Etykiety

Moja książka

Wrażenia i chwile

 150422 Dzisiaj jest umowny dzień premiery mojej nowej książki.    „Książka jest o wrażeniach, o przeżywaniu zwykłych dni i zdarzeń, o chwi...

poniedziałek, 17 marca 2014

Słownik. O uniwersalności pewnego słowa


2 luty.
K...
Wyraz jeszcze niedawno używany niemal wyłącznie przez kryminalistów i tak zwany margines społeczny w ich mowie rodem z rynsztoka. Niestety, niemal na naszych oczach (czy raczej uszach) ten rynsztok wezbrał i rozlał swoją śmierdzącą zawartość zanieczyszczając domy i ulice; jakby było mu mało, w ostatnich latach wdziera się do salonów... nie, on się tam spokojnie i bez niczyjego protestu po prostu zadomawia, a już szczególnie w salonach naszych elit finansowych i politycznych. Staje się normą, a najlepszym dowodem potwierdzającym jest oburzenie użytkownika tego słowa jako reakcja na najbardziej nawet spokojnie zwróconą uwagę. Nie mając jeszcze siwej brody pamiętam te czasy, gdy po prostu nie uchodziło kląć przy kobietach, nawet tych młodych; i nie piszę tutaj o środowiskach inteligenckich, jako że robotnikiem jestem z dziada – pradziada. Użycie tego słowa w obecności dziewczyny było wytykanym przez kolegów przejawem braku elementarnego wychowania. A teraz? Ech...
To słowo jest jak rak: rozmnaża się bez opamiętania i bez końca, lokuje się nie tylko w nowych środowiskach, ale i rozszerza swoje znaczenie. Jego używanie w pierwotnych okolicznościach miało swoisty sens, mianowicie podkreślało wagę wymowy, jej zdecydowany charakter, służyło do wyrażenia silnych emocji. Później słowem tym zaczęto zastępować przecinek, myślnik i wykrzyknik. Obecnie nadal pełni te wszystkie role, i dalej, jak to rak, rozrasta się usuwając w niebyt już nie dziesiątki, a setki słów z naszego języka.
W pracy codziennie widzę dwa opasłe cielska słownika języka angielskiego, wydanie określane jest mianem shorter, a więc skrócone. Patrząc na te dwa wielkie tomiska mieszczące ów skrócony dorobek mowy Anglików, czuję zazdrość i strach. Może przyjdzie czas, gdy słownik naszego języka będzie tylko wielostronicowych wyjaśnieniem najróżniejszych znaczeń tego jednego słowa?..
Oto ledwie garść tych znaczeń zapamiętanych jednego tylko dnia w mojej pracy. Z prawej strony myślników znajdują się moje tłumaczenia, z lewej język "oryginalny".
k...!! – jestem bardzo zły!
Orzesz k..! – jestem zdumiony!
O, k... – bardzo ładne. Ogólniej: akceptacja
O, k... – bardzo brzydkie. Ogólniej: negacja.
Ty, k.., jak to się robi? – powiedz mi, proszę, jak to się robi.
Patrzę, a tam, k..., stoi Heniek – byłem zdumiony zobaczeniem tam Heńka.
Czego to, k..., nie chodzi? – nie mam pojęcia, dlaczego to nie działa.
Co ty, k..., p... – stanowczo się z tobą nie zgadzam, lub: nie rozumiem, co mówisz.
k..., ochajtałem się – wyobraź sobie, że ożeniłem się.
k..., zabujałem się – nie mogę uwierzyć, ale zakochałem się.
Bilet kosztował 100 złotych, k...! – bilet był bardzo drogi, kosztował aż 100 złotych.
Jadę, k..., a tam jakaś k... na jezdni – jadąc, nie zauważyłem kobiety na przejściu.
Ona jest k...! – zależnie od kontekstu, wyrażenie może mieć dwa znaczenia: ona ma wredny charakter; lub: ona często zmienia kochanków. Tutaj często występuje rozszerzone znaczenie: ...a mnie wśród nich nie ma. Po przeanalizowaniu pamiętanych wypowiedzi, dodaję trzecie znaczenie: nie cierpię jej! Warto zwrócić tutaj uwagę na jednoznaczne utożsamianie własnej niechęci do niej z jej charakterem.
Bo co, k...?! – nie interesują mnie twoje argumenty; lub: mam chęć na pobicie/ znieważenie kogoś, i szukam pretekstu.
k..., bo co?! – j.w.
Co ona mi, k..., dała do jedzenia?! – moja matka/ żona/ przyjaciółka znowu zrobiła mi kanapki, których nie lubię.
No powiedz, k... – zależy mi na tym, abyś mi powiedział.
Masz, k..., fajkę? – poczęstuj mnie papierosem, proszę.
Coś ty, k..., kupił – doprawdy nie rozumiem, po co to kupiłeś; lub: wydałeś dużo pieniędzy na kiepski towar.
Takie słowa jak bardzo, mocno, silnie, dużo, zastępowane są jednym, tym uniwersalnym. Oto kilka przykładów:
k..., jestem głodny – jestem bardzo głodny.
k..., ale zimno/ gorąco – jest bardzo zimno/ gorąco.
k..., zachlałem wczoraj – wczoraj za dużo wypiłem.
k..., ale ona ma cyc – ona ma bardzo duży (lub bardzo ładny) biust.
O, k..!, ale się stuknąłem! – mocno uderzyłem się.
O, k..!, ale pałera ma ta bryka! – ten samochód ma bardzo mocny silnik; lub: ten samochód ma duże przyśpieszenie.

Brońmy się, o zaleje nas ta breja! Tylko... tylko jak?

2 komentarze:

  1. Obok dwóch kolesi stojących na chodniku przechodzi płeć piękna. Jeden z nich spojrzał w jej stronę, a drugi pyta
    - Kto to, k....?
    - K...., pada odpowiedź
    - O k....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Tak się mówi. W mojej pracy słyszę ukraińską wersję: suka blać. Czasami co drugie, trzecie słowo.

      Usuń