Etykiety

Moja książka

Wrażenia i chwile

 150422 Dzisiaj jest umowny dzień premiery mojej nowej książki.    „Książka jest o wrażeniach, o przeżywaniu zwykłych dni i zdarzeń, o chwi...

wtorek, 1 sierpnia 2023

Kwitnienie lnu

 150723

W Gródkach byłem w tym roku już parokrotnie i nie planowałem wracać w najbliższych miesiącach, ale wiedziałem, gdzie w pobliżu wioski są uprawy lnu. Ten fakt zdecydował, ponieważ głównym powodem dzisiejszego wyjazdu była chęć zobaczenia kwitnącego lnu.

Spóźniłem się. Na polu znalazłem pojedyncze kwiaty. Są bardzo ładne, błękitne, z delikatnym rysunkiem na płatkach. Pole z milionem takich kwiatów byłoby niebem na ziemi, konkurencją dla nieba. Nie zobaczyłem, trudno, ale ten widok czeka na mnie, w przyszłym roku przełożę wyjazd w Sudety i zobaczę to impresjonistyczne dzieło Natury. O urodzie kwiatów niech świadczą te moje nieudolne zdjęcia. 

 




Widać na nim moją dłoń, ponieważ tylko pokazując aparatowi większą płaszczyznę mogę nakłonić go do odpowiedniego ustawienia ostrości; powinienem nosić ze sobą kartkę papieru. Len jest teraz zapominaną, rzadko uprawianą rośliną, ale przez wieki ubierał i żywił Polan, naszych przodków. Płat materii lnianej był wszędzie chętnie przyjmowanym środkiem płatniczym, a olej lniany wartościowym tłuszczem. Z reguły mam w lodówce butelkę tego oleju i czasami maczam w nim chleb i jem. Proste danie, o ile w ogóle można powiedzieć, że to danie, a spożywając je, mam niejasne poczucie związku z dawnymi czasami.

Skoro już byłem pod Gródkami, odwiedziłem parę znanych miejsc i zapuściłem się dalej na południe, w rejony mniej znane. Z dala od wiosek, szczególnie w pobliżu rozległych szczytów wzgórz, mało jest upraw rolnych, a jeśli są, to niewielkie, przytłoczone zaroślami, a dużo pól przestało nimi być, są zarośnięte krzakami albo obsadzone drzewami. Cóż, jaka może być opłacalność marnego zbioru zboża z półhektarowego pola, na które trzeba jechać kombajnem trzy kilometry polną drogą…

 Dlaczego więc widok tych niepotrzebnych pól budzi mój smutek?

W paru miejscach widziałem ślady mechanicznych zbiorów czarnych porzeczek, nigdzie nie widziałem ludzi zbierających maliny. Doszły mnie słuchy o tegorocznej cenie skupu dwa czy nawet trzy razy niższej niż w roku ubiegłym, a chętnych brakuje do tej żmudnej i w upał nielekkiej pracy.

W ciągu roku zmieniają się zapachy otwartych przestrzeni pól i łąk. Od chłodnych, delikatnych, zróżnicowanych zapachów kwiatowych wiosną, poprzez gorące w odbiorze, miodowe, owocowe i ziołowe zapachy letnie, po wilgotne grzybowe zapachy jesiennego butwienia. Wśród tych letnich najbardziej pamiętanymi, najsilniej działającymi na mnie, zapachy dojrzewających zbóż, słońcem rozgrzanej słomy, w końcu najbardziej charakterystyczny dla lata ale i najkrócej trwający zapach żniw. W dzisiejszy upalny dzień parokrotnie poczułem te nuty zapachowe pełni lata.

Zwykle tylko orientacyjnie ustalam trasę, zostawiając sobie szeroki margines możliwych zmian, na przykład w zależności od czasu. Dzisiaj uznałem, że takiej pętli, jaką wyznaczają drogi, nie zrobię, bo wcześniej za dużo czasu zmitrężyłem. Na mapie wypatrzyłem inne drogi, krótsze, ale między nimi była półkilometrowa przerwa i las. Ściślej: jęzor lasu, a to znaczy, że porastał jakieś zagłębienia. Różne są moje doświadczenia z takimi skrótami, ale… czemu nie spróbować? Droga była coraz bardziej zarośnięta, coraz mniej widoczna, a skończyła się pod ścianą lasu, dokładnie w miejscu wskazanym na mapie. Przeszedłem przez wąski pas pokrzyw i z ulgą zobaczyłem las: był jasny, niezakrzaczony, chociaż z licznymi opadłymi gałęziami, a rósł na dość stromym zboczu. W głębi jaśniała plama; może koniec lasu i przejście? Tak było. Po paru minutach wyszedłem na drugą stronę widząc przed sobą niewyraźny ślad drogi. Biegła w „moją” stronę. :-)

Obrazki ze szlaku

 Zagadka: co to jest? Dla ułatwienia napiszę, że nie jest są to krzaki na roztoczańskich dołach ani dżungla na Borneo.

 


 
Chabry i powój w zbożu.

 


Dojrzewające zboże w słoneczny dzień. Ciepły i budzący ciepło w piersi widok.

 Ładnie kwitnąca wierzbówka kiprzyca.

 Licznie zakwitło też przymiotno.

 Zaczyna kwitnąć wrotycz. Nie za wcześnie? Kwiaty tej rośliny kojarzą mi się z jesienią.

 Drobne nieznane mi roślinki. Może to jakieś wierzbownice – taką odpowiedź podsuwa mi strona internetowa.


 Maliny nawożone obornikiem. Widok trochę niesmaczny w zestawieniu z tak dobrymi owocami przed chwilą jedzonymi.

 Ostrożnie i motyle. Widać tylko dwa, ale było ich wiele. Wokół kwiatów ostrożni widziałem dosłownie wirowanie.

 Kapliczka pod czterema dużymi lipami, na rozstaju polnych dróg.

 Polny przekładaniec: słoneczniki, gryka i jęczmień.


 
W oddali, dokładnie za kwiatami wrotycza, widać wstęgę pola wyróżniającą się ładnym kolorem zieleni – to len.

 Maliny. Podkradłem parę garści, przyznaję, ale… wiele z nich spada przy dotknięciu. Nie są zbierane.

 Rzadko widywana uprawa: proso.Na tej stronie tak piszą o tym zbożu:

Proso (proso zwyczajne, proso właściwe) to zboże, którego ziarno ma liczne właściwości i wartości odżywcze, dlatego znalazło wielorakie zastosowanie. Proso jest zbożem bezglutenowym, w związku z tym może być spożywane przez osoby z celiakią i nietolerancją glutenu. Jest za to doskonałym źródłem witamin z grupy B, dobroczynnych wielonienasyconych kwasów tłuszczowych oraz przeciwutleniaczy.

Trasa: z Gródek na południe za Kondraty, w pobliże wzgórza Sawina Góra. Powrót drogą bliżej wsi Zagrody.

Statystyka: prawie 20 km przeszedłem w siedem godzin, a przez pięć godzin chowałem się w cieniu przed upałem.


 












10 komentarzy:

  1. No tak coraz rzadziej można zobaczyć pola obsiane lnem. A jest to taka pożyteczna roślina. Z dzieciństwa pamiętam, że u mojego wujka (leśnika) było pole obsiewane lnem. Na polach już powitanie oznak jesiennych. Wkrótce przyjdą żniwa, które odbywają się migiem. Pamiętam czasy kiedy pobyty wakacyjne na wsi odbywały się na polu przy pomocy zbieraniu i wiązaniu snopków....Potem jeżdżącą młocarnię od gospodarstwa do gospodarstwa żeby wymłócić zboże. A wszystko na ziemiach okolic Mielca, Tarnowa. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałem takie wakacje u babci na wsi, też zaczynałem od robienia powróseł, później wiązałem snopki; nie zawsze się trzymały :-) Dziwię się małej popularności lnu, zwłaszcza teraz, gdy większą uwagę zwraca się na naturalne składniki ubrań i jedzenia, oczywiście, wszak tkanina lniana jest przyjazna dla ciała. Może ze względu na pracochłonność i dlatego więcej uprawia się w krajach, gdzie ludzie mniej zarabiają?
      Tak, żniwa miną szybko, a niewiele później coraz więcej pól będzie zaoranych. Ich widok jest dla mnie jedną z oznak schyłku lata, ale… Aleksandro, starajmy się nie myśleć o tym. Jest lato!

      Usuń
  2. Krzysiek, masz rację. Te kwiatki pod mapą, to centuria pospolita zwana również tysiącznikiem. Tę roślinę mam w moich zbiorach i jej zdjęcie będzie na mojej wystawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Janku, dziękuję za potwierdzenie. Warto byłoby nazwę zapamiętać, bo roślina jest ładna. Słyszałeś może o roślinie nazywanej przegorzan kulisty? Parę dni temu zobaczyłem ją po raz pierwszy. Oryginalne dzieło Natury.
      Gratuluję kolejnej wystawy!

      Usuń
    2. Przegorzan kulisty ma bardzo ciekawy kwiatostan. Roślina jest bardzo chętnie uprawiana w ogródkach. Muszę pogrzebać w moich zdjęciach, gdzie mam kilka fotek tego kwiecia.
      Krzysiek, nie wszyscy wedzą, co to są jagły!

      Usuń
    3. Nie sprawdzając w słownikach powiem, że jagły są odmianą kaszy, ale nic więcej nie pamiętam. Napiszesz?
      Przegorzan faktycznie zaciekawia wyglądem. Dużo kwiatków w jednym kwiecie.

      Usuń
    4. To kasza jaglana, czyli z prosa.
      Moja mama ze słomy prosianej sporządzała rodzaj miotełki, czyli pędzel do malowania. Do mleczka wapiennego dodawała nieco sinki (ultramaryny) i tym bieliła ściany.

      Usuń
    5. A więc napisałeś o jagłach w związku ze zdjęciem prosa na polu. Nie pamiętam smaku i wyglądu tej kaszy.
      Będąc ostatnio na Roztoczu też widziałem proso. Zwróciłem uwagę na wielkość wiech: mają dużą ilość nasion i zmieniają kolor, chyba dojrzewają do żniw.
      Pamiętam taki kolor ścian w drewnianym domu babci; były białe z lekkim odcieniem niebieskości.

      Usuń
  3. Już dawno chciałam Ci napisać, że roślinka z różowymi kwiatkami to centuria, ale blogger żąda od mnie hasła i nie mogę dodać komentarza na wyjeździe, kiedy piszę z telefonu, bo po prostu nie pamiętam go:-)
    Rzeczona centuria to lecznicze ziele, wyjątkowo gorzkie, dodaję odrobinę, kiedy parzę mieszankę ziół do karmienia pszczół syropem cukrowym. Przegorzan też rośnie u nas, dla pszczół:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym blogerem to same kłopoty. Ja chyba też nie pamiętam już hasła, za mnie pamięta przeglądarka internetowa. Więc odrobina gorzkości pasuje pszczołom? Dziwne. Używana przeze mnie strona do rozpoznawania roślin nie była w stanie podać nazwy z wysokim prawdopodobieństwem, ale okazuje się, że celowała dobrze.
      Mario, dziękuję za obecność :-)

      Usuń