030520
Z Radzimowic przez
Owczarka na Dłużec. Powrót na Owczarka, poznawanie łąk między
tym wzgórzem a Osełką. Wejście na zbocze tej góry, powrót do
Radzimowic.
Gość mojego bloga
napisał o nowej wieży widokowej w Górach Kaczawskich, więc trudno
było nie zaspokoić ciekawości.
W Legnicy dosiadł
się Janek, i dalej jechaliśmy zgodnie z przepisami, w maskach. Nie
jestem przekonany do ich skuteczności, zwłaszcza, jeśli maska nie
jest świeża, po raz pierwszy zakładana, a przecież żeby taka
była, musiałbym mieć ich kilka na jeden dzień. Podobnie z
rękawiczkami. Jednak założyłem ze względu na Janka, ale też z
powodu obawy przed policyjną kontrolą. Bardzo szybko okazało się,
że muszę odsłonić nos, ponieważ wydychane powietrze spowodowało
zaparowanie szkieł.
Zaparkowałem na
ryneczku Radzimowic, a kiedy wysiadłem, z domu vis a vis wyszedł
mężczyzna i zapytał, jak ja mogę w czymś takim oddychać.
Odpowiedziałem, że noszę głównie z powodu policji.
– Panie, tutaj
policji nigdy nie było! – usłyszałem.
Maska trafiła do
kieszeni.
Radzimowice są
nietypową wioską. Mają maciupeńki rynek z równie małym
parkingiem na dwa samochody, mają też sołtysa, ale zamieszkałych
jest dziesięć, może piętnaście domów. Kilka następnych czeka
na rozbiórkę lub remont. Wioska leży dość wysoko w górach,
ostatni kilometr drogi dojazdowej jest pokryty garbatym szutrem, a
mieszkańcy nie są rolnikami. Zdaje mi się, że wioska modna jest
wśród oryginałów i artystów. Podoba mi się sama miejscowość i
okolica. Gdyby było mnie stać, może kupiłbym jeden z domów
jeszcze nadających się do remontu.
Paręset metrów od
rynku i niewiele nad nim jest widokowy szczyt sporego wzgórza. Mapa
nie podaje jego nazwy, a ja zapomniałem zapytać mieszkańca wioski.
Na szczycie stoi maszt z flagą, są krzesła i jest miejsce pod
ognisko. Nie dziwię się popularności tego szczytu, ponieważ widok
z niego jest przedni, aczkolwiek na pół horyzontalnego kręgu.
Uświadomiłem
sobie, że ilekroć jestem na szczycie, jest chmurno albo i mglisto,
nie mam więc dobrych zdjęć na poparcie swoich pochwał walorów
wzgórza.
Na Dłużec, górę
z wieżą, można iść różnymi drogami, a wybrałem drogę z
wioski także ze względu na okolice Osełki, sąsiedniej górki.
Byłem tak kilka razy, a i dzisiaj nie szliśmy prostą drogą do
celu, ani nie wracaliśmy od razu na rynek, a kręciliśmy się po
okolicy. Tam jest po prostu bardzo ładnie.
Widoki są typowo
kaczawskie i tak lubiane przeze mnie. Falujące po łagodnych
zboczach rozległe łąki, kępy drzew, małe brzezinki, tu i tam
pojedyncze brzozy lub krzaczek głogu. Dnem dolinki płynie strumień,
nad nim pochylają się drzewa, nieco wyżej jego źródło ozdobione
jest kaczeńcami. Parę na pół zapomnianych polnych dróg
zatrzymało się w biegu i czeka mojej pochwały, kilka świerków
otula brzozę, a dziwne drzewko nie pozwala się zidentyfikować.
Nisko jest podmokłe miejsce chronione gęstymi krzakami, wyżej, w
połowie wysokości Osełki, ściana drzew wygląda jak czupryna na
głowie góry. Jest tam przejście na wysoką łąkę z ładnym
widokiem, ale obaj uznaliśmy, że nie dopiszemy jej do listy miejsc
budowy domu; najbliższy sklep jest stanowczo za nisko, a może dom
byłby za wysoko.
Za Owczarkiem, małym
wzgórzem, a jednak mającym swoją nazwę, mieliśmy wejść w las i
nim zejść do podnóża i do drogi. Szedłem nią ostatnio kilka lat
temu i oczywiście zapomniałem gdzie się zaczynała. Z pierwszej,
która wydała mi się właściwą, zawróciłem. Zeszliśmy inną
drogą, a później okazało się, że jednak ta pierwsza była tą
szukaną. Z dna doliny oddzielającej spore masywy górskie szliśmy
w stronę Chmielarza, góry sąsiadującej z „naszą”. Przecież
mieliśmy dużo czasu, a chciałem przypomnieć sobie tamtejsze drogi
i pokazać Jankowi sztolnię kopalni uranu. To pozostałość po
okresie sojuszu z wielkim bratem zza wschodniej granicy, który przy
pomocy bomb atomowych walczył o pokój na świecie. Akurat do
sztolni trafiłem bez problemu, ale zamknięta była kratą.
W zimie
zamykana jest od lat ze względu na zimujące tam nietoperze, a teraz
nie otworzono jej być może ze względu na wirusa, bo zgodnie z
informacją powinna być udostępniona do zwiedzania z końcem
kwietnia. Tylko jeden raz udało mi się wejść w zimie do sztolni,
widziałem wtedy sporo nietoperzy. Gdzieś tutaj, na blogu, powinny
być ich zdjęcia.
Znaleźliśmy grupę
ładnych skał pod szczytem Chmielarza, chyba mi nieznanych, a
poszukiwanie Lisich Skał odłożyliśmy na inny dzień. Z tymi
skałami mam przygody. Będąc tam po raz pierwszy, długo ich
szukałem nim znalazłem. Po paru latach wróciłem z kolegą, który
miał GPS do pieszych wędrówek. To jego urządzenie pokazywało
inną lokalizację niż podpowiadała moja pamięć. Znowu szukałem
skał, w końcu znalazłem i wydawało mi się, że dobrze
zapamiętałem ich otoczenie. Dzisiaj okazało się, że tylko
wydawało się, ale nic to, w ten sposób mam powód do powrotu.
Kiedy myszkowaliśmy
po skałach, świeciło słońce. Ładnie wyglądały szare skały,
grube buki i ich młoda zieleń w drżącym i jaskrawym świetle.
Pod wieżą widokową
był spory ruch, czego można było się spodziewać. Wcześniej psa
z kulawą nogą tam nie widywałem, teraz jest jak na parkingu przed
Biedronką, dlatego znowu zwróciłem uwagę na idiotyczne
uzasadnienie inwestycji podane na tablicy informacyjnej. Napisano o
zmniejszeniu antropopresji na środowisko, czyli mówiąc po polsku o
zmniejszeniu szkodliwego oddziaływania człowieka, a mówiąc
wprost, chodzi o mniej wydeptanych ścieżek i mniej śmieci.
Postawienie wieży, aczkolwiek potrzebne, da skutek dokładnie
odwrotny. Tym bardziej, że w sąsiedztwie zauważyłem między
drzewami lasu nowe ścieżki dla rowerzystów.
Założyliśmy te
cholerne maski. Wśród ludzi na wieży czułem się głupio.
Wieża mało jest
widoczna, ponieważ postawiono ją przy dużym drzewie, które nieco
ją maskuje. Zasłania nieco widok z platform, ale akurat tę decyzję
wykonawców chwalę, bo buk jest rosły i ładny. Niech rośnie.
Widok jest na trzy
czwarte widnokręgu i daleki. Byłby pełny, gdyby wieżę postawiono
paręset metrów dalej, na szczycie, nie na zboczu.
Dobrze było
przypomnieć sobie wygląd gór w odmiennej perspektywie, przyznam
jednak, że bardziej podobało mi się to miejsce bez wieży. Wtedy
widok nie był tak szeroki, ale było cicho i pusto. Nieco dalej w
tym samym rozległym masywie są szczyty i miejsca uchodzące za
najbardziej odludne w Górach Kaczawskich, a to ze względu na spore
odległości do ludzkich siedzib. Teraz mogą już nie być takie
puste i ciche.
Przyznam się też
do oceny, która może niektórych zdziwi.
Nie zawsze jestem
zachwycony widokami z takich wież. Owszem, bywa ładnie, czasami
bardzo ładnie, ale brakuje mi poczucia bliskości i szczegółów.
Te są widoczne z odległości stu albo tysiąca metrów, niechby
dwóch tysięcy, natomiast góry oglądane z dystansu pięciu czy tym
bardziej piętnastu kilometrów tracą wszystkie szczegóły, są
ledwie kształtem, zarysem, konturem, a i ten nierzadko słabo jest
widoczny w niebieskości powietrza. Kiedy siedzieliśmy pod szczytem
Osełki, widziałem to niewielkie, zgrabne i samotne drzewko, którego
nie potrafię nazwać, i kamienny krąg – kaczawski Stonehenge.
Były bliskie, wyraźne, moje. Mogłem w kwadrans być przy nich.
Widziałem też
wieżę na Dłużcu, ale jako mało widoczną nierówność na linii
lasów, a gdybym przeszedł na drugi kraniec łąki, zobaczyłbym
roztapiające się w niebieskościach zarysy Gór Wałbrzyskich.
Tylko tyle, i chociaż przyznaję, że to wcale nie mało, wolałbym
jednak zobaczyć znaną mi łąkę na nieodległym Grodziku.
Na wieżę prędko
nie wrócę, pod Chmielarz w poszukiwaniu skał wróciłem po kilku
dniach, na Osełkę i do Radzimowic wracałem i będę wracał.
* * *
Na kilka minut
odłóżcie wszystkie bieżące sprawy i posłuchajcie jakże udanego
połączenia piękna, prostoty i łatwości odbioru.
Wbrew napisom nie
skomponował tego Wiosennego walca Chopin, a całkiem niedawno pewien
Francuz. Spójrzcie, proszę, na licznik otworzeń. Oto świat
skurczony do jednej wioski.
A tutaj jest
prawdziwy, wspaniały Chopin.
Dla Marii zdjęcia rynku w Radzimowicach.
Pierwsze zrobił Janek na opisywanej wędrówce, pozostałe ja, blisko siedem lat temu.
Pierwsze zrobił Janek na opisywanej wędrówce, pozostałe ja, blisko siedem lat temu.
Chopin jest wspaniały.
OdpowiedzUsuńKrzysiek, pamiętasz? Słuchaliśmy Andre' Rieu?
Posłuchajmy jeszcze Chopina
Kocham również kwiaty i motyle
UsuńPamiętam, Janku. Świetny muzyk i przystojniak z ładnym uśmiechem.
UsuńDobrze, że mi przypomniałeś! Ostatnio zrobiłem zdjęcie motylowi z myślą o Tobie. Pomyślałem, że wyślę Ci, może rozpoznasz, a może nawet okaże się, że jest wyjątkowy?
Zaraz poszukam i wyślę. Na kwiaty i ja zwracam coraz większą uwagę. Czasami myślę, że wcześniej nie dostrzegałem je, ale to nieprawda. Dostrzegałem, tylko siedzie we mnie jakieś takie nienasycenie.
Twórca filmu ilustracyjnego do muzyki Chopina chciał chyba przedstawić naturę w zarysie, ale gdy wsiadł na swojego konika, tak przy koniach został :-) Ciekawe, czy zauważyłeś dziewczynę na koniu, ciekawe.
A „Memory” jakże piękna!
Touch me… dotknij mnie… Jeśli mnie dotkniesz, zrozumiesz, co to jest szczęście…
Zawsze podobała mi się ta piosenka, chociaż jest odrobinę zbyt melancholijna.
Janku, już wstałeś, czy jeszcze się nie położyłeś pisząc komentarze?
Zauważyłam, że Janek zawsze pisze komentarze w tych niechrześcijańskich porach:-)
UsuńJakoś nie lubię tych wież widokowych, przypuszczam, że do wykorzystania były jakieś fundusze; i masz rację, do tego odludnego, jak pisałeś miejsca ściągną tabuny ludzi, nie zawsze turystów, i zaczną się śmieci, rozjeżdżanie trawy; zauważyłeś, że gdzie pojawią się ludzie, tam zawsze pozostają śmieci? spodobałyby mi się Radzimowice, kilkanaście domów, do tego ryneczek ... lubię bardzo:-)
OdpowiedzUsuńJanek jak dziecko: dosypia w ciągu dnia, szwenda się po nocy :-)
UsuńWięc jesteśmy zgodni w ocenie wież widokowych. W zasadzie nie mam nic przeciwko nim, są dobrym uzupełnieniem widoków, ale właśnie chodzi o ludzi. Bo jest odkładnie tak, jak piszesz: zaraz są śmieci, bo jakaś część tych ludzi po prostu wyrzuca to, co ma puste. Mario, powinny być ustalone duże kary za śmiecenie, a wtedy byłyby pieniądze na utrzymanie straży leśnej.
Szkoda, że nie mam zdjęć rynku w Radzimowicach. A może mam? Poszukam i opublikuję.
No przecież, ryneczek jak marzenie, jak i miejscowość, choć widać ją tylko fragmentem; przecież to są tak urokliwe osady, że nie zamieniłabym z żadnym słynnym i modnym kurortem; przypuszczam, że i ludzie są "ludzcy".
UsuńW domu widocznym przed moim samochodem jest galeria… chyba nazywa się Szklana, więc właściciele zajmują się szkłem artystycznym. O innych nic nie wiem, ale widać, że do pracy na roli nie wyjeżdżają, ale też i nie szpanują luksusowymi samochodami. Nowobogackich raczej tam nie ma.
UsuńA jak dla mnie wieże widokowe to piękna sprawa Sprawiają że dany szczyt jest atrakcyjniejszy i widoki są lepsze Fakt że wieże są magnesem dla ludzi ale akurat ta wieża jest na tyle daleko od miejsca parkingowego że nie dużo osób zdecyduje się na wyprawę na nią , ze względu na sporą odległość do przejścia Ja gdy byłem ostatnio na tej wieży to ponad godzinę tam sam stałem i żywej duszy nie ujrzałem Każdy człowiek powinien odpowiadać za swoje czyny Ci ludzie którzy śmiecą i niszczą łono natury powinni być surowo karani Pozdrawiam Grzegorz
OdpowiedzUsuńMieliśmy więc pecha trafiając na spory ruch na i pod wieżą. Był weekend, to sporo tłumaczy. Będąc tam sam, na pewno dłużej rozglądałbym się. Ale powiem Ci, że myśmy tam byli ze trzy kwadranse, więc też niemało.
UsuńGrzegorzu, żeby była jasność: nie jestem wrogiem wież, tyle że nie fascynują mnie ani nie przyciągają zbyt mocno. A ta bardziej by pasowała na szczycie góry, nie na zboczu.
Jeśli mowa o wieżach, proponuję pojechać na Trójgarb w Góry Wałbrzyskie. Droga na szczyt jest ładna, a sama wieża budzi podziw jako konstrukcja inżynierska. Widać z niej kawał naszych gór. Pojedź, warto.
Mam w planie Chełmiec , Borową i Trójgarb . W Górach Kaczawskich i na Pogórzu Kaczawskim byłem już praktycznie na każdej wieży i na wielu wielu innych , różnych szczytach . Teraz czas na Góry Wałbrzyskie . Choć przyznam szczerze , że Kaczawskie Góry to te które kocham najbardziej . Każde inne górskie pasma (a byłem już w różnych regionach Polski) nie dają mi tyle radości szczęścia co Kraina Wygasłych Wulkanów .
OdpowiedzUsuńChełmiec jest zadeptaną i zaśmieconą górą miejską, na dokładkę ukrzyżowaną raz czy nawet dwa razy. Trzeba Ci wziąć ze sobą sporą dozę pozytywnego nastawienia, żeby znaleźć tam pozytywy. Trójgarb polecam, jak wspomniałem, bo podejście i wieża ładna, widoki też. Koło Borowej tylko przejeżdżałem, Ty napiszesz, jak tam jest.
UsuńŻe nasze górki najbardziej Ci się podobają, trudno się dziwić, wszak są najpiękniejsze :-)
Dla mnie jest tam wielka liczba punktów widokowych doskonale zastępujących wieże. Ot, że wspomnę parę z ostatnich wyjazdów: szczyt wzgórza tuż za budynkami Radzimowic i zbocza Osełki po drugiej stronie dolinki. Zachodnie zbocza Chmielarza i południowe Pustelnika (to wzgórze nad Rzeszówkiem). Zadora koło Wojcieszowa i okoliczne wzgórza. A ileż mam miejsc bezimiennych! Nad wspomnianym Rzeszówkiem też są takie.
Nie wymieniam najpiękniejszych, tylko te, które odwiedziłem na dwóch ostatnich włóczęgach.
Też mam mieszane uczucia dotyczăce wież i platform. Bo budowa niszczy ekosystem, a potem pojawiają się tabuny ludzi, którzy śmiecą. Z drugiej strony rozumiem, że atrakcja turystyczna przekłada się na zarobki pensjonatów i knajpek w pobliżu.
OdpowiedzUsuńCzyli myślisz dokładnie tak, jak ja.
UsuńAniu, byłem dzisiaj w Stołowych. Ludzi sporo, widzieliśmy (byłem z Jankiem) sporo rodzin z małymi dziećmi. Obaj zwróciliśmy uwagę na zmęczenie tych dzieci ciągnionych po kamienistym szlaku i pilnowanych w miejscach widokowych, bo na krawędziach urwisk, a w naszych górach te dzieci miałyby świetne miejsca do zabawy. Teraz pomyślałem, że u Ciebie wystarczy wejść na zbocze Kufla, na przykład na przełączkę między Blizborem, i puścić dzieciaki wolno, niech biegają za kwiatami czy piłką. Ale nie, bo Stołowe są polecane, a Gierczyn czy miejsca w Kaczawskich nie.
Teraz pomyślałem, że w materiałach reklamowych swojej agroturystki powinnaś te fakty uwypuklić. Przecież u Ciebie dzieci turystów-gości miałyby raj.
Aniu, nie wiem, co sądzić o tym pędzie ludzi tam, gdzie i tak gwarno.