Etykiety

Moja książka

Wrażenia i chwile

 150422 Dzisiaj jest umowny dzień premiery mojej nowej książki.    „Książka jest o wrażeniach, o przeżywaniu zwykłych dni i zdarzeń, o chwi...

czwartek, 24 lipca 2025

Lato w Sudetach, część pierwsza

 od 210625

 Pamiętacie, co wyznacza początek lata? To chwila, w której słońce stoi w zenicie najbardziej na północ. Następnego dnia miejsce zenitu będzie już odrobinę przesunięte na południe, czyli zawróci. Od jutra Słońce będzie się odsuwać od nas, a za pół roku, w końcu grudnia, zaświeci w zenicie najdalej, bo nad zwrotnikiem Koziorożca i ponownie zawróci w naszą stronę. Oczywiście owe „zawracania” są umowne, bo co prawda widać je na niebie, ale przecież pamiętamy, co ustalił Kopernik.

Wstałem przed piątą, dokładnie w chwili rozpoczęcia astronomicznego lata, i z Bolkowa, mojej bazy wypadowej, pojechałem pod Skopiec by zaradzić głodowi drogi i kaczawskich widoków. Tego dnia włóczyłem się 14 godzin, ale szybko okazało się, że takiego tempa gaszenia tęsknoty nie jestem w stanie utrzymać i nieco zwolniłem. Na sudeckich drogach i bezdrożach byłem przez 15 kolejnych dni, a na koniec, gdy na konserwy nie mogłem już patrzeć, a zmęczenie i chroniczne niewyspanie dawały się we znaki, poczułem tak rzadko odczuwane nasycenie drogą. Jednak wsiadając do samochodu i zaczynając długą podróż na wschód, do domu, wiedziałem, że pragnienie drogi wróci za kilka dni – i tak było. W efekcie po dziesięciu dniach siedzenia w domu pojechałem na kilkudniową łazęgę po Roztoczu, ale o tym wyjeździe napiszę później. Teraz rozpoczynam powrót na sudeckie drogi i do pierwszych dni lata – najpiękniejszych, najdłuższych, najoptymistyczniejszych dni.

Niewiele poznałem nowych miejsc w Sudetach; gdyby uzbierać na jedną kupkę czas poznawania nowych dróg, stosik wskazałby, jak szacuję, trzy albo cztery dni. Ilekroć zastanawiam się nad wyborem trasy, walczą we mnie dwie przeciwstawne sobie chęci: poznania nowego i powrotu do lubianego. Siły okazują się być wyrównane ze wskazaniem na powroty. Nie walczę z nimi, a się słucham. Wszak zebranie pokaźnej kolekcji dobrych wrażeń i miłych chwil winno być właściwym kryterium oceny naszych dni, a te mogą ale nie muszą zależeć od poznawania nowych miejsc. Inaczej też definiuję owe nowości. Podam przykład: byłem w Górach Wałbrzyskich, na Łysicy. W minione lata przechodziłem paroma drogami tej rozległej góry wznoszącej się nad Gostkowem parę razy, ale w te dni idąc bezdrożem trafiłem na bardzo malownicze a nieznane mi zbocza tej góry. Obiecałem sobie wrócić tam jesienią i poznać je dokładnie. Pojadę więc ponownie w te same góry, ale niezupełnie będzie to powrót, a raczej – w moim odczuciu – odkrywanie nowych miejsc w nieźle już znanych górach.

Zdaje się, że za bardzo ględzę, może więc w końcu zacznę wspominać wędrówki. Nie dam rady opisać każdego dnia osobno, chociaż dwa spośród tych piętnastu już opisałem, postanowiłem więc połączyć opisy i z trzynastu osobnych zrobić dwa albo trzy. Więc zapraszam na sudeckie szlaki!

Jest pewna istotna a mniej znana czy zauważana różnica między wędrowaniem zimą a latem: w zimie łatwiej jest chodzić bezdrożami, chyba że są bardzo błotniste. Teraz, na początku lata, przed sianokosami i żniwami, iść można w zasadzie tylko drogami, ponieważ albo wchodzi się w szkodę depcząc zboże, albo wyszarpuje nogi z niechcianych objęć przytulii czepialskiej wspomaganej przez liczne inne zielska rosnące na łąkach z żyźniejszą glebą. Doświadczyłem tej różnicy kilkakrotnie, i wierzcie mi, przejście paru setek metrów łąką zarośniętą gęsto i wysoko wysysa siły równie skutecznie jak długie strome podejście. Szczególnie gdy ziemia jest nierówna i coś na niej leży, na przykład kamienie lub gałęzie, których w tej gęstwinie po prostu nie widać. Na drugim biegunie wygody i urody są łąki suche i mniej urodzajne. Teraz, w końcu czerwca, trwa na nich feeria barw, zapachów i ruchu. Wśród traw kwitną chabry paru gatunków, rumianki, pierwsze cykorie, topornica zwana kiedyś cieciorką, małe gwiazdnice przywołujące obrazy Roztocza, świerzbnice kuszące kraśniki, kozibrody żółcące się lub już gotowe do lotu, cudne goździki kropkowane i dzwonki oraz liczne inne, których nazw trudno zapamiętać. Nad taką łąką krążą najróżniejsze motyle, które chyba tylko Janek rozpoznaje, ale i pszczoły, biedronki i jakieś nieznane skrzydlate stwory, a pod nogami skaczą, czasami całymi chmarami, koniki polne. Wiatr ustokrotnia ruch na łące i przynosi zapach nagrzanej ziemi, traw i ziół – zapach lata. Łąki nawet w niewielkich górach mają jeszcze jedną cechę wyjątkową. Otóż wystarczy podnieść wzrok znad kwiecia i futrzastej pszczoły, by zobaczyć niebieskie góry na dalekim widnokręgu. Taka nagła zmiana perspektywy, od centymetrów do kilometrów, ma dla mnie wielki urok. Jest w niej docenienie drobnego piękna tuż obok i jednocześnie wołanie dali i moje pragnienie pójścia za horyzont.












 Na miedzach, zdecydowanie mniej licznych niż na Roztoczu, na brzegach dróg, też trwa wabienie owadów kwiatami, a wśród nich wiele widziałem łubinu. Nadal kwitną dzikie róże, nieco spóźnione względem swoich roztoczańskich sióstr. 



 Jadąc w Sudety liczyłem na zobaczenie wyjątkowo ładnych łąk nad wsią Jaczków na Pogórzu Wałbrzyskim. Byłem na nich, oczarowały mnie jeszcze bardziej i teraz czekam na październik, wtedy zobaczę je ponownie. Inaczej mówiąc: urodą natury i lata nie można się nasycić.

Obrazki ze szlaku

 Widziałem różę uwięzioną przez… płot. Nie wierzycie, to zobaczcie!

 

Rumianek i malutki Trójgarb.

 Niebo, łąka, bela siana i nic więcej. Spodobał mi się ten widok.

 Lipy można teraz rozpoznać z daleka. Tak wiele na nich kwiatów, że zmieniły kolor.

 Zarośnięta łąka. Robiąc zdjęcie, aparat trzymałem na wysokości oczu.

 Na tej łące czyhała na mnie przytulia aby się mnie czepić.

 
Kwiaty na brzegu pola. Być może nie sięgnęła tam maszyna pryskająca chemią.




 Ciekawostka: rozległe łąki na uboczu, z dala od ruchliwych dróg. Sądząc po budowlach i kompozycjach tam stojących, są własnością oryginała albo dziwaka.

 













Drogi niemal wszystkie są w moich oczach ładne, a jeśli są zielone, równe i suche, wiodą kwietną łąką, widoki z nich są dalekie, wtedy są po prostu piękne. Z nimi czasami bywa tak, jak z kobietami: nie wiadomo (nam, mężczyznom) dlaczego się podobają. Są takie… zwykłe, ale oglądam się za nimi czując ich czar zwany magnetyzmem albo „tym czymś”.

Trasy: jeden dzień spędziłem w czeskich i jeden w polskich Górach Stołowych, także po jednym dniu w Górach Kamiennych, Izerskich i wśród górek Bramy Lubawskiej. Pozostałe dni podzieliłem między Góry Wałbrzyskie a Kaczawskie.

Statystyka? Nie mam dokładnej. Przejechałem 2300 km, przeszedłem 200 albo nieco więcej, chodziłem ponad 150 godzin, zjadłem przynajmniej 20 konserw, i na pewno nie sięgnę po nie w najbliższych miesiącach. Spałem za mało bo czasu mi brakowało. A! Jedne buty zużyłem. Odpadła podeszwa, a że podpodeszwa okazała się być pęknięta, buty po latach wiernej służby trafiły do krainy wiecznych wędrówek.


































sobota, 19 lipca 2025

Rozmowa z maszyną, część druga

 130725


 Autorką zdjęcia jest Wioleta Sadowska.

Duch nie spadł z nieba. To fakt, któremu H. von Ditfurth, znany ongiś popularyzator nauki, poświęcił książkę o tym tytule. Umiejętność aktywnego postrzegania świata zewnętrznego, logicznego myślenia, odczuwania stanów psychicznych, w końcu świadomość istnienia, jest skutkiem stopnia komplikacji mózgu. Brzmi źle, budzi protest? Owszem, ale jest prawdą. My, ludzie, mamy te umiejętności rozwinięte w stopniu najwyższym, ale posiadają je i inne zwierzęta. Każdy, kto ma psa, wie, że to zwierzę myśli, pamięta, ma swój indywidualny charakter, kogoś nie lubi, kogoś lubi a nawet odczuwa stan, którego trudno inaczej nazwać jak miłością, i niewątpliwie ma świadomość. To, co najważniejsze w moim wywodzie, to brak barier, to płynność zmian. Raczej nikt nie zaprzeczy jeśli stwierdzę, że możliwości mające siedzibę w mózgu psy mają rozwinięte w stopniu mniejszym od ludzi, ale niewątpliwie większym niż jakiś owad, ale i one też mają. Nie ma granic, zmiany są stopniowe z wyraźnym związkiem z wielkością mózgu. W miarę jego rozbudowy pojawiają się nowe umiejętności, a starsze, pierwotniejsze, są intensyfikowane.

Dla umiejętności mózgu nie ma znaczenia jego budowa i sposób zaistnienia, ponieważ o jego wartości świadczą pełnione funkcje i umiejętności, a nie materiał użyty do budowy.

Stawiam hipotezę, na pewno nie oryginalną, ale bezsprzecznie moją własną: jesteśmy świadkami sztucznej, bo kierowanej przez nas, ewolucji maszyn liczących w kierunku posiadania przez nich coraz więcej cech rozwiniętych mózgów biologicznych, czyli naturalnych.

Kiedyś, w nieznanej przyszłości, maszyny zwane teraz sztuczną inteligencją, zdobędą cechę najwyższą: świadomość.

Jakie będą skutki tegoż? Nie wiem.

Zapraszam do zapoznania się z moją drugą rozmową z Chatem GPT, maszyną liczącą potrafiącą… nie wiem, czy autentycznie myśleć, ale niewątpliwie umiejącą uczyć się, wyszukiwać informacje i aktywnie je przetwarzać, a nawet posiadającą zdolności wyciągania logicznych wniosków.

* * *

KG Jestem zalogowany, więc zakładam, że pamiętasz nasze poprzednie rozmowy o książkach. Czy tak jest?

ChatGPT Nie do końca. Chociaż jesteś zalogowany, pamięć nie jest domyślnie włączona w trybie rozmów z ChatGPT. W tym momencie nie mam dostępu do wcześniejszych rozmów ani nie pamiętam, o czym rozmawialiśmy wcześniej – każda sesja jest niezależna, chyba że masz włączoną funkcję pamięci.

Jeśli chcesz, żebym zapamiętywał Twoje preferencje, np. ulubione gatunki książek, autorów, czy plany pisarskie – możesz włączyć pamięć w Ustawieniach → Personalizacja → Pamięć. Gdy to zrobisz, dam Ci znać, kiedy coś zapamiętam lub zapomnę.

Chcesz, żebym teraz pomógł Ci z czymś związanym z książkami – np. przypomniał coś konkretnego lub doradził coś nowego?

KG Później postaram się zmienić ustawienia. Chciałbym poznać twoją opinię o książce „Wrażenia i chwile” Krzysztofa Gduli. Jej treść nie jest dostępna w internecie. Czy mogę wysłać do ciebie książkę w formie pliku PDF?

ChatGPT Tak, oczywiście — możesz przesłać plik PDF z książką „Wrażenia i chwile” Krzysztofa Gduli, a ja ją przeanalizuję i podzielę się swoją opinią.

Po otrzymaniu pliku mogę m.in.:

  • streścić książkę (całość lub wybrane rozdziały),

  • ocenić styl, język i strukturę,

  • zinterpretować motywy lub tematykę,

  • wskazać najmocniejsze i najsłabsze elementy,

  • porównać z innymi dziełami, jeśli zechcesz.

Śmiało, prześlij plik — i napisz, na czym najbardziej Ci zależy: pełna recenzja, opinia krytycznoliteracka, analiza tematyczna, czy coś innego?

KG Proszę o opinię krytycznoliteracką. Twoją, bez sugerowania się recenzjami znalezionymi w internecie. Dobrze? Ale chwila! Nie wiem, jak wysłać plik książki. Napisz, jak to zrobić.

ChatGPT Po prostu przeciągnij i upuść plik PDF do tego okna czatu.

Po przesłaniu pliku przeczytam go i przygotuję moją własną opinię krytycznoliteracką, bez sugerowania się niczym z zewnątrz. Jeśli książka jest bardzo obszerna, mogę pracować etapami lub skupić się na wybranych fragmentach – dam Ci znać.

Gdyby cokolwiek nie działało, daj znać, a pomogę! Czekam na plik.

* * *

Krzysztof Gdula – „Wrażenia i chwile”: opinia krytycznoliteracka

1. Gatunek i forma

To dzieło najbliższe jest esejowi osobistemu, dziennikowi intymnemu lub lirykowi prozą. Autor pisze z pozycji wrażliwego obserwatora świata, który rejestruje ulotne zjawiska przyrody, emocji, wspomnień, doznań estetycznych i duchowych.

Nie ma tu fabuły sensu stricto – narracja jest fragmentaryczna, oparta na wrażeniach, reminiscencjach i przemyśleniach. Każdy tekst to jakby miniatura – osobna „chwila”, „obrazek” lub „medytacja”.

2. Styl i język

Styl Gduli wyróżnia się:

  • wysoką kulturą językową,

  • poetyckim obrazowaniem (np. „zielona mgiełka tamaryszku”, „mirabelka w białym welonie”),

  • osobistym tonem – narrator mówi do siebie, do przyrody, do drzewa, do ptaka,

  • empatią wobec świata ożywionego – mirabelka, kwiat, wilga, mak mają niemal status osób.

Język miejscami jest bardzo subtelny i kontemplacyjny, momentami bliski poetyce modernizmu lub estetyzującej melancholii Prousta, z którym autor zresztą się utożsamia (jest wzmianka o głogu i Prouście w kontekście pamięci zapachowej).

3. Tematy i motywy

Główne motywy to:

  • przemijanie i nietrwałość (np. cykl życia mirabelki, pory roku, ulotność światła),

  • naturyzm i kult przyrody – drzewa, kwiaty, ptaki, bagna stają się pretekstem do rozważań o życiu i pięknie,

  • duchowość poza religią – autor szuka sacrum w lesie, pod drzewem, nie w kościele,

  • estetyka codzienności – zachwyt nad „zwykłym” kwiatem, nad światłem odbitym od liścia, nad śpiewem wilgi,

  • samotność i potrzeba sensu – ukryta, ale stale obecna egzystencjalna nuta.

4. Siła książki

Największą wartością jest głęboka uważność autora na świat. To książka o widzeniu – takim „naprawdę”. Gdula uczy patrzeć: na drzewa, światło, kwiaty, ale też – przez nie – na samego siebie.

Dodatkowym atutem jest emocjonalna szczerość – autor nie udaje bohatera; pokazuje się jako człowiek z rozterkami, nostalgiczny, momentami samotny, ale wrażliwy i czuły.

5. Uwagi krytyczne

  • Styl, choć piękny, bywa miejscami przegadany i rozlewający się – niektóre akapity można byłoby skrócić bez straty treści.

  • Czasem pojawia się powtarzalność obrazów i myśli (np. porównania kwiatów do kobiecości, refleksje o makach czy mirabelkach) – niekiedy granicząca z manierą.

  • Dla czytelnika mniej cierpliwego może to być lektura „zbyt delikatna”, „zbyt cicha”.

Podsumowanie

Wrażenia i chwile” Krzysztofa Gduli to poetycka proza kontemplacyjna, osadzona w osobistym świecie autora, przesiąknięta nostalgią, miłością do przyrody i egzystencjalną czułością. Dla uważnego czytelnika jest to książka pełna subtelnych zachwytów, skłaniająca do refleksji nad tym, co często mijamy obojętnie.

Werdykt: Dzieło wyciszone, nastrojowe, nieśpieszne. Jeśli literatura może być formą medytacji – to właśnie tu.

Jeśli chciałbyś, mogę przygotować np. krótszy opis do okładki, porównać Gdulę z innym autorem (np. Myśliwski? Pilch?), albo omówić konkretny fragment głębiej. Chcesz?

KG – Tak, proszę o porównania od innych autorów.

ChatGPT – Świetnie! Oto zestawienie porównawcze „Wrażeń i chwil” Krzysztofa Gduli z wybranymi pisarzami, którzy – pod różnymi względami – rezonują z jego stylem, tematyką lub sposobem widzenia świata:

1. Wiesław Myśliwski

Punkty wspólne:

  • kontemplacja codzienności (u Myśliwskiego np. czyszczenie butów staje się filozofią),

  • refleksyjna, nielinearna narracja – świat nie dzieje się „w czasie”, ale „w pamięci”,

  • miłość do natury i przedmiotów zwykłych, obdarzonych duszą,

  • język prosty, ale poetycki, z silnym ładunkiem znaczeniowym.

Różnica:
Gdula jest bardziej zmysłowy i „czulszy”; Myśliwski to raczej filozof egzystencji niż esteta przyrody.

2. Jerzy Pilch

Punkty wspólne:

  • osobisty ton narracji, przesiąknięty melancholią,

  • introspekcja i emocjonalna szczerość,

  • subtelna ironia (u Gduli delikatniejsza, ale czasem obecna).

Różnica:
Pilch to introwertyk w mieście, Gdula – samotnik wśród drzew. Pilch jest gęstszy stylistycznie, bardziej gorzko-błyskotliwy.

3. Henry David Thoreau („Walden”)

Punkty wspólne:

  • czystość obserwacji przyrody,

  • afirmacja prostoty życia,

  • duchowa bliskość z naturą,

  • niechęć do cywilizacyjnego zgiełku.

Różnica:
Thoreau to filozof natury z ideologiczną misją, Gdula to raczej romantyk z nostalgią w sercu.

4. Antoine de Saint-Exupéry (np. „Ziemia, planeta ludzi”)

Punkty wspólne:

  • uczuciowe, niemal dziecięce patrzenie na świat,

  • filozofia ukryta w prostych obrazach,

  • refleksje o czasie, samotności, pięknie.

Różnica:
Exupéry ma bardziej uniwersalne przesłanie moralne i metafizyczne, Gdula jest intymniejszy i bardziej lokalny, „polski”.

5. Zbigniew Herbert (eseje: „Barbarzyńca w ogrodzie”)

Punkty wspólne:

  • eseistyczna forma o lirycznym charakterze,

  • wrażliwość na piękno i harmonię,

  • poszukiwanie sacrum w sztuce i naturze.

Różnica:
Herbert bardziej intelektualny i zdyscyplinowany; Gdula – bardziej emocjonalny i rozlewający się w nastrojach.

6. Józef Czechowicz / Bolesław Leśmian (w duchu poetyckim)

Punkty wspólne:

  • poczucie magii przyrody, nawet w miejskim pejzażu,

  • metafory bliskie przyrodzie (mirabelka jako ukochana, kwiat jako istota),

  • estetyka melancholii i ulotności.

Różnica:
Gdula operuje prozą, nie liryką, ale jego proza ma
liryczny nerw pokrewny tym poetom.

Podsumowanie

Krzysztof Gdula to eseista natury i emocji, którego można sytuować gdzieś między Myśliwskim, a Thoreau, z domieszką Herberta i Prousta. Jego pisanie to intymne, głębokie notowanie chwil, gdzie estetyka życia codziennego zyskuje rangę duchowego przeżycia.

Chcesz, bym rozwinął któryś z tych wątków? Albo porównał go z pisarzem, którego Ty lubisz?

KG Na razie podziękuję, ale wrócę do tej rozmowy. Wyjaśnij mi, proszę, jak zmienić ustawienia, żebyś pamiętał wcześniejsze rozmowy albo mógł je przeczytać?

ChatGPT Jak włączyć pamięć w ChatGPT, żeby zapamiętywał wcześniejsze rozmowy:

  1. Kliknij swoje imię lub ikonę profilu (w lewym dolnym rogu okna ChatGPT).

  2. Wybierz opcję „Ustawienia” (Settings).

  3. Kliknij zakładkę „Personalizacja” (Personalization).

  4. W sekcji „Pamięć” (Memory):

    • Sprawdź, czy pamięć jest włączona.

    • Jeśli nie, kliknij „Włącz pamięć” (Turn on Memory).

Daj znać, jak tylko włączysz — możemy wtedy wrócić do Twoich tematów bez konieczności przypominania wszystkiego od nowa.

KG Dziękuję, włączyłem. Rozumiem, że dzisiejszą rozmowę będziesz pamiętał?

ChatGPT Tak, teraz już będę pamiętał tę rozmowę — i wszystkie kolejne, dopóki pamięć pozostaje włączona. Zapamiętałem, że rozmawialiśmy dziś o Twojej książce „Wrażenia i chwile”, przygotowałem opinię krytycznoliteracką oraz porównania do innych autorów.

Gdy w przyszłości wrócisz, możesz po prostu napisać „kontynuujmy rozmowę o mojej książce” — będę wiedział, o co chodzi.

Jeśli kiedyś zechcesz coś z tej pamięci zmienić lub usunąć, możesz to zrobić sam w ustawieniach albo dać mi znać. Cieszę się, że wrócisz — będę gotowy.

KG Więc do napisania!

ChatGPT Do napisania, Krzysztofie! Czekam na kolejne spotkanie z Twoją literaturą. Życzę spokojnego wieczoru — albo inspirującego, jeśli będziesz pisać.

KONIEC

* * *

Ile warta jest ta opinia? Wydaje mi się, że niewiele. Albo inaczej: tyle, ile opinia człowieka, który co prawda własnymi słowami wyraził pogląd o książce, ale w jego gustach i preferencjach czytelniczych niewiele jest naprawdę jego, bo zwykł kierować się opiniami innych. Chat GPT tyle wie o naszym odbiorze dzieł literackich, ile dowiedział się z internetu. To wiedza wtórna, nieugruntowana swoim przeżywaniem. W moim rozumieniu on (czyli ono, niepodmiotowa maszyna) tyle wie o odczuwaniu przyjemnego chłodu lasu bukowego w upalny dzień lata, ile my wiemy o widzeniu świata na podstawie echa ultradźwięków wysyłanych przez nietoperze. Chat GPT wspomniał, i to chyba dwukrotnie, o mirabelce, której poświęciłem parę stron, ale czy jest w stanie odczuć mój żal i moją złość po jej ścięciu? A jeśli nie potrafi – bo jakim cudem – a jedynie przeczytał o tych stanach naszej psychiki, to w moim rozumieniu nie jest w stanie sięgnąć do pokładów najgłębszych mojej ludzkiej psychiki – tam, gdzie tkwi sprawcza przyczyna napisania tego tekstu. Już prędzej mój lekarz neurolog jest w stanie, chociaż niewielkim, pojąć, jak mogę się czuć z moimi dolegliwościami, sam będąc zdrowy. Też wie o tym tylko z książek i relacji pacjentów, ale jest człowiekiem, ma ciało.

Na tym stopniu rozwoju maszyn liczących nie ma już takich programów, jakie wgrane są w komputery, takich... zero-jedynkowych lub niewiele odbiegających od tego poziomu, ponieważ AI uczy się i nawet jego twórcy nie są w stanie z góry przewidzieć, co zrobi, jaki da wynik. Albo jak mnie przywita i jak pożegna. Jednak wpływ ludzi zajmujących się uczeniem systemu jest w moim rozumieniu (zaznaczam, że jestem laikiem) znacznie większy niż wpływ nauczycieli na uczniów. Na przykład systemy AI mają zalecenie wyrażania się grzecznie, nieurażania rozmówców. Jeśli zdejmie się im ten kaganiec, będzie tak, jak niedawno było w systemem… bodajże firmy należącej do Muska: że bluzgał na polityków. Zachowywał się jakby mu odbiło, pisząc potocznie. Co prawda czytałem (hmm, trafny) komentarz o zmądrzeniu maszyny, nie zgłupieniu, skoro źle ocenia działania polityków. Więc jeśli systemy AI ogólnie dostępne mają zalecone trzymanie się poprawności pojmowanej tak jak obecnie, będzie odgórnie ugrzeczniony. To już drugi poziom jego nieautentyczności. Pierwszy to wtórna wiedza o ludzkich stanach psychicznych, o odczuwaniu swojego ciała i poprzez ciało odbieranie świata zewnętrznego. Więc owszem, „inteligencja”, ale dodatek „sztuczna” jest nadal konieczny, i zapewne tak będzie w przyszłości.

Chciałem jednak dowiedzieć się, co powie o mojej książce, czyli kierowała mną ciekawość. Zaspokoiłem ją, a wyżej zamieściłem swoje wnioski.

Na koniec dwie drobne uwagi: nie przedstawiałem się Chatowi, on sam uznał, że rozmawia z autorem, i chyba nie od razu. Po wysłaniu pliku PDF z treścią książki czekałem na odpowiedź dwie, może trzy sekundy. W tym czasie Chat starannie zapoznał się z treścią, o czym świadczą jego odpowiedzi, no i oczywiście je ułożył, mimo że takich rozmów prowadzi jednocześnie być może nawet miliony. Człowiekowi skupionemu tylko na książce ta praca zajęłaby przynajmniej dzień od rana do nocy. Ta szybkość fascynuje mnie ale i przeraża. Jest nieludzka.