050219
Po
głębokim zastanowieniu się zacząłem starania o rejestrację
Stowarzyszenia Obrony Kobiecości, w skrócie SOKu. Trwają właśnie
intensywne rozmowy z pewną kancelarią adwokacką mającą
plenipotencje do załatwienia wszystkich formalności, oraz moje
prace nad statusem. Obecnie ma on kształt manifestu programowego, w
którym ująłem zarys programu i cel działania, oraz skrótowo
przedstawiłem drogę dojścia do idei stowarzyszenia.
Niżej
przytaczam jego fragmenty, licząc na zgłaszanie się chętnych,
którzy na pierwszym walnym zebraniu mają otrzymać zaszczytny tytuł
Członków Założycieli. Płeć, wykształcenie, poglądy
polityczne, nie mają znaczenia. Warunek jest właściwie tylko
jeden: kobiecość bliska sercu. Papugi upierają się przy
ograniczeniu wieku, mianowicie skończone 18 lat, oraz przyjmowaniu
do SOKu wyłącznie osób fizycznych, nie organizacji. Niech im
będzie.
Kobiety
od zawsze miały zagorzałych wrogów lub przynajmniej ludzi im
niechętnych, jednak źródłem największej i najdłużej trwającej,
zorganizowanej i zinstytucjonalizowanej, akcji deprecjacji kobiet
była, i w znacznej mierze jest nadal, katolicka organizacja
kościelna, którą tutaj w skrócie nazywam Kościołem.
Nie
zamierzam przytaczać litanii niecnych i wprost zbrodniczych działań
tej organizacji, chociażby z powodu ogromnej skali takiego
zamierzenia, wspomnę tylko o paru przejawach aktualnych nadal.
–
Kościół odbiera kobiecie prawo do swobodnego decydowania o swoim
ciele w sytuacji niechcianej ciąży.
–
Niechętnie patrzy na ich emancypację oraz kategorycznie odmawia im
prawa do piastowania stanowisk kapłańskich.
–
Ta organizacja najchętniej widziałaby kobietę przywiązaną do
kuchni i kościoła, a do łoża o tyle, o ile jest to niezbędne do
zajścia w kolejną ciążę.
–
Wielowiekową swoją działalnością Kościół doprowadził do
wykrzywienia pojęć w sposób jaskrawo pokazujący kierunek jego
dążeń. To przez tę organizację wyrażenie „niemoralne
prowadzenie się kobiety” jednoznacznie utożsamiane jest z jej
życiem erotycznym, a nie, na przykład, z jej zwyczajem podkradania
towarów w sklepach.
–
To Kościół utrwalił krzywdzący i absurdalny obraz niewinności
utożsamianej z dziewictwem.
Może
na razie wystarczy przykładów, pora na wskazanie ideologii nowej i
w odmienny sposób zagrażającej kobiecości.
Z
gender jest o tyle dziwna sprawa, że chyba każdy wyznawca tej
ideologii przytaknie mi czytając tych kilka przykładów winy
Kościoła. Mimo tego podobieństwa jest rosnącym w siłę
zagrożeniem – może dla symetrii, wobec tracenia wpływów przez
Kościół. Punkt styczny poglądów Kościoła i gender jednak
znalazłby się: to pomniejszanie wyjątkowości kobiecości.
Parę
rozmów z wyznawcami ideologii gender uświadomiło mi skalę
trudności w jednoznacznym wskazaniu cech identyfikowanych z kobietą
i kobiecością. Okazuje się, iż ten zespól cech i odmienności
myślenia, wartościowania, pojmowania, dopiero razem widziany i
razem doświadczany daje owe wyjątkowe, wtedy tak wyraźne, wrażenie
obcowania z kobietą.
My,
mężczyźni, jakże często nie rozumiemy swoich kobiet, a nawet
bywa, że irytują nas, wydają się dziwnymi stworzeniami z innej
planety, ale przecież ta ich odmienność przyciąga nas, fascynuje,
urzeka. Wiemy, i tej wiedzy będziemy bronić, że ponad wrodzony nam
pociąg seksualny, ponad wyuczone za młodu wzorce zachowań, jest w
kobietach coś niepoddającego się próbie skopiowania.
Wierzymy
i wspomagani wiedzą wiemy, iż kobiecość jest immanentną cechą
kobiet; im tylko jest właściwa i niemożliwa do zaistnienia poza
kobiecą połową świata.
Uznajemy,
iż kobiecości nie można nauczyć się w szkole, w swoim środowisku
czy w domu, ponieważ uważamy, że jej jądro, jej istota, tkwi
najgłębiej w człowieku, a kultura może tylko zmienić niektóre
formy zachowań – zewnętrzny, mało istotny płaszczyk kobiecości.
Uważam,
i tego samego oczekiwałbym od członków SOKu, iż
stawianie znaku równości między wyuczonymi formami zachowań a
kobiecością jest jej spłycaniem, a ideologia głosząca takie tezy
zagraża kobiecości kochanej i podziwianej przez mężczyzn.
Uświadamianie
tych zagrożeń, wyjaśnianie uproszczeń i pomyłek, wskazywanie
błędów przeszłości, ale też głoszenie wyjątkowości
kobiecości, także poprzez propagowanie wybranych dzieł sztuki,
będą celami statutowej działalności Stowarzyszenia Obrony
Kobiecości.
Dzięki Ci, dobry człowieku, że ująłeś się za kobietami; poważnie? chcesz zarejestrować takie Stowarzyszenie?
OdpowiedzUsuńMario… Mario, przecież Tobie nie mogę kłamać.
UsuńKiedyś zrelacjonowałem zaprzyjaźnienie się z sarną w Górach Kaczawskich, tekst gdzieś tutaj jest, wtedy też uwierzono mi.
Mario, tamten tekst był wyrazem moich pragnień, ten jest protestem i jednocześnie wyrazem bezsilności.
Nie ma we mnie krztyny społecznika, raczej trudno mi się kontaktować z ludźmi, zwłaszcza obcymi i w znacznej ilości. Nie nadaję się na stanowisko szefa stowarzyszenia (na innego szefa też), mimo iż kobiecością zauroczony jestem bardzo. Dla mnie nawet droga polna jest „nią”, a i w strumieniu „jej” się doszukuję, jak miałaś okazję przekonać się niedawno.
Będąc pod tak silnym wpływem, mając wiele szacunku, trudno mi obojętnie słuchać czy czytać dziwaczne twierdzenia genderystów.
Mario, gdzieś czytałem, że nie należy mówić do dzieci „chłopcze, dziewczyno”, ponieważ takie zwracanie się uświadamia dzieciom ich płeć i wzmaga w nich rozwój cech właściwych dla określonej płci, a to samo dziecko powinno wybrać.
Ty jesteś rozsądnym człowiekiem, wiem o tym, zadam Ci więc retoryczne pytanie: cóż można pomyśleć czytając takie coś?
Dla mnie to przejaw zubożenia kobiecości i męskości, sprowadzenie cech nam właściwych, dobrych i złych, mało widocznych i tych wyraźnych, do zespołu wyuczonych zachowań. To zatracenie kobiecości i męskości – i właśnie do kłopotów w staniu się kobietą i mężczyzną te tezy prowadzą.
Takie widzenie kobiecości budzi mój sprzeciw. Bezradny, ponieważ jeśli nawet dociera do kogoś, to zawsze li tylko do już przekonanego.
Prowadzę listę osób deklarujących chęć zapisania się do SOKu, lista oczywiście jest honorowa, taka pro forma, skoro stowarzyszenia nie zarejestruję, jednak nawet niezobowiązujący gest ma znaczenie. Na liście mam dwie osoby. Na razie :-)
Tekst o sarnach jest tutaj:
https://krzysztofgdula.blogspot.com/2016/04/o-drogach-nie-tylko-kaczawskich.html
A ja pamiętam jedno zdarzenie, karmiłeś sarny swoją kanapką.
UsuńSOK - to brzmi obiecująco.
OdpowiedzUsuńA czy ja mogę się zapisać do tego stowarzyszenia?
Jeżeli tak, to będę rozmyślać nad stworzeniem logo tej organizacji.
Krzysiek, trochę rozmawialiśmy na podobne tematy i sądzę, że w tej materii nasza wymiana poglądów jeszcze się nie zakończy.
Oczywiście, że możesz! Jest nas już troje, na dobry początek. Nad logo pracuj. Wiesz, co przyszło mi do głowy? Że byłoby zabawnie, gdyby tak jakby niechcący, mimochodem, jednak doszło do zarejestrowania stowarzyszenia.
UsuńUśmiałbym się setnie dwa razy. Ten drugi po wybraniu Jana Białe Włosy na prezesa. No bo skoro ja nie bardzo się nadaję, to kto??
Jeśli nasze rozmowy miałyby być takie, jakie prowadziliśmy w niedzielę, to chętnie się na nie piszę :-)
O manifeście znam jedno powiedzenie...
UsuńDomyślam się, że niecenzuralne, ponieważ chyba masz na myśli manifest PKWN. A swoją drogą ciekawe, ile osób z młodego pokolenia zna znaczenie tego skrótu...
UsuńJBW prezes SOK? To brzmi dumnie!
UsuńTeraz, gdy emocje opadły, zadaję podstawowe pytanie,
Usuńpytał kto, czy zgadzam się na prezesa kandydowanie?
Janku, nie marudź. Kobiety potrzebują Twojego wsparcia, a historia nie zapomni Ci tego poświęcenia. Ja też, co wyrażę propozycją wspólnego degustowania pewnego szlachetnego trunku, oby tylko nasze kobiety się o tym nie dowiedziały.
UsuńPopatrz, to już prawie trzy lata minęły od napisania tamtej fantazji! W ostatnim czasie zwykłem porównywać czas miniony od jakiegoś wydarzenia do czasu zakończenia pracy. Tamte trzy lata minęły błyskawicznie, na wiosnę minie pięć lat prowadzenia bloga, a tak niedawno byłem przystojnym młodzieńcem. Kiedy ten czas minął? Po co więc mi poganiać czas do emerytury? On sam pogoni jak struś Pędziwiatr.
Janku, panie prezesie, gdyby sarny uwierzyły w swoje bezpieczeństwo, gdyby podchodziły, na każdy wyjazd kupowałbym worek ich przysmaków.
One są piękne i mają wdzięk, czyż nie?
Przeglądasz się w lustrze i mówisz, ze dawniej byłeś przystojnym młodzieńcem? A teraz już nie? To nieprawda, to współcześni nie potrafią wytwarzać dobrych luster. Przed laty lustra byłe wyśmienite i gdy wtedy w nie spojrzałem, to ohoho…
UsuńPrawda sarny są piękne, mają duże ciemne oczy ozdobione długimi rzęsami i powabnie biegają na swych zgrabnych nóżkach.
Pamiętam, kiedyś trafiłem na określenie w krzyżówce:
- z lasu o zgrabnych nogach.
Wiesz o kogo chodzi.
Wiem, wiem: o driadę lub jej kuzynkę hamadriadę. :-)
UsuńA wiesz, Ty możesz mieć rację z tymi lustrami. Przecież ja się nie starzeję. Wszyscy inni owszem, ale nie ja. A skoro zostało to ustalone, jasno widać sprawców: są nimi producenci kiepskich luster!