Etykiety

Moja książka

Wrażenia i chwile

 150422 Dzisiaj jest umowny dzień premiery mojej nowej książki.    „Książka jest o wrażeniach, o przeżywaniu zwykłych dni i zdarzeń, o chwi...

wtorek, 10 stycznia 2023

Zima według Gołubiewa

 100123

Zapraszam do lektury cytatów o zimie z powieści „Bolesław Chrobry” Antoniego Gołubiewa.

Czytając po raz drugi te wspaniałe dzieło, nie odmówiłem sobie przyjemności zapisania w komputerze obrazów pór roku. Gołubiew potrafi tak pisać, że czytając, chciałbym zobaczyć nie tylko kwiecistą łąkę majową, dyszący upałem letni zmierzch, białe obłoki odbite w nieruchomej wodzie stawu, ale też poczuć kąsający mróz i zobaczyć niezliczone skry na świeżym śniegu, posłuchać ciszy zimowej nocy, o którą tak trudno teraz, a nawet zobaczyć ową nieświecącą szarzyznę chmurnego końca dnia. Zobaczyć inaczej. Głębiej. Chciałbym w zimowy wieczór usiąść przy palenisku i zasłuchać się w trzask płonących szczap; mieć zdolność dostrzegania i przeżywania wyjątkowości zwykłego styczniowego dnia.

* * *

>>Długo się ciągnęła ta chlapiąca, rozkisła jesień, drogi rozmiękły – nie przejedziesz. Potem mróz chwycił ziemię zębami, skuł grudą i lodem. Którejś nocy gniezdnieńskie jeziora pokryły się matowym szkliwem, ranek wstawał mroźny, biały, żółtym kręgiem świeciło słońce; gałęzie drzew uginały się pod okiścią, na ostrokole szron się jeżył gęstą, błyszczącą szczotką, stróża miała wąsy i kołnierze kożuchów pokryte siwizną. Ale po południu chmury zawaliły niebo, ocieplało, wieczorem sypał już gęsty śnieg. (...)

Uprzedniej nocy wiatr mroźną miotłą zgarnął puch z lodu, rzeka wiła się lśniącą wstęgą. Dzień był pogodny – srebrny, przetkany błękitem; na skłonach śnieg się palił rozżarzoną żółcią. Ludzie buchali kłębami pary, wąsy w mig obmarzały, kołnierze okrywała gruba szadź. (...)

Znowu sunęli wśród śnieżnych brzegów, zaspy stały tu niby zastygłe grzywacze morskie; dołem zalegał ciemnoniebieski cień, szczyty paliły się srebrem. Chaty zawiane po strzechy, ponad płotami śnieg przewalił się szerokim wałem, jabłonie zasypane po koronę; znad chat snuły się w niebo sznurki dymu, złociły się w słońcu. Po lodzie smużyły się oślepiające blaski. (...)

Co dzień jednako wstaje czerwone słońce w mroźnym oparze ranka, rozżarza śniegi, żółknie; tuman roztapia się w przezroczystym migocie, blask kłuje w oczy. … Przyjdzie fioletowy zmierzch, zielonkawe niebo pocznie gasnąć, blaknąć, zbłękitnieje, zapłynie granatem i czernią, zamigocze gwiazdami. Z głębin lasu ozwie się wilcze wycie – tylko ogień będzie trzaskał na palenisku, dziecko zapłacze, roby zaburczą niegłośną piosenkę. Cóż zdoła zakłócić ciszę nocy zimowej? (...)

(…) trącone świerki sypały kurzem skier, wokół złocisty migot, powietrze świeci, drży; krzywe ślady płozów nalane są po brzegi błękitem, który w nich stoi nieruchomy, jakby zastygły, wystające spod śniegu gałęzie świerków prawie czarne. (...)

Na zachodzie granatowiły się i czerniały długie pasma chmur, jaskrawym szkarłatem buchały zza nich szerokie słupy ognistego blasku, wyżej bladły, roztapiały się w gęstym, stężonym błękicie; nad śniegami zawisła martwa, nieświecąca szarzyzna. (...)

Wisi przejrzysta cisza. Zda się – pogoda przystanęła w biegu, zadumała się.<<


Dodam jeszcze te arcyważne słowa:

„...Każda chwila się liczy, każde drgnienie serca – najmniejsze, najsłabsze.”


Jeszcze to:

„Droga, wciąż inna, wciąż ta sama, zawsze dokądś wiodąca.”








6 komentarzy:

  1. Jak widać wiele osób tęskni za typowymi zjawiskami zimowymi. Brakuje śnieżnych, a nawet mroźnych dni. Chociaż nikt nie czeka na anomalia zimowe. Coraz częściej zacierają się pory roku. Trudno to zaakceptować. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Aleksandro.
      Na przedwiośniu opublikuję większy zbiór cytatów z opisami przełomu zimy i wiosny. Autor tak pisze, że i marcową pluchę chciałoby się zobaczyć.
      Właśnie, anomalie. Nie ma zimy, nie ma, a nagle jest trzaskający mróz i śnieg po pas – jak teraz w USA.
      Przyznam się do pewnego przekłamania. Otóż miałem ambicję opublikować serię zdjęć ilustrujących różne oblicza zimy, ale że czas mnie gonił, wybrałem tylko te, o których pamiętałem. Mimo starań o porządek, czasami dość trudno mi znaleźć zdjęcie o szukanych cechach, bo mam ich chyba ze 20 tysięcy.

      Usuń
  2. Bardzo obrazowe opisy, zazdroszczę takim talentom pisarskim, czytam i pamiętam takie zimy, jako dzieci doświadczaliśmy takich zim, możemy sobie je wyobrazić czytając takie teksty i docenić kunszt i trafność opisów.
    A szczapy płonące w kominku w prawdziwie zimowy wieczór...o tak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, jak się pisało Gołubiewowi, a mnie pisze się trudno. Czasami głowię się, coś zmieniam, i ciągle nie potrafię słowami wyrazić tego, co mam w głowie.
      Pamiętam i ja zimy, jakich teraz już nie ma. Jednak czasami wydaje mi się, że ładne były dla mnie, dziecka wtedy, niekoniecznie dla dorosłych. Pamiętam wyprawę wujka do sklepu po chleb: ponad trzy kilometry szedł po głębokim śniegu z workiem, kupił dużo, przynajmniej kilka okrągłych półtorakilowych bochnów.
      Kiedy wyobrażam sobie dom, to zawsze widzę w nim kominek. Duży, masywny, tradycyjnie wykonany kominek mieszczący grube kawały drewna. Słyszę trzask ognia i widzę lecące iskry :-)

      Usuń
  3. Przypomniała mi się moja mama i jej słowa, kiedy była u mnie, a my dumni odpaliliśmy kominek jeszcze wtedy z otwartym paleniskiem. Ładnie było, nie powiem, jednak prawie całe ciepło szło w komin, do tego wytworzyła się odwrotna wentylacja, bo kominek potrzebuje tlenu do spalania, i ciągnęło mrozem po grzbiecie:-) A mama powiedziała tak: Tyle drewna na darmo, z tego napaliłabym w piecu i upiekła chleb :-) wspominamy do tej pory, ale kominek teraz z zamkniętą komorą spalania.
    Zima jest przereklamowana, zasypane drogi, nie można wyjechać z podwórza, zamarzają diesle, zwierzyna cierpi, osady odcięte od świata ... to wszystko prawda, ale trudno oprzeć się urokowi tej białej pory roku. Powyższe opisy pokazują kunszt i talent autora, z tym pewnie trzeba się urodzić, bo czyż można nauczyć się?
    Nasza wioseczka u zarania naszych pobytów tutaj była kiedyś odcięta od świata, wojsko dowoziło chleb z dołu, żadna odśnieżarka nie dała sobie rady ze zwałami śniegu, spychacz tzw. det na gąsienicach odsunął zwały śniegu, krajobraz iście księżycowy, jak po bitwie. A potem zaraz przyszła wiosna, w try miga wytopiło śnieg:-)
    A teraz jest dziwnie, nawet kleszcze na łąkach w trawie obudziły się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, słyszałem, że właśnie tak jest w czasie palenia w otwartym kominku, ale wierz mi, w marzeniach nie ma żadnych negatywów, tylko ciepło, magia ognia i te skry… :-)
      Zdarzało mi się jeździć z szuflą w bagażniku; pamiętam pewien karkołomny zjazd serpentyną z Rząśnickiej Przełęczy, tyle że we wspomnieniach na pierwszy plan wybijają się takie chwile i widoki, jak te ze zdjęć. Chwała za to naszej pamięci. Nie jestem fanem zimy, a o śniegu zwykłem mówić, że odbiera mi resztki kolorów na wędrówkach, bo przecież świat jest wtedy czarno-biały. Trudno jednak zapomnieć widok drobin szadzi spadającej w smudze słonecznego światła…
      Pamiętam wypiek chleba w domu babci. Widoki i zapachy niezapomniane, a krzątanina babci wydawała mi się tajemniczymi czarami; nadal tak ją wspominam.
      Gołubiewa mam za jednego z naszych najwybitniejszych pisarzy, szkoda, że jest niemal zapomniany.

      Usuń