300722
Wywiad
Na blogu "Subiektywnie o książkach" ukazał się wywiad ze mną przeprowadzony przez Wioletę Sadowską.
Zapraszam do lektury.
"Nasze życie to codzienność". Krzysztof Gdula o swojej książce pt. "Wrażenia i chwile"
Warto w codziennym biegu zatrzymać się na chwilę, a książka Krzysztofa Gduli może wam w tym pomóc. "Wrażenia i chwile" to bowiem zbiór nietuzinkowy, pełen ekspresji i jednocześnie niezwykle refleksyjny. Zapraszam was dzisiaj do przeczytania mojej rozmowy z autorem.
Krzysztof Gdula to syn, mąż, ojciec i dziadek. Z wykształcenia i z racji wykonywanej pracy technik, z zamiłowania humanistyczna dusza. Wielbiciel górskich wędrówek, słucha muzyki barokowej, czyta i pisze. Fascynuje go piękno oraz osiągnięcia ludzkiego umysłu. Autor książek "Sudeckie wędrówki" (2016 r.), "Góry Kaczawskie słowem malowane" (2019 r.) oraz "Miłość, muzyka i góry" (2020 r.). Prowadzi w sieci swojego bloga.
Wioleta Sadowska: Myślisz czasami o mirabelce, którą codziennie widziałeś patrząc z okna służbowego pokoju?
Krzysztof Gdula: Teraz już rzadko, chociaż wiele zależy od nastroju i okoliczności. Będąc w tym roku w firmie, zajrzałem za budynek, gdzie kiedyś rosła. Nie wiem po co, przecież wiedziałem, że jej tam nie ma, ale zajrzałem.
Wioleta Sadowska: Pytam o to, gdyż właśnie ta mirabelka symbolizuje dla mnie przemijanie. Jak docenić urok zwykłej chwili?
Krzysztof Gdula: A żebym ja to wiedział! Chyba pisałem o tym dziwie w książce, gdy coś się zmienia, włącza się jakiś guziczek w naszej głowie, i otaczającą nas rzeczywistość widzimy inaczej. Widzimy tak, że obraz zapamiętujemy na długo albo i na zawsze. Nie wiem jednak, jak ten mechanizm uruchomić.
Pomaga trochę filozofia, ale nie ta akademicka, przemądrzała i nudna, a prawdziwa, będąca w istocie mądrością życia. Takiej filozofii jest trochę w mojej książce.
Wioleta Sadowska: Przez brak czasu uciekają nam wzruszenia?
Krzysztof Gdula: Myślę, że niewiele. Ważniejsze jest nastawienie, oczekiwanie, docenianie, patrzenie. Wystarczy chwila czasu między rogiem ulicy a przystankiem na naszej codziennej drodze, czasami między jednym a drugim krokiem, by doświadczyć czegoś, co nas wzruszy. Myślę, że mamy skłonność do oczekiwania wspaniałych przeżyć w wyjątkowych okolicznościach: na wymarzonym urlopie, na wielkim koncercie, a kiedy się ich doczekamy, nierzadko okazuje się, że jednak czegoś brakowało. Byłoby lepiej nastawić się na przeważającą w naszym życiu codzienność jako możliwe źródło i czas naszych wzruszeń. Nie powinniśmy też oczekiwać olśnień, przeżyć opisywanych przez poetów, tych wynoszących nas pod niebiosa, bo nader trudno o takie. Niech to będą mniejsze wzruszenia, ale częstsze.
Powinienem tutaj zaznaczyć, że nie jestem żadnym specjalistą od przeżyć duchowych czy filozofii codzienności, a w moim życiu nie ma niczego wyjątkowego. Tyle że właśnie dlatego pisałem te teksty. Są połączonym rezultatem moich pewnych umiejętności układania słów i starań dostrzeżenia czegoś pozytywnego w zwykłym dniu.
Wioleta Sadowska: Czym zatem jest dla ciebie umiłowanie codzienności?
Krzysztof Gdula: Powiedziałbym raczej o jej docenianiu. Nasze życie to codzienność. Święto trwa krótko i znowu wracają zwykłe dni, w nich więc należy szukać tego wszystkiego, czego potrzebujemy. Także sensu i pozytywnych przeżyć.
Wioleta Sadowska: Historia tekstów zawartych w zbiorze jest długa, bo sięga sporo lat wstecz. Skąd pomysł na to, aby zebrać je w całość i wydać pod postacią książki?
Krzysztof Gdula: Uporządkowany ich wybór wydał mi się to dobrym pomysłem na zainteresowanie wydawnictwa. Trzeba było spróbować. Dlaczego dopiero po latach? Pisałem je dla siebie, dopiero po ukazaniu się wcześniejszych książek pojawiła się myśl o wydaniu tych tekstów. Pomyślałem, że skoro tamte teksty, to czemu nie te?
Wioleta Sadowska: Tytuły twoich tekstów powstawały przed czy po ich napisaniu?
Krzysztof Gdula: Oryginalny tytuł wszystkich moich tekstów niebędących powieściami to Dopiski. Kiedy 20 lat temu zacząłem pisać swoją pierwszą powieść, Dopiskami – w domyśle: do książki – nazwałem teksty, w których o pisanej powieści rozmawiałem ze sobą. Później w Dopiskach pisałem, i piszę nadal, wszystko, co akurat mnie zajmuje. Są one jakby praźródłem wszystkich tekstów, a jest ich wielka ilość, tysiące stron. Z Dopisków wybierałem teksty przeznaczone do tej książki i do książek o górach.
Znalazłem w komputerze wstępny projekt okładki książki, był sprzed około ośmiu laty. Wtedy nadałem tym tekstom podobny zbiorczy tytuł: Chwile i wrażenia. Później uznałem, że lepsza będzie kolejność odwrotna. Oryginalne poszczególne teksty nie mają swoich tytułów, a jedynie daty napisania. Nazwy nadałem, gdy stały się rozdziałami w książce.
Wioleta Sadowska: Jak wyglądał proces selekcji tekstów zawartych w zbiorze?
Krzysztof Gdula: Odbył się według mojej subiektywnej oceny, przy czym nie tematykę brałem pod uwagę, a stronę literacką. Piszę o subiektywności, bo może część tekstów niezakwalifikowanych przeze mnie byłaby dobrze oceniona przez czytelników – i vice versa.
Wioleta Sadowska: Czy można je czytać bez zachowania kolejności chronologicznej?
Krzysztof Gdula: Tak, można. Uważam też, że nie powinno się ich czytać zbyt dużo w jeden dzień. Lepiej po trochę, a zacząć można na przypadkowo otwartej stronie, ale na początku rozdziału; są krótkie.
Wioleta Sadowska: Na pierwszych stronach swojej książki zamieściłeś motto, cytat z „Nagiego celu” książki Adama Wiśniewskiego Snerga. Dlaczego?
Krzysztof Gdula: Tamte słowa mam za jedną z możliwych form streszczenia mojej książki. Wydarzenia w rodzaju dat, na przykład ukończenia studiów, tak naprawdę niewiele mówią o nas, o tym, jacy jesteśmy naprawdę. Prawdziwie nasze są zapamiętane chwile pozytywnego przeżywania, a nie fakty wymieniane w życiorysie. Tych chwil nie oddamy nikomu i jeśli na koniec gdzieś idziemy, to z nimi.
Wioleta Sadowska: Do kogo adresowana jest lektura „Wrażeń i chwil”?
Krzysztof Gdula: Wydaje mi się, że przede wszystkim do ludzi chcących zwolnić swoją codzienną gonitwę, przy czym zastrzegam, że porad w książce nie znajdą. Może jednak opisy moich spostrzeżeń i przeżyć zainspirują czytelników do własnych starań i do szerszego otwarcia oczu. Książka może się spodobać tym czytelnikom, którzy mając dość książek akcji i sensacji szukają czegoś wolniejszego.
Miłośnicy dobrze napisanej prozy też znajdą coś dla siebie.
Wioleta Sadowska: Czy pisanie jest dla ciebie formą ucieczki od tego, co złe i nieprzyjemne wokół?
Krzysztof Gdula: Czasami oczywiście tak. Może nawet częściej niż czasami, jednak głównym powodem jest wewnętrzna potrzeba pisania. To coś, co kiedyś, dawno temu, pojawiło się we mnie i nie zamierza mnie opuścić. Nie wiadomo skąd przyszło i czemu akurat do mnie, ale jest i od lat budzi trudną do opisu potrzebę wyrażania siebie słowem pisanym. Kiedyś próbowałem opisać ten głód pisania, ale marnie mi to wyszło, powiem tylko o przedziwnej satysfakcji odczuwanej wtedy, gdy po kilkugodzinnym pisaniu czuję podrażnienie opuszek palców.
Jest jeszcze jeden ważny powód pisania: to uporządkowanie przeżyć i pomoc w ich zapamiętaniu. To, co zapiszę, niechby to był opis jakieś drobnej chwili, utrwala się w mojej pamięci.
Wioleta Sadowska: Co na koniec naszej rozmowy chciałbyś przekazać czytelnikom Subiektywnie o książkach?
Krzysztof Gdula: Żeby starali się dostrzegać coś ładnego w drobiazgach wypełniających ich dni i zapełniali pamięć pozytywnymi przeżyciami.
Szkoda życia na brzydotę i złe emocje.
* * *
Z ostatnią, niezwykle trafną myślą Krzysztofa Gduli nie sposób się nie zgodzić. Jeśli jesteście zainteresowani przeczytaniem "Wrażeń i chwil" można ją kupić tutaj albo bezpośrednio u autora.