Nareszcie wziąłem się za uporządkowanie setek zeskanowanych
zdjęć z rodzinnych zbiorów. Przeglądam je, segreguję, kadruję i zapisuję, ale
to tylko zwykłe prztykanie opuszkami palców w klawiaturę, natomiast głębiej, we
mnie, wspomnienia pomieszały twarze, lata i uczucia.
Nagie drzewa przysypane śniegiem na czarno-białej
fotografii, zamarznięte bajoro, które nie wiedzieć czemu zwróciło moją uwagę,
nisko nad ziemią sunąca śnieżna kurzawa; tutaj kwitną trawy, tam kaczeńce na łące,
oset rozwija swój kwiat pyszniący się pięknym fioletem, pszczoła usiadła na
niebieskim dzwoneczku leśnego kwiatu, a górą, ponad blokami niepamiętanego
miasta, słońce złoci obrzeża granatowych chmur.
Dawno zapomniana wiosna trwa nadal w pęczniejących pąkach
drzew, droga pod lasem zamarła w oczekiwaniu na nowe ślady moich stóp, krople
wody nadal wiszą na gałązce, która teraz może jest już konarem, a pod brzozami
sypiącymi żółtymi liśćmi błyszczy muchomor nasyconą czerwienią. Jest piękny,
odbija słońce, pyszni się; pamiętam go, pamiętam las pod Siedlcami w połowie
lat dziewięćdziesiątych, nagrzany słońcem zagajnik brzozowy i czerwone
muchomory.
Małgosia na setkach zdjęć: patrzy zaciekawiona w obiektyw,
uśmiecha się zalotnie lub szelmowsko, przytula do twarzy zerwany na łące
kaczeniec, ogon jej włosów frunie za nią, fikającą koziołki na batucie, oburącz
trzyma wielką kanapkę, wyłuskuje szczura ze swoich włosów i znowu ufnie
uśmiecha się do mnie. Pozuje, jeszcze dobrze nie chodzi, a już z upodobaniem
pozuje, chce się podobać. Podobasz mi się. Jesteś najpiękniejsza.
Widzę ją! Widzę w tamtej chwili sprzed osiemnastu laty, w
chwili istniejącej tylko we mnie, nie na fotografii – jak i w tamtej o
trzynaście lat późniejszej, z plaży w Kołobrzegu, widzę w tyluż innych naszych
chwilach.
Małgosia. Moja córka.
A te zdjęcia? Myśl krąży bezradnie wokół lat i zdarzeń, by w
końcu, zaczepiona o promień słońca, zakręt drogi, dalekie skojarzenie, twarz
tak bardzo odmłodniałą, rozepchnąć niepamięć i dobyć z jej głębokich pokładów
chwilę, a razem z nią zdarzenia i wrażenia, uczucia i czas.
Lata fruwają, zamieniają się miejscami, umykają w
zapomnienie i zaraz wracają – inną porą roku, innym widokiem, zmienioną nie do
poznania twarzą dobrze znanej kiedyś osoby.
Wracają chwile fascynacji sprzed wielu lat, zapomniane
widoki, twarze dorosłych już dzieci…
Porządkuję zdjęcia.
Prawdopodobnie wspomnienia odmładzają.
OdpowiedzUsuńGdzieś wyczytałem, że fotografia to chwile ukradzione Panu Bogu. Jeżeli to prawda, to mam cichą nadzieję, że Stwórca wybaczy mi moje niecne czyny, a ja tak bardzo lubię fotografować. Gdy przeglądamy nasze zdjęcia i wracamy wspomnieniami do tamtych chwil, jesteśmy młodsi, mądrzejsi, mamy bogatsze wnętrza.
Krzysztof, teraz potwierdziłeś moje domysły odnośnie imienia Twojej córki.
Tak, Janie, moja córka, miłość mojego życia, ma na imię Małgorzata. Teraz ma 22 lata i kończy psychologię na lubelskim uniwersytecie.
UsuńZgodzę się z Tobą: zdjęcia, zwłaszcza te stare, potrafią odmłodzić budząc lub przypominając dawne uczucia i zapomniane chwile naszego życia, ale większe oddziaływanie na mnie mają słowa. Nie obrazy, a właśnie słowa. Listy (a mam ich tysiące) i moje teksty, którym kiedyś nadałem zbiorczy tytuł dopisków. Czytając coś na tym blogu, czytasz moje dopiski. Oczywiście wybrane, bo część z nich jest zbyt osobista, by je publikować. Albo zbyt marudna:)