011016
Od
kilkunastu dni prowadzę korespondencję dotyczącą pewnych zamówień i
zakupów. Doświadczeń nie mam dobrych, ponieważ znaczna część listów jest
dopraszaniem się o informacje, a cały proces doprowadzania spraw do finału
przypomina mi próbę ruszenia pod górę na oblodzonej jezdni. Zadaję pytanie, nie
otrzymuję odpowiedzi, lub czytam zdania zupełnie nie na temat, albo wprost
słowa nie zawierające żadnych informacji; pytam o A, B i C, w odpowiedzi czytam
tylko o A, a niżej chwalenie się ich ISO. Pytam ponownie, odpowiedzią jest brak
odpowiedzi. Po serii takich „listów” mam chęć trzasnąć pokrywą laptopa. Jak w
czasie lektury książki „Proces” Kafki, zalewa mnie poczucie absurdu – wynik
braku możliwości porozumienia w prostych sprawach. Co ciekawe, i o czym jeszcze
napiszę, w rozmowie telefonicznej łatwiej uzyskać porozumienie. A te listy…
Wszyscy
zaczynają je i kończą według jednego schematu.:
Witam,
ple, ple, ple.
Pozdrawiam
Czy
nikomu już nie przeszkadzają te dziwne nawyki ostatnich lat? Mnie przeszkadzają,
dlatego pozwolę sobie na napisanie paru uwag.
Wita
się gości w progu swojego domu, w liście pasowałby użyć tradycyjnych form
powitania, dobranych w zależności od naszej zażyłości z adresatem listu. Nie
jest to duże uchybienie, jednak jest. Uważam, że po słowach powitania powinna
być postawiona kropka – znak zakończenia naszej wypowiedzi i jednocześnie znak
przerwy, tutaj symbolicznej przerwy dla dania czasu na odpowiedź. W przeciwnym
razie będzie tak, jak mam w czasie każdej rozmowy telefonicznej z pewną panią z
biura mojej firmy, która jednym tchem, bez żadnej przerwy, mówi „dzień dobry” i
to, co ma mi powiedzieć. Ta pani pozbawia mnie w ten sposób możliwości
odpowiedzi, a więc zachowuje się tak, jakby nie oczekiwała mojego życzenia jej
dobrego dnia, czyli zachowuje się nieuprzejmie. W moim odbiorze tak samo jest w
liście, w którym po słowie „witam” stawia się przecinek i list zaczyna z małej
litery: nie oczekuje się mojej odpowiedzi na powitanie. Mają tutaj też
zastosowanie ogólne reguły pisowni: pierwszy wyraz listu jest jednocześnie
pierwszym wyrazem zdania, więc powinna stać tam wielka litera, jak na początku
każdego nowego zdania.
Pod
tekstem można zamieścić pozdrowienie wysyłając pocztówkę znad morza do kumpla
czy brata. W naszej kulturze nie jest to właściwe w liście do nieznanej osoby.
Owszem, do znajomego tak, ale nie do obcego, a już zwłaszcza, gdy adresat jest
sporo starszy lub pełni wysokie, prestiżowe stanowisko; w takich sytuacjach
słowo „pozdrawiam” może być przyjęte za spoufalanie się. Jeśli z jakichś
powodów nie chce się napisać tradycyjnej formuły pożegnania, można ją
zmodyfikować, zawsze dostosowując do naszych relacji z adresatem. Wydaje mi
się, że pod krótkim listem służbowym wystarczy podpis, chociaż tradycyjne
pożegnanie nie zaszkodziłoby zamieścić. Jeśli wymieniamy się listami tak, jak
smsami, siedząc przy komputerze i od razu odpisując, wypada pominąć formuły
powitania i pożegnania, a list zacząć zwyczajowym zwrotem, na przykład „Panie
Kowalski” czy „Panie Piotrze”.
Nie, źle napisałem: pierwszy zwrot bywa źle przyjmowany, tak się zwraca przełożony do podwładnego. Więc jak? Najbezpieczniej napisać "Szanowny panie". Tutaj napiszę, że dla mnie formą najbardziej naturalną jest zwracanie się do drugiego człowieka po imieniu, per ty. Podobał mi się taki zwyczaj w UK, ale w naszym kraju zwyczaje są inne.
Nie, źle napisałem: pierwszy zwrot bywa źle przyjmowany, tak się zwraca przełożony do podwładnego. Więc jak? Najbezpieczniej napisać "Szanowny panie". Tutaj napiszę, że dla mnie formą najbardziej naturalną jest zwracanie się do drugiego człowieka po imieniu, per ty. Podobał mi się taki zwyczaj w UK, ale w naszym kraju zwyczaje są inne.
Z
podpisywaniem listów nie jest źle, tutaj nie mam uwag, chociaż zdarzają się
niepodpisane, ale wspomnę jeszcze o tych nieszczęsnych pozdrowieniach. Pewien
mój współpracownik z firmy kończy list szyfrem pisanym wielkimi literami, w
którym dopatruję się skrótu: PZDR. Dlaczego wielkie litery? Może nie działa mu
klawisz caps lock, a może myśli, że tak powinno się pisać. Nie wiem. Ilekroć
widzę ten okropny zlepek liter, mam chęć odpowiedzieć: skoro nie masz dla mnie
sekundy czasu potrzebnej do napisania całego wyrazu, to daruj sobie te
„pozdrowienia”, bo są bardzo nieszczere.
Zadziwia
mnie i szokuje powszechność tych dziwacznych zwyczajów. Piszą tak nie tylko
ludzie z niskim wykształceniem, ale i osoby z tytułami naukowymi, także z
dziedzin humanistycznych, więc bliższych mowie. Wiele mówiąca o stosunku do
ojczystego języka jest obojętność tych osób, a właśnie po nich można by spodziewać się
większych umiejętności posługiwania się słowami naszego języka i większej
dbałości o niego, także umiejętności myślenia. Piszę o samodzielności w myśleniu,
ponieważ zdarzało mi się czytać lub słyszeć wyjaśnienie, iż wszyscy tak piszą,
to i ja też.
A
niech sobie wszyscy tak piszą, ja nie będę.
Jeszcze
parę słów o wspomnianym dopraszaniu się odpowiedzi, o odpowiedziach
nielogicznych, niepełnych, nie na temat.
Gdy
nie korzysta się z umiejętności czytania, zanika umiejętność zrozumienia sensu
czytanego tekstu. To stwierdzenie nie jest moje, gdzieś przeczytałem o takich
wynikach badań i, pamiętam, początkowo nie dawałem im wiary, ale późniejsze
liczne doświadczenia przekonały mnie do prawdziwości tych słów. Czasami
wystarczy powiedzieć to samo, co czytający miał na kartce, nawet używając
podobnych słów, żeby nasz słuchacz zrozumiał tekst, który po samodzielnym
przeczytaniu był dla niego niejasny. Analfabetyzm osoby znającej alfabet.
Szokujące, ale prawdziwe, chociaż, aby być uczciwy wobec tych ludzi, wypada mi
zaznaczyć, iż w takich przypadkach na pewno współwinnym bywa brak czasu, nawał
spraw służbowych.
Jest
jeszcze jeden fakt, który czasami budzi moją wesołość: pisze te słowa robotnik
zajmujący się naprawami karuzel i kierowaniem ciężarówką. Żaden urząd nie
zatrudniłby mnie z powodu braku wykształcenia, nawet do przekładania papierków
na biurku; żadna firma nie zatrudni do prowadzenia ich korespondencji czy
pisania pism, ponieważ nie zależy im na ich poprawności, lub poprawność
rozumieją niewłaściwie.
Postscriptum.
Zaznaczam,
że pisałem o moim widzeniu poprawnie napisanego listu. Ponieważ nie wiem, jak
nakazują pisanie poloniści, a sam nim nie jestem, nie można przyjmować moich
zasad jako jednoznacznie obowiązujących.