Etykiety

Moja książka

Wrażenia i chwile

 150422 Dzisiaj jest umowny dzień premiery mojej nowej książki.    „Książka jest o wrażeniach, o przeżywaniu zwykłych dni i zdarzeń, o chwi...

wtorek, 8 kwietnia 2025

Wiosna i geologia

 020425

Ranek był pochmurny, ale już około dziesiątej zaświeciło słońce i towarzyszyło mi do końca dnia.

Oznak wiosny nie musiałem szukać, były wszędzie, mimo nadal bezlistnych drzew. Widziałem mnóstwo kwiatów, od tych najskromniejszych, zwykle niezauważanych, jak wiosnówka, rzadszych i nierozpoznawanych przeze mnie bez pomocy jak urocza puszkinia cebulicowata, po białe od kwiatów, oszałamiające wyglądem i zapachem, śliwy mirabelki. Wydaje mi się, że w tym roku wyjątkowo intensywnie pachną ich kwiaty; zapach świeżości i miodu czułem nim zbliżyłem się do drzewek. Krzewy już prostują zwinięte listki, pąki na drzewach nabrzmiewają, a na kasztanowcach błyszczą lepiącym się sokiem, zieleń ozimin na polach jest ideałem zieloności, intensywna, czysta i świeża. Widziałem też pierwsze kwiaty na klonach, niepozorne jak to u nich, ale przecież też dotknięte cudotwórczą dłonią Wiosny, więc budzące pogodę ducha, a z nim optymizm i nadzieję na dobrą przyszłość. Każdego roku na nową odkrywam dobroczynny wpływ naturalnych i niezmiennych cyklów przyrody. Pewność przyjścia wiosny, cudownego rozkwitu jej urody, późniejsza niezauważalna przemiana w lato spełniające kwiatowe zapowiedzi wiosny, a nawet ciche, nostalgiczne wyciszenie przechodzące w nieuniknione jesienne zamieranie, ten cały przebogaty spektakl Natury jest dla mnie coraz bardziej docenianym wsparciem dla duchowej równowagi szarpanej wieściami ze świata i kumulującymi się z biegiem lat zmianami we mnie. Bez względu na wszystko, w swoim czasie przyjdzie Wiosna, zrobi ten swój czarodziejski gest dłońmi, a wszystko co żywe zapomni o trudach zimy i zacznie nowy cykl swojego życia.

Niżej zamieszczam kilka zdjęć widzianych kwiatów; było ich dużo więcej, ale fotografie okazały się kiepskiej jakości.

Barwinek






Cały kobierzec przetaczników, setki drobnych, ale pięknie niebieskich kwiatów. Trudno mi było odejść od nich.

Puszkinia cebulicowata


 Wiosnówka.

 

Chmurny ranek.

 Często, na niemal każdej wędrówce, podchodzę do takiego miejsca, jak na tej fotografii: zalesione obniżenie przez które mam przejść na drugą stronę, nie znajdując drogi w pobliżu.

 

Przed wejściem między drzewa nigdy nie wiem, co zobaczę; może będę szukał nieco łagodniejszego zbocza, by trzymając się drzew powoli zejść na dno i rozglądać się za miejscem dogodniejszego wejścia na górę, a może przejście będzie łatwe, po łagodnych zboczach niewielkich dołów. Tak właśnie było dzisiaj. Przeszedłem swobodnie, a po drugiej stronie obniżenia zobaczyłem formację geologiczną rzadziej widywaną: nowe zapadliska. 

 


Tworzone są przez wody opadowe wypłukujące less, i są pierwszym etapem stopniowego, wiele lat trwającego procesu tworzenia roztoczańskich dołów. Teraz ich ściany są pionowe, z czasem staną się pochyłe, złagodzone procesami denudacyjnymi, aż w końcu, w odległej przyszłości, wszystkie, stare i nowe, znikną.

 
Na tym zdjęciu widać proces wydłużania się zapadliska: jego początek przesuwa się wchodząc na pole, a główną siłą sprawczą też są wody opadowe przenoszące ziemię niżej, w głąb parowów. Często widuję na dnie zagłębień świeżą, jeszcze nie zasiedloną przez rośliny, warstwę ziemi naniesionej przez wodę. Raz czy dwa widziałem próby zatrzymania tego procesu: opony wbite w rów mające powstrzymać unoszenie ziemi i degradację pola.

 
Na tych zdjęciach widać proces osuwania się ziemi na stromych zboczach wąwozów. Nic wyjątkowego, to prawda, ale akurat w tych miejscach szczególnie wyraźnie widać stabilizujące grunt działanie drzew: ziemia osuwa się poniżej zasięgu korzeni. Proces ten doprowadza z czasem do utraty stabilności drzew i w efekcie ich upadek. Drzewo nad osuwiskiem widoczne na drugim zdjęciu nie ma długiego życia przed sobą.

Z geologicznymi przemianami wyglądu Ziemi jest tak jak z porami roku: nigdy nie ustają. Chociaż może to się wydawać dziwne, są przejawem życia planety i jej przyszłości. W ten sposób doszedłem do podobieństwa między wiosną a zapadliskami.

Obrazki ze szlaku

 Ładne, czyste, widne doły. Zapraszają do przejścia nimi i zawsze mają niespodziankę dla wędrowca. Mogą się kończyć za najbliższym zakrętem, albo zagubić nas w labiryncie wąwozów; tutaj przejście nimi może być wygodne i łatwe, a sto metrów dalej staniemy przed zwaliskiem drzew trudnych do przejścia. Koniec dołów też może być skrajnie odmienny: czasami powoli stają się coraz płytsze i łagodnie wyprowadzają na pola, ale częściej kończą się stromym zboczem najeżonym gałęziami i krzakami. Nierzadko i śmieciami.






 Miedze i drzewa. Jasna, płowa barwa lessowej ziemi wąskich poletek rozdzielonych niesymetrycznymi miedzami, a więc na różnych poziomach; na nich samotne drzewa lub małe ich grupki, są bardzo charakterystyczne dla Roztocza i chyba nigdzie więcej nie występujące, przynajmniej w takiej ilości i różnorodności. Wyjątkowo urokliwe miejsca.

 Mały domek na skraju wioski. Mieszka w nim staruszka, chyba samotna.


Pamiętałem o tym widokowym miejscu, specjalnie skręciłem właśnie tutaj, mogąc wybrać inną drogę, ale przecież na brzegu pola były drzewa. Po chwili je znalazłem, faktycznie były, teraz są pniaki płaczące sokami.


 Tutaj rosły obok siebie dwa wielkie i zdrowe buki o ponadmetrowych średnicach pni. Nieuświadomieni, a może wprost głupi ludzie ścinają takie okazy? Możliwe. A słyszeliście o pomyśle wycinania lasów aby stawiać wiatraki? Czy inicjatorzy też są nieuświadomieni? Oni wiedzą co robią, a więc?

Nie słuchajcie żadnych protestujących płaskoziemców ani zwolenników Putina, bo przecież ta rzeź ma być robiona dla ratowania klimatu. Ziemia płonie, więc jakie znaczenie mają drzewa??

Ironia? Tak. Gorzka ironia i bezradność.

Wysłuchajcie fachowca, naukowca zajmującego się między innymi wiatrakami, a złapiecie się za głowę i portfel. Dowiecie się, dlaczego tak dużo płacicie.

 

Piękne miejsce, prawda? A białą plamę widzicie? To duży worek foliowy. Nie był już potrzebny, więc go zostawiono na drodze.

 Nie wszyscy śmiecą. Są i tacy, którzy po sobie sprzątają.

 Słoneczne popołudnie, ładne miejsce i mój cień na polu.



 Popołudniowa złota godzina.

 Lipa i sosna w niskim słońcu ostatniej godziny dnia.

 Późne popołudnie. Zniżając się, słońce nabiera barw, maluje świat coraz cieplejszym i intensywniejszymi kolorami, a gdy te przemiany sięgają apogeum, tak szybko zamierają, że trudno mi uchwycić chwilę przełomu.

 Łuna zachodu. Piękno i odrobina żalu za minionym dniem.

Trasa: drogi i pola między Błażkiem a Wierzchowiskami Drugimi na Roztoczu.

Statystyka: będąc na włóczędze 12 godzin i kwadrans, przeszedłem 23 kilometry.




























piątek, 4 kwietnia 2025

Tysiąclecie koronacji Bolesława Chrobrego

 030425

Rocznica

W 1966 roku hucznie obchodziliśmy tysiąclecie chrztu Mieszka i księstwa polskiego. Ówczesne władze, oczywiście te komunistyczne, rzuciły hasło „Tysiąc szkół na tysiąclecie”. Zawsze mi się ten pomysł podobał. W całym kraju przez szereg lat budowano szkoły w wioskach odległych od miast. Pamiętam taką budowę w rodzinnej wiosce matki. Stoi do dzisiaj, chociaż zapewne szkołą już nie jest – jak wiele innych budowli tego rodzaju. Pamiętam opowieści mamy chodzącej do szkoły 4 kilometry. W zimie ojcowie dzieci organizowali im zbiorowe wożenie saniami do szkoły i z powrotem.

Syn Mieszka, Bolesław, prawdziwy budowniczy wielkości, siły i znaczenia Polski, uzyskał zgodę Watykanu na swoje koronowanie, a odbyło się ono w kwietniu 1025 roku. Dokładnie tysiąc lat temu nasza ojczyzna przestała być jednym w wielu księstw, a stała się królestwem, suwerennym państwem uznanym w Europie.

Dlaczego nie mówi się o tym arcyważnym wydarzeniu dla naszej państwowości? Dlaczego naszych władz to nie interesuje? Odpowiedź znam, niestety.

Mamy się stać Europejczykami, nie Polakami. Europa ma być jednym państwem, w którym naród i tradycje nie mają znaczenia. Dlatego świętowaliśmy dwudziestolecie przystąpienia do Unii, dlatego zalewani jesteśmy obcymi kulturowo imigrantami, dlatego cicho jest o tysiącu lat naszej państwowości. W obecnej Europie, wśród obecnych „elyt”, taka rocznica nie ma znaczenia, jest przebrzmiałą historią, bo przecież oni budują nowy i lepszy świat. Dla siebie, oczywiście.

„Trudno jest budować armię bez opowieści dla której warto walczyć” – jakże słusznie powiedział Tomasz Wróblewski 

W niezliczonych wojnach walczyliśmy w obronie Polski, a teraz, skoro pozbawia się nas narodowych, ojczystych korzeni, w obronie kogo lub czego mielibyśmy ginąć? Gdzie jest nasza suwerenność, o którą tak się starał król Bolesław?

Uwaga na marginesie. Gdybyśmy my, Polacy, mieli takich władców, jakim był Bolesław Chrobry, dzisiaj Niemcy przyjeżdżaliby do nas na saksy, nie odwrotnie, a wojen przez nich wywołanych by nie było.

Imię noszone przez naszego pierwszego króla tłumaczy się jako „bolej sławy”, czyli „więcej sławy” bądź „bardziej sławny”. Natomiast nadany mu przydomek Chrobry w staropolskim oznaczał człowieka dzielnego, mężnego. Nazwisko? Wtedy i całe wieki później ich nie używano, ale czasami dodawano imię ojca: Bolesław Mieszkowic. Podobnej formy używa się do dzisiaj w Rosji jako imię od ojca.

O ZUS

W 2024 pracowałem kilka miesięcy w swojej byłej firmie; praca była legalna, więc opodatkowana, z odprowadzanymi składkami, Zakład przysłał nowe wyliczenie emerytury. Podwyższono mi świadczenie o niecałe 18 zł, ale i więcej się nie spodziewałem. Uśmiałem się czytając o sposobie liczenia. Otóż kwotę dodatkowych pieniędzy na koncie emerytalnym dzielą przez spodziewaną przez nich ilość wypłat, a że są co miesiąc, to tym samym i miesięcy życia. Otóż ten parametr wyliczyli na 180,2. Inaczej mówiąc, według ZUS będę żył jeszcze 15 lat i dwie dziesiąte miesiąca; pamiętajcie, że jedna wypłata to jeden miesiąc. 2/10 miesiąca to 6 dni, a najbliższą emeryturę otrzymam 14 kwietnia. Od tego dnia licząc, mam żyć 15 lat i 6 dni, czyli do 20 kwietnia 2040 roku. Godna podziwu (albo kpiny) precyzja przewidywania. Czy trafna? Gdyby tak miało być, żyłbym 85 lat. Nie mam nic przeciwko, absolutnie, ale. Mam pytanie za złotówkę: ilu mężczyzn tyle lat żyje? Dwa czy może cztery procenty?

Co się stanie z pozostałymi pieniędzmi emerytów zabierających się do lepszego świata przed ukończeniem 85 lat i z pieniędzmi tych dość licznych przecież ludzi, zwłaszcza wśród mężczyzn, którzy z różnych powodów nie doczekali się emerytury? Oczywiście przepadają na rzecz Zakładu.

Pytanie za drugą złotówkę: dlaczego w takim razie ZUSowi brakuje miliardów? Jedną z odpowiedzi znam. Otrzymałem list z ZUS o możliwości przeliczenia świadczenia i poleceniem udania się do nich i wypełnienia dwustronicowego wniosku. Po około 10 dniach otrzymałem od nich list z wydrukiem obliczeń, znowu na dwóch stronach. Kilka kartek papieru, dwie koperty, opłata za dwa listy i czas urzędnika, niechby tylko pół godziny, to w sumie niewiele, może 20 złotych, ale przecież tę kwotę należy pomnożyć przez bóg wie ile tysięcy listów wysyłanych każdego dnia przez ten urząd. No i mamy ciężkie miliony. Można tłumaczyć urząd tylko w jeden sposób: ludzie tam pracujący jeszcze nie słyszeli o mailach ani telefonach! Wyjaśnienie drugie, które odrzucam jako nieprawdopodobne: te bezsensowne koszta nikogo nie obchodzą, bo ponoszone są tak naprawdę przez nas, zwykłych ludzi. Wydawane są lekką ręką przez ludzi nie nawykłych dbać o publiczny grosz.

A może to jednak prawda?...

O imigracji

„Nasze państwo opiekuńcze jest dla tych, którzy na nie pracują.” To słowa duńskiego polityka, a dotyczyły imigrantów. Jednak politycy mogą działać na rzecz społeczeństwa! Czemu „nasi” tak nie robią? Tutaj jest relacja o tym fakcie.

Kącik językowy

Ciąg dalszy przykładów idiotycznego używania modnych słów:

„Wielkie wydarzenie w kontekście tego, co się może wydarzyć.”

„Tym filmem udało się wygenerować dużą oglądalność.”

„… żebyśmy wspólnie, wszyscy razem, wygenerowali po jednej, dwie osoby, żeby spotkały się…”

„Maszyna miała na celu jedynie generowanie uśmiechu na twarzy kierowcy.”

My wygenerujemy po dwie osoby, a maszyna wygeneruje nasz uśmiech! Jak takie coś nazwać??

Oderwanie od rzeczywistości

System finansowy trzeszczy w szwach, toniemy w długach, coraz więcej pojawia się problemów w gospodarce polskiej i światowej, tracimy szanse na rozwój, marnujemy worki pieniędzy na bzdety, ale zabawa ciągle trwa. Z Tytanikiem nic złego się nie dzieje, możemy zająć się programem pod nazwą „Kaganiec” z grupy zadań pod nazwą „Nowe Oblicze Demokracji”.

Serwis Infopiguła, wydanie z dnia 03.04.2025r.

>>W marcu rząd wydał wytyczne do postępowań ws. “przestępstw motywowanych uprzedzeniami", w tym mowy nienawiści. Powołano 2 prokuratorów od Internetu. Te zasady byłyby w USA przestępstwem. W Polsce nie mają podstawy prawnej; minister Bodnar operuje prawem europejskim.

Podejrzany na długo utraci telefony czy laptopy, by służby badały nawet usunięte już wpisy.

Do tego zaleca się używanie wobec osób transpłciowych i niebinarnych imion, zaimków oraz form osobowych wskazanych przez te osoby, aby unikać dyskomfortu.

Wytyczne oparto na europejskim prawie, bo w Polsce ustawa o mowie nienawiści czeka na podpis prezydenta. (...)

Podkreślono, że powyższe prawa są w USA przestępstwem przeciw wolności słowa oraz porządkowi konstytucyjnemu, dlatego nie należy wnioskować do Stanów o pomoc prawną.

Źródło: Twitter.<<

Trudno te pomysły komentować. Wzruszyłbym ramionami, ale nie mogę z powodu mojego patriotyzmu i braku w organizmie bakterii zdolnych trawić idiotyczne szkodnictwo.

Zbrojenia i władza

Dlaczego jesteśmy straszeni wojną? Dlaczego nagle nie zielony ład ma wzbogacić Europę i uczynić ją ważną na świecie, a budowa czołgów, bynajmniej nie ekologicznych? (Wyjaśniam antyekologiczność: ten przysłowiowy czołg pali w zależności od warunków i modelu od 500 do 1500 litrów na setkę; na baterię działać nie będzie). Zapraszam od wysłuchania tego wykładu, przypominając o oczywistej prawdzie ekonomicznej: budowa czołgu na eksport przynosi zysk firmom, obywatelom i państwu. Kupienie tego przysłowiowego (bo chodzi o cały sprzęt wojskowy) czołgu za granicą, jest nie tylko wysłaniem do innego kraju części naszego bogactwa, ale i powolnym oraz bardzo kosztownym przemieszczaniem tego czołgu w stronę składnicy złomu. Armię mieć musimy, ale naszą, polską, pod wyłącznie polskim dowództwem i uzbrojoną w miarę wszelkich możliwości w sprzęt u nas produkowany. To, co chce zrobić Unia, i na co ten „nasz” rząd się zgadza, sprowadza się do jeszcze większego zadłużenia Polski i jej uzależnienia od Unii.

Posłuchajcie słów człowieka mądrego i znającego mechanizmy działania brukselskich urzędów, a to z racji częstego zatrudniania go przez Unię jako doradcę.

Cytat z jego wypowiedzi:

>>Europa owszem, mówi językiem siły, ale działa zgodnie z regułami biurokratycznego błogostanu. Chce mieć oddanych żołnierzy, ale nie chce narodów, za które ci młodzi ludzie mieliby oddawać swoje życie. Europa postanowiła narzucać światu swoje normy, swoje prawa, ale zapomniała, że nie da się tego zrobić. Nie da się ich wyegzekwować bez realnej siły. (…) To samo możemy dziś powiedzieć o większości Europejczyków przyzwyczajonych do ugrzecznionych frazesów, do polityki pobłażania – wszyscy nagle są zaskoczeni językiem siły. Wychowani w cieplarnianych warunkach, z roszczeniowymi nawykami, nagle mamy godzić się na poświęcenia, godzić się na koniec końca historii. Nie stworzymy żadnej armii, żadnej europejskiej autonomii, dopóki nie uświadomimy sobie, że pokój nie jest normą, że jest luksusem na który trzeba zasłużyć. Że bezpieczeństwo to nie kwestia regulacji, ale moralnej determinacji, że odporności nie buduje się odgórnie świadczeniami socjalnymi i funduszami unijnymi, ale oddolnie, z poczucia wspólnej historii i gotowości do jej dalszego pisania.<<

Film został opublikowany na YT 3 kwietnia, powyższy tekst pisałem po trochu w ciągu kilku ostatnich dni. Dwa tygodnie temu, 18 marca, opublikowałem tekst w którym pisałem o końcu końca historii, mając na myśli sławną książkę Fukuyamy. Dokładnie takich samych słów użył Tomasz Wróblewski. Ucieszyła mnie ta (a nie jest jedyną) zbieżność, ponieważ znajduję w niej potwierdzenie prawdziwości moich spostrzeżeń i słuszności wniosków.

„Wspólna historia i gotowość do jej dalszego pisania”. A więc świadomość bycia Polakiem, przywiązanie do Ojczyzny, działanie dla jej dobra – właśnie tego nam trzeba. Właśnie dlatego nic się nie mówi w mediach głównego nurtu o tysiącleciu koronacji Bolesława Chrobrego.