Etykiety

Moja książka

Wrażenia i chwile

 150422 Dzisiaj jest umowny dzień premiery mojej nowej książki.    „Książka jest o wrażeniach, o przeżywaniu zwykłych dni i zdarzeń, o chwi...

wtorek, 13 grudnia 2022

Słoneczny dzień na szlaku

 191122

Zaparkowałem pod sklepem w Bogaczowicach i poszedłem wąską uliczką stromo pnącą się po zboczu ku miejscu oznaczonym na mapie jako widokowe. Bardzo różnie bywa z widokami z takich miejsc, ale sprawdzić zawsze warto. Świt był klasycznie zimowy: nieco mrozu, wiatru i śniegu, delikatna mgiełka na horyzoncie, a na wschodzie pogodne niebo wspaniale barwiące się odcieniami czerwieni i żółci domieszkowanych błękitem. Zapowiadał się ładny dzień. Tym razem widokowe miejsce faktycznie takie było. Stałem wśród krzewów różanych na polnej drodze przecinającej wydłużony grzbiet wzgórza, i patrzyłem na początek dnia.


 

 


Po drugiej stronie doliny wznosił się szeroki i masywny Trójgrab, nieco z boku Chełmiec budzący tyle wspomnień (o mojej niewydanej powieści, której akcja toczy się także na tej górze), w głębi czarnogranatowe Góry Kamienne przyprószone dalą i kolorami wschodu, wokół stopniowo coraz lepiej rozpoznawany górski drobiazg. Wschodzące słońce oświetliło zimowe, granatowe lasy Trójgarbu pod szczytem i rozpoczęło powolną wędrówkę w dół, do dolin. Zaczynał się kolejny dzień spędzony na sudeckich drogach. Założyłem plecak i ruszyłem ku ścianie lasu; jego brzegiem miała biec droga. Powoli przybywa znanych mi gór i dróg, wszak w Górach Wałbrzyskich spędziłem już dwadzieścia dni.

W minionym roku byłem na wzgórzach między Sadami a Bogaczowicami na Pogórzu Wałbrzyskim, dzisiaj wróciłem tam nie tylko dla niewątpliwego uroku okolicy, ale i dla zobaczenia stanu budowy drogi szybkiego ruchu S3. Na mapie jej przebieg jest zaznaczony przerywaną pomarańczową linią, przy czym północny i południowy kraniec mojej trasy wyznaczają miejsca wyłaniania się spod ziemi długiego, parokilometrowego tunelu. Wzgórza nad nim są tak ładne, że po prostu wrócić musiałem i na pewno będę wracał. Wielkie pola falujące po zboczach wzgórz z małymi szczytami zdobionymi pojedynczymi drzewami, tu i ówdzie nagłe załamanie łagodnych i wyrównanych linii zboczy z kępami drzew na tych uskokach; w paru miejscach polne dróżki uciekające gdzieś za horyzont lub chowające się między drzewami lasu, a w oddali niemal zawsze widoczne dwie pokaźne góry wznoszące się nad inne niczym władcy okolicy – Chełmiec i Trójgarb. Kiedy uświadamiałem sobie chodzenie nad tunelami, czułem zdziwienie. Krajobraz wokół w niczym nie sugeruje wielkich dziur w skałach, pracy ludzi i maszyn, a w przyszłości pędu tysięcy samochodów dziesiątki metrów pode mną. Podobała mi się ta myśl, uwypuklała kontrast między znaną i ładną powierzchnią, a ciemnym i tajemniczym wnętrzem wzgórz; między naturą a techniką, przyrodą a cywilizacją.

Na najpiękniejszym wzgórzu rośnie kilka brzóz; widać je na zdjęciach. Czuję się tak, jakbym zdradzał bliską mi osobę, ale prawdę powinienem powiedzieć: ten mały wzgórek, drzewa na nim, okolica wokół, tak mi się podobają że mam trudności w znalezieniu równie ładnego miejsca w Górach Kaczawskich; niech mi moje góry wybaczą. Dodać powinienem, że równie ładnych wzgórz jest kilka w tych górach.


 





Trzysta metrów dalej i kilkadziesiąt niżej jest ogrodzenie budowy; stojąc przy nim, niżej widać wyloty tuneli, a więc brzozy zdobiące wzgórze rosną niemal nad drogą S3.

 Krążę wokół tego wzgórka teraz tak, jak krążyłem będąc przy nim. Dlaczego takie miejsca podobają się mi? Może kogoś dziwić takie pytanie, bo co tu jest do roztrząsania, podoba się i już. Otóż nie. Zwykłem analizować swoje stany emocjonalne nie tyle z czystej ciekawości, co z chęci poznania siebie, a tutaj zgłębienia źródeł mojej estetyki. Chciałbym dotrzeć do istoty uroku takich wzgórków z pojedynczymi drzewami na nich. Ciekawą wskazówkę podał mi Marcin Ryszkiewicz, autor świetnie napisanej książki „Homo sapiens. Meandry ewolucji”, w której porusza wiele zagadnień związanych z cechami ludzkiego umysłu i ciała. Planuję napisać o tym osobny tekst, tutaj zasygnalizuję tylko możliwość istnienia ścisłego związku między naszymi upodobaniami krajobrazowymi a ewolucyjną historią homo sapiens.

Budowa S3 i dzisiaj zrobiła na mnie duże wrażenie. Patrząc na ten wielki i zróżnicowany plac budowy, wyobrażam sobie, jak trudno jest to wszystko zorganizować, jak wielka ilość pracy specjalistów od zarządzania budowami jest tutaj potrzebna i jak wiele to wszystko kosztuje. Byłem dzisiaj na terenie osiedla mieszkaniowego dla pracowników. Zbudowane jest ze stu kilkudziesięciu kontenerów, w których są pokoje mieszkalne, kuchnie, łazienki i zapewne coś jeszcze. Każdy taki kontener był przywieziony dużą ciężarówką, i każdy będzie załadowany dźwigiem i wywieziony, a trzeba pamiętać, że duża ciężarówka pali około czterdziestu litrów paliwa na setkę. Wieloosiowe wywrotki widziane na budowie spalają znacznie więcej.

 Autostrada, czy podobna jej droga szybkiego ruchu, po zakończeniu wszelkich prac, łącznie z rekultywacją terenów z nią sąsiadujących, wygląda ładnie, szczególnie z lotu ptaka. Dwie równe wstęgi szos przecinają wzgórza, doliny, pola i rzeki tak lekko i swobodnie, że nie ma się wrażenia kolizji. Tę widać teraz, w czasie budowy.

Dzień był piękny od pierwszej minuty do ostatniej. Wczesnym rankiem, późnym popołudniem i o zachodzie, słońce stroiło świat intensywnymi, czystymi barwami złotych godzin. Nie jestem fanem tej pory roku, ale dzisiaj pani Zima pokazała mi swoje najładniejsze oblicze, czym niewątpliwie chciała mnie przekupić.

Oto kolory ostatnich chwil dnia.



Obrazki ze szlaku

 Biała czapeczka.


 

Krajobraz błękitno-biały i błękitno-zielony.

 Księżycowy krajobraz na budowie drogi S3.

 Powalone drzewo przy placu budowy próbuje żyć.

 Kolory jesieni mimo klasycznie zimowej aury.

Trasa: między Nowymi i Starymi Bogaczowicami a Sadami Górnymi.

Statystyka: przeszedłem 17 km w czasie siedmiu godzin, a przerwy trwały dodatkowe 3 godziny.