Etykiety

Moja książka

Wrażenia i chwile

 150422 Dzisiaj jest umowny dzień premiery mojej nowej książki.    „Książka jest o wrażeniach, o przeżywaniu zwykłych dni i zdarzeń, o chwi...

środa, 13 sierpnia 2025

Letnie dni na Roztoczu II

 020825

Wbrew prognozom dzień był chmurny, przejaśniło się dopiero około godziny 16. Mówi się o wróżeniu pogody z fusów rozlanej kawy, ale takie pogłoski są krzywdzące dla synoptyków. Prawda jest inna: oni po prostu wybierają prognozy losowo z wcześniej przygotowanej długiej ich listy.

Nadal trudno jest chodzić polami, ale w końcu zaczęły się nieco spóźnione żniwa, są pierwsze ścierniska ułatwiające wędrówkę. Byłem w znanej okolicy, ale oglądając w domu mapę zobaczyłem parę nieznanych mi dróg. Pojechałem z zamiarem zamalowania tej białej plamy.

Szedłem drogą w pobliżu wioski wokół której wiele jest plantacji, głównie malin. Oczywiście często przystawałem przy krzewach skubiąc owoce. Na jednej z mijanych plantacji dwoje ludzi zbierało maliny. Przywitałem się, i jak często bywa, zostałem zatrzymany pytaniami. Okazało się, że mój rozmówca, mężczyzna w średnim wieku, ma dużą wiedzę o historii okolicznych wiosek i ich mieszkańców; daty i nazwy znał jak dobry przewodnik. Dowiedziałem się między innymi, że w sąsiedniej wiosce są jeszcze widoczne ślady wałów ziemnych grodu z czasów przedpiastowskich. Nie był też obojętny na uroki krajobrazu. Pokazując widziane w oddali, na wzgórzu, długie pole kukurydzy, powiedział, że z drogi tam biegnącej roztacza się ładny widok na przenikające się wzajemnie, falujące pole. Poszedłem tam, i dopiero będąc na miejscu zorientowałem się, że rok czy dwa lata poznałem to miejsce, z którego widok faktycznie jest ładny. Oto zdjęcia zrobione na wspomnianej drodze.




 Na horyzoncie, w odległości może trzech kilometrów, zobaczyłem samotne, wysokie drzewo. Skoro nie mam konkretnych planów wędrówki, to może zobaczę je z bliska? Poszedłem, i wśród długich rzędów malinowych krzewów zobaczyłem topolę, a przy niej oczko wodne.




 Żniwa w pełni. Widziałem wiele kombajnów na polach. Prace są spóźnione, zbiera się jednocześnie rzepak i zboża. Rozmawiałem z właścicielem pola pszenicy, mówił, że na tak stromych polach ziemia musi dobrze wyschnąć po deszczach, by ciężki kombajn mógł wjechać pod górę. Dodał, że jeszcze dzisiaj rano nie był pewny, czy można będzie zacząć prace. Jakże odmienne od pamiętanych z wczesnej młodości są teraz żniwa! Dla tego rolnika całe żniwa to ustalenie czasu przyjazdu kombajnu na pole i wyłożenie przyczep uszczelniającą plandeką!





 Obrazki ze szlaku




 Roztoczańskie doły.

Po trzykroć śmieci:

 Widziałem ciemne, głębokie, kuszące tajemniczością doły, ale na ich brzegu, przy drodze, kupy śmieci.

 Butelki po napojach leżące na plantacji malin. Właściciele sami sobie rzucają pod nogi śmieci i to im nie przeszkadza.

 Śmieci w oczku wodnym. Mogło być ładne miejsce. Mogło, a nie jest.

 Malownicze brzozy.

 Nadal kwitną gwiazdnice.

 Przenikanie się linii pól.

 Kwiaty ziemniaków.

 Ziarno na przyczepie. Ziarno, a więc mąka i dalej chleby, bułki, makarony. Jedzenie. Życie.

 Zaczęła się już orka, widok z końca lata. Nie zgadzam się na tak szybki upływ lata i stanowczo protestuję!

 Ostrożeń - badyl z królewskim kwieciem - i pszczoła.


 Malowniczy, zawsze odwiedzany ilekroć jestem w pobliżu, zagajnik śródpolny z brzozami i wyjątkowo okazałymi grabami.

 Niekończące się pole kukurydzy.

 Ursus C 330, traktor bardzo prosty w obsłudze i naprawie, wyjątkowo ekonomiczny i tak trwały, że na Roztoczu używane są egzemplarze mające 40 a nawet 50 lat. Współczesne maszyny tej wielkości (fakt, wygodniejsze dla kierowców, ale bardziej awaryjne, więcej zużywające paliwa i trudniejsze w naprawach) są parokrotnie droższe, a po trzydziestu latach znaleźć je będzie można tylko na złomowiskach. Dlaczego więc C 330 nie jest produkowany na potrzeby małych gospodarstw i na eksport do biednych krajów? Właśnie, dlaczego?

Dlaczego za bardzo niewielkie pieniądze fabryka (z dokumentacją produkcyjną i prawem własności marki) została sprzedana obcokrajowcowi mającemu kapitał o wątpliwym pochodzeniu?

Trasa: pola i drogi na południe od wsi Aleksandrówka na zachodnim Roztoczu.

Statystyka: w drodze byłem 12 godzin i kwadrans, a przeszedłem 19 km.





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz