230525
Pewna rodzina ma dochody na poziomie 60-63 tysiące złotych rocznie, ale że wydaje więcej chcąc utrzymać standard życia, zapożyczają się każdego roku coraz bardziej. Mając już około 150 tysięcy długu, w tym roku pożyczą ponad 30, a może i 40 tysięcy. Ich dług sięgnie dwustu tysięcy złotych, a same odsetki od niego mogą przekroczyć 10 tysięcy, a więc kilkanaście procent ich dochodów. Nie myślą o spłacie, a nawet gdyby, to nie mają takiej możliwości wydając tak dużo. Na co tyle wydają? Czy na swój wymarzony dom? A może na kształcenie dzieci w renomowanych uczelniach? Nie, wydają na nowe meble, samochody, na wycieczki i pensję pomocy domowej. No i na rosnące każdego roku odsetki od swojego długu.
Co można pomyśleć o takiej rodzinie?
Kwoty nie są przypadkowe, są tylko 10 milionów razy pomniejszone, jako że piszę o naszym państwie. Nasz dług przekroczy w tym roku 2000 miliardów złotych, odsetki sięgną 100 miliardów, a przychody wyniosą 600 albo nieco więcej miliardów. Tylko w tym roku zadłużymy się… nie, to „nasi” politycy nas zadłużą na ponad 300, a może nawet 400 miliardów! Jeden miliard złotych dziennie! Jest w Polsce około 25 milionów płatników podatku, a więc na każdego, czyli także na mnie, emeryta z przeciętną emeryturą, wypada 80 000 zł długu, od którego każdy z tej grupy płaci 4 000 zł rocznie odsetek. Bardzo niewielka część tych ogromnych pieniędzy jest mądrze inwestowana. Zdecydowana większość przeznaczana jest na cele socjalne, czyli jest rozdawana, a mówiąc wprost: przejadana. Część jest wydawana na wątpliwej jakości inwestycje motywowane ideologicznie, a pewna ilość po prostu marnotrawiona lub wprost rozkradana.
Dokąd my zmierzamy? Jak to się skończy dla Polski i Polaków?...
Tyle wstępu wystarczy, nie chcę zanudzać szczegółami technicznymi, zaznaczę tylko, że jedynie mocarstwa mogą sobie pozwolić na niespłacanie swoich długów. My nie mamy jedenastu atomowych lotniskowców jak USA, więc spłacić długi będziemy musieli. Jeśli nie pieniędzmi, to naszą ziemią i fabrykami, biedą i zależnością od innych.
Niżej zamieszczam fragmenty wykładów Raya Dalio na temat obecnego stanu światowych finansów. Autor jest znanym na świecie ekonomistą, inwestorem, miliarderem, ale i pisarzem, filozofem oraz wnikliwym socjologiem. Krótko mówiąc: jest postacią wybitną.
Zapraszam do lektury. Cytaty ujęte są znakami >> <<, a wykropkowanie (…) wskazuje miejsca dokonanych przeze mnie skrótów. Poniżej cytatów zamieszczam linki do pełnych wypowiedzi R. Dalio.
* * *
>>Prawdziwe ryzyko pojawia się, gdy polityka bardziej zaczyna polegać na opóźnianiu niż na dyscyplinie. Kiedy deficyty rosną nie z powodu strategicznych inwestycji, ale z powodu paraliżu politycznego. Gdy pożyczanie trwa nie po to, aby budować przyszłość, lecz po to, aby unikać teraźniejszości. Powoli społeczeństwo i rynki zaczynają zadawać pytanie, którego żaden rząd nie chce słyszeć: jak długo to może trwać? Na początku odpowiedzi są uspokajające, ekonomiści wskazują na stosunek długu do PKB, banki centralne podkreślają znaczenie narzędzi zwiększających płynność finansową, a politycy obiecują reformy. Ale żadna z tych rzeczy nie ma znaczenia, jeśli za słowami nie idą czyny. (…) Ryzyko jest tym poważniejsze, że narasta powoli, na oczach wszystkich. W dobrych czasach zaciąganie pożyczek wydaje się możliwe do opanowania. Odsetki od kredytów są niskie, a wzrost gospodarczy wydaje się silny, jednak pod spodem rośnie obciążenie długiem, a deficyt strukturalny się pogłębia. (…) W momencie gdy rząd nie jest zdolny do podejmowania trudnych decyzji, zaczyna się spirala upadku. (…) Uniknięcie tego nie wymaga perfekcji. Wymaga uczciwości. Uczciwej oceny sytuacji w systemie, uczciwej komunikacji na temat koniecznych poświęceń oraz uczciwego przywództwa, które działa w długoterminowym interesie kraju, a nie o doraźne korzyści.<<
* * *
>>System finansowy w którym żyjemy dzisiaj, opiera się na coraz bardziej kruchych fundamentach. Oparty nie tylko na produktywności i innowacyjności, ale także na stale rosnącym poziomie zadłużenia. Liczby są porażające, ale ich konsekwencje wykraczają daleko po kwestię rozmiarów. Nie chodzi tylko o to, że mamy dużo długów, problem w tym, że tempo wzrostu zadłużania znacznie przewyższa tempo wzrostu dochodów niezbędnych do jego obsługi. Ta nierównowaga jest obecnie tak duża, tak systemowa, że zagraża całej strukturze, od której jesteśmy zależni. Dług ze swej natury może być produktywny lub destrukcyjny. Jeśli jest wykorzystywany odpowiedzialnie, gdy pożyczony kapitał jest inwestowany w sposób tworzący dochód większy niż koszt pożyczki, może być potężnym narzędziem wzrostu. Jednak gdy dług służy finansowaniu konsumpcji, realizacji obietnic politycznych i poprzednich zobowiązań bez tworzenia warunków pod przyszłe dochody, staje się obciążeniem. Co więcej, kiedy pożyczanie staje się domyślną reakcją na każdy problem, przestaje być narzędziem, staje się pułapką. (…) Kiedy poziom zadłużenia rośnie, wzrastają również płatności odsetek. Ostatecznie coraz większa część dochodów budżetowych jest przeznaczana nie na inwestycje w przyszłość, lecz na spłatę przeszłości. (…) Obecnie zaufanie jest towarem deficytowym. Ludzie na całym świecie stracili zaufanie do instytucji, liderów, a nawet do samej przyszłości. To jest niebezpieczne. Tworzy próżnię, która zostaje wypełniona strachem, populizmem i uproszczonymi rozwiązaniami złożonych problemów.<<
* * *
>>Współczesna gospodarka w coraz większym stopniu oddziela tworzenie bogactwa od jego dystrybucji. W przeszłości na wzroście produktywności korzystała zazwyczaj duża część społeczeństwa, obecnie zyski te w szczególności przypadają właścicielom kapitału, czyli tym, którzy posiadają aktywa finansowe, nieruchomości i akcje. W rezultacie coraz większa część bogactwa znajduje się w rękach małej grupy osób, podczas gdy większość z trudem nadąża za resztą społeczeństwa, polegając coraz bardziej na zadłużeniu. (…) Najpierw następuje okres budowy, innowacji i ekspansji, w którym możliwości są powszechnie dostępne, a zaufanie do systemu rośnie. Jednak z biegiem czasu, w miarę jak sukces się kumuluje, rodzi się nadmiar, rośnie zadłużenie, nierówności się pogłębiają, a w końcu nierównowaga staje się nie do utrzymania. Obecnie znajdujemy się w końcowej fazie tego cyklu.<<
* * * * * *
>>Nie ma sposobu na uniknięcie ostatecznego załamania się boomu spowodowanego ekspansją kredytową. Alternatywą jest tylko to, czy kryzys powinien nastąpić wcześniej, jako wynik dobrowolnego zaniechania dalszej ekspansji kredytowej, czy później, jako ostateczna i całkowita katastrofa danego systemu walutowego.<<
Ludwig von Mises, ekonomista i filozof.
>>Dług, zgodnie z definicją, przyciąga przyszłą konsumpcję do teraźniejszości. Pozwala ludziom wydać więcej teraz, ale wymaga od nich wydania mniej w przyszłości.<<
Ray Dalio