270823
Na blogu wspominałem już o tym podcaście, ale wracam do niego po zauważeniu komentarza w którym mówi się o moralności w związku z mniejszościami seksualnymi.
Otóż będę bronił owych mniejszości, ponieważ uważam, że w żaden sposób nie naruszają moralności. Nawet więcej: w ogóle nie można tutaj mówić o moralności. Zacznę od definicji tego słowa.
>>Moralność to ukształtowany w procesie długotrwałego rozwoju społecznego zespół norm postępowania, według których ocenia się określone zachowanie jako dobre lub złe, słuszne lub niesłuszne.<< Źródło.
Zgodnie z tą definicją współżycie lesbijek i gejów może być uznane przez pewne grupy ludzi za niemoralne, ale samej definicji brakuje precyzji, która skutkuje niewłaściwą interpretacją. Mówi się w niej o długotrwałym (czyli ile trwającym?) procesie rozwoju i ustalania norm moralnych, a to nie pasuje do obecnych czasów szybkich zmian, co skutkuje skrajnie nawet odmiennymi ocenami. Postawy i czyny uznawane jeszcze kilka dziesiątków lat temu za słuszne i moralne, teraz oceniane są odmiennie, a jednocześnie niemała grupa ludzi wyznaje stare zasady. W czasach mojego dzieciństwa istniała segregacja rasowa, a w niektórych krajach homoseksualizm był karany – niech te dwa przykłady wystarczą dla zobrazowania przemian. Słusznych przemian, bo będących wyrazem humanizacji naszych norm społecznych i moralnych.
Na stronach internetowych znalazłem inne tłumaczenia moralności:
>>...działanie moralne to takie, które może być ocenione w kategoriach dobra i zła.<<
>>Działanie jest moralnie dobre, kiedy wolne wybory są zgodne z prawdziwym dobrem człowieka.<<
Są mi bliższe, ponieważ uznają czyny i poglądy są moralne wtedy, gdy nie krzywdzą innych ludzi. W tym ujęciu o seksie osób – niezależnie od ich płci – niezwiązanych małżeństwem w ogóle nie można mówić w kategoriach moralności, a zdradę małżeńską można oceniać jako niemoralną jedynie przez możliwość skrzywdzenia zdradzanego współmałżonka, a nie z powodu samego czynu.
Miłości osób homoseksualnych, jeśli są to osoby dorosłe, wolne i świadome, nie można oceniać w kategoriach moralnych, ponieważ ci ludzie nikomu nie wyrządzają krzywdy. Tak po prostu.
Mając zamiar oceniać tych ludzi można zejść z wysokiej katedry i przestać mówić o moralności i nie chwalić się nowoczesnością swoich poglądów, a zacząć o zwykłym wstydzie: wstydzić się powinni ci, którzy zaglądają dorosłym osobom pod kołdrę.
Zgodnie z powyższymi definicjami niektóre poczynania wiadomych aktywistów należy uznać za niemoralne z tej prostej przyczyny, że ignorując naukę szkodzą ludziom. Szkodzą nie tylko niewielkiej grupie osób mających kłopoty z akceptacją swojej płci, a na nich właśnie skupiają się działania aktywistów; ich działania są też szkodliwe dla gejów i lesbijek, a więc dla zdecydowanej większości osób z grupy mniejszości seksualnych. Twierdzę tak na podstawie swoich obserwacji. Otóż osoby starsze, zwłaszcza ze środowisk tradycyjnie religijnych i niewiele wiedzących o mniejszościach, coraz częściej utożsamiają homoseksualistów z dążeniami aktywistów zmierzających do ułatwień w zmianie płci. Jak się mają takie ich działania do starań o pełnię praw gejów i lesbijek? Są w opozycji, delikatnie mówiąc. Dla swojego dobra powinni oni, czyli geje i lesbijki, odciąć się od najbardziej radykalnych aktywistów, ponieważ coraz częściej są utożsamiani z dziwacznymi poglądami tamtych. W rozumieniu wielu Polaków geje i lesbijki nie są zwykłymi ludźmi, nikomu nieszkodzącymi a jedynie chcącymi bez przeszkód żyć z wybranymi przez siebie osobami, a niebezpiecznymi dziwakami czyhającymi na dzieci. Coraz większy udział w tworzeniu takiego obrazu mają skrajni aktywiści wiadomego ruchu. Oprócz, oczywiście, wszelkiej maści przeciwników mniejszości seksualnych, a tych nie brakuje.
Także dlatego ich poczynania są niemoralne.
Bywają też totalnie głupie, czego dowodzi ten cytat:
Źródło.
Powtórzę pytanie: jak się mają takie postawy do starań o pełnię praw gejów i lesbijek?… Jak je nazwać? Czym w istocie one są?
Kliknij tutaj , a poczujesz się jak bohater „Procesu” Kafki, czyli w absurdach obecnej rzeczywistości.
Dorobiliśmy się też poważnych dylematów, ale dzielnie je rozwiązujemy.
W komentarzach pod linkowanym wykładem ktoś negatywnie wypowiedział się o prawnym usankcjonowaniu związków homoseksualnych. Pozwolę sobie i tutaj wyrazić pogląd odmienny.
Państwo jest formą organizacji społeczeństwa i na jego rzecz ma działać. Przedstawiciele władz państwowych oraz prawo mają dostosowywać się do potrzeb społecznych, a nie nakazywać obywatelom jak i z kim mają żyć, jeśli swoimi wyborami nie czynią szkody innym obywatelom. Dlatego uważam, że geje i lesbijki powinni mieć możliwość zawierania związków na prawach podobnych do małżeństw. Należałoby jednak znaleźć odpowiednią nazwę takiego związku, ponieważ małżeństwo z definicji jest związkiem kobiety i mężczyzny. Jednak absurdalna jest sytuacja, jaka teraz może zaistnieć, gdy człowiek nie uzyska w szpitalu informacji o stanie zdrowia osoby z którą żyje od lat, ponieważ w świetle prawa jest dla niej obcy. Nie może też automatycznie dziedziczyć majątku, który, żyjąc długo razem, wspólnie wypracowali. Należy to zmienić. Natomiast mam pewne wątpliwości co do prawa adopcji. Dogłębne badania psychologów mogłyby je (albo nie) rozwiać, ale kto ma teraz, w obecnej sytuacji zacietrzewienia zwolenników i przeciwników, bezstronnie i rzetelnie się tym zająć?...
W czasach mojej wczesnej młodości krytykowanie poczynań partii uznawane było za przejaw wrogości wobec „ludu pracującego” wyrażaną przez „zaplutego karła reakcji”. Obecnie krytyka poczynań i głoszonych poglądów niektórych funkcjonariuszy Kościoła traktowana bywa jako atak na Boga dokonany przez ateistę, przy czym ten przymiotnik jest u nich skrajnie pejoratywny. Niezgoda na dziwaczne poglądy i dążenia wiadomych aktywistów uznawana jest za objaw nienawiści homofoba. Przykłady te mają wyraźnie tutaj widoczną cechę wspólną, a jest nią uznawanie się za przedstawicieli grup społecznych, w interesie których jakoby działają albo wprost utożsamianie się z nimi. Partia polityczna rządząca kiedyś w Polsce nie była w mniemaniu aktywistów organizacją ideologiczną, a jedynym przedstawicielem ludzi pracy; Kościół nie jest organizacją stworzoną przez ludzi, a sacrum niepodlegającym żadnej krytyce i niemającym skazy, a wiadomy ruch na rzecz mniejszości – nimi samymi. To dlatego każda krytyka poczynań aktywistów traktowana jest jako nieakceptowanie faktu istnienia mniejszości i odbieranie im praw. Jest to jedna z cech ideologii, która zastępuje rozsądek, logikę, naukę, dobro społeczne i kulturę.
Nawiasem mówiąc: dokładnie taką samą cechę ideologii wykazuje obecnie rządząca partia twierdząc, że prawdziwy Polak musi być ich zwolennikiem, a wszyscy niezgadzający się z nimi są wrogami Polski lub przynajmniej ludźmi zaślepionymi. Mianują się w ten sposób nosicielami polskości, co jest uderzającą zbieżnością z tamtymi poglądami.
Reasumując: jedną z podstawowych cech ideologii jest wymóg bezwarunkowego przyjmowania tez głoszonych przez ideologów i aktywistów oraz uznawanie się przez nich za nosicieli jedynej prawdy – niezależnie od niezgodności tejże „prawdy” z nauką czy pożytkiem społecznym.
* * *
Odebrałem wiadomość z linkiem, kliknąłem i… faktycznie, zgodnie z obietnicą wysyłającego byłem zaskoczony. W negatywnym znaczeniu, dodam.
Mając pojęcie o ekonomicznych przyczynach tak absurdalnie wysokich zarobków, nadal uważam je za przejaw choroby naszej cywilizacji, ale zostawię ten temat, chyba już tutaj poruszany. Zwrócę uwagę na dodatkowe wymagania tego kopacza piłki. Jest wśród nich nie tylko garaż wypełniony luksusowymi samochodami, ale i kupowanie mu jego ulubionego soku. Zarabia setki milionów rocznie, a jeszcze żąda kupowania napoju.
I ten człowiek jest gwiazdą! Idolem dla milionów ludzi!
Oto skala paranoi i degrengolady.
* * *
Słowo o polszczyźnie.
Przeczytałem jakiś artykulik w internecie, a na końcu zobaczyłem podziękowanie:
„Dziękuję, że przeczytałeś do końca.”
Zlitujcie się, bardzo proszę, nad naszym językiem. Nie piszcie takich potworków! Nie powtarzajcie ich tylko dlatego, że inni używają takich form.