Trzydziesty pierwszy dzień w Górach Kaczawskich, styczeń.
Pierwsza trasa: wzgórza
między Popielem a Sośniakiem.
Druga trasa: wzgórza między
Dudziarzem a Górą Bandurskiego.
Droga skończyła się pod murem
cmentarza. Szedłem w ciemności, pod górę, trawiastym zboczem wzniesienia.
Przeskoczyłem czarniejszą od nocy zygzakowatą pręgę strumienia, przedarłem się
przez zarośla zasłaniając twarz ręką, i ponownie wyszedłem na otwartą
przestrzeń. Na szczycie wzniesienia zobaczyłem majaczące w półmroku szczyty
Sokolików, a z drugiej strony światła wioski w dole. Stałem patrząc na Eos
jaśniejącą różowym pasemkiem nad dalekimi szczytami Gór Wałbrzyskich. Czekałem
na dzień, bo głód łazęgi znowu kazał mi przyjechać zbyt wcześniej.
Po raz kolejny przyjechałem
do wsi Pastewnik chcąc bliżej poznać wzgórza leżące między Popielem i
Sośniakiem. Byłem już tutaj, ale uroda miejsc domagała się dalszego mojego
chwalenia. Ranek nie zapowiadał ładnego dnia, Eos ledwie pokazała się i z
powrotem wróciła do łóżka, niebo zostawiając buro-granatowe, ale w godzinę
później ostatnie pasemka nocnej mgiełki rozpłomieniły się perłowo trafione
mocnym, jasnym słońcem.
Zostało ze mną niemal do
końca dnia, darząc mnie rozjaśnionymi i rozweselonymi widokami dali.
Wzgórza przeszedłem wzdłuż i
w poprzek, zszedłem na południowe ich zbocza i odnalazłem małe wzniesienie
Sośniaka, jedno z najbardziej na południe wysuniętych wzniesień Gór Kaczawskich.
Ładnie tam jest, wspaniałe miejsca do włóczęgi bez celu, ale za to z dalekimi
widokami, których tam nie brakuje.
Kusiły mnie południowe zbocza
Gór Ołowianych: zgodnie z mapą miejscami są one strome, a w dwóch miejscach
schodzą głębokimi żlebami: to Świerkowy Dół i Księży Dół. Wyobraźnia podsuwa mi
obraz dzikich zwalisk drzew i skalnego rumoszu – jakże oprzeć się takiej wizji?
Dzisiaj jednak tam nie pojechałem, szkoda mi się zrobiło słońca, zapragnąłem
nadal patrzeć na otwarte przestrzenie pod błękitnym niebem. Doły będą czekać na
mnie, a słońce w zimie jest rzadkością – usprawiedliwiałem swoją zmianę planów.
Pojechałem tam, gdzie obiecałem sobie być miesiąc temu: na Gaiku i na odkrytych
zboczach Dudziarza.
Jechałem bocznymi dróżkami
przez Ciechanowice, Miedziankę i Janowice do Radomierza. Ciekawa to była trasa:
te dróżki, boczne od bocznych, pełne zakrętów, wspinające się na każdy mijany
pagórek i zaraz toczące się dół, czasami na łeb na szyję, dróżki nie omijające
żadnej wioski ani osady, dróżki wątłe, bo miejscami szerokości ledwie dwóch
metrów, są po prostu urokliwe. Oczywiście o ile kierowcy nie spieszy się:)
Ciekawa i widowiskowa byłaby samochodowa, całodniowa, wycieczka bocznymi
drogami Gór Kaczawskich, tymi drogami, o których nie tylko drogowcy, ale
nierzadko także kartografowie nie wiedzą.
U celu znalazłem miłą mi
swojskość w formach stoków, polan i dróg, więc w krajobrazach, ale i w
znajomości licznych szczytów piętrzących się aż po odległy horyzont. Słońce
świeciło, niebo błękitniało, dal była daleka, najdalsza, kawa wyborna, mimo iż
z termosu, nogi chętne drogi, oczy nienasycone słońca i widoków - miałem więc
wszystko.
Gdy wśród odległych gór
zidentyfikowałem Wilczą Górę i Długotkę, wiedziałem, że odrobinę na prawo od
nich jest Poręba częściowo zasłonięta Popielem, ale z wystającą wyżej kulą
radaru. Była. Maleńka, ledwie widoczna z odległości (sprawdzałem później na
mapie) ośmiu kilometrów, ale była.
Między Dudziarzem a Górą
Bandurskiego znalazłem nie jedno, a trzy czy nawet cztery wzniesienia, jedno za
drugim. Niezalesione, o łagodnych trawiastych stokach urozmaiconych, jak zwykle
w tych górach, miedzami i kępami drzew lub głogów. Które z nich jest Gaikiem?
Kręciłem mapą i głową, porównując wzajemne położenia dróg i szczytów, w końcu
uznałem, że to ten, właśnie ten. A czy pozostałe szczyty mają nazwy? Jeśli nie,
to czy mogę je nadać? Pewnie nie, ale chciałbym tego.
Oczywiście odwiedziłem moją
Polanę Czterech Świerków – na pewno nie po raz ostatni. Wrócę i będę wracać
tam, między Dudziarza a Górę Bandurskiego, by zobaczyć raz jeszcze urodę stoków
na których cicho siedzą kępy róż i głogów czerwonych owocami i aby poznać te
drogi, na poznanie których czasu mi nie wystarczyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz