Etykiety

Moja książka

Wrażenia i chwile

 150422 Dzisiaj jest umowny dzień premiery mojej nowej książki.    „Książka jest o wrażeniach, o przeżywaniu zwykłych dni i zdarzeń, o chwi...

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zwyczaje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zwyczaje. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 13 maja 2025

Cztery dni na Roztoczu, część II

 Obrazki ze szlaku

Fauna i flora

 


Zryta ziemia pod dębami. Zwraca uwagę dokładne odwzorowanie zasięgu korony; dziki wiedziały, że dalej nie ma sensu buchtować w poszukiwaniu żołędzi.

 Dwie zbiegające się ściany gęstych zarośli wyznaczających granicę pola; są właściwie nie do przejścia dla ludzi. Przypominają mi podobnie (lub kamiennymi murami) ogrodzone pola w UK.

 



Wejście w głąb tarninowo-głogowych zarośli. Zajrzałem do środka i zobaczyłem plątaninę konarów tarniny, dzikiej róży i czarnego bzu, autentyczną dżunglę. Sądząc po śladach, miejsce pełni rolę schronienia dla saren. Na jego straży stoi wielki głóg o licznych i splątanych konarach. Średnicę pnia przy ziemi oceniłem na 30 centymetrów.

 Taszniki i rzodkiewniki tak gęsto i równomiernie porastają pole, jakby specjalnie były zasiane.

 

Malownicza brzoza na krawędzi wąwozu.

 

Ja też tutaj jestem, więc jest nas trzy, nie dwie! – zdaje się wołać czereśnia wychylająca się zza sióstr.






 Kwitnące głogi. Nie rośnie ich tak dużo jak w Górach Kaczawskich, ale wiele razy pierwej czułem ich zapach nim zobaczyłem. Największe skupisko znalazłem na zboczach pewnego uroczego wzgórza, po których chodziłem parę godzin.


 Gwiazdnicowa Droga – tak odruchowo, bez zastanowienia, nazwałem polną drogę wiodącą dnem długiej doliny. W lesie, tuż przy drodze, rośnie miliony gwiazdnic. Widziałem całe kobierce ich białych kwiatów.




 Gwiazdnice wielkokwiatowe na miedzach i w kamieniołomie. Raz tylko i przez krótką chwilę widziałem płatki ich kwiatów prześwietlone słońcem. Nie podejmuję się opisania barwy, ale kiedy sięgnę pamięcią, widzę je. Nie są ani śnieżnobiałe ani perłowe, są inne. Chociaż mają w sobie nieco jednej i drugiej barwy, mają jeszcze inną, im tylko właściwą.

 Mrówkowa autostrada.

 Zielone i żółte.

 Nareszcie wystartował orzech włoski, wieczny spóźnialski.



Wilczomlecz sosnka, groźna z nazwy, a ładna i często widywana roślina.


 Rzepak. Kapusta przecież, ale jak pięknie zdobi pola!

 Czosnaczek pospolity. Nie rozpoznałem, podaję za tą stroną

 




Lilak pospolity czyli syringa vulgaris, pospolicie zwany bzem. Pospolity, owszem, ale przecież ma wcale nie pospolicie ładne kwiaty. Przypomina mi dom rodzinny mojej mamy, od drogi ukryty za gęstymi bzami.


 Ostatnie kwiaty jabłoni. Nie napatrzyłem się na nie tej wiosny.

 Wydaje się, że już za kilka dni owoce czereśni zaczną zmieniać barwę.

 

Nagie drzewo – nagłe wspomnienie zimy. To nie horror, tak wygląda zima! Zauważyliście, jak bardzo zmienia się odgłos wiatru kiedy drzewa przestają być nagie?

Ludzie i ich budowle



Nowoczesny, wielki dom i rozlatująca się bieda-chatka.

 


Stare domy. Żal mi tych nie do uratowania, żal wszystkich opuszczonych, bo z ich próchniejących belek nadal emanuje dawne życie, jego trudy, nadzieje i tragedie.

 Bloczki betonowe. Leżą w tym miejscu zapewne wiele lat, nikt ich już nie użyje. Są świadectwem czyichś niespełnionych marzeń o swoim domu. Widuję takie kupki starego-nowego budulca, a zawsze budzą we mnie żal i współczucie.



 Przypadkowo znalazłem kapliczkę ukrytą za drzewami, w zaroślach, na wysokiej skarpie. Ma ponad sto lat, jest zaniedbana, ale znalazłem niewyraźną ścieżkę wiodącą ku niej po stromiźnie skarpy – ślad odwiedzin. Ocienia ją wielopienna lipa z jednej strony i zwarty szpaler tarnin z drugiej. Jest może jedynym ziemskim śladem życia jej fundatora, z nazwiska wymienionego na boku kapliczki.

 Stojąc przed nią, miałem taki widok.


 Odwiedziłem kapliczkę pod lipami. Trudno mi wypowiadać się o samej budowli, natomiast lipy ją chroniące są duże, zdrowe, kształtne i widoczne z daleka. Tak naprawdę to odwiedziłem właśnie te drzewa.


 Ozdobiony kwiatami krzyż na polu kwitnącego rzepaku i parę innych zauważonych kapliczek.

 

Ponadsumetrowej głębokości studnia. Jak jest na jej dnie? Jak wygląda niebo z takiej głębi? Najgłębsza do jakiej wjechałem miała dwadzieścia kilka metrów, a wydawała mi się dnem Ziemi.

 

Imponująca sterta drewna bukowego. Ten widok budzi wyobrażenie płonącego kominka i ciepłego domu w srogą zimę, ale akurat tutaj jest inaczej: właściciel ma plantację tytoniu i własne suszarnie.

Ja i Roztocze

 


Nierzadko pojawiają się w mojej pamięci obrazy widzianych kiedyś miejsc, a wtedy bywa, że budzi się pragnienie ponownego ich zobaczenia. Jednak nie zawsze pamiętam, gdzie je widziałem. Na przykład: oddalone od drogi, ograniczone lasem, pochyłe pole przedzielone wysoką miedzą, a na niej kilka brzóz. Na zboczu miedzy znalazłem wtedy wiele grzybów; może dlatego miejsce zapamiętałem? Dzisiaj najzupełniej przypadkowo je odnalazłem. Jedna z brzóz straciła nieco konarów, ale żyje. Wrócę do nich któregoś jesiennego dnia.

 

Kolejne miejsce zmienione wycięciem drzew. Kiedyś wyglądało inaczej, przyciągało wzrok, a teraz...

 Przy szosach też trwa wycinka.

Trasy: orientacyjną ich lokalizację zaznaczyłem na mapie. Nie publikuję szczegółowych map każdego dnia, ponieważ do ich zapisania potrzebuję internetu, a z nim miałem problemy. Ostatnią trasę, niżej zamieszczoną, zapisałem już w domu. Byłem w zachodniej części Roztocza, kilkanaście kilometrów na zachód od Szczebrzeszyna.

Statystyka: w czasie czterech dni przeszedłem około 70 kilometrów, na polach będąc blisko 12 godzin dziennie.