Etykiety

Moja książka

Wrażenia i chwile

 150422 Dzisiaj jest umowny dzień premiery mojej nowej książki.    „Książka jest o wrażeniach, o przeżywaniu zwykłych dni i zdarzeń, o chwi...

wtorek, 22 marca 2022

Wojna i poezja

 220322

Pracuję zajmując umysł wykonaniem zadania; myślę o zwykłych, codziennych sprawach, o planach na wolne godziny i najbliższe dniu lub tygodnie; czasami martwię się jakąś drobnostką. Zajmuję się zwykłymi sprawami, jednak obojętnie co robię, kilka razy dziennie radykalnie zmienia się mój ogląd rzeczywistości; nagle tamte sprawy stają się nieważne, znikają, a świadomość momentalnie wypełniana jest zdumieniem, niedowierzaniem i ostrym protestem.

Zatrzymuję się w swoim codziennym dreptaniu i czynię sobie wyrzuty.

Zajmuję się bzdetami, a tam ludzie tracą cały dorobek życia i samo życie! Tam się boją, marzną, głodują, są okaleczani, a ja się irytuję z powodu drobnego kłopotu! Tam dzieci ograbione z dzieciństwa płaczą i giną lub zostają sierotami, a ja siedzę w fotelu oddając się przyjemności słuchania arii z kantaty Bacha!

Pomogłem wpłacając pieniądze, ale jakże mała taka pomoc!

Czuję się bezradny i oszołomiony.

Przecież już miało nie być wojny i barbarzyństwa!

Dlaczego tak jest?

Dlaczego tacy jesteśmy?


(…)

A dzwon się rozlega,

z jękiem się czołga po spalonej łące,

z płaczem się wznosi nad umarłe błonia,

łkaniem wyschnięte chce poruszyć wody

i zrozpaczony zamilka u brzega

i znów się zrywa i jęczy i płacze

i łka i płynie i płynie i płynie

w tej rozpłakanej godzinie…

A jako widna ta ziemia, wspaniała

wielką godziną konania,

niepogrzebione wokół leżą ciała,

a ci się wloką, popędzani mocą

strasznego lęku.

A każda głowa ku ziemi się słania,

każde kolano się chwieje,

a krzyże posmutniałe drżą w wychudłych ręku,

a w wietrze chorągwie trzepocą,

a w martwym, niemym słońcu gromnice się złocą,

a Śmierć przed tłumem kroczy,

wielkimi kroczy odstępami

i z śmiechem na trupich ustach

wywija kosą stalową,

połyskującą w południowym skwarze.

A nad jej głową,

jak wieniec z czarnych ziół,

rozkwitłych podmuchem żałoby,

gdzie drzemią stuleci groby,

zgłodniałych kruków krążą stada

chmurą ściemnioną

i, wysunąwszy dzioby,

żądliwie chłoną

ten wiew, który idzie od ziemi —

trujący, śmiertelny wiew…

A ona, świata przebiegając smug,

kroki swe liczy na mile

i kosą zatacza łuk,

że, jako zboże w dzień kośby,

tak pokolenia padają

na nieskończonym obszarze,

który jej mocy oddał się spokojny,

który jej mocy oddał się bezwiedny…

O dzwonu łkające prośby!

O szumie więdnących drzew!

O Boże, Święty Boże! Święty a Nieśmiertelny!…

(…)

A Ty, o Święty,

o Nieśmiertelny,

który swym jednym oddechem

wypełniasz wieków wiek,

Ty od powietrza, głodu i ognia i wojny

i od Szatana, który w dom przychodzi

i dusze zwodzi,

zachowaj nas, Panie!

(…)

Niech Twoje słowo gromowe

zagrzmi nad wielkim cmentarzem!

Radosne niech głosi nadzieje!

Niech zapomniani wstaną,

a żywym niechaj życie nie będzie ponurym,

wieki kopanym dołem!

Zmiłuj się, zmiłuj nad nami!

Z kornym błagamy czołem!

Spuść Swoją łaskę na tę naszą głowę,

na oczy, zmroczone łzami!

Zmiłuj się, zmiłuj nad nami!

(…)

A Ty, o Boże!

o Nieśmiertelny!

o wieńcem blasków owity!

na niedostępnym tronie

siedzisz pomiędzy gwiazdami

i, głową na złocistym spocząwszy Trójkącie,

krzyż trójramienny mając u swych nóg,

proch gwiazd w klepsydrze przesypujesz złotej

i ani spojrzysz na padolny smug!

Zmiłuj się, zmiłuj nad nami!

Słońcom naznaczasz obroty,

gasisz księżyce,

jutrznie zapalasz i zorze

i płodzisz zasiew na byty,

na pełne cierpień żywoty,

które tu muszą mrzeć,

w samotny kłaść się grób…

Zmiłuj się, zmiłuj nad nami!

(…)

A jako ryczący lew,

Szatan po ziemi tej krąży,

na pokolenia

zarzuca zdradną sieć,

(...)


„Święty Boże, Święty Mocny”, Jan Kasprowicz

Ten hymn znam od lat, a w ostatnie tygodnie towarzyszy mi stale, jednoznacznie kojarząc się z wojną.

Tam Śmierć przed tłumem kroczy, tam Szatan na ziemi się panoszy!

PS

Nie mam ze sobą tomu wierszy Kasprowicza, więc treść hymnu skopiowałem ze strony wolnelektury.pl

18 komentarzy:

  1. Piękne słowa. Tak staramy się żyć normalnie, jednak nie do końca jest to możliwe. Nikt chyba nie spodziewała się, że tak zmieni się wszystko, że aktualne będą słowa Zofii Nałkowskiej "człowiek człowiekowi zgotował ten los". Nie jednokrotnie wzburzamy się, że ktoś kogoś pobił, a nawet zabił. A tu jeden kraj napada na drugi, bo nie podoba mu się jego suwerenność. Nie mogę zrozumieć co jest powodem takiej degeneracji człowieka. Teraz kiedy jesteśmy bardziej świadomi, rozwijamy się. Dlaczego nie wszyscy mogą spokojnie przeżyć na tej ziemi te kilkadziesiąt lat jakie mu jest dane?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleksandro, w obecnym czasie uwidacznia się bardzo ważna, wprost nie do przecenienia, rola niezależnych mediów informacyjnych. Są one kontrolerami i hamulcami zapędów polityków. W Rosji nie ma wolności słowa od ponad stu lat, a i wcześniej, w carskiej Rosji, chyba nie było lepiej. Wierzę (chociaż i mam wątpliwości), że gdyby Rosjanie znali prawdę o swoim państwie, o szeregu wojen wywołanych przez ich rządzących, byłoby inaczej.
      A co do rządzących, a więc polityków, przypomnę powiedzenie Rzymian o deprawującym wpływie władzy. Trzeba wyjątkowo silnego psychicznie człowieka, żeby go posiadana wielka władza nie zdeprawowała. Taka już jest natura człowieka. Odważę się napisać o widocznym złym wpływie władzy także u nas, w Polsce, zarówno na szczytach, jak i nizinach. Wystarczy, że ktoś zdobędzie majątek, ma firmę lub firmy, a nader często uwidaczniają się i wzmacniają u niego złe cechy.
      W Rosji nie ma żadnych mechanizmów zabezpieczających, skoro nie ma wolnej prasy, radia i TV, a jeden człowiek może być na szczycie władzy przez 20 lat. Na dokładkę Rosjanie łatwo, zbyt łatwo, akceptują siłę i przymus jako atrybuty władzy i stosunków międzynarodowych.

      Usuń
  2. Jak bardzo wyrażasz to co i mnie ciągle męczy, to co i ja gniotę w sobie, niby życie dalej płynie, robię to co mam zrobić, patrzę na mój świat taki jeszcze normalny ale wracają obrazy stamtąd i przerażenie bierze, ze tam wali się świat a tutaj życie jakby nic.
    Wczoraj musiałam przemierzyć Warszawę wszerz i wzdłuż, słońce świeciło, niebo było pięknie niebieskie, Warszawa była taka ładna, przestrzenna, czysta, ludzie siedzieli już w ogródkach kawiarnianych, zachwycałam się wypolerowanymi fasadami kamienic i budynków, ile pracy w to włożone, ile lat wysiłków... i wracały obrazy Mariupola, Kijowa, Charkowa, gdzie w jednej chwili wszystko zamienia się w chaos, gruzy, ból.....i nie mieści mi się to w głowie i pojawiają się bardzo mało piękne myśli związane z barbarzyńcą i jego narodem.
    Mam przyjaciółkę Rosjankę, którą znam cały życie i boję się ją zagadnąć bo nie wiem co mi odpowie.
    Już nic nie będzie tak jak kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałem filmik, na którym Ukrainka rozmawiała ze znajomą Rosjanką o wojnie i działaniach armii rosyjskiej. Z jednej strony przykłady, z drugiej niezachwiana niczym pewność: my walczymy z faszystami i jesteśmy oczerniani.
      Smutne to.
      Nie wiem, jak ma wyglądać zakończenie wojny i przyszłość Ukrainy, ale jestem raczej pesymistą. Ostatnio słyszę, że do NATO jej nie przyjmą, a do Unii owszem, ale w nieokreślonej przyszłości, czyli będzie jak było. Ludzie na Zachodzie chcą mieć spokój, tańsze paliwo i robić interesy. Ukraina dla nich to kraj za górami i rzekami, formalnie tylko przynależna do Europy. Obawiam się poluzowania restrykcji i w rezultacie nieotrzymania od Rosji odszkodowań wojennych.
      Ukraina była krajem osamotnionym i biednym, będzie osamotnionym i biedniejszym.
      Smutne to.

      Usuń
    2. OJEJ! chciałabym, zeby Twoje przepowiednie się nie ziściły...ale przyznaję, że szanse Ukrainy by pokonać barbarzyńców są znikome.

      Usuń
    3. W świetle ostatnich wieści można powiedzieć, że nie są takie nikłe, tylko co dalej? Ukraińcy wygonią Ruskich do granic swojego kraju, ale przecież jeśli tylko Moskale się dozbroją, ruszą ponownie. Za dwa czy za pięć lat znowu zaczną wojnę. Trzeba się Ukraińcom zbroić, ale za co, skoro biedny i przed wojną kraj, teraz jest biedniejszy, bo w znacznej mierze zniszczony?…

      Usuń
  3. Znalazłam dziś na instagramie wpis Justyny z profilu budujemydomwgorach:
    "... trzeba żyć. Nie pozwólmy, aby obezwładniło nas przerażenie. Bądźmy wdzięczni za prąd w gniazdkach i wodę w kranie, ale nie czujmy się przez to winni. To nie nasza wina, że żądza władzy jednych gotuje innym taki los. Dzięki tej wodzie w kranie możemy dzisiaj komuś pomóc. (...) Jeśli dziś nadal się uśmiechasz, jeśli bawisz się z dziećmi, jeśli Twój instagram to nie tylko zbiórki, ale pokazujesz też, że jesteś dla bliskich, że nie dajesz się zastraszyć, to pamiętaj, że jest to forma oporu przed reżimem, który chce, żeby nie zostało w nas nic, oprócz strachu".

    Też mam skłonność do rozmyślań: to ja tu czytam/biorę prysznic/kupuję cukinię/odczyszczam po zimie meble ogrodowe a tam rakiety lecą na dogorywające miasta. Może jednak trzeba odnaleźć w tym sens taki, że dzięki moim spokojnym dniom mogę iść do pracy i podzielić się zarobionym pieniądzem, przez spokojne miasto mogę dojechać na dworzec i pomóc komuś, bo wolna od ratowania swojego życia mogę pomyśleć o cudzym, zagrożonym życiu?

    Przecież trzeba znaleźć jakiś sens... udręczeni i w depresji nie pomożemy nikomu...

    Latorosłka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Latorosłko, ładna wypowiedź, ale… czuję sprzeciw. Tak naprawdę są to słowa człowieka bezsilnego, próbującego normalnie żyć nie zauważając chwiejności otaczającego go świata.
      Jedyną właściwą odpowiedź dają Ukraińcy: to wybijanie najeźdźców.

      Usuń
    2. Oczywiście, że to słowa człowieka bezsilnego, a niby kim innym jesteśmy, jak nie bezsilnymi ludźmi?

      L.

      Usuń
    3. Masz rację, Latorosłko, ale uwidacznia się tutaj odmienność naszego widzenia związana, jak myślę, z odmiennością płci. Dla mnie, mężczyzny, sprawa jest dość prosta: nie będę bezsilnym, mając broń i włączając się do walki. Oczywiście nie pojadę do Ukrainy, chociażby z racji wieku, ale takie myśli chodzą mi po głowie.
      Odpowiedzią na agresję i mordowanie, jest zabicie agresora. Wtedy nie ma poczucia bezsilności.
      Tak to czuję swoim męskim umysłem.

      Usuń
    4. Pisząc mój ostatni komentarz chciałam dodać: bezsilni nie są tylko żołnierze. Ci, którzy mogą zrobić coś, co wyeliminuje fizycznie agresora.
      Więc myślimy podobnie.

      L.

      Usuń
  4. Wojna wsącza się w każdą szczelinę, budząc demony. Nie można się im poddać. Jedyne, co tak naprawdę możemy, to ocalić swój kawałek świata, by po wojnie było do czego wracać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile wojna nie przyjdzie do nas, Aniu. Może i mało to prawdopodobne, ale trudne do wykluczenia, skoro mamy do czynienia z barbarzyńcami owładniętymi chorymi wizjami świata.

      Usuń
    2. Zgadza się, jednak jeśli nakręcimy się teraz, to potem będą już tylko emocjona;lne zgliszcza. Już są, co widać po zmęczeniu aktywistów.

      Usuń
  5. Swego czasu Wołodymyr Żełenski powiedział:
    Wszędzie, gdzie wkraczają Rosjanie,
    umierają marzenia, a zaczyna się walka o przetrwanie.

    Samolot An-225 Mrija (Marzenie) został zniszczony na ziemi
    przez sołdatów Huna z Kremla.
    Illia Ponomarenko, ukraiński reporter, na Twitterze zamieścił zdjęcie
    szczątków tego pięknego samolotu .


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boleśnie trafne słowa: gdzie przychodzą Rosjanie, umierają marzenia.
      Umierają też ludzie. To, co zrobili w Buczy, a zapewne i w innych miastach, to nie tylko pokaz ich barbarzyństwa, ale i lekceważenia Zachodu.
      – Zabiliśmy i będziemy zabijać, a wy nic nam nie zrobicie, bo macie pełne portki, a portfel dla was ważniejszy niż jakaś tam Ukraina czy Gruzja.
      Tak nam powiedzieli swoimi ostentacyjnymi morderstwami.

      Usuń
    2. Pytanie z geografii.
      - Gdzie leży Moskwa?
      - Na dnie Morza Czarnego!

      Usuń
    3. Świetne, celne i jakże prawdziwe! Tak oto rakiety noszące imię rzymskiego boga mórz mogą zmienić geografię!

      Usuń