250222
Mamy więc wojnę tuż za miedzą. Nie chcę powtarzać wiadomości i prognoz wygłaszanych wszędzie, chciałem tylko wyrazić oczywistą konstatację: historia ludzkości jest historią wojen. Jak się okazuje, nawet dla Europy ich lista nie jest zamknięta, bo oto objawił się barbarzyńca owładnięty manią wielkości.
Chciałem jeszcze zwrócić uwagę na pewną cechę nauczanej historii, a więc i cechę nas samych. Otóż łatwiej dostać się na karty historii burząc cywilizacje, niszcząc państwa i mordując ludzi, niż dzięki nawet wielkim zasługom w dziele podnoszenia jakości życia narodów. Pomniki częściej się stawia generałom, niż nauczycielom czy wynalazcom.
Dzisiaj wspominałem moją dwuletnią przygodę w wojskiem. Zawsze, od tamtych lat do dzisiaj, miałem wojsko za paskudną i głupią organizację. Dzisiaj wyraźniej niż jeszcze miesiąc temu widać straszną cechę wojska, jaką jest kategoryczny wymóg posłuszeństwa przełożonym. Dostaje się rozkaz i pod groźbą ciężkich kar, do kary śmierci włącznie, żołnierz musi go wykonać, a jakże często każą mu zabijać. Jednocześnie wiem, że inaczej w wojsku być nie może.
Morderstwo od chwalebnego
zabijania przez żołnierza różni się jedynie jednym szczegółem: jeśli ktoś sam zdecyduje o zabiciu człowieka, jest mordercą, ale jeśli zabija z polecenia państwa, spełnia obywatelski obowiązek, a nawet bywa, że staje się bohaterem.
Jak się czuje człowiek, któremu każą jechać do innego kraju i tam zabijać?
* * *
Czuję zniechęcenie na myśl o rządach krajów zachodnich. W 1939 roku siedzieli cicho licząc na przeczekanie burzy grzmiącej gdzieś daleko, i teraz robią podobnie, rozzuchwalając barbarzyńcę u władzy, zamiast pokazać temu współczesnemu Hunowi mającemu się za nowe wcielenie Piotra Wielkiego, kim naprawdę jest i gdzie jego miejsce.
Myśleliśmy, że pandemia jest jak zły sen, kosztując nas tak wiele, ale też unormowanie i powrót dobrego czasu wydawały się nieodległe. Teraz, w związku z wielorakimi i bardzo rozgałęzionymi skutkami wojny w sąsiednim kraju, trzeba sobie powiedzieć, że niestety, dobre lata są za nami.
* * *
Od wczoraj wspominam piękne, mocne i gorzko prawdziwe słowa Carla Sagana będące podpisem pod sławną fotografią zrobioną Ziemi z najdalszych rejonów Układu Słonecznego. Nasza planeta widoczna stamtąd była maleńką błękitną kropką. Poznajcie te słowa, proszę, bo bardzo pasują do obecnej sytuacji.
Tutaj jest filmik o tekście i zdjęciu.
„Spójrz na tę
kropkę. To nasz dom. To my. Na niej wszyscy, których kochasz,
których znasz. O których kiedykolwiek słyszałeś. Każdy
człowiek, który kiedykolwiek istniał, przeżył tam swoje życie.
To suma naszych radości i smutków. To tysiące pewnych swego
religii, ideologii i doktryn ekonomicznych. To każdy myśliwy i
zbieracz. Każdy bohater i tchórz. Każdy twórca i niszczyciel
cywilizacji. Każdy król i chłop. Każda zakochana para. Każda
matka, ojciec i każde pełne nadziei dziecko. Każdy wynalazca i
odkrywca. Każdy moralista. Każdy skorumpowany polityk. Każdy
wielki przywódca i wielka gwiazda. Każdy święty i każdy
grzesznik w historii naszego gatunku, żył tam. Na drobinie kurzu
zawieszonej w promieniach Słońca. Ziemia jest bardzo małą sceną
na przeogromnej arenie kosmosu. Pomyśl o rzekach krwi przelewanych
przez tych wszystkich imperatorów, którzy w chwale i zwycięstwie
mogli stać się chwilowymi władcami fragmentu tej kropki. Pomyśl o
niekończących się okrucieństwach, których zaznali mieszkańcy
jednego zakątka tego punktu od prawie nie różniących się od nich
mieszkańców innego zakątka, jak często źle się nawzajem
traktowali, jak zapiekła ich nienawiść, z jaką żądzą zabijali
jedni drugich.
Naszym postawom, naszemu urojonemu
poczuciu własnej ważności, naszej iluzji posiadania jakiejś
uprzywilejowanej pozycji we wszechświecie, rzuca wyzwanie ta oto
kropka bladego światła. Nasza planeta jest samotnym ziarenkiem
pośrodku tej wielkiej, otaczającej nas kosmicznej ciemności. W
naszym ukrytym miejscu, pośród całego tego ogromu, nie ma jednak
żadnej wskazówki na to, że z zewnątrz nadejdzie pomoc, by ocalić
nas przed nami samymi. Ziemia jest jedynym dotychczas znanym światem,
na którym istnieje życie. Nie ma innego miejsca, przynajmniej w
najbliższej przyszłości, gdzie nasz gatunek mógłby
wyemigrować. Odwiedzić - tak. Osiedlić się - jeszcze nie. Czy się
nam to podoba czy nie, Ziemia pozostaje na razie naszym domem. Mówi
się, że astronomia uczy pokory i kształtuje charakter. Nie ma
chyba lepszego dowodu na szaleństwo ludzkiej zarozumiałości niż
widok naszego malutkiego świata z tak dalekiej perspektywy. Uważam,
że ten obraz podkreśla naszą odpowiedzialność za bycie dla
siebie bardziej życzliwymi, za ochronę i poszanowanie błękitnej
kropki - jedynego domu jaki kiedykolwiek mieliśmy.”
Tekst skopiowałem ze strony wykop.pl
Jego dokładności nie mogłem sprawdzić, nie mając książki pod ręką. Zdjęcie (poprawione przez NASA) jest ze strony Gazety Wyborczej.
Dopisek z dnia 260222
Dzisiaj jeden z Ukraińców skończył pracę, wraca do siebie, by z bratem zaciągnąć się do wojska. Jest młodym chłopakiem, nie miałem o nim zbyt dobrego zdania, ale gdy powiedział mi o swojej decyzji, wyciągnąłem dłoń i podaną mocną uścisnąłem. Obserwowałem go, zmienił się: przycichł, mniej mówi, jakby chwilami był zamyślony.
Pomyślałem, że być może patrzę na przemianę gówniarza w mężczyznę – szkoda tylko, że w takich okolicznościach. Drugą myślą było wyobrażenie sobie ich matki na wieść o decyzji synów…
Inny Ukrainiec opowiedział o zdarzeniu, do którego doszło w niezapamiętanym mieście. Grupa cywili rozbroiła dwóch żołnierzy rosyjskich i dotkliwie ich pobiła. Odczułem mściwą satysfakcje i czyn pochwaliłem, a teraz spowiadam się z tego. Wszak źródłem satysfakcji było pobicie ludzi przez innych ludzi. Później przyszła mi do głowy myśl, że, być może, tych dwóch Rosjan wcale nie chciało jechać na wojnę i może nawet obiecali sobie niecelne strzelanie. Co teraz czują do Ukraińców? Bo co ci czują do Rosjan, to już wiemy. Nienawiść rośnie w sercach obcych sobie ludzi.
Oto do czego prowadzi wojna!