041224
Moja praca
Rok temu po raz ostatni wróciłem do pracy na pięć zimowych miesięcy. W bazie firmy zajmowałem się przeróbką konstrukcji barakowozu (który wiele lat temu robiłem) mającą na celu przystosowanie go do użytkowania w zimie. Nie wiedziałem wtedy, że wkrótce sam w nim zamieszkam. Pokoje zostały powiększone, ale nadal są klitkami, pojawiła się też łazienka. Jest parę kroków od mojego pokoju, ale żeby do niej wejść, konieczne jest wyjście na dwór, czyli trzeba zakładać buty, czapkę i kurtkę.
Drugim zadaniem było wykonanie kilku kiosków kasowych. Lubiłem zlecenia zaczynające się od projektowania – jak to właśnie. Ściany są z gotowych płyt, a podstawę i inne elementy konstrukcyjne zaprojektowałem z profili wykonanych na zamówienie z blach nierdzewnych. Miałem trochę gimnastyki umysłowej z wykonaniem fasady. Jest z cienkiej lustrzanej blachy nierdzewnej, której nie dało się spawać, a jedynie kleić. Wklejane są też całe ściany, oczywiście okna i drzwi. Na pierwszym zdjęciu widać pasy dociskające okna do ściany na czas twardnienia kleju.
Po raz trzeci jestem na świątecznym jarmarku w Białymstoku, obsługuję karuzelę. Praca fizycznie jest lekka, ale nudna swoją powtarzalnością. Przypomina pracę na taśmie montażowej w fabryce: setki razy dziennie powtarzane te same ruchu, tutaj dodatkowo i słowa. Zajmuje 70 godzin tygodniowo, więc czasu wolnego mam niewiele, ale zarobione pieniądze wystarczą mi na kilka dziesięciodniowych wyjazdów w Sudety.
Obrazki z pracy
Wykonanie nowych kiosków kasowych, czyli ostatnia moja praca. Miejsce i czas: zima i przedwiośnie 24 roku, hala warsztatowa w bazie firmy.
Moje "biuro" projektowe :-)
Niżej zdjęcia z grudnia 2024:
Ostatnie prace przy montażu karuzeli na rynku w Białymstoku.
Pierwsi klienci przed „moją” kasą.
Zaplecze. Widać między innymi barakowóz, nasze aktualne mieszkanie.
Wspomnienie lata: Helena w Bieszczadach.
Wspomnienie lata: Olek i Franek, moi wnukowie.
Czy ja dobrze napisałem? Niżej cytat z Gazety Wrocławskiej:
>>Na uroczystość przyjechali wnukowie - napisano w pewnym prasowym doniesieniu agencyjnym. „Czy nie należało się posłużyć formą wnuki?” - pyta Pani T. T.. Jeśli wiadomość ta dotyczyła tylko chłopców, była pod względem gramatycznym poprawna. Postać „wnuki” odnosimy do chłopców i dziewcząt. W czwartym przypadku stworzymy zatem warianty: widzę wnuków (chłopców) albo widzę wnuki (chłopców i dziewczęta). Od (tego) wnuczka należy urobić pluralną formę wnuczkowie, a od żeńskiego brzmienia (ta) wnuczka - (te) wnuczki. Takie są ustalenia słownikowe.<< Prof. Jan Miodek.
Mały miłorząb zasadzony przez zięcia. Już jest ładny, a będzie ładniejszy.
* * *
Prąd w naszych domach
O stanie naszej energetyki, czyli jak będzie u nas z prądem – wywiad z profesorem inżynierem.
Patrzę na poczynania rządu, a szczególnie tej pożal się Boże minister nieodróżniającej źródła energii od magazynu energii, ale mającej władzę decydowania o naszej energetyce; widzę (sam, bez wspomagania się wiedzą innych, bo mojej wystarczy), jak to wszystko jest absurdalne, jak marnotrawimy miliardy na poronione pomysły, jak niszczony jest nasz dorobek i nasza przyszłość, ale nic nie mogę zrobić. Nic poza napisaniem tego tekstu, ale przecież wiem, że skutek będzie zerowy. Piszę jednak, bo tyle mogę.
Obecnie nasz kraj zużywa blisko 170 TWh (terawatogodzin) energii rocznie, a na 2040 prognozuje się zużycie na poziomie 300 TWh. Tak duży wzrost wynika głównie z przybywania samochodów elektrycznych i pomp ciepła do ogrzewania domów.
Ile to jest?
1 TWh = 1000 GWh = 1000 000 MWh = 1000 000 000 kWh, czyli terawatogodzina to miliard kilowatogodzin. Jeśli policzyć jedną kilowatogodzinę po złotówce, a mniej więcej tyle płacimy, wtedy 1 TWh będzie energią wartą jeden miliard złotych.
W Warszawie budowanych jest 10 magazynów energii po 200 kWh za kupę milionów (trudno się rozeznać ile konkretnie); twierdzi się, że ustabilizują sieć. Ile to jest 200 kWh? Stosując wyżej użyty złotówkowy przelicznik, wyjdzie nam, że jeden taki magazyn zgromadzi energię za 200 złotych. Wystarczy do pełnego naładowania trzech samochodów elektrycznych albo do zasilania jednego czajnika przez 100 godzin. Jeden taki magazyn wystarczy na jeden nieduży blok mieszkalny na jedną dobę bezwietrznej aury, gdy wiatraki nie dają prądu, a 10 takich magazynów na małe osiedle; w skali wielkiego miasta mają prawie zerowe znaczenie. Czy inżynierowie nie wiedzą o tym? Wiedzą, ale nie oni decydują, a politycy (nie tylko polscy), którzy ustalają, jak ma być zbudowany ogromny, wielce skomplikowany system energetyczny kraju, bo oni WIEDZĄ, a jeśli nawet nie, to mają WIZJĘ.
Skoro obecnie zużywamy 170 TWh energii rocznie, to znaczy, że 1 TWh zużywamy w ciągu dwóch dni i paru godzin. W listopadzie przez tydzień czy nawet 10 dni nie było słońca i nie wiał wiatr, prąd kupowaliśmy za granicą. Żeby zgromadzić energię 1 TWh, trzeba 5 milionów takich (czyli po 200 kWh) magazynów. W innym miejscu czytałem o budowie za 1,2 miliarda złotych „wielkiego” magazynu gromadzącego 900 MWh. Stosując nasz złotówkowy przelicznik, wartość zgromadzonej w nim energii wyniesie 900 tysięcy złotych. Sporo, owszem, ale tylko na naszą prywatną kieszeń. Aby zgromadzić 1 TWh, czyli energię potrzebną całemu krajowi na nieco ponad dwie doby, trzeba takich magazynów postawić tysiąc sto, co kosztowałoby nas sporo ponad bilion złotych, czyli milion milionów.
Z powodu ekonomicznej nieopłacalności, wszystkie tego rodzaju inwestycje są dofinansowywane przez państwo, a mimo tych dotacji skarb państwa dopłaca też do rachunków za zużywaną w domach energię.
Czy wiecie już, dlaczego w tym roku nasze państwo zadłuży się o dodatkowe 300, a w przyszłym o 400 miliardów złotych? Płacimy (my, bo przecież nie rząd) na czysto około 4,5% odsetek od rocznych obligacji. To znaczy, że od stu miliardów płacimy 4,5 miliarda złotych odsetek rocznie, a nasz dług jest już dwadzieścia razy większy i lawinowo rośnie.
Pędzimy na ścianę wyłączając bez analizowania skutków stabilne elektrownie węglowe i budując rozwalające system energetyczny OZE, do których ustawicznie dopłacamy. Co robić? Wyjścia są dwa: kupić sporo świeczek lub wziąć bat i pogonić tę całą bandę ignorantów i zaślepionych ideologów. Tego oczywiście nie zrobimy, bo jedni z nas nie mają nadziei, drudzy wiedzy, a trzeci ciągle im ufają, więc damy zarobić producentom najtańszej pasztetowej.
* * *
Oblicze Unii
Kanał Wolność w Remoncie na YT. Jaka jest Unia i w jakim kierunku zmierza.
Relacja wstrząsająca swoją wymową i precyzją wnioskowania. Oto świat, w którym żyjemy, oto obecne oblicze Zachodu, do którego tak bardzo i tak długo chcieliśmy dołączyć. Oto finał naszych marzeń o wolności i zamożności.
* * *
Mądre słowa
>>W konserwatywnej wizji sprawiedliwego społeczeństwa wolne jednostki realizują swoje różnorodne talenty i interesy przy minimalnej ingerencji państwa.<< Michael Oakeshott
>>W relacjach międzyludzkich unikanie ryzyka oznacza unikanie odpowiedzialności, odmowę bycia ocenianym w oczach innych, odmowę stanięcia twarzą w twarz z drugą osobą, poddania się jej w jakimkolwiek stopniu, a tym samym narażenia na ryzyko odrzucenia. Bez niej nigdy nie zdobędziemy ani zdolności do miłości, ani cnoty sprawiedliwości.<< Roger Scruton. Cytowane w związku z woke.
>>Sztuka jest poszukiwaniem piękna.<< Nie wiem kto jest autorem, a usłyszałem te słowa od prof. Witolda Modzelewskiego.
* * *
Nie tylko szaleństwo
Sprzedano koszulkę sławnego bejsbolisty amerykańskiego za 24 mln dolarów.
Dla kontrastu: przeczytaj.
* * *
Wojna
Loszę poznałem niemal pięć lat temu. Po przyjeździe z Ukrainy został przydzielony do mojej ekipy w Krakowie. Nic nie wiedział, nic nie umiał, ale po kilku miesiącach znał obsługę nie gorzej ode mnie. Mogłem mu zaufać. Dobrze mi się z tym chłopakiem pracowało.
Tutaj, w Białymstoku, też pracuję z Ukraińcami. Jednego z nich znam od lat, więc po przyjeździe wypytywałem o wspólnych znajomych.
– A co się dzieje z Loszą?
– Nie ma już Loszy. Zginął na wojnie.
I tak Zamknąłeś koło. Od radości do smutku. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, Aleksandro. Długo nie było Cię tutaj. Mam nadzieję na poprawę zdrowia i samopoczucia.
UsuńPrzeczytałam właśnie książkę W.Góreckiego Wieczne państwo - Opowieść o Kazachstanie. Dowiedziałam się, że nawet tam pojawiają się agitatorzy, kuszący kasą za zapisanie się do rosyjskiej armii. Niektórzy pojechali, nikt ich już potem nie widział, ani nikt nie wie, co się z nimi stało. Coś mi się porobiło w bloggerze, zniknęły aktualne posty z listy czytelniczej, a pojawiają się jakieś sprzed 9-10 laty.
OdpowiedzUsuńLudzie chętni na karuzelę? jest zimno; pozdrawiam.
Mario, zauważyłem, że oprogramowanie bloga działa nieco inaczej. Pewnie znowu coś kombinowali (zamiast dłubać z nosie) i może coś naprawili, na pewno coś zepsuli. Zamieszczanie zdjęć w poście kiedyś działało świetnie, teraz jak ten kierat za stodołą dziadka.
UsuńSporo słuchałem wieści z wojny, teraz mniej bo staram się chronić swój stan psychiczny. Wiem, jak w wojsku rosyjskim traktuje się żołnierzy, zwłaszcza nowych, wiem, że po przyjeździe na front zdecydowana ich większość ma dwa tygodnie życia przed sobą. Na przykład by nie wypłacać odszkodowań, praktykuje się niszczenie zwłok, bo wtedy żołnierz jest zaginiony, a nie zabity.
W wojsku ukraińskim jest lepiej, ale nie dobrze.
Mario, przerażający jest absurd tej wojny. Straty finansowe idące już w biliony dolarów, setki tysięcy zabitych i ciężko okaleczonych, drugie tyle zniszczonych psychicznie. Po co? Dla powiększenie władzy, dla pieniędzy, dla paranoicznych, z piekła rodem miraży.
To miejsce, a ściślej ci klienci, Białostocczanie, są wyjątkowi w skali całego kraju. Bilet kosztuje 25 zł od osoby za 3 minuty kręcenia się. Aby rodzic przewiózł dziecko, płaci 50 zł, a w niedzielę, mimo mżawki, stała przed karuzelą kolejka. W szczycie mogła liczyć sto osób. Od dzisiaj do piątku będzie spokój, niewielki ruch, a z początkiem weekendu znowu się zacznie.
Śmierć ma różne oblicza. Gdy czytamy klepsydrę kogoś nam nieznanego, traktujemy ten fakt jak coś naturalnego. Ale gdy, odchodzi na tamtą stronę osoba, z którą byliśmy blisko, to czujemy jakąś pustkę, coś jak utratę naszej cząstki. Czegoś nam brak.
OdpowiedzUsuńMam nowe motyle, niezłośliwe.
Oczywiście masz rację, Janku. Miałem o tym napisać, ale zapomniałem śpiesząc się z publikacją tekstu. W tamtej chwili poczułem, że inaczej postrzegam wojnę w Ukrainie. Przez istniejący między znajomymi związek emocjonalny, ta wojna dotyczy i mnie. Wśród setek tysięcy anonimowych ofiar, jedna ma znaną mi twarz.
UsuńZajrzę wieczorem, zaraz muszę zacząć przygotowania do pracy.