130824
>>
„Zmiany klimatyczne rządzone są przez setki parametrów oraz
zmiennych i sama myśl, że możemy w sposób możliwy do
przewidzenia zarządzać zmianami klimatycznymi przez marginalną
manipulację jednym politycznie wybranym czynnikiem (CO2) jest
zwyczajnie błędna. To naukowy nonsens” – stwierdził
emerytowany profesor Uniwersytetu Londyńskiego, Philip Stott. <<
Na
wędrówki jeżdżę w dni wolne od zajęć domowych czy innych
obowiązków, jak chociażby wizyty u lekarzy, ale i zwracam uwagę
na prognozy pogody. Parę dni temu pojechałem na Roztocze mając
wolny dzień i obietnicę synoptyków słonecznej pogody. Miało być
bez opadów, z niewielką ilością chmur. Troszkę pokropiło, a
słońce widziałem może godzinę przez cały dzień.
Nie
piszę o tym by marudzić, w końcu każdy wie, że pewnej prognozy,
nawet na jeden dzień, nie ma, a im dłuższego okresu czasu dotyczą,
tym mniej są prawdopodobne. Wiadomo, że prognozowanie pogody na dwa
tygodnie to w istocie wróżenie z fusów. Chodzi mi o prognozy
dotyczące klimatu. Na pogodę ma wpływ szereg dynamicznie zmiennych
czynników, ale na klimat wpływa ich znacznie więcej. Aktywność
słońca nie zmieni trafności prognozowania pogody na przyszły
tydzień, ale na klimat za kilkanaście lat owszem, wpłynie – a to
tylko przykład, jeden z bardzo wielu.
Jednak
są tacy, niekoniecznie wśród rzetelnych klimatologów, którzy nie
to, że prognozują, a wprost „wiedzą”, jak się zmienią
temperatury za 10 czy 20 lat. „Wiedzą”, że obniżenie emisji
CO2 o określoną ilość procent spowoduje spadek temperatury
wyliczany przez nich z dokładnością do dziesiątych części
stopnia! „Wiedzą” tym więcej, im mniej mają pojęcia o tym, co
mówią, albo im bardziej się im ta „wiedza” opłaca. Nie
zwróciliście uwagi na te rzucające się w oczy fakty?
Poniżej
zamieszczam cytaty z książki Zielone oszustwo autorstwa Marco
Morano. Tutaj i tutaj są informacje i opinie o tej książce, tutaj o
autorze.
Filmik
z YT o książce i autorze: tutaj.
Zwracam
uwagę na ograniczony zakres wyszukiwania autora i książki przez
Google; jest przetłumaczona na język polski, ale nie jest
wyświetlana.
Na stronie Biblionetki nic nie jest wyświetlane, nawet oceny.
To
charakterystyczne dla obecnych czasów coraz większej cenzury:
możesz myśleć co chcesz, możesz mieć zdanie jakie chcesz, ale
masz nam przytakiwać albo milczeć. Taka postawa jest obecnie
nazywana troską o demokratyczne prawa. Szczerze mówiąc mam pewne
obawy w związku z publikacją tego tekstu. Czy znowu ktoś nie
opluje mnie, jak to się już zdarzyło, albo czy Google nie uzna, że
sieję nienawiść, ale zaryzykuję. Mój blog ma tak mało
wyświetleń, że liczę na niezauważenie przez możnych tego świata
i ich nie tylko cyfrowych sługusów.
Oddaję
głos autorowi. Wyróżnienia i kursywa są oryginalne, a cytaty
ujęte takimi znakami: >> <<.
*
* *
>>Richard
Lindzen, klimatolog z MIT, nazwał rzekomy konsensus obejmujący 97
procent naukowców „propagandą”.
Dr
Lindzen:
Oni
tak naprawdę nie precyzują, z czym się zgadzają. To propaganda.
Wszyscy naukowcy zgadzają się, że teraz jest prawdopodobnie
cieplej niż pod koniec małej epoki lodowej. Niemal wszyscy naukowcy
zgadzają się, że jeśli zwiększyć ilość CO2, nastąpi
ocieplenie. Może bardzo niewielkie ocieplenie. Ale jest już
propagandą interpretowanie tego jako niebezpieczeństwo, w związku
z którym musimy zredukować emisję CO2 itd.
W
2017 roku emerytowany profesor fizyki z Princeton, William Happer,
zauważył podobieństwo do siedemnastowiecznego „konsensusu” w
sprawie czarownic. „Nie widzę dużej różnicy między konsensusem
w sprawie zmian klimatycznych a konsensusem w sprawie czarownic.
Wszyscy sędziowie prowadzący rozprawy w Salem byli studentami
Harvardu. Wszystko było jakoby w stu procentach poparte naukowo.
Jeden czy dwaj ludzie, którzy powiedzieli, że nie ma czarownic,
zostali natychmiast powieszeni. Wiele się od tamtej pory nie
zmieniło”, zażartował Happer. <<
>>W
1989 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych próbowała sprzedać
publice swoją narrację o „punkcie krytycznym”. Według artykułu
Associated Press z 1989 roku „Urzędnik ONZ wysokiego szczebla
twierdził, że całe kraje mogą zostać starte z powierzchni Ziemi
na skutek podniesienia poziomu mórz, jeśli utrzymujący się trend
globalnego ocieplenia nie zostanie powstrzymany przed rokiem 2000.
Zalewanie obszarów przybrzeżnych i klęski nieurodzaju spowodują
migrację >uchodźców klimatycznych<, grożąc politycznym
chaosem.”
Trudno
się połapać, czy od klimatycznej apokalipsy dzielą nas godziny,
dni, miesiące czy lata. Oto kilka przykładów alarmistycznych
wypowiedzi przepowiadających „punkty krytyczne” w różnych
terminach.
Godziny
– wspomnienie z marca 2009 roku: „Zostały nam godziny, by
zapobiec katastrofie klimatycznej”, oznajmiła Elizabeth May z
Kanadyjskiej Partii Zielonych.
Dni
– wspomnienie z października 2009 roku: „Premier Wielkiej
Brytanii, Gordon Brown, ostrzega przed >katastrofą< globalnego
ocieplenia. Zostało nam tylko >50 dni na uratowanie świata<.
Miesiące
– wspomnienie z lipca 2009 roku: Książę Karol stwierdził z
lipcu 2009 roku, że punkt krytyczny nastąpi za dziewięćdziesiąt
sześć miesięcy.
Lata
– wspomnienie z 2009 roku: James Hansen z NASA oświadczył, że
Obama „ma cztery lata na uratowanie Ziemi.
Dekady
– wspomnienie z 1982 roku: urzędnik ONZ Mostafa Tolba (…)
ostrzegł, że „świat stoi przed groźbą katastrofy ekologicznej
równie ostatecznej jak wojna atomowa, która nastąpi w ciągu kilku
dziesięcioleci, jeśli rządy światowe nie zareagują od razu.
Tysiąclecie
– wspomnienie z czerwca 2010 roku: (…) guru zielonych, James
Lovelock stwierdził, że „zmiana klimatu może nie nastąpić tak
szybko, jak sądziliśmy i możemy mieć 1000 lat, by uporać się z
tym problemem.
Być
może najlepszym podsumowaniem fenomenu punktu krytycznego jest
wypowiedź autorstwa brytyjskiego naukowca Philipa Stotta:
„generalnie rzecz biorąc, Ziemia regularnie dostawała
dziesięcioletnie ostrzeżenia przed zmieszczeniem od jakichś
pięćdziesięciu lat. Jesteśmy seryjnie skazywani na zagładę.<<
Były
fizyk Uniwersytetu Harvarda, dr Lubos Motl, skrytykował Europejski
Zielony Ład i jego „obłąkańczo samobójczy cel zerowego poziomu
netto emisji gazów cieplarnianych”.
W
2020 roku Motl napisał: „To niesamowite, jak oni mieszają te
nienaukowe rojenia o zmianach klimatycznych z masą innych tematów,
które nie mają nic wspólnego z klimatem ani ze sobą nawzajem […].
Tak więc dowiadujemy się, że celem >Zielonego Ładu< jest w
gruncie rzeczy standardowo bzdurny marksistowski plan >likwidacji
różnic społecznych<. Słowo >gender< pojawia się 9 razy
w tym dokumencie, który udaje, że dotyczy klimatu.”<<
>>„Prawa
natury dają do zrozumienia, że klimat nie jest i nigdy nie był
stabilny […] Czy unijni aparatczycy albo Grety pozwą wulkany?
Oceany? Jowisza i Księżyc za wkład do cykli Milankovicia? Drogę
Mleczną? Naturę w całości? A może wybiorą sobie jakieś
czarownice odpowiedzialne za zjawiska naturalne i ukażą je w
zamian? Co tu się, do cholery, wyrabia?
Dr
Lubos Motl <<
>>Zielony
Nowy Ład jest efektem europejskiego zaangażowania w Porozumienie
Paryskie ONZ. Tym, kto korzysta na tym zielonym samobójstwie, które
popełnia Europa i w które ponownie mogą się zaangażować Stany
Zjednoczone (zależnie kto będzie prezydentem) są Chiny.<<
>>Klimatolog
z MIT, Richard Lindzen, tłumaczył, jak doszło do tego, że
klimatologia stała się apokaliptyczna. „Przed końcem lat
osiemdziesiątych XX wieku klimatologia nie była alarmistyczna” –
pisał Lindzen. „Zmieniło się to w latach 1988 – 1994, gdy
badania koncentrujące się na dwutlenku węgla i globalnym
ociepleniu otrzymały piętnastokrotne zwiększenie funduszy w samych
Stanach Zjednoczonych. Nagle okazało się, że istnieje duża
motywacja finansowa do wynajdywania alarmujących scenariuszy
dotyczących globalnego ocieplenia.”<<
>>(…)
to spostrzeżenie ekonomisty Thomasa Sowella jest wyjątkowo
wartościowe:
Ekspertów
zazwyczaj wzywa się nie po to, by podali informacje oparte na
faktach albo służyli obiektywną analizą na potrzeby podejmowania
decyzji przez odpowiedzialnych urzędników, tylko po to, by
stanowili polityczną przykrywkę dla decyzji dawno podjętych z
kompletnie odmiennych względów.<<
>>Brain
C. Joondeph, fizyk z Denver, napisał:
Zarówno
problem klimatu jak i COVID mają wspólną cechę w postaci kontroli
rządu. Od rozporządzeń w kwestii samochodów elektrycznych i
oszczędności paliwa, do niszczącego gospodarkę Zielonego Nowego
Ładu, >łaskawy< rząd chce kontrolować wszystkie aspekty
naszego życia. Widać wiele podobieństw między COVID a polityką
klimatyczną. W obydwu przypadkach generują strach, osiągając
poziom histerii, przed końcem świata i olbrzymią skalą śmierci i
zniszczenia wywołanymi przez ocieplającą się planetą albo
agresywny wirus grypy. Zakwestionuj dogmat wirusa albo ruchu
klimatycznego i przygotuj się na to, że twoje życie zostanie albo
poważnie zakłócone, albo zrujnowane. Na obydwie sprawy jest tylko
jeden politycznie słuszny punkt widzenia<<
>>Thomas
Lifson na stronie American Thinker dodał:
Po
prostu poczekajcie na nagłówki w stylu „Miliony zabite przez
zmianę klimatu” i „Rośnie żniwo śmierci zmian klimatycznych”.
Gdzie krew, tam nagłówki. Upolityczniona nauka to teraz
rzeczywistość zachodniego świata, podważająca fundamenty postępu
materialnego i technologicznego, który uwolnił większość
ludzkości od permanentnego ubóstwa, będącego normą, zanim
rewolucja naukowa i przemysłowa nie zmieniły oblicza
cywilizacji.(...)<<
>>Żaden
naukowiec pragnący uzyskać pieniądze rządu na badania, nie
podpisze się pod publikacją, która stoi w sprzeczności z
politycznie akceptowalnymi poglądami na COVID albo zmianę
klimatu.<<
>>
„Zmiany
klimatyczne rządzone są przez setki parametrów oraz zmiennych i
sama myśl, że możemy w sposób możliwy do przewidzenia zarządzać
zmianami klimatycznymi przez marginalną manipulację jednym
politycznie wybranym czynnikiem (CO2) jest zwyczajnie błędna. To
naukowy nonsens” – stwierdził emerytowany profesor Uniwersytetu
Londyńskiego, Philip Stott. <<
>>
(…)
prowadzimy teraz wojnę mającą na celu powstrzymanie
katastroficznych zmian klimatu, więc pieniądze, poświęcenie i
wywołany zamęt są nieistotne. <<
– słowa działaczy klimatycznych, wyjaśnienie KG.