091224
Ciekawostka
Na
zdjęciach widać półki z towarami w sklepie spożywczym w
Wenezueli. Ceny są dziwne: dwie setne, trzy setne. Czego? Jakiej
waluty? Złota. Ceny podane są w gramach złota. Ponieważ od lat
jest w tym kraju bardzo duża inflacja, pieniądz papierowy traci tam
wartość niemal z dnia na dzień. Sprawdziłem cenę żółtego
kruszcu, jedna setna grama kosztuje około 3,50 zł.
*
* *
Inflacja
Na
tym zdjęciu jest tabela przedstawiająca roczną inflację u nas, w
Polsce. Pamiętam jak było z cenami w 1990 roku u mnie w pracy:
jesienią 89 roku bilet na karuzelę kosztował 250 zł, wiosną 90
roku 1200, a w lecie 2500 zł.
Inflacja
to z definicji nadmiar pieniędzy w stosunku do ilości towarów i
usług, a taki stan powoduje wzrost cen. Ten nadmiar jest efektem
dodruku pieniędzy przez bank centralny. Najprostszym sposobem na
inflację jest wypuszczanie przez rząd obligacji i wykupywaniem ich
przez bank centralny. Taki bank, u nas NBP, jest emitentem pieniędzy,
czyli ich kreatorem. Nie musi mieć pieniędzy aby wykupić obligacje
rządowe, on je po prostu tworzy, wypuszczając dodatkowych dziesięć
albo sto wagonów stuzłotówek. Obecnie, gdy zdecydowana większość
pieniędzy jest w formie zapisu elektronicznego, nawet drukować nie
trzeba, wystarczy parę kliknięć na komputerze by mieć dodatkowy
miliard. Efekt widać na tabeli.
Na tej stronie jest kalkulator inflacji w Polsce; okres ustala się
samemu. Zapytałem, jaka była od 1995 roku do teraz. Okazało się,
że sumaryczna wyniosła 350 %, czyli w styczniu 95 roku (zaraz po
denominacji) tysiąc złotych warte było tyle, ile teraz 4500 zł.
Wszystkie
rządy, nie tylko w Polsce, oprócz działań skutkujących inflacją
zadłużają swoje państwa pożyczając pieniądze wewnątrz kraju i
na międzynarodowym rynku finansowym. To przejaw nie tylko pragnienia
utrzymania konsumpcji ponad możliwości, ponad wypracowaną ilość
dóbr, ale i po prostu przypodobania się wyborcom oraz
krótkowzroczności polityków.
„Damy
ludziom, wtedy nas wybiorą, a po nas niechby potop” – i ten
mechanizm działa! Wybieramy tych, którzy nam „dają”. Nie, oni
nic nam nie dadzą, bo aby dać, wcześniej więcej nam odbiorą albo
dodrukują pieniędzy, czyli w końcowym efekcie zawsze zabiorą.
*
* *
Dlaczego
nie lubię aktualizacji
Powód
jest prosty: każda kolejna czasami zawiera ułatwienia, częściej
utrudnienia.
Programiści
chcą, być może, ułatwić użytkowanie, podpowiedzieć, pokazać
możliwości, ale w rezultacie nie tylko komplikują obsługę, ale i
uznają, może nieświadomie, użytkowników za ludzi, którym trzeba
pomóc w wyborach, ułatwić trudny dla nich proces myślowy, a
kiepsko im to wychodzi. Obsługując unowocześnione programy, mam
wrażenie wymyślania na siłę przez programistów czegoś
dodatkowego, nowego, ale nijak się mającego do potrzeb i funkcji.
Jakby ilość pozycji na listach menu miała świadczyć o jakości
programu. Wcześniej program pełnił konkretną funkcję, na
przykład ciął pliki mp3, ale nie mógł retuszować zdjęć, a
teraz nie tylko to robi, ale jeszcze próbuje składać wideo,
rozpoznawać gwiazdozbiory i udawać symulator lotów. W rezultacie
ciężko cokolwiek zrobić przy jego pomocy.
Kiedyś
skopiowanie zawartości ekranu było bardzo proste: wciskałem
przycisk „prtsc”, otwierałem przeglądarkę zdjęć i wciskałem
„ctrl+v” – i tyle. Teraz nie, nie, tak byłoby za prosto.
Najpierw wyświetla się lista możliwych sposobów skopiowania:
„pełny ekran”, „dowolny kształt”, „okno”, „prostokąt”.
Później jest następne okno „co chcesz z tym zrobić?”, i znowu
litania podsuwanych mi propozycji: chcesz komuś udostępnić, wysłać
na FB, a może zapisać gdzieś? Klikam, klikam, zamykam, żeby w
końcu móc po prostu wkleić kopię. Wcześniej było 3 kliknięcia,
teraz 6 czy 7.
Tutaj
uwaga językowa. Słowo „udostępnienie” używane jest w
komputerach i smartfonach powszechnie, ale niezbyt precyzyjnie.
Udostępnienie to tyle, co umożliwienie dostępu. Udostępnić
możemy komuś swój samochód albo miejsce parkingowe, a zdjęcie
zrobione telefonem lub link po prostu wysyłamy.
Mam
zaktualizowaną wersję programu do rejestracji trasy. Wcześniej aby
wyświetlić zapisaną trasę, klikałem na odpowiedni folder i w nim
wskazywałem trasę, ale tak było za prosto. Teraz muszę wybierać
spośród wielu dziwnych albo i dziwacznych zapytań, na przykład
„Jak chcesz sortować”. Nie chcę sortować, chcę tylko
otworzyć! Dobrze, ale które chcesz otworzyć?: „widoczne na
mapie”, „ulubione”, „trasy”, „rec”, „nowa ścieżka”
czy może jeszcze jakieś inne? Matko Boska!
Każda
kolejna wersja ma mniej przejrzysty wygląd na ekranie, czyli
„skórkę”. Oto zawartość ekranu z włączonym programem do
odtwarzania muzyki:
Napisy
w menu mają może 2 mm, są praktycznie nieczytelne i mogąc wiele
zmienić, akurat ich wielkości nie mogę, jest stała. Używam tego
programu od wielu lat, widzę więc proces jego przemiany, a jest
jednoznaczny: mianowicie każda kolejna wersja jest mniej czytelna.
Często
słyszę argument o konieczności zmian w związku z wprowadzaniem
nowych formatów czy technologii. To zrozumiałe, ale po co przy tej
okazji przemeblowywać całe menu!? Funkcja X była tutaj, teraz nie
tylko jest tam, ale i zwie się Y, czyli w praktyce trzeba wyrabiać
nowe nawyki i zakuwać nowe nazwy, coraz częściej nijak się mające
do pełnionych funkcji. Na dokładkę ta mania używania dziwacznych
skrótów albo ikonek i komplikowania najprostszych urządzeń i
funkcji.
Chciałem
wgrać jedną ze starych wersji winampa, programu do odtwarzania
muzyki, ale nie są już dostępne, a za to ilekroć uruchamiam ten
program, wyświetlana jest informacja o nowej wersji: „pobierz, nie
wiesz, ile tracisz!” Wiem, ile zyskam, a wodotrysk w tym programie
nie jest mi potrzebny.
*
* *
O
polszczyźnie
Różnica
między urządzeniem elektrycznym a elektronicznym
Elektryczne
to takie, w których energia elektryczna pełni główną rolę będąc
wykorzystywaną do wytworzenia ruchu, temperatury czy światła. W
urządzeniu elektronicznych energia elektryczna jest nośnikiem
sygnałów zawierających informację w nim przetwarzaną.
Elektryczny
jest grzejnik, żarówka, klimatyzator czy silnik w samochodzie
elektrycznym zamieniający „prąd” w obroty. Elektronicznym
urządzeniem jest smartfon, laptop, telewizor, są też wszelkiego
rodzaju sterowniki, których jest coraz więcej nawet w zwykłych
urządzeniach. Na przykład są w lodówkach czy pralkach, jest ich
dużo w samochodach, ale przecież nikt nie nazwie tych urządzeń
elektronicznymi, ponieważ nie przetwarzanie informacji jest ich
główną cechą. Jakiś prosty sterownik elektroniczny jest też w
papierosach elektrycznych, ale istotą działania tych urządzeń
jest podgrzewanie płynu, co czyni je podobnymi do czajnika
elektrycznego. Jednak o ile samochodu na baterie ani czajnika nikt
nie nazywa elektronicznymi, papierosy wszyscy tak nazywają. Ktoś
kiedyś tak je nazwał, inni błąd podchwycili jak papugi, i teraz
wszyscy tak mówią i piszą.
Ekosystem
Definicja
podsunięta mi przez Google: „ekosystem
to dynamiczny układ ekologiczny składający się z zespołów
organizmów (biocenoza) połączonych relacjami troficznymi wraz ze
środowiskiem przezeń zajmowanym, czyli biotopem, w którym zachodzi
przepływ energii i obieg materii. Ekosystem
to biocenoza wraz z biotopem.”
Mówiąc
prościej ekosystemem są wszelkie organizmy żywe, środowisko w
którym żyją i cała sieć zależności między nimi. Jest
specyficzną odmianą ogólniejszego pojęcia systemu.
Definicja
skopiowana ze strony PWN: kliknąć tutaj.
„System,
zespół wzajemnie sprzężonych elementów, spełniający
określoną funkcję i traktowany jako wyodrębniony z otoczenia w
określonym celu (…)”.
Różnica
(nie jedyna) między systemem a ekosystemem jest taka, jak między
pojazdem a ciężarówką. Każda ciężarówka jest pojazdem, ale
nie każdy pojazd służy do przewozu ciężarów. Każdy ekosystem
jest systemem, ale odwrotnie już nie. Ekosystem jest jedną z
najistotniejszych cech natury, pojęcie „system” częściej
odnosi się do tworów sztucznych, związanych z cywilizacją,
chociaż nie zawsze. Jednak ostatnio słowo „ekosystem” bywa
używane jako nazwa zespołu zależności stworzonych przez
człowieka. Przykład: wczoraj na kanale poświęconym ekonomii
słyszałem o „finansowym ekosystemie”. Co mają pieniądze do
biocenozy i biotopu – nie wiem. Ponieważ „ekosystem” brzmi
bardziej uczenie od pospolitego „systemu”, zapewne rozpowszechni
się jak generowanie, dywersyfikacja, transparentność, panel i
tyleż innych modnych słów nadużywanych lub używanych
niewłaściwie.
*
* *
Cyfryzacja i konsumpcjonizm
O
konsumpcjonizmie i złym wpływie mediów pisałem w wielu miejscach.
Gdyby ktoś chciał zapoznać się z tymi tekstami, najprościej
kliknąć „konsumpcjonizm” na liście tematów wyświetlanej na
głównej stronie bloga, tutaj podaję tylko jeden link i krótki
cytat a propos z bloga.
Cytat
z tego posta:
>>Współczesny
obraz życia uczuciowego ludzkości jest zafałszowany łatwością
przekazywania informacji i dążeniem do zysku; środki masowego
przekazu tworzą sobie i zleceniodawcom potrzebne wzorce
upowszechniając to, co najłatwiej się sprzeda, tworząc wrażenie
niezbyt optymistyczne poprzez uwypuklenie przeciętności, a nawet
miernoty, która teraz i w przeszłości była najliczniejsza.
Zmiana, jaka nastąpiła, to stanie się tej licznej grupy społecznej
ważnym konsumentem; konsekwencją tegoż jest sprzyjanie ich gustom
w najbardziej wpływowych mediach, co z kolei utrwala je i ośmiela.
Doszło do czegoś, co wydawało się niemożliwe: swoją niewiedzę,
swój brak zainteresowania, nieuctwo i prymitywizm, zaczyna się
uznawać za styl bycia, a nie za powód do wstydu (…).<<
Piętnaście
lat minęło od napisania tych słów. Wtedy jeszcze miałem
skłonność do bronienia ludzi, teraz już tego nie robię, a
jedynie staram się ich zrozumieć, co nie oznacza akceptacji.
O
szkodliwym wpływie cyfryzacji wiele mówi ceniony przeze mnie
profesor
Andrzej Zybertowicz. Niżej zamieszczam wybór jego słów, a tutaj
jest ich źródło. Cytaty są ograniczone znakami >> <<.
>>Jak
media społeczne wyewoluowały? Żeby wzmocnić najgorszą wersję
nas samych. Nierefleksyjną, agresywną, wrogą. Wypromować
agresywne teksty żeby zniszczyć niuansowanie rozmowy, żeby
premiować za skrajności. „Mocny komentarz”. Jak mocny, to
często agresywny, prawda? Dosadnie powiedział, obraził, itd. Media
społecznościowe spowodowały, że u miliardów ludzi zostały
aktywowane gorsze części ich natury, które przez tysiące lat
ludzkiej kultury próbowano osłabić. O ile następował postęp
ludzkości, to dzięki temu, że mieliśmy być bardziej empatyczni,
mniej prymitywnie reaktywni, a media społecznościowe to odwróciły.
„Nie
przejmuj się, że komuś i jego bliskim zrobisz przykrość gdy
napiszesz coś wulgarnego. Nie przejmuj się, że zrobisz mema który
jest obsceniczny i chamski. Ciesz się tym, jaką on ma ekspozycję,
ile dostałeś lajków, ile fajnych komentarzy.” To jest hodowanie
w nas potworów i kurczenie w naszych duszach, naszych umysłach
tego, co najwartościowsze.<<
>>Big
techy zniszczyły komunikację polityczną, a niszcząc komunikację
polityczną, niszczy się jakość ludzi którzy są wybierani, bo
wyborcy, w których emocje rezonują z agresywnym językiem,
wybierają polityków którzy umieją się posługiwać takim
agresywnym językiem.<<
>>Politycy
działają pod presją medio- i memokracji, część z nich to są
ludzie… przybłędy z procesu politycznego, którzy nie mają
kwalifikacji intelektualnych ani moralnych.<<
Źródło
poniższych cytatów jest tutaj.
>>Media
społecznościowe oduczają ludzi wysiłku umysłowego.<<
>>Nie
mylmy informacji w wiedzą. (…) Informacja nie układa się w
wiedzę, a sens i zrozumienie przynosi dopiero wiedza.<<
>>Broniąc
tezy, że politycy nie są generalnie mało inteligentni sądzę, że
ten degradacyjny wpływ rewolucji cyfrowej i mediów
społecznościowych na myślenie ludzi w ogóle, obniżył jakość
polityki i polityków. W polityce demagodzy zawsze mieli swoje
miejsce, zawsze potrafili odnosić sukcesy, ale nigdy tak łatwo nie
było prymitywnym umysłom tak szybko wejść do samego rdzenia
polityki. (…) Niektórzy badacze zatroskani kryzysem demokracji
liberalnej mówią: to jest ten populizm, fale ideologicznego
populizmu, faszyzmu, odradzającego się autokratyzmu, przyczyniły
się do kryzysu demokracji. Ja mówię: nie widzicie słonia w
salonie? Kryzys demokracji jest rzeczywisty, zdiagnozowany dobrze,
ale u źródeł populizmu nie są ideologiczne nastawienia, czy jacyś
fanatyczni ideolodzy i politycy, tylko u źródeł populizmu są
efekty polaryzacyjne wygenerowane przez strukturalnie zatrutą
infosferę cyfrową, ponieważ władcy algorytmów wiedzą, że
przekazy polaryzacyjne, skandalizujące, seksualizacyjne, przemocowe,
zwiększają czas pobytu przed ekranem, a więc i ilość kliknięć
reklamowych. (…) Nadmiar kanałów komunikacji powoduje ściganie
się o oglądalność i klikalność reklamy i tak dalej. To powoduje
zjazd w dół (…)<<
Cytaty
z innego wywiadu z profesorem Zybertowiczem, źródło tutaj.
>>Często
wskazuje się, jak to wspaniale, bo ktoś wyjechał za pracą czy
służbowo do Ameryki i możemy jeszcze tego samego dnia, jak tylko
wysiądzie z samolotu, mieć z nim wideopołączenie, rozmawiać,
itd. A jak działa na ludzką psychikę i na dojrzałość, nie tylko
młodych ludzi, niezdolność do przeżywania tęsknoty? Dawniej ktoś
wsiadał na dworcu w Warszawie, jechał do Paryża, a stamtąd gdzieś
dalej w świat, i nie wiadomo było kiedy się zobaczymy i nie
wiadomo było po jakim czasie przyjdzie list. Ludzie tęsknili za
swoimi bliskimi, prowadzili życie wewnętrzne, myśleli jak mu się
tam wiedzie, zaczynali pisać listy, skupiali się, a teraz zanim ten
pociąg wyjedzie za granicę miasta, to już się ludzie wymieniają
smsami lub filmikami. Coś takiego jak budowanie swojej dojrzałości,
budowanie obecności innych ludzi w mojej psychice, w mojej duszy,
zostało nam zabrane, bo nie możemy tęsknić, nie możemy budować
w naszych neuronach wirtualnej troski o inne osoby. <<
* * *
Brakuje
nam ciszy, samotności i tęsknoty. Brakuje chwil bez szumu
informacyjnego i bez smartfona w ręku. Brakuje chwil sam na sam ze
sobą, a są one bardziej potrzebne, niż się nam wydaje.