Etykiety

Moja książka

Wrażenia i chwile

 150422 Dzisiaj jest umowny dzień premiery mojej nowej książki.    „Książka jest o wrażeniach, o przeżywaniu zwykłych dni i zdarzeń, o chwi...

wtorek, 7 maja 2024

Wiosna i piękno

 030524

Mam wrażenie tracenia dnia gdy siedzę przy biurku a przez okno widzę słońce i błękit nieba. Przez cztery dni wstrzymywały mnie obowiązki, piątego dnia wreszcie pojechałem na swoje kolejne rendez-vous z wiosną.

 Dzień dobry, wiosno! Dzień dobry dniu!

Odwiedziłem jedną z moich przyjaciółek, brzozę rosnącą samotnie pod szczytem sporego wzgórza. Widać ją z daleka, a i ona patrzy w rozległą i urokliwą dal. Już kilka razy uznawałem różne miejsca jako najpiękniejsze na Roztoczu, chyba nie potrafię wskazać jednego zwycięscy, niech więc wiele miejsc, jak najwięcej, będzie najpiękniejszych.


 


Roztoczańskie doły są z reguły zarośnięte lasami, a i zwykłymi chaszczami też, zdarzają się jednak wyjątki, jak Kalinowy Dół z polami na zboczach.

Pozwolę sobie na jeszcze jeden powrót do nazewnictwa. Co jest dołem, to wiemy, natomiast słowo „wąwóz” jest powszechnie stosowaną (przeze mnie i nie tylko) nazwą zbiorczą różnych formacji geologicznych. 

Na rysunku zamieściłem przekrój (kolejno od góry) wąwozu, jaru, parowu i doliny. Mają one jedną cechę wspólną, mianowicie są formą wydłużoną, w przeciwieństwie do dołu. Oczywiście jest mnóstwo form pośrednich, kłopotliwych w precyzyjnym zakwalifikowaniu, więc nam, amatorom, trudno dociec co jest czym, ale i nie ma takiej konieczności. Wracając do tematu: Kalinowy Dół ma kształt doliny, a o jego (jej) urodzie niech świadczą te zdjęcia.




 Na mapie ponownie znalazłem zalesione miejsce nazwane Kamienny Dół, i oczywiście poszedłem zobaczyć kamienie tego dołu. Nie znalazłem żadnych, ale widziałem jedne z najładniejszych parowów roztoczańskich. Samo wejście robi niemałe wrażenie: na dworze gorąco i bardzo jasno, a już kilka kroków za pierwszymi drzewami czuje się miły chłód, wilgoć i głęboki cień, miejscami nawet półmrok. Gdy po chwili oczy się przyzwyczają, gdy poczuję na sobie orzeźwiający chłód, zobaczę szare i gładkie pnie buków, a wysoko nad głową zwarte i zielone sklepienie, często mam poczucie wejścia w sferę sacrum – jakbym w wielkiej nawie bazyliki się znalazł i patrzył na oszałamiające bogactwo zdobień.






 Trudno opisać zapach tych miejsc; jesienią przypomina aromat opadłych liści i grzybów, teraz… nie wiem, co. Po prostu zielony zapach gęstego lasu liściastego. Dodam jeszcze uwagę: ten mikroklimat nie jest skutkiem wyłącznie zacienienia; same drzewa aktywnie go tworzą i utrzymują ponieważ jest dla nich korzystny.

Dno tych dzisiaj poznanych dołów vel parowów vel wąwozów jest dość równe i niezakrzaczone, więc idzie się wygodnie, można podnieść głowę i podziwiać różnorodność kształtów ścian i rosnące tam buki ze splątanymi koronami. Oddycha się lżej niż na polach, powietrze wciąga się do płuc swobodnie i z przyjemnością. Widnokrąg jest zawsze blisko, nierzadko w odległości ledwie kilkunastu kroków, i nigdy nie wiadomo, co się zobaczy za zakrętem. Ta niewiedza budzi ciekawość tym większą, im wygodniej się idzie. Oczywiście jak zawsze w takich miejscach od głównego wąwozu odchodzą boczne. Akurat w tych dołach były krótkie i pnące się ku górze, z jasnymi plamami sugerującymi otwarte przestrzenie, ale niemało jest na Roztoczu zdebrz, w których od głównego wąwozu odchodzą długie boczne, a te dalej dzielą się na kolejne splątane doły tworzące istne labirynty. Parę razy już tak miałem, że drapałem się po stromym zboczu w nadziei wyjścia na otwartą przestrzeń, na szczycie okazywało się, że stoję na wąskiej grzędzie, a za nią jest kolejny wąwóz.

Po raz pierwszy w tym roku widziałem jaskółkę, parokrotnie słyszałem wilgę. Pierwsza ptaszyna jest mistrzynią lotu, druga najpiękniejszy ma głos. Sylwetka i lot jaskółki są wdziękiem i radością, uosobieniem słonecznych przestrzeni; głos wilgi przywołuje obrazy ciepłych letnich dni, zapachów lasu i nagrzanej ziemi zmoczonej deszczem.


Udało mi się zrobić dość wyraźne zdjęcie kępie gwiazdnic wielkokwiatowych. Zwracam uwagę na kwiaty tej rośliny od wielu lat, są w moich oczach najpiękniejsze spośród polnych kwiatów. Oczywiście do chwili, w której inne kwiaty pól uznam za ładniejsze, niech mi wybaczą moją niestałość w ocenach. Niżej wklejam moje pierwsze (opisane) spotkanie z gwiazdnicami sprzed, sprawdziłem, siedemnastu lat.

* * *

Nie miałem pojęcia o nazwie tych kwiatów, były z tych bezimiennych, maleńkich kwiatków, jakich dziesiątki gatunków rośnie wszędzie, i jeśli tylko zechce się je zauważyć, odwdzięczą się szczodrze pokazując nam królewską urodę swojego kwitnienia. Te miały po pięć białych płatków, a każdy z nich był głęboko nacięty, jakby to były dwa bliźniaki przytulone do siebie; wzdłuż płatków biegł ciemniejszy deseń – szybkie a pewne muśnięcie pędzlem artysty. Cudny łuk wychylenia na zewnątrz tworzył kształt głębokiego kielicha o idealnych proporcjach, a z jego dna wyrastała piętrowa, misterna konstrukcja wąsików zakończonych maleńkimi kuleczkami. Rozejrzałem się i zobaczyłem wokół siebie setki takich kwiatów.

Zerwałem jeden i obracając w palcach podziwiałem jego kształt, a pamięć podsuwała wspomnienia wielu innych, równie wdzięcznych kształtów. Po co to piękno? Poczułem w sobie coś podobnego do bezradności. Kwiat oglądany z boku prezentował ten swój idealny łuk rozchylonego kielicha jakby się otwierał na spojrzenia... Ależ tak! Kielichowy kształt kwiatu jest jego chwaleniem się i wołaniem: spójrz na mnie, zobacz, jaki jestem piękny!

Dla kogo Natura jest tak rozrzutna? Dla ludzi? Dla owadów? Czy w swoim działaniu Natura kieruje się zmysłem estetycznym? Czy swoją estetykę dzielimy w jakiejś mierze z owadami?

Już sam fakt istnienia zapachów jest intrygujący, ale w połączeniu z kolorami zadziwia.

Zapach i kolor kwiatów mają przyciągnąć zapylające je owady – wiadomo, ale czyż nie jest dziwne podobieństwo, niemal identyczność, reagowania owadów i nas, ludzi? To, co pachnie pszczołom, pachnie i nam! A kształty? Kwiaty mają piękne kształty. Dlaczego?

* * *

Do dzisiaj nie wiem, dlaczego kwiaty mają piękne kształty, ale na szczęście ta niewiedza nie przeszkadza w ich podziwianiu.

Poczytuję dzieło trudne, ale pełne ciekawych a nawet odkrywczych myśli i spostrzeżeń, mianowicie Historię estetyki Władysława Tatarkiewicza.

Skoro tematem tego wielkiego dzieła jest estetyka, to i o pięknie jest w nim wiele. Zapewne kiedyś wybiorę więcej cytatów i opublikuję tutaj, teraz tylko dwie myśli Cycerona, znanego Rzymianina, który nie tylko mówcą był, ale i filozofem zajmującym się pięknem.

„Przemyślności natury nie dorówna żadna sztuka, żadna ręka, żaden wykonawca, gdy będzie chciał ją naśladować.”

„Sprawy piękna łatwiej jest zrozumieć niż wytłumaczyć.”

Tę myśl ująłbym nieco inaczej: piękno łatwiej jest dostrzec i przeżyć niż zrozumieć, a tym bardziej wytłumaczyć.


Obrazki ze szlaku

 Dzisiaj zaczęło się dla mnie kwitnienie głogów. Na zdjęciu pierwsze widziane w tym roku kwiaty głogu.


 W jednym z wąwozów widziałem potężną topolę. Próbowałem tak ją sfotografować, aby widać było rozmiary jej pnia, ale przy skrajnie dużych różnicach oświetlenia, a takie tam są, trudno o dobrą fotografię. Dla porównania postawiłem kije, mają wysokość 110 cm.

 Czereśnie nadal się spieszą. Spore są już zielone kulki ich owoców. W przyszłym miesiącu zacznę czereśniowe uczty!

 Zielonozłoty stwór na kwiecie jarzębu.




 Polne drogi, moja miłość. Krótkie jest moje nasycenie nimi, długa tęsknota.

Trasa: drogi i bezdroża na południe od Otrocza i Tokar na zachodnim Roztoczu.

Statystyka: prawie 19 kilometrów przeszedłem w czasie 6,5 godziny, a na szlaku byłem 11,5 godziny. Łączna wysokość podejść wyniosła 650 metrów.


















10 komentarzy:

  1. Pola z kwitnącym rzepakiem, długie i wąskie, przetykane zielenią czy zaoraną ziemią, czekająca pod zasiew, jak łowicka spódnica:-) Nie niepokoisz ludzi pracujących w polu? bo wiesz ... a chodzi tu taki jeden, nie wiadomo czego szuka:-) :-):-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, ale zaciekawiam. Ostatnio zatrzymał się traktorzysta i zapytał mnie, czy jestem geodetą. „Bo pan coś szuka” – dokończył, więc chyba miał na myśli geologa. Ci ludzie są bardzo praktyczni, trudno im zrozumieć potrzebę chodzenia dla samego chodzenia tam, gdzie oni jeśli już jadą, to tylko w określonym celu.
      Pola jak łowicka spódnica też, ale równie często te wąskie różnokolorowe poletka kojarzą mi się z chodnikami robionymi z resztek starych materiałów ciętych na wąskie paski i plecionych. Znasz takie? Były u was robione? Pamiętam je z domu. Teraz wiem, że były bieda-chodnikami, ale też widzę w nich dbałość o maksymalne wykorzystanie rzeczy, a więc, zgodnie z obecnymi trendami, działanie ekologiczne. Oczywiście wtedy nikt nie myślał o ekologii, takie działania były wymuszane biedą.

      Usuń
    2. Mam takie chodniczki w chatce, kupione na jarmarku w Leżajsku. Maria z PP.

      Usuń
    3. Więc jednak jeszcze są robione takie chodniki! :-)

      Usuń
  2. Ja w tym roku nie robiłam wypadów na rzepaki, taki trochę dołek kondycyjny. I wena fotograficzna przygasła. Myślę, że wkrótce wrócę do formy. A faktycznie te paski rzepakowe fajnie wyglądają. Pełno słońca wszędzie . Fajne te dolinki, wąwozy takie czyściutkie w porównaniu z tym w rezerwacie Lipy, który mnie rozczarował. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaczawskie wąwozy mogą budzić niewesołe odczucia, ale ja mam na to sposób: iść za ciosem. Wzmocnić to wrażenie ile się da, aby zamienić je w poczucie dzikości, niedostępności, bycia w krainie rodem z fantasy, czyli zanurzyć się w wąwozy w ponury zimowy dzień. :-) W słoneczne dni wolę otwarte przestrzenie. Niewiele znam wąwozów roztoczańskich, bo jest ich wielka ilość, a z tych poznanych większość jest zakrzaczona, wiele też jest błotnistych, przynajmniej na niektórych odcinkach. Dlatego na te zwróciłem uwagę – były inne.
      Trzeba nam chodzić, Aleksandro, chodzić mimo wszystko. Szczególnie nam, emerytom. Bywają dni, gdy ociężałość czuję od pierwszych kilometrów, ale cóż poradzić. A co do fotografowania zdradzę Ci tajemnicę, która właściwie żadną nie jest tajemnicą: otóż im mniej zdjęć robię, im mniej pamiętam o aparacie, tym więcej widzę, więcej przywożę. Zauważyłaś taką prawidłowość?

      Usuń
    2. Coś w tym jest. Z tym, że ja właściwie kiedy zaczęłam robić zdjęcia, nauczyłam się inaczej spoglądać na naturę nas otaczającą. Mało tego koleżanki inaczej patrzą, a nie tylko "zaliczają kilometry".

      Usuń
    3. Czyli szukając dobrych ujęć do fotki, zaczęłaś dostrzegać więcej urody natury? Tylko się cieszyć.
      Te zaliczanie kilometrów może być skutkiem ambitnych planów dojścia gdzieś daleko, w jakieś konkretne miejsca, prawda? Staram się unikać takich planów, chociaż czasami je miewam, albo – i tak bywa – źle policzę drogę, zapędzę się gdzieś i w rezultacie nakręcę sporo kilometrów. Ale to nic, bo wtedy przychodzą inne miłe myśli: dałem radę, ruszałem się (a „w pewnym wieku” to ważne) i spaliłem dużo kalorii :-)

      Usuń
  3. Malo rzepaku w tym roku, a do tego wcześniej chyba niż zwykle, tak wynika z moich obserwacji kwietniowo-majowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może faktycznie nieco mniej niż w poprzednich latach, a na pewno wcześniej. Byłem dzisiaj w wiosce pod Lublinem, widziałem zboże (gatunku nie rozpoznaję bez kłosów) wyjątkowo wysokie. Zapewne i żniwa będą szybciej, tylko czy rolnicy zarobią cokolwiek na sprzedaży ziarna?…

      Usuń