Etykiety

Moja książka

Wrażenia i chwile

 150422 Dzisiaj jest umowny dzień premiery mojej nowej książki.    „Książka jest o wrażeniach, o przeżywaniu zwykłych dni i zdarzeń, o chwi...

poniedziałek, 28 marca 2022

Nie tylko o polszczyźnie

 220322

Parę dni temu przeczytałem w pewnym serwisie informacyjnym taką notatkę:

>>Human Rights Watch wezwało Ukrainę do zaprzestania publikacji zdjęć i nagrań pojmanych Rosjan, gdyż „łamie to ich prawa”. <<

Zapytałem Google o tę organizację, oto krótka notka o niej:

>>Głównymi celami Human Rights Watch jest: dbanie o powszechną sprawiedliwość oraz zaprzestanie łamania praw człowieka. Szczególny nacisk położony jest na ochronę praw kobiet i dzieci. Zadaniem HRW jest też likwidacja cenzury na różnych płaszczyznach, by zapewnić każdemu możliwość przedstawiania własnych poglądów.<<

Każdy z nas wie, co się dzieje w Ukrainie i co tam wyczynia armia agresora, ile mordów i niegodziwości ma na sumieniu Rosja (czy rząd tego kraju ma sumienie?) może warto byłoby i tej organizacji zapoznać się z odpowiednimi informacjami, bo te ich wezwanie brzmi jakby trochę dziwne – delikatnie mówiąc.

Przypomina mi się tutaj historia opisana przez Parandowskiego. Otóż krótko po wojnie był w Szwecji na zjeździe pisarzy. Pytano go o doświadczenia wojenne, opowiadając zauważył, że nie bardzo mu wierzono; coś takiego jak Treblinka było dla nich niewyobrażalne. Pokazał więc zebranym okupacyjny dokument tożsamości, kenkartę z odciskami palców. Właśnie ta karta uczyniła na Szwedach największe negatywne wrażenie z całej opowieści o okupacji i wojnie. Byli zaszokowani zmuszaniem ludzi do robienia odcisków palców!

Otóż ludzie z Human Rights Watch wydają się tacy, jak tamci Szwedzi.

Tylko patrzeć, jak pewni aktywiści poruszą inną bardzo ważną kwestię dotyczącą praw człowieka, mianowicie brak toalet dla trzeciej płci.

* * *

O jakże (nie) słusznym podziale słów kilka.

Ten jest opisany w książce „Kiedy Harry stał się Sally” R.T. Andersona; to wytyczne rządu federalnego USA z czasów Obamy:

Dostęp do damskich toalet i szatni mają osoby płci żeńskiej i tożsamości płciowej żeńskiej lub męskiej, oraz biologiczni mężczyźni uważający się za kobiety. Natomiast mężczyznom identyfikującym się jako mężczyźni wstęp jest zabroniony.

Do męskich szatni i pryszniców mogą wchodzić osobnicy płci męskiej identyfikujący się jako mężczyźni lub kobiety, oraz osoby płci żeńskiej uznające się za mężczyzn. Nie można korzystać z tych toalet osobom płci żeńskiej i takiej tożsamości płciowej.

Ja wiem, że w pierwszym czytaniu wydaje się to trudne, ale wymóg bycia nowoczesnym nakazuje zakucie tych podziałów. Można też nosić przy sobie karteluszkę ze ściągawką, ale w przypadku naprawdę pilnej potrzeby lub kolejki do kabin, zalecałbym inny sposób: niech mężczyźni mówią, że czują się kobietami, a kobiety, że są mężczyznami, bo wtedy mogą legalnie korzystać z dowolnej toalety.

Żeby nie było, że zmyślam: w książce te informacje są na stronie 249, a na końcu książki jest podany adres źródła.

Zmienię temat, bo dorobek umysłowy niektórych ludzi budzi niewesołe myśli o przyszłości naszego gatunku.

Może parę zdań o polszczyźnie.

Nierzadko słyszę w wypowiedziach wyrażenia „w związku z powyższym” albo „jak powiedziałem wyżej”. Brzmią śmiesznie i są nieprawidłowe, ponieważ można je używać wyłącznie w wypowiedziach zapisanych; tylko tam mają sens.

Coraz więcej widzę dziwnych skrótów, zwłaszcza w tekstach wiadomości. Kiedyś też były, ale niewiele i na ogół znane, jak PKP, PKS, NBP. Teraz codziennie jestem zaskakiwany skrótami nic mi nie mówiącymi, a używanymi tak, jakby ich znaczenie było powszechnie znane. Ot, wywiad z lekarzem w TV, a na dole ekrany podpis: prezes PPS – no i wszystko… niejasne. Kolejny przykład: CEO. To oczywiście skrót angielski, od Chief Executive Officer, czyli szef firmy mający stanowisko dyrektora czy prezesa zarządu. Spotkałem już ten skrót przed nazwiskami Polaków szefującym polskim firmom z Polsce. W bankach natomiast można spotkać panie mające stanowisko oficera – efekt bzdurnego, bo dosłownego tłumaczenia z angielskiego. W tym języku oficer to także funkcjonariusz w sensie, jak się zorientowałem, bom nie fachowiec od języka, osoby pełniącej funkcję. U nas to słowo ma jedno znaczenie: oficerem jest żołnierz mający wyższy stopień wojskowy, mianowicie od podporucznika wzwyż, i dlatego nazywanie oficerem babki od papierów w banku jest po prostu śmieszne.

Do lamusa odchodzą procenty jako nazwa przestarzała i niemodna. Teraz są punkty procentowe. Znaczą dokładnie to samo, ale przyznacie chyba, że brzmią bardzo profesjonalnie. Pojawiają się też skróty „pp”, no bo skoro procenty są w lamusie, a punkty procentowe mają tak dużo liter, to racjonalnym jest skrócenie dłużyzny.

A znak %?  Jest taki oklepany, taki zwykły, że aż wstyd go używać.

Zapisał: oficer Krzysztof Gdula. W końcu jakąś tam funkcję pełnię, więc stanowisko oficera mi się należy jak psu buda, mimo nadania mi kiedyś przez wojsko jedynie stopnia starszego szeregowca.

Program.

Audycja radiowa czy telewizyjna jest teraz programem, a dla odmiany program komputerowy zyskał miano aplikacji. Zapewne dlatego „aplikowanie” jest złożeniem podania o pracę, wyszywaniem ozdób na ubraniu, albo dozowaniem lub podawaniem czegoś. Logiczne, prawda?

Nasi politycy ostatnio nie mówią o swojej niewiedzy, mówią o braku wiedzy na określony temat. Nie powiedzą „nie wiem”, mówią „nie mam informacji”. Od razu wydają się mądrzejsi!

Słowa przeżywają okresy wielkiej popularności, później bywają zapominane albo ich używanie staje się unormowane. Najczęściej te modne wypierają wszystkie inne o podobnym znaczeniu. Tak jest, na przykład, na blogach poświęconych inwestowaniu ze słowem „dywersyfikacja”, nadużywanym do znudzenia, a wszędzie i od dawna ze słowem „opcja”. Od paru tygodni nasi politycy i dziennikarze moją swojego nowego ulubieńca: flanka. W domyślę: wschodnia flanka NATO.

Cytat ze słownika PWN:

1. «w dawnym wojsku: skrzydło ugrupowania bojowego»

2. «bok narożnika twierdzy lub narożna wieża twierdzy»3. przen. «położona z boku część jakiegoś obszaru albo strefy czyichś wpływów»

Dobrze, niech będzie słowo wojskowe, skoro NATO jest organizacją obronną, więc ściśle z wojskowością związaną, chociaż armią nie jest, ale czy nie można chociaż czasami urozmaicić wypowiedzi, mówiąc na przykład o wschodnich granicach czy rubieżach NATO? Chyba nie można, skoro wszyscy i wszędzie mówią o flance.

* * *

Dla urozmaicenia opiszę przygodę z pracy; będzie to jednocześnie zagadka dla dociekliwych.

Miałem zbudować kiosk sterowniczy w formie sześciokąta o podanej szerokości boku. Hmm, ale jak zrobić, żeby sześciokąt był foremny, czyli żeby kiosk nie był zwichrowany? Sposób nasuwa się od razu: wpisać go w okrąg. Dobrze, ale jaką ma mieć średnicę ten okrąg i jak go podzielić na sześć równych części? Wpadłem na genialny pomysł zapytania się Google o odpowiednie wzory. Były, a jakże! Właściwie nie było ich nigdzie, na żadnej stronie, ponieważ… nie są potrzebne.

Moje pytanie brzmi: dlaczego w omawianym przypadku nie ma potrzeby stosowania jakichkolwiek wzorów służących wyliczeniu promienia okręgu i jego podzieleniu?

* * *

Niżej zamieszczam zdjęcie będące podpowiedzią dotyczącą poprzedniej zagadki.

Co to jest?

Dlaczego ta część jest tym bardziej potrzebna, im krótsze są dni?

Co ta część może mieć wspólnego z Biblionetką?

 


Późniejszy dopisek.

Wskazano mi parę błędów w tekście, tutaj się do nich ustosunkuję.

Oczywiście nie tylko żołnierze wyżsi rangą są oficerami, także funkcjonariusze innych służb mundurowych, na przykład policjanci. Szarże w tych służbach mogą mieć inne nazwy niż w wojsku.

Wypomniano mi, że dawniej też było dużo skrótów, nie tylko teraz. Było dużo, to prawda, chociaż trudno policzyć, czy więcej ich było, czy mniej. Myślę, że nie zwracałem na nie uwagi ponieważ były znane, rzadko pojawiały się nowe, a teraz dość często; co gorsza, część z nich pochodzi z angielskiego, którym słabo władam. Tak więc moja ocena ilości skrótów była subiektywna, ale to było wiadome z góry.

Napisałem, że procenty i punkty procentowe znaczą to samo – tutaj też znaleziono błąd. Faktycznie, jest różnica, bo co prawda procenty są tu i tam, ale inaczej liczone i stąd inna nazwa, mnie jednak chodziło o sytuację, w której autorzy tekstu traktują obie jednostki wymiennie. Dla nich znaczą to samo, i taki był sens mojej wypowiedzi.

Na jednym z dobrych blogów o polszczyźnie znalazłem informację o nazwaniu audycji radiowej, ale programu telewizyjnego. Tak więc trzeba mi przyznać się tutaj do błędu.

Pisałem też o moich oporach w używaniu wyrażenia „niskie morale” wobec rosyjskich żołnierzy unikających wykonywania rozkazów skutkujących śmiercią ludności cywilnej. Uważałem, że jest pokrewieństwo znaczeniowe między moralnością i morale. Teraz poszperałem trochę w internecie. Na blogu, o którym wspomniałem wyżej, rozdziela się znacznie: morale nie ma związku z moralnością. Na kilku innych stronach było różnie: łączono z moralnością lub nie, ale częściej nie łączono. Wypada więc i tutaj przyznać się do błędu. Jako tłumaczenie się napiszę, że wcześnie ograniczyłem się do zajrzenia na stronę słowika PWN, a tam łączono morale z moralnością. Powinienem sprawdzić na innych stronach, a nie ograniczać się do jednej.

10 komentarzy:

  1. Odpowiedź na zagadkę. Czy to jest może część sieci energetycznej, transformatora? BiblioNETka zawiera w sobie NET, czyli sieć.
    :)
    Joyeuse

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ściśle mówiąc jest to połowa części instalacji elektrycznej, pęknięty na pół izolator. Widać takie na drugim zdjęciu.
      Związek z długimi wieczorami czy Biblionetką pojmowałem nieco inaczej: w zimowe wieczory dłużej używa się światła elektrycznego, a do zajrzenia do Biblionetki też potrzebny jest prąd. Natomiast izolator jest częścią sieci energetycznej dostarczającej do miast i wiosek właśnie prąd.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Tak! Połowa izolatora. Na czymś takim wiszą przewody wiodące prąd.

      Usuń
  3. Wygląda mi na pęknięty wzdłuż izolator ceramiczny czy jak to tam się nazywa:-) a na pierwszy rzut oka wyglądało to jak część kręgosłupa jakiegoś stwora, bielutkie kości, ot, takie skojarzenie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, jakże miło widzieć tutaj Twój ślad! Po wyjaśnieniu milczenia znowu tak długo byłaś cicho, że już miałem pisać do Ciebie.
      Przechodziłem obok położonego słupa energetycznego, obok leżały szczątki izolatorów. One są robione podobnie jak sedesy czy zlewy - wypalane z odpowiedniej glinki - i podobnie pękają.

      Usuń
  4. A ja z innej beczki:
    "Nie wiem" to co innego niż "nie mam informacji". Tak odczuwam. Bo "nie wiem" to jakby przyznanie się do niewiedzy. Nie zrobiłam nic, żeby wiedzieć, więc nie wiem. Czyli: moja wina. A "nie mam informacji" to co innego. Chciałabym wiedzieć, owszem, chętnie bym wiedziała, ale nie mam informacji. To nie moja wina, że nie mając informacji w efekcie nie wiem.
    :)

    Latorosłka

    OdpowiedzUsuń
  5. Słuszne rozróżnienie, Latorosłko, chociaż przy obecnej łatwości zdobywania informacji...
    Nasi politycy używają wyrażenia „nie mam informacji” wtedy, gdy po prostu nie wiedzą. Zapewne uznają, że lepiej brzmi takie tłumaczenie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeżeli mamy utworzyć sześciokąt foremny o podanej długości boku, należy wpisać go w okrąg.
    Promień okręgu = długość boku sześciokąta.
    Za pomocą cyrkla rysujemy okrąg i tą samą rozwartością cyrkla na okręgu oznaczamy sześć punktów, które będą stanowić wierzchołki sześciokąta.
    To była moja zabawa w szkole podstawowej, gdy rysowałem rozetę góralską.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bingo!
      Wzory nie są potrzebne, ponieważ, jak napisałeś, bok sześciokąta ma długość promienia okręgu, a że wymiar boku miałem, mogłem rysować okręg i wpisać w niego sześciokąt. Kiosk jest zrobiony.

      Usuń