260325
Franek, mój
czteroipółletni wnuk, zachorował. Nic poważnego, jego silny
organizm dzielnie walczy z wirusem, ale do przedszkola nie chodzi.
Pojechałem więc do niego aby zapewnić urozmaicenie dnia jemu i
córce. Oczywiście w ruch poszły klocki i liczne
modele samochodów, później była rozmowa o wiewiórkach i
niedźwiedziach, ale też zadziwiająco skomplikowana (chwilami moja
wyobraźnia nie nadążała) akcja ucieczki czarownic ściganych
przez strażaków czy policjantów; tutaj nie mam pewności, bo jak
wspomniałem, wiele się działo.
Kiedy już miałem
wychodzić, wnuk się zapytał:
– A co będziesz
robił w domu?
– Będę czytał
książkę.
– O czym?
– O… (jak
dziecku wyjaśnić za trudną dla niego tematykę?) o wymarłych
gatunkach zwierząt.
– Takich jak
mamuty?
No i zaczęła się
kolejna rozmowa. Wiecie, jak się rozmawia z ciekawskim kilkulatkiem.
Pytaniom w rodzaju „dlaczego?” nie ma końca, zwłaszcza jeśli
pytany lubi rozmawiać z takim małym człowiekiem i nie zbywa go
byle czym.
Książka, o której
mówiłem, tak naprawdę jest o pewnych aspektach ewolucji, chociaż
też i o zwierzętach, które przegrały swój los na loterii życia.
To „Cienie zapomnianych przodków”, autorstwa Carla Sagana i jego
żony Ann Druyan.
Parę zdań o
autorze. Pracując w NASA przy projekcie Voyager namówił
przełożonych na odwrócenie jednego z dwóch statków badawczych
Voyager ku Słońcu i zrobienie zdjęć Układu Słonecznego z okolic zewnętrznych jego planet. Tak powstało sławne zdjęcie na
którym widać kulę ognia, naszą gwiazdę, i daleko od niej maleńką
błękitną kropeczkę – Ziemię.
O historii tego
zdjęcia wiele jest informacji w internecie, na przykład tutaj. Sam
sprawca jego powstania pisze o zdjęciu w innej swojej książce, w
„Błękitnej kropce”.
Posłuchajcie
tych pięknych i mądrych słów tutaj.
Był
naukowcem, pisarzem, humanistą, działaczem autentycznie społecznym
i wizjonerem. Niżej zamieszczam kilka cytatów z książki Sagana, o
której mówiłem wnukowi. Także i w nich, jak w całym jego dorobku
pisarskim, wyraźnie widoczna jest wrażliwość autora. Cytaty
ograniczone są znakami >> <<, a słowa poza nimi są moje. Tytuły rozdziałów też.
O
naszej podległości prawom natury zapisanych w genach i
przyczynach naszych zachowań społecznych
Czy naprawdę bardzo
się różnimy od zwierząt w swoich zachowaniach i zwyczajach? Czy
prawdą jest twierdzenie o naszym znacznym oddaleniu od wrodzonych
odruchów wykształconych w odległych epokach, nierzadko nawet przed
zaistnieniem naszego gatunku?
>>Mimo to
Fisher uważa, że heroizm, zarówno u ludzi, jak i u zwierząt, daje
pewne selekcyjne korzyści związane z przekazaniem dalszym
pokoleniom bardzo podobnych sekwencji genetycznych pochodzących od
bliskich krewnych. Jest to jeden z pierwszych jasno wyrażonych
poglądów na selekcję krewniaczą. Podobnie można tłumaczyć
zachowanie rodziców poświęcających swe życie dla dziecka.
Bohater lub poświęcający się rodzic uczyni po prostu to, co uważa
za „słuszne”, nie zastanawiając się nad genetycznymi
konsekwencjami oraz nad rachunkami strat i korzyści w zakresie
swoich instrukcji ACGT. Fisher uważa jednak, iż poczucie
„słuszności” wiąże się z faktem, że rozszerzone rodziny,
świadome rodzicielstwo i bohaterskie postępki zwiększają szanse
na lepszą przyszłość rodzinnego kodu DNA.
Zwierzęta mogą być
wprawdzie skłonne do prawdziwych poświęceń na rzecz swoich
bliskich, lecz nie dalszych krewnych. Pomyślmy o tym w ten sposób:
wyobraźmy sobie, że śpimy smacznie, podczas gdy nasze dzieci
głodują, są pozbawione domu lub chore. Dla większości z nas jest
to nie do pomyślenia. Czterdzieści tysięcy dzieci umiera jednak
codziennie z głodu, zaniedbania lub wskutek chorób, którym łatwo
zapobiec. Instytucje w rodzaju Międzynarodowego Funduszu Narodów
Zjednoczonych (UNICEF) mogłyby uratować te dzieci, na przykład
dzięki szczepieniom, za cenę kilku centów dziennie, lecz brakuje
im na to pieniędzy. Inne potrzeby są uważane za ważniejsze.
Dzieci giną nadal, podczas gdy świat smacznie śpi. Są daleko. Nie
są nasze.
Trudno o lepszy
przykład działania selekcji krewniaczej.<<
O źródłach
altruizmu i moralności
>>W
przeprowadzonych w laboratorium badaniach karmienie pewnej grupy
makaków uzależniono od tego, czy były one skłonne pociągnięciem
za łańcuch wywołać elektryczny wstrząs u innego osobnika tego
samego gatunku, lecz z nimi niespokrewnionego. Poddane testowi małpy
mogły obserwować agonię dręczonego wstrząsami zwierzęcia przez
półprzezroczyste lustro. Po pewnym czasie, gdy pojęły, na czym
polega związek między ich posiłkiem a losem ofiary, makaki często
odmawiały pociągania za łańcuch. W jednym z eksperymentów tylko
13% się ugięło, a 87% zdecydowało się głodować. Jeden
zdeterminowany osobnik odmawiał jedzenia przez prawie dwa tygodnie,
nie chcąc dręczyć współtowarzysza niewoli. Makaki, które
poprzednio poddawano wstrząsom, były jeszcze mniej skłonne do
pociągnięcia za łańcuch. Pozycja społeczna w ramach grupy oraz
płeć odgrywały niewielką rolę w oporze makaków przed świadomym
zadawaniem bólu innym.
Zmuszeni do wyboru
między eksperymentatorami proponującymi makakom ten faustowski
wybór a samymi makakami, świadomie wybierającymi głód, aby
oszczędzić bólu innym, naszą sympatię i współczucie ulokujemy
raczej po stronie małp, a nie badających je naukowców.
Doświadczenia te pozwalają nam jednak dostrzec u innych niż ludzie
istot tę świętą gotowość do poświęceń w celu ratowania
innych – nie tylko bliskich krewnych. Wedle konwencjonalnych
ludzkich norm opór przeciwko złu i postawa tych makaków, które
nigdy nie uczęszczały na lekcje religii, nigdy nie słyszały o
dziecięciu przykazaniach i nigdy nie grały w kółko i krzyżyk na
lekcjach wychowania obywatelskiego, stanowi przykład moralności i
odwagi. Heroizm jest normą w świecie makaków, przynajmniej w
opisywanych powyżej okolicznościach. Gdyby sytuacja się odwróciła
i schwytani przez makaki ludzie zostaliby postawieni przez małpich
naukowców przez podobnym wyborem, czy spisaliby się wówczas równie
dobrze? Ludzkość pamięta tych, którzy świadomie poświęcili
swoje życie dla dobra innych. Na każdego z nich przypada wielu,
którzy się cofnęli.
T.H. Huxley
powiedział niegdyś, że najważniejszym dla niego wnioskiem ze
studiów anatomicznych było wzajemne powiązanie wszystkich form
życia na Ziemi. Późniejsze odkrycia – że budowa wszystkich
żywych istot jest oparta na białkach i kwasach nukleinowych, że
wszystkie instrukcje genetyczne są napisane i zakodowane w tym samym
języku, że u bardzo odmiennych istot występuje tak wiele wspólnych
sekwencji DNA – spotęgowały moc spostrzeżenia Huxleya. Każda
odkryta warstwa tajemnicy rozszerza nasz krąg pokrewieństwa,
niezależnie od tego, w którym miejscu na rozległej skali altruizmu
i egoizmu właśnie się znajdujemy.
Rygorystyczne,
ścisłe, pozbawione bezkrytycznego sentymentalizmu badania naukowe
ujawniają głębokie podobieństwa między nami i innymi formami
życia na Ziemi. W porównaniu z jakimkolwiek innym gatunkiem wszyscy
ludzie, niezależnie od tego, jak bardzo etnicznie zróżnicowani, są
zasadniczo identyczni. Selekcja krewniacza, fundament ewolucji wśród
zwierząt żyjących w małych grupach, jest oparta na altruizmie,
tak bardzo podobnym do miłości. Gdzieś pośród tego wszystkiego
kryje się etyka.<<
Myślenie i
samoświadomość zwierząt
Parę zdań
wprowadzenia.
Całe życie na
Ziemi, miliony gatunków roślin, grzybów, zwierząt i bakterii,
powstało z jednego pnia, z jednego mikroskopijnego, od dawna
nieistniejącego już gatunku żyjątek. Dlatego mówi się o drzewie życia.
Wszak tysiące gałązek ma połączenie, poprzez coraz grubsze i
mniej liczne konary, z jednym pniem. Tak jak istnieje dla każdej
pary gałązek na drzewie ich wspólny konar, miejsce rozdzielenia się ich dróg, tak dla każdej
dowolnej ich pary ziemskich istot istniał organizm im wspólny –
przodek. Inaczej mówiąc: wszystkie organizmy żywe są
spokrewnione. Siedzibą naszych, a piszę tutaj o wszystkich
zwierzętach, a więc (z biologicznego punktu widzenia) także o
ludziach, umiejętności myślenia, uczenia się, pamiętania,
emocji, uczuć, w końcu świadomości, jest mózg. Im jest większy,
tym bardziej rozwinięte mamy te umiejętności, co łatwo zauważyć
każdemu obserwując i porównując zachowania tak różnych istot
jak robak, pies i człowiek. W świecie ożywionym nie ma w tym
względzie żadnych ostrych, jednoznacznych granic. Wszak nie jest
tak, że tylko człowiek potrafi się cieszyć i tęsknić, a
pies wymieniony jako przykład już nie. Skoro nie jest tak, to
znaczy, że różnice w możliwościach umysłowych zwierząt między
gatunkami mają charakter raczej równej pochylni, a nie barier nie do przekroczenia.
Wnioski z tych
faktów, potwierdzonych rozlicznymi badaniami, są oczywiste. O nich
pisze w poniższym cytacie autor książki.
Zwrócę jeszcze
uwagę na słowo „dusza” używane przez Sagana. Jest ono
pozbawione religijnego znaczenia, nie ma nic wspólnego z
transcendencją, a po prostu dotyczy zdolności umysłowych. Mowa
więc o duchowości w rozumieniu biologa – jako zdolność do
poznawania, uczenia się, świadomości, etc. Oddaję głos autorowi.
>>Coś mignęło
za oknem. Odwracamy wzrok i widzimy ćmę, jak z impetem uderza w
szybę. (…) Co robi ćma w chwilę po tym, gdy uderzy głową w
szybę? Czyni to ponownie. Wielokrotnie obserwujemy, jak owady
wpadają na szyby, a nawet zostawiają części swoich ciał na szkle
i nie wyciągają żadnych wniosków z tych przykrych doświadczeń.
Najwidoczniej działający w ich głowach prosty program, który
kontroluje latanie, nie przewiduje zderzeń z niewidzialnymi
obiektami. (…) Ewolucja nie przygotowała ciem do życia w świecie
z oknami. (…) Gdybyśmy potrafili przejrzeć umysł ćmy, to
konkluzja, że prawie nic tam nie ma, prawdopodobnie okazałaby się
słuszna. Czy jednak nie dostrzegamy czasami, że zdarza się nam –
i nie tylko tym, którzy cierpią na nerwicę natręctw – wciąż
powtarzać tę samą głupią rzecz, mimo oczywistych dowodów, że
wpędza nas ona w kłopoty? Niekiedy spisujemy się niewiele lepiej
od ćmy. Nawet głowom państw zdarzało się wejść prosto w
szklane drzwi. (…) My też ewoluowaliśmy w świecie pozbawionym
szkła. Różnica między ćmami a nami polega jednak na tym, że
bardzo rzadko po uderzeniu w szklane drzwi podnosimy się,
otrzepujemy i ponownie maszerujemy prosto w szybę.
Gdy pszczoła
umiera, jej ciało wydziela feromon śmierci, charakterystyczny
zapach, który sygnalizuje pozostałym mieszkańcom ula, że należy
usunąć trupa. (…) Feromonem śmierci jest pewien kwas olejowy.
(…) Co się stanie, gdy żywa pszczoła zostanie naznaczona kroplą
kwasu olejowego? Może „wrzeszczeć i kopać” ile sił w nogach i
na wszelkie inne sposoby udowadniać, że jest zdrowa i cała, a mimo
to zostanie wyrzucona z ula. (…)
Czy pszczoły
rozumieją niebezpieczeństwo związane z rozkładaniem się ciał
ich martwych towarzyszy wewnątrz ula? Czy są świadome związku
między śmiercią a kwasem olejowym? Czy mają w ogóle jakieś
pojęcie o tym, czym jest śmierć? (…) Odpowiedź na te pytania w
każdym wypadku niemal na pewno brzmi: nie. (…)
„Wiemy”, że
jesteśmy czymś więcej niż tylko zbiorem niezwykle złożonych
programów komputerowych. Mówi nam to prosta introspekcja. Czujemy
to. Kartezjusz (…) który sformułował słynne powiedzenie Cogito,
ergo sum” („Myślę, więc jestem”), ze wszystkich żyjących
na Ziemi istot prawo do posiadania duszy przyznał tylko ludziom. (…)
Czy idąc w ślady Darwina i wielu jego następców, nie możemy, a
nawet nie powinniśmy dokładniej przestudiować tej delikatnej
kwestii? Zbadać, o czym zwierzęta myślą? Co mogłyby nam
powiedzieć, gdybyśmy umieli odpowiednio zapytać? (…) Gdy
odkryjemy pokrewieństwo wszystkich istot żywych, czy uznamy wówczas
za prawdopodobne, że ludzie mają duszę, a wszystkie inne zwierzęta
są jej pozbawione? (…)
Spójrzmy raz
jeszcze na naszego bzyczącego w trawie owada. Widzimy, że potrafi
chodzić, biegać, patrzyć, węszyć, smakować, latać, parzyć
się, wydalać, składać jaja, ulegać metamorfozie. Dysponuje
wewnętrznym oprogramowaniem do kontrolowania wszystkich tych
funkcji, zapisanym w mózgu, który waży być może zaledwie
miligram, oraz wyspecjalizowanymi, dedykowanymi organami do
wykonywania programów. Czy to wszystko? Czy jest ktoś w środku,
kto rządzi? Kto kontroluje wszystkie te funkcje? Co rozumiemy przez
pojęcie „ktoś”? Czy może owad jest prostą sumą swoich
funkcji i niczym więcej, bez władzy wykonawczej, bez reżysera
zachowań, bez owadziej duszy? Uklęknijmy i przyjrzyjmy mu się
bliżej. Widzimy, jak wystawia głowę i mierzy nas wzrokiem,
próbując wyczuć, czym jest ten olbrzym, groźnie wyglądający
trójwymiarowy potwór. Mucha maszeruje niewzruszenie, lecz wystarczy
podnieść zwiniętą w rulon gazetę, aby zerwała się do lotu. (…)
Wiemy, że owad
decyduje, kogo może zjeść, przed kim powinien uciekać, w kim może
znaleźć atrakcyjnego partnera seksualnego. Czy wewnątrz jego
mikroskopijnego mózgu nie ma żadnej percepcji dokonywanych wyborów
ani świadomości własnej egzystencji? Ani miligrama
samoświadomości? Najmniejszej satysfakcji z dobrze wykonanej
roboty? Jeżeli jego mózg jest milion razy mniejszy od naszego, to
czy odmówimy mu prawa do jednej milionowej części naszych uczuć i
naszej świadomości? Jeżeli po szczegółowym zbadaniu tych kwestii
nadal podtrzymujemy tezę, że owad jest „tylko” robotem, to jaką
mamy pewność, czy ta opinia nie stosuje się również do nas
samych? (…)
W pobliżu lampy na
werandzie pająk buduje swoją sieć. (…) Elegancki, koncentryczny,
wielokątny układ precyzyjnie stabilizuje pojedyncza lina biegnąca
do osłony lampy i druga, umocowana do pobliskiej balustradki. (…)
Skąd pająk wie, jak zaprojektować, skonstruować, stabilizować,
naprawiać i ostatecznie wykorzystać tę elegancką sieć? Skąd
wie, że światło lampy przyciąga owady? (…) Do rozpięcia swojej
sieci pająk sprytnie wykorzystał geometrię obudowy lampy,
metalowej balustradki i drewnianej ściany domu. To nie mogło samo w
sobie być zaprojektowane. Musiał istnieć element wyboru, decyzji,
połączenia dziedzicznych predyspozycji ze środowiskowymi
okolicznościami, których nigdy wcześniej nie znał.
Czy rzeczywiście
jest on „tylko” automatem, bez dyskusji wykonującym działania
przypisane przez Naturę i nagradzanym za prawidłowe zachowanie
obfitymi dostawami żywności? Czy jednak istnieje w tym wszystkim
element uczenia się, podejmowania decyzji i samoświadomości?
Przestrzegając
ostrych norm inżynieryjnej precyzji, pająk ponownie rozwija swą
sieć. Łowiecką nagrodę odkłada na później, być może dużo
później. Na razie cierpliwie czeka. Czy wie na co? Czy morzy o
tłustych ćmach i smakowitych jętkach? Czy raczej jego umysł jest
pusty, bezczynny, pobawiony wszelkich myśli, aż do chwili, gdy
szarpnięcie sieci pobudzi go do szybkiego biegu wzdłuż jednej z
radialnych nici, aby dopaść i uśmiercić miotającego się owada,
zanim zdoła się on uwolnić i uciec? Czy rzeczywiście mamy
pewność, że pająk jest pozbawiony nawet słabych i sporadycznych
przebłysków świadomości?
Możemy
przypuszczać, że pewna szczątkowa świadomość przebłyskuje
nawet u najbardziej prymitywnych istot, a wraz z rozbudową
architektury neuronowej mózgu świadomość wzrasta.<<
Etymologia:
oddychanie
>>Cząsteczka
tlenu ma pewne wyjątkowe właściwości. Człowiek oddycha tlenem,
opiera na nim swój metabolizm, pozbawiony tlenu – ginie, więc
jest naturalne, że nasz zależność od tlenu wzbudza w nas
szczególne względem niego uczucia. Wiele współczesnych słów
(„inspirować” – dosłownie znaczy wdychać, „aspirować” –
oddychać w kierunku, „konspirować” – oddychać wraz z,
„perspirować” – oddychać przez, „transpirować” –
oddychać poprzez, „respirować” – oddychać ponownie,
„ekspirować” – wydychać) oraz łacińskich przysłów (na
przykład dum spiro, spero, czyli „dopóki oddycham, żyję”)
przypomina nam, że wiele aspektów naszej natury kojarzymy z
oddychaniem. Od łacińskiego słowa spiritus, oznaczającego
początkowo oddech, pochodzą rozmaite współczesne wcielenia
(spiritual – duchowy, spirited – śmiały, spiritis – duch,
alkohol, zapał – i tak dalej.<<
Na zakończenie
>>Potrafiliśmy
doprowadzić do zagłady wiele gatunków, może nam się nawet udać
zniszczenie samych siebie, lecz dla Ziemi nie będzie to nic nowego.
Ludzie dołączą do długiej listy gatunków, które pojawiają się
na scenie, dokonują zmian w scenerii, likwidują część
uczestników przedstawienia, a następnie same na zawsze znikają. W
następnym akcie pojawią się nowi aktorzy. Ziemia cierpliwie
wszystko znosi. Wszystko to już było w poprzednich odsłonach.<<