż, sposób na nich mam prosty: nie kupować rzeczy tylko dlatego, że jest trendy i jakaś aktualna gwiazdka reklamuje, a tak postępuje większość ludzi. Jeśli ten sposób wzmocnimy drugim, mianowicie obywaniem się niewielką ilością dóbr wszelakich, korporacje stracą wpływ na nas. Dobrze byłoby zabronić reklamowania leków, żeby nie było tak wielu tak szkodliwych reklam, w których kogoś nagle powala ból, a ona lub on bierze ibuprom i po sekundzie znowu biegnie zdobywać szczyty. Na przykładzie tego typu reklam widać, jak nam wmawiają nasze „potrzeby” i jak podatni jesteśmy na prymitywne filmiki i hasełka.

* * *

Pozwolę sobie raz jeszcze podkreślić swoją naczelną tezę: żyjąc w wielkich ludzkich mrowiskach, w nienaturalnym dla nas zagęszczeniu populacji, nie ma najmniejszych szans na pełną wolność jednostki – i trzeba ten fakt przyjąć bez sprzeciwu jako coś naturalnego i immanentnego dla określonej sytuacji. Wolność tak naprawdę jest stanem ducha i chociaż ze światem zewnętrznym może się utożsamiać, to jednak może niewiele mieć z nim wspólnego. Inaczej mówiąc, milioner latający po świecie własnym samolotem może odczuwać więcej przymusów i ograniczeń niż smolarz z Bieszczad.

* * *

Uwaga językowa: słysząc o „wyszczepieniu” społeczeństwa wzdrygam się z obrzydzenia. Wyszczepić, o ile w ogóle, to można stado bydła, nie ludzi.

* * *

Jeśli już wspomniałem o moralności, napiszę o swoim widzeniu tragicznej śmierci młodej kobiety zmarłej w szpitalu na skutek zaniechania usunięcia jej patologicznej ciąży.

Jestem człowiekiem wartościującym tradycyjnie. W moim rozumieniu młoda kobieta ma wielką wartość dla społeczeństwa, a ściślej dla jego przyszłości. Jest skarbem, i doprowadzenie do jej śmierci jest zbrodnią większą, niż śmierć mężczyzny.

Kto za nią odpowiada? Lekarze? Sądzę, że bali się odpowiedzialności wobec obowiązywania u nas paranoicznego prawa. Twórcy tegoż prawa? Owszem, ale kto konkretnie? Sejm? Tej instytucji nie da się pociągnąć do odpowiedzialności, bo właśnie ona tworzy prawo. Szara eminencja rządząca tym krajem od lat? On chciał się tylko przypodobać właściwemu sprawcy tragedii, a może spłacić dług. Jest organizacja, która od wieków wpaja społeczeństwom swoje fobie seksualne, organizacja na wskroś niemoralna. Właśnie na naszych oczach do milionów swoich ofiar dodała kolejną, nie ostatnią.


11 komentarzy:

  1. Przeczytałam Twój wpis już wiele razy, dotykasz tematów, które ostatnio kotłują się nam w głowie, z Twoimi wynurzeniami zgadzam się całkowicie, wydają mi się oczywiste..skoro żyjemy w społeczności musimy ograniczać naszą wolność, być zdolnym do kompromisów dla dobra wszystkich choćby pamiętając to proste, bardzo znane powiedzenie "nie rób drugiemu co Tobie nie miłe" .
    Nie rozumiem całej tej hecy przeciwko szczepionkom, zadziwia kreatywność w wymyślaniu najfantastyczniejszych teorii spiskowych na
    ich temat, im bardziej są niedorzeczne tym więcej zwolenników znajdują.
    Dzieje się u nas, dzieje na świecie, mam wrażenie , ze u nas jednak dzieje się dużo bardziej niedorzecznie. I źle mi z tym.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafne spostrzeżenie: im bardziej niedorzeczna teoria, tym więcej znajduje zwolenników. Takimi wymysłami najłatwiej wytłumaczyć coś, czego się nie rozumie.
      Twój przykład, cytowane powiedzenie, jest stare, i ten jego wiek potwierdza istnienie ograniczeń od dawna, właściwie do zawsze.
      Grażyno, rozumiem Twój stan, bo i mnie źle, chociaż nie tyle z powodu tych "teorii", co kierunku, w jakim zmierza nasz kraj, a w pewnej mierze i cały świat. Na dokładkę jest jeszcze sytuacja na naszej wschodniej granicy. Tutaj widać wyraźnie, jak mogło kiedyś (może teraz) dochodzić do starć zbrojnych.
      Czasami odczuwam ulgę na myśl o swoich latach, bo z ich biegiem coraz mniej mi ten świat może zrobić.
      Dziękuję za pozdrowienia. Życzę uśmiechu, mimo wszystko.

      Usuń
  2. "Dura lex, sed lex" - "Durne prawo, ale prawo"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech żyje wolność, wolność i swoboda!
      Niech żyje zabawa i dziewczyna młoda!

      Usuń
    2. Niech żyje. Oby nie w nocy i nie pod oknami sąsiada :-)

      Usuń
  3. Wolność ... chyba wartość względna, dla każdego oznacza co innego:-) nawet jeśli chodzi o szczepienia, odpowiedzialność za innych; jakoś tak się porobiło że "ja ... moje" stało się najważniejsze. Mojej siostry córka też nie zaszczepiła się, a kiedy pytam o argumenty przeciwko, to słyszę "bo nie", i co zrobisz, jak nic nie zrobisz:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mario, lepiej byłoby zostawić ludziom prawo decydowania o szczepieniu, mimo wszystko, ale pod jednym warunkiem: zachorowałeś, ponosisz ustaloną część kosztów leczenia.
    Oczywiście każdy z nas ma inne wyobrażenie wolności. Typowych zakazów i nakazów współczesnego świata nie odbieram jako ograniczanie mojej wolności. W tym, co dla mnie ważne, jestem wolny. Na przykład nikt mi nie nakazuje wiary w Boga ani nie dyskryminuje mnie z powodu ateizmu, a tak jest od niedawna. To dla mnie ważne, a szczepionki w gruncie rzeczy są czymś podobnym do działań Sanepidu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym w sprawie niezaszczepienia, zachorowania i leczenia poszła dalej. Skoro miałeś fanaberię i świetny pomysł skorzystać ze swojej wolności i nie szczepić się bezpłatną i dostępną szczepionką, gdy zachorujesz płać sam, z własnej kieszeni, za całe leczenie: leki, zwolnienie lekarskie, szpital, respirator. Taka powinna być konsekwencja ułańskiej fantazji, ale podobno jest to "niekonstytucyjne"...

      Latorosłka

      Usuń
    2. Długo Cię tutaj nie było, Latorosłko…
      Niekonstytucyjne? Dziwne. Można też uznać żądanie płacenia za niemoralne (jeśli trafi na biednego) i niesprawiedliwe, skoro ten antyszczepionkowiec płacił swoje składki zdrowotne. Tyle że te składki ledwie, ledwie wystarczają w zwykłych sytuacjach.
      Czyli tak czy inaczej wy, społeczeństwo, macie płacić! Nie podniosą składek zusowskich, ale rząd zadłuży kraj jeszcze bardziej, rozwodni walutę tak, że stanie się papierem, jak to mieliśmy w latach dziewięćdziesiątych.
      Słyszałem, że na Słowacji obowiązuje nakaz posiadania stosownego ubezpieczenia jeśli idzie się w góry. Bardzo mi się podoba. A u nas pójdzie sobie grupka zielonych ludzików w wysokie Tatry w tenisówkach, bez wyposażenia, zejdą ze szlaku i dzwonią po pomoc. No i leci helikopter, którego godzina pracy kosztuje grube tysiące. A wy, społeczeństwo, płaćcie za ratowanie gamoniów i ignorantów!
      Współczesne zasady moralności czasami budzą sprzeciw, ponieważ są bezradne wobec działań ludzi aspołecznych.

      Usuń
    3. No, jakoś tak wyszło, że nie zaglądałam tu chwilę...

      Syn wczoraj doniósł mi o ruchu społecznym wobec niezaszczepionych: gdy zaszczepiony idzie do knajpy i jest pytany o fakt zaszczepienia, mówi, że jest niezaszczepiony. Niezaszczepionych można wpuścić do knajpy mniej, więc knajpa szybciej się wypełnia i inni nieszczepieni, prawdziwie nieszczepieni, nie mogą wejść, bo brakuje miejsca.
      Jak Ci się to podoba?

      Latorosłka

      PS. A co do angażowania GOPR-u przez ludzi nieodpowiedzialnych i - wiadomo! - roszczeniowych masz 100% racji.

      Usuń
    4. Pomysł jest oryginalny. Bez szantażu i przymusów wykorzystuje się obowiązujące prawo, żeby zrobić na cacy antyszczepionkowców.
      Kilka dni temu oglądałem filmik na You tube, było coś o ekonomii, o inwestowaniu. Pod filmem były komentarze – a jeden z nich wyróżniał się, bo był ni z gruchy, ni z pietruchy. Było w nim coś o żywych trupach i trupim odorze unoszącym się od zaszczepionych.
      Latorosłko, przeraża mnie prymitywizm tego świata, jego głupota i chamstwo.

      Usuń