080122
Ryan
T. Anderson jest filozofem, dziennikarzem i prezesem amerykańskiego Centrum Etyki i
Polityki Publicznej, prywatnego stowarzyszenia zajmującego się
propagowaniem tradycyjnej moralności. Jest też pisarzem. Jego
książka „Kiedy Harry stał się Sally” była, jak gdzieś
czytałem, sprzedawana przez Amazon, do czasu wycofania się
korporacji z jej dystrybucji. Właśnie ta wiadomość zwróciła
moją uwagę na książkę.
Kupiłem
ją nie tyle dla poznania ideologii gender i transpłciowości, bo
wystarczy mi tych strzępów informacji, które docierają do mnie
mimo chęci i wbrew zasadzie dozowania niektórych informacji, co dla
poznania mechanizmów jej funkcjonowania i sposobów osiągnięcia
tak wielkich wpływów. Wiadomo, że w miliardowym mrowisku każda
idea znajdzie zwolenników, ale też wiadomo, że aby uzyskała
znaczną siłę polityczną, muszą być spełnione pewne warunki.
Jakie one były w przypadku gender i transpłciowości? Od razu
napiszę, że dowiadując się dużo, akurat takich informacji wiele
nie znalazłem. Potrzebna byłaby porządna praca socjologa.
Autor
zajmuje się ruchem transpłciowości w Stanach Zjednoczonych,
opisując poglądy ideologów i ich przeciwników, do których sam
się zalicza. Wyjaśnia, posiłkując się cytatami, status quo i
jego skutki, wskazując na feminizm jako praprzyczynę ideologii
gender i transpłciowości.
Wypada
w takim razie napisać o dalekiej drodze, jaką przeszedł feminizm
od walki o pełną równość kobiet, do obecnego kształtu ruchu
transpłciowości. Książka daje wyobrażenie o tym, jak wiele na
tej drodze zagubiono.
Warto
jeszcze napisać o wzmiankowanej przez autora eskalacji stanowisk
ideologów. Wymownym przykładem jest zmiana w nazywaniu osób
transpłciowych: wcześniej pisano o mężczyznach uznających się
za kobiety, ale później stwierdzono, że tacy ludzie po prostu są
kobietami. Wśród
ideologów wypracowany
został
związek między radykalnością twierdzeń i żądań, a uznawaniem
ideologii za bardziej postępową i
moralniejszą, co przypomina licytowanie na aukcji: im
więcej kategoryczności, tym więcej nowoczesności.
Niewątpliwie
swój udział mają media i wyjątkowo wyraźna obecnie u ludzi
skłonność do przyjmowania poglądów wyłącznie z powodu ich
popularności, zwłaszcza jeśli mają przypięte wielkie etykiety
takie jak postęp, swoboda, brak ograniczeń, wolność czy
samostanowienie. Teraz poglądy przyjmuje się nie po dogłębnym
zapoznaniu się z nimi, nie na podstawie wiedzy i przemyśleń, a z
powodu mody, konformizmu i pragnienia
bycia trendy.
Co
jednak wypchnęło tę ideologię na szczyty wpływów tak wielkich,
że sięgających rządów stanowych i administracji federalnej w
USA? Dlaczego rozlała się na pół świata? Dlaczego wielkie
korporacje, jak Google czy Facebook, tak mocno są zaangażowane w
jej popieranie? Przecież nie z powodu konformizmu, skoro same mogą
kształtować opinie ludzi, co często robią. Czy jest im to na
rękę? Służy zwiększeniu ich wpływów?
Przyznam
się tutaj do nieco wstydliwej (w moim rozumieniu) myśli, która
odpychana wraca niczym bumerang: korporacjom ta ideologia jest
potrzebna, ponieważ odciąga uwagę ludzi od spraw naprawdę
ważnych. Nie wiem, jakich. Czasami odnoszę wrażenie stania świata
przed wielkimi i głębokimi przemianami.
Daje
się zauważyć pewną prawidłowość w wielkich procesach
społecznych. Cóż stało się ze szlachetnymi ideałami Jezusa z
Nazaretu, co ze słusznymi przecież lewicowymi żądaniami równości
społecznej oraz godziwych warunków pracy i życia ponad sto lat
temu? Czy ideologie gender i transpłciowości nie wykazują pewnych
podobieństw w swoich przemianach do tamtych idei?
Wracając
do książki przyznam, że lektura pozwoliła mi znacznie pogłębić
wiedzę o ruchach transpłciowości oraz uświadomić sobie skalę
zagrożeń i wielkość niepokojących przemian kulturowych.
>>Ostatnie
doniesienia medialne doskonale ilustrują kulturowy regres w ocenie
realiów dotyczących różnic płci.<<
To
jeden z wniosków, do których i ja doszedłem niezależnie od
autora, co wcale nie świadczy o mojej wnikliwości. Trudno o inny
pogląd po zapoznaniu się tą ideologią. Na poparcie tych słów
wkleję tutaj swoją perełkę, wyjątkowy cytat doskonale
potwierdzający wniosek.
>>(…)
prokurator generalna Loretta Lynch zasugerowała, że uzależnienie
dostępu do danej łazienki/toalety lub szatni od przynależności do
konkretnej płci biologicznej jest tak samo odrażające, jak
uzależnianie takiego dostępu od kolory skóry.<<
W
związku
z regresem kulturowym wspomnę
jeszcze o prawach obowiązujących w niektórych stanach USA, w myśl
których leczenie psychiatryczne dysforii płciowej może być uznane
za nielegalne,
w przeciwieństwie do chemii i skalpela używanych wobec młodych
ludzi, nierzadko nieletnich. Warto zastanowić się chwilę nad
wymową tych praw i ich skutków. Także
o
przemianie idei Hipokratesa.
Skoro
zamieściłem pierwsze
cytaty,
powinienem wyjaśnić, że wszystkie są wyróżnione znakami >><<.
Słowa poza nimi są moje. Nierzadko wewnątrz znaków cytatów są
jeszcze cudzysłowy. Są one oryginalne, to znaczy użyte przez
autora z powodu cytowania słów innych osób. W kilku miejscach
zamieszczam w nawiasach wyjaśnienia, dodając KG – moje inicjały.
Czasami
pomijam część zdania, miejsce zaznaczając kropkami ujętymi w
nawiasy.
W
tekście książki wiele jest słów niedawno utworzonych bądź
fachowych. Uznałem, że skoro ja miałem z niektórymi kłopot, to i
inni mogą mieć, dlatego poniżej zamieszczam słownik. Wyjaśnienia
są moje, o ile nie zaznaczyłem źródła.
–
Mężczyzna
(chłopiec) transpłciowy, inaczej transmężczyzna. To osoba o
kobiecym ciele ale umyśle męskim, lub kobieta uważająca się za
mężczyznę.
–
Kobieta
transpłciowa, transkobieta – osoba o męskim ciele a umyśle
kobiety lub mężczyzna mający się za kobietę.
W
Wikipedii podane są inne definicje:
„Mężczyzna
transpłciowy to mężczyzna, któremu przypisano płeć żeńską
przy urodzeniu, i który postanawia żyć w zgodzie z odczuwaną
przez niego męską tożsamością płciową.” Warto zwrócić
uwagę na wyrażenie „płeć przypisana przy urodzeniu”,
powszechnie od niedawna używanym. Myślę, że autor definicji wie o
ustaleniu naszej płci w procesie zapłodnienia, jednak tutaj pisze o
chwili narodzin, ponieważ wtedy określa się płeć na podstawie
zewnętrznych narządów płciowych (urodziłaś dziewczynkę!!), co
– według ideologów transpłciowości – nie jest właściwe,
ponieważ to sam człowiek ma zdecydować, czy jest chłopcem, czy
dziewczynką. Zwraca uwagę wyjątkowa, nigdzie indziej
niespotykana, moc wewnętrznego przekonania: uważam, że jestem
kobietą (mężczyzną), to tym samym nią (nim) jestem. W tym
wyrażeniu ukryte jest twierdzenie o wyższości przekonania nad
biologią.
–
Osoba transpłciowa to człowiek mający poczucie swojej płci
niezgodne z płcią ciała.
–
Tranzycja
w ogólnym znaczeniu jest procesem przejścia z jednego stanu do
drugiego. Tutaj słowo jest używane na określenie zmiany płci we
wszystkich aspektach, zarówno społecznych, jak i prawnych oraz
medycznych.
–
Detranzycja
to powrót do swojej płci pierwotnej, po jej wcześniejszej zmianie.
–
Transfobia
– „pojęcie obejmujące szereg negatywnych postaw, uczuć i
działań wobec osób transpłciowych lub transpłciowości jako
takiej.” Cytat z Wikipedii.
–
Dysforia
płciowa jest stanem, w którym
odczuwa się dyskomfort lub cierpienie z powodu niezgodności między
płcią
biologiczną a tożsamością płciową.
–
„Cispłciowość,
lub cisseksualizm, często w skrócie: cis – spójność pomiędzy
czyjąś płcią przypisaną przy narodzinach a jego tożsamością
płciową; cis mężczyźni i cis kobiety to „osoby
nietranspłciowe”. Cytat z Wikipedii.
–
Tożsamość
płciowa jest wewnętrznym przekonaniem człowieka o posiadaniu
określonej płci, czasami niezgodnej z płcią biologiczną.
–
Mizoginia to silna niechęć do kobiet.
–
Solipsyzm: istnieję tylko ja sam, a ludzie, rzeczy, wszystko co
widzę i czego doświadczam, są wytworami mojego umysłu. Cały
świat i cała rzeczywistość tworzone są we mnie.
Wspomnę
jeszcze o staranności autora we wskazywaniu
źródeł: przypisy i adresy zajmują 40 stron. Wymowny fakt w
książce nie będącej dziełem ściśle naukowym.
Niemal
zawsze przepisuję ciekawe, piękne czy bulwersujące fragmenty
czytanych książek; nie inaczej było przy lekturze tej książki.
Nie wiedziałem jednak, że nazbiera się ich tak wiele. Cytaty
starałem się posegregować tematycznie dodając stosowne
informacje.
*
* *
Łazienkowe
boje.
W
książce opisywany jest przypadek stanu Północna Karolina, gdzie
wydano zarządzenie o dostępie do łazienek i podobnych miejsc
głównie według płci biologicznej. Stan został za to podany
ostracyzmowi prawnemu ze strony rządu federalnego oraz ekonomicznemu
ze strony korporacji.
>>(…)
prokurator generalna Loretta Lynch zasugerowała, że uzależnienie
dostępu do danej łazienki/toalety lub szatni od przynależności do
konkretnej płci biologicznej jest tak samo odrażające, jak
uzależnianie takiego dostępu od kolory skóry.<<
To
fragment komentarza autora: >>Jest to kwestia uwarunkowana
biologią, a nie wewnętrznym poczuciem tożsamości płciowej.
Oddzielne obiekty są zaprojektowane po to, by zapewnić nam
prywatność w zależności od naszej budowy fizycznej.<<
>>W
przypadku wspomnianych wycieczek, które wiążą się z noclegami
poza domem, „szkoła ma obowiązek uszanować prywatność
(transpłciowego) ucznia i nie może ujawniać, ani też wymagać
ujawnienia jego transpłciowości pozostałym uczniom lub ich
rodzicom”. Oznacza to, że dziewczęta nie zostaną wcześniej
powiadomione o tym, że chłopiec identyfikujący się jako
dziewczyna, ale który ma wszystkie typowo męskie części ciała,
będzie z nimi korzystał z szatni, prysznica i dzielił pokój w
hotelu. Z drugiej strony kwestie dotyczące prawa do prywatności
uczniów nietranspłciowych nie są w ogóle podejmowane i zostały
zdegradowane do poziomu „niewygodnej” kwestii.<<
Słowa
aktywisty transpłciowości:
>>”zmuszanie
osoby transpłciowej do korzystania z wydzielonej łazienki/toalety
to wyraźny komunikat, że ta osoba nie jest prawdziwym mężczyzną
lub kobietą, lub jest osobą przynależącą do jakiejś
nieokreślonej >innej< grupy osób”. (…) „ogranicza
potencjał tej osoby do zintegrowania własnej tożsamości i
kwestionuje sam proces tranzycji społecznej”.<<
Dalej
łazienkowe zalecenia specjalistów od transpłciowości:
>>”Każdy
uczeń, który nie czuje się komfortowo dzieląc toaletę z uczniem
transpłciowym, powinien mieć możliwość korzystania z innej,
bardziej ustronnej, takiej jak łazienka w gabinecie pielęgniarki,
przy czym uczeń transpłciowy nigdy nie powinien być zmuszany do
korzystania z innych toalet, tylko dlatego, by inni uczniowie poczuli
się komfortowo”.<<
W
tłumaczeniu na język polski oznacza to, że jeśli dziewczyna nie
zechce korzystać z łazienki razem z chłopakiem uważającym się
za dziewczynę, to ona, a nie ten chłopak, powinna iść do innej
łazienki.
A
rodzice? Mało są ważni: >>”personel szkoły nie może
ujawniać żadnej informacji, które mogą niepotrzebnie wyjawić
status transpłciowy danego ucznia innym osobom, w tym jego rodzicom
lub opiekunom”, z zastrzeżeniem sytuacji, gdy byłoby to
bezwzględnie wymagane przepisami prawa.<<
>>
wytyczne zalecają m.in. że należy używać preferowanego przez
ucznia imienia i zaimków w klasie, ale już w komunikacji z
rodzicami posługiwać się oficjalnym imieniem i standardowymi
zaimkami określającymi jego biologiczną płeć, aby nie ujawnić
im społecznej tranzycji dziecka.<<
>>Aby
uzyskać dostęp do toalet i szatni zgodny z deklarowaną płcią,
wystarczy, że dany uczeń jedynie zadeklaruje sprzeczność
„wewnętrznego poczucia płci” z jego płcią biologiczną. (…)
Innymi słowy, wybrana płeć na podstawie ustnego oświadczenia
staje się faktem.<<
Z listu
rodziców niezgadzających się z ideologią transpłciowości:
>>Czy
zgodzimy się na sterylizację naszych dzieci, czy będziemy
cierpliwie prowadzić je drogą akceptacji własnego ciała? Czy
będziemy leczyć problemy naszych dzieci za pomocą podwójnej
mastektomii, czy będziemy żądać od lekarzy prawdziwego
remedium?<<
>>Po
pierwsze, szkoły będą uczyły dzieci akceptowania ideologii, która
opiera się na kłamstwie, zgodnie z którym płeć biologiczna gra
drugie skrzypce wobec samozwańczej, subiektywnej tożsamości
płciowej i że płeć cielesna jest zmienna lub nawet nieistotna.
(…) Nieuchronnie, takie podejście obejmie wszystkie obszary
funkcjonowania szkoły i wywrze głęboki wpływ na rozwijające się
umysły dzieci. Na przykład dziewczęta, zgodnie z regresywnymi
nakazami polityki antyprzemocowej i polityki integracji płciowej,
musiałyby nazywać chłopców w swojej szatni „dziewczynami”, co
skutecznie pozbawiłoby je należnych praw do wolności słowa i
zachowania intymności przed osobnikami płci przeciwnej. (…)
Ideologia transpłciowości w programie nauczania jest zatem
uświęconym kłamstwem, kreowanym na prawdę.<<
Słowa
kobiety:
>>Od
ponad roku nie wchodzę do żadnej damskiej szatni. Zanim uchwalono
waszyngtońskie prawo, okoliczność, w której jakiś mężczyzna
pojawiłby się w damskiej toalecie lub szatni, wywołałaby
natychmiastową reakcję administracji obiektu, personelu, policji i
obecnych tam ludzi, aby chronić moją prywatność i zapewnić
bezpieczeństwo. Teraz to już przeszłość.<<
>>(…)
jeśli istnieją kobiety lub dziewczyny, które przebywając w
toaletach z biologicznymi mężczyznami czują się niekomfortowo, to
nie da się takiej reakcji nazwać bigoterią.<<
>>Trudniej
jest udowodnić lubieżne zamiary w sytuacji, gdy prawo dostępu do
obiektów przeznaczonych dla danej płci wynika jedynie ze zgłaszanej
przez siebie tożsamości płciowej (...)<<
Działania
ideologów transpłciowości.
>>Stał
się (jeden z lekarzy zajmujących się badaniami nad tożsamością
płciową – wyjaśnienie KG) celem nagonki za przekonanie, że w
przypadku dzieci występuje szczególny rodzaj dysforii płciowej
oraz że bezrefleksyjne zachęcanie ich do tranzycji może w
dłuższej perspektywie nie okazać się korzystne dla ich
dobrostanu. Za ten grzech został pozwany przez szpital (...) i
osądzony w pokazowym procesie.<<
>>Jeśli
jeden z czołowych światowych ekspertów w dziedzinie dysforii
płciowej może być w taki sposób odstawiony na boczny tor, oznacza
to, że agenda ideologiczna poważnie zagraża praktykowaniu
medycyny. Nie jest to bynajmniej stabilny i spójny zbiór przekonań,
lecz ideologia, która zmienia się w zależności od potrzeb
politycznych. Co więcej, wszelkie braki w logicznej spójności tej
ideologii nadrabiane są bezkompromisową gorliwością
zwolenników.<<
>>Co
więcej, klinicyści zajmujący się transpłciowością są
przekonani o swojej skuteczności w rozróżnianiu dzieci „naprawdę
transpłciowych” od tych, przechodzących tylko fazę, z której
kiedyś wyrosną. Na podstawie podobnych stwierdzeń ugruntowały się
idee zachęcające do podejmowania tranzycji w możliwie najmłodszym
wieku.<<
Myśli
aktywistów transpłciowości:
>>Transpłciowy
chłopiec jest chłopcem, a nie dziewczynką, która identyfikuje się
jako chłopiec.<<
>>(…)
ludzie są takiej płci, jakiej pragną.<<
>>Z
medycznego punktu widzenia, właściwym wyznacznikiem płci jest
tożsamość płciowa.<<
>>(…)
każda terapia, która nie jest terapią wspierającą tranzycję,
jest nieetyczna.<<
>>zawsze należy zachęcać dzieci, by te zachowywały się w
sposób zgodny z ich samoidentyfikacją (niezależne od tego, jaka
ona jest), natomiast wszelkie próby pomagania dziecku, by zaczęło
się czuć komfortowo w swoim ciele, są nieetyczne i prawdopodobnie
szkodliwe.<<
>>Blokery
(tutaj: specjalne substancje chemiczne – wyjaśnienie KG)
dojrzewania płciowego i hormony płciowe mogą być stosowane w
„najlepszym interesie dziecka”, jak twierdzą aktywiści. Ich
zdaniem „działają one jak przycisk pauzy i dają młodym ludziom
możliwość zgłębienia swojej tożsamości płciowej, bez
doświadczania stresu wynikającego z pojawiania się trwałych,
nieodwracalnych zmian fizycznych płci przypisanej w chwili
urodzenia”.<<
>>Z
medycznego punktu widzenia, blokery dojrzewania (…) nie szkodzą.
Normalny proces dojrzewania może zostać wznowiony w dowolnym
okresie życia dziecka, po ich odstawieniu.<<
>>Zgodnie
z tezami z raportu CNN na ten temat z 2016 roku, tożsamość i
ekspresja płciowa „mogą się zmieniać każdego dnia, a nawet co
kilka godzin” (...)<<
>>Zucker
cytuje jednego z ekspertów, który twierdzi, że: „Próba zmiany
tożsamości płciowej dziecka wydaje się tak samo odrażająca z
etycznego punktu widzenia, jak wybielanie skóry czarnoskórym
dzieciom, by poprawić ich relacje społeczne wśród białych
dzieci.”<<
>>posiadanie
„preferencji genitalnych” jest transfobiczne oraz że
„preferowanie kobiet z waginami od kobiet z penisami może być
częściowo uwarunkowane wpływem cispłciowo nastawionego
społeczeństwa.<<
O
nielogicznościach ideologii.
>>Jeśli
kategorie „mężczyzny” i „kobiety” są na tyle obiektywne,
że ludzie mogą identyfikować się jako mężczyźni lub kobiety –
i być nimi, to w jaki sposób płeć może być określana jako
spektrum, w którym ludzie deklarują przynależność do obu płci,
żadnej z nich lub ulokować się gdzieś pośrodku? (…) skąd ktoś
może wiedzieć, czy „czuje się” jak płeć przeciwna, czy jak
żadna z nich, a także – jak czuje się osoba mająca obie? (…)
<<
>>”Skąd
mężczyzna może wiedzieć, jak to jest czuć się jak kobieta?”.
(…) Niemożliwe jest przecież doświadczalne poznanie tego, jak to
jest być kimś, kim się nie jest. Twierdzenie biologicznego
mężczyzny, że jest „kobietą tkwiącą w męskim ciele”
zakłada, że ktoś, kto ma męskie DNA, męskie ciało, męskie
narządy płciowe, męski mózg, musi wiedzieć, jak to jest być
kobietą.<<
>>Dlaczego
samo poczucie, że się jest mężczyzną (cokolwiek to znaczy)
miałoby zrobić z kogoś mężczyznę? Dlaczego nasze odczucia mają
determinować rzeczywistość w kwestii płci, choć w wielu innych
aspektach już nie? Nasze uczucia nie są wyznacznikiem naszego
wieku, ani wzrostu. (…) A co z ludźmi, którzy identyfikują się
jako zwierzęta? Co z osobami zdrowymi, które identyfikują się
jako niepełnosprawne? Czy wszystkie te samozwańcze tożsamości
determinują rzeczywistość? Jeśli nie, to dlaczego? I czy ci
ludzie powinni być poddawani terapii przekształcającej ich ciała
z sposób zgodny z ich odczuciami?
>>U
podstaw tej ideologii leży radykalny pogląd, że uczucia
determinują rzeczywistość. Z tej właśnie idei wywodzą się
ekstremalne żądania, by społeczeństwo przystało na subiektywne
twierdzenia o rzeczywistości.<<
>>Dopuszczanie
do sytuacji, w której każdy, kto tylko zakomunikuje, że czuje się
kobietą, zostaje automatycznie za nią uznany, sprawia, że w
porządku prawnym prawdziwe znaczenie słowa kobiecość zaczyna
właściwie zanikać.<<
W kilku
stanach USA >>uchwalono ustawy, które zabraniają placówkom
medycznym stosowania praktyk, mających na celu zmianę orientacji
seksualnej lub tożsamości płciowej nieletnich (…) Zatem lekarz,
który pomaga młodemu chłopcu w społecznej i hormonalnej tranzycji
w „dziewczynkę”, nie narusza prawa, ale lekarz, który pomaga
chłopcu w identyfikacji i afirmacji własnego ciała, może działać
niezgodnie z prawem.<<
>>(przepisy
prawa – KG) obligują także innych do ich popierania i wspierania.
Nie są zatem wykorzystywane jako tarcze ochronne przed
dyskryminacją, ale jako środki do narzucania obywatelom nowej
ortodoksji seksualnej. Penalizują ludzi za to, że decydują się
nie ułatwiać takich procederów lub w nich nie uczestniczyć (jak
operacje zmiany płci), uznając je całkiem zdroworozsądkowo, za
szkodliwe lub niemoralne.<<
Wypowiedzi
ludzi, którzy poddali się medycznym zabiegom zmiany płci:
>>W
czasie jej przeprowadzania żaden lekarz ani psycholog nie próbował
mnie od tego odwieść. Nikt nie przedstawił innych rozwiązań. Nie
zrobiono nic, by mnie przed tym powstrzymać.<<
>>Cari
stwierdza, że nasza kultura, a w szczególności terapeuci ruchu
gender, stwarzają atmosferę dyskomfortu u osób niezadowolonych z
własnego ciała, przedstawiając tranzycję jako jedyne remedium.
(…) Cari pragnie również, by aktywiści przestali ignorować
fakt, że coraz więcej osób decyduje się na detranzycję. (…)
Jestem zwykłą 22-latką z blizną na klatce piersiowej, z męskim
głosem i lekkim zarostem, a to dlatego, bo kiedyś nie mogłam dać
sobie rady ze świadomością, że wyrosnę na prawdziwą kobietę.
Taka jest moja rzeczywistość i takie są rezultaty tranzycji.<<
>>Max
krytykuje aktywistów transpłciowych, którzy „uważają, że
pomysły radzenia sobie z dysforią bez udziału leków bądź
zabiegów chirurgicznych właściwie nie mają sensu”. Co więcej,
ich zdaniem wszelkie inne formy terapii, które nią są nastawione
na potwierdzanie i wzmacnianie tożsamości płciowej odczuwanej
przez daną osobę, to właściwie odbieranie jej godności.<<
>>
„Czego mogę oczekiwać, gdy im powiem (lekarzom prowadzącym
zabiegi zmiany płci – wyjaśnienie KG), że zdecydowałam się na
tranzycję, bo prześladowano mnie za bycie lesbijką, bo przeżyłam
traumę spowodowaną samobójstwem mojej mamy?”<<
Kolejna
osoba:
>>Moje
ciało było mi obce. Jednak moment, w którym zauważyłam z jaką
nonszalancją personel medyczny traktuje ciała osób
doświadczających dysforii płciowej sprawił, że wkurzyłam się
na dobre. (…) Teraz wiem, że ówczesne emocje, interpretowane jako
objaw dysforii płciowej, były tak naprawdę efektem długotrwałej
traumy, której nigdy nie przepracowałam. Fantazjowałam więc o
życiu, w którym byłabym mężczyzną. (…) Jestem pewna, że
osoby poniżej 18. roku życia nie powinny mieć prawa do
podejmowania decyzji powodujących nieodwracalne skutki zdrowotne.
Jeśli ja w wieku 30. lat mogłam nabrać przekonania, że wszystko
zacznie się układać, gdy stanę się facetem trans, a niedługo
potem uświadomiłam sobie, że to był jednak błąd, to jak dać
wiarę nastolatkowi, że wie co robi?<<
Jedna z
przyczyn kłopotów ludzi ze swoją płcią we wczesnej młodości.
>>Moja
babcia nie chciała zaakceptować tego, że byłem chłopcem, więc
przebierała mnie za dziewczynkę (…) Przebieranki zaszczepiły we
mnie myśl, że być może urodziłem się w niewłaściwym ciele.
Doktor
zdiagnozował u niego (a był wtedy po czterdziestce – dopisek KG)
„ewidentną dysforię płciową” i stwierdził, że „jedynym
wyjściem przynoszącym ulgę w cierpieniu byłaby chirurgiczna
zmiana płci” (…) Postanowiłem skontaktować się z „normalnymi”
specjalistami, którzy nie interpretowali wszystkich zaburzeń płci
przez pryzmat transpłciowości.<<
Osoby
po detranzycji:
>>Jednym
z wielu powodów, dla których zdecydowałyśmy się na tranzycję
była trauma. Mamy za sobą straszne wydarzenia, które zniszczyły
poczucie własnego ja, dlatego stworzyliśmy nową osobowość, aby
dać sobie radę z tym wszystkim i przetrwać. Tym ja była nasza
tożsamość: trans, męska lub genderqueer. Poddałyśmy się
tranzycji, bo byłyśmy ofiarami gwałtów, kazirodztwa, bo bycie
lesbijką było wystarczającym powodem do przemocy, bo zamykano nas
w oddziałach psychiatrycznych, bo jedno z naszych rodziców
popełniło samobójstwo. (…) traumy i mizoginia sprawiły, że
pogrzebałyśmy naszą kobiecość i zdecydowałyśmy się na
tranzycję. (…) Tranzycja była aktem autodestrukcji napędzanym
przez lekarzy, którzy podobno „pomagali” nam odnaleźć
prawdziwe ja. (…) Wiele z nas zrozumiało, że „opieka”, której
doświadczyłyśmy była czymś nieetycznym, a nawet pewną formą
nadużycia medycznego. (…) Nauka o akceptacji ciała i osiągnięciu
z nim pełnej zgodności to skuteczny sposób na leczenie dysforii u
wielu osób.<<
Zmiany
sposobów leczenia dysforii.
>>Hormony
zaczął przyjmować po zaledwie dwóch sesjach z terapeutą, który
zupełnie nie miał pojęcia, co stało za jego przekonaniem, że
byłby szczęśliwszy jako kobieta.<<
>>Moim
zdaniem, problemem jest łatwość z jaką terapeuci, kierują ludzi
na zabiegi tranzycji.<<
Inna
osoba po hormonalnych i operacyjnych zabiegach zmiany płci pisze:
>>”Wtedy
za standard uchodziło przynajmniej dwanaście sesji terapeutycznych
przed podjęciem decyzji o podaniu środków hormonalnych. Teraz ten
wymóg nie obowiązuje. Wiele osób zaczyna terapię hormonalną po
jednej, dwóch lub trzech sesjach. To, co w przeszłości uznawano za
szkodliwe, obecnie stało się systemową praktyką wśród lekarzy.”
(…) Co więcej, zauważam, że werbalizowane przez was wątpliwości
zagłuszane są przez docierający z zewnątrz intensywny doping,
zachęcający do tranzycji, a to jest już naprawdę
niebezpieczne.”<<
Medycyna
i filozofia o płci.
>>Podstawą
męskości i kobiecości jest rozróżnienie ról reprodukcyjnych
płci. (…) Nie istnieje żadna inna powszechnie akceptowana
biologiczna klasyfikacja płci.<<
>>Tak
naprawdę od bardzo niedawna – i tylko w odniesieniu do gatunku
ludzkiego – samo pojęcie płci stało się zawiłe i pełne
kontrowersji.<<
>>Myśliciele
postmodernistyczni dążą do podważenia samego pojęcia
normatywności i ukrycia faktu, że istnieje pewien naturalny
porządek rzeczy. Zamiast prawidłowego i zaburzonego rozwoju
człowieka, mielibyśmy po prostu wielość kierunków, którymi może
podążać rozwój człowieka. (…) Rozróżnienie pomiędzy
prawidłowym i zaburzonym rozwojem opiera się na zrozumieniu celu i
funkcji w układach tworzących organizm. (…) Nie mówi o
„różnicach” w rozwoju serca. Serce, które nie pompuje dobrze
krwi, nie jest „inne”, jest po prostu chore.<<
>>We
wszystkich przypadkach punktem wyjścia jest akceptacja faktu, że
myśli i uczucia nie są tożsame z rzeczywistością. „Psychiatrzy
muszą wreszcie rzucić wyzwanie solipsystycznej koncepcji, że to,
co jest w umyśle, nie może być kwestionowane” – powiada
McHugh. „Zaburzenia świadomości stanowią przecież domenę
psychiatrii. Ich odrzucenie oznaczałoby właściwie jej koniec.” I
ma rację. Specjaliści od zdrowia psychicznego nie mogą tak po
prostu wspierać pacjentów w utrzymywaniu przekonań, które akurat
w danym momencie prezentują. Zamiast tego powinny wspomagać ich w
akceptacji prawdy, pracując jednocześnie nas głębszymi
problemami, maskowanymi fałszywymi przekonaniami.<<
>>”Zmiana
płci jest metafizyczną niemożliwością, ponieważ jest
biologiczną niemożliwością.” Chirurdzy nabierają coraz
większej zręczności w tworzeniu i „doszywaniu” nowych narządów
płciowych, ale tego rodzaju „dodatki” nie zmieniają przecież
biologicznej płci pacjenta.<<
>>Krótko
mówiąc, badania nad mózgiem, o których głośno w popularnych
mediach, w rzeczywistości nie potwierdzają tego, co głoszą
aktywiści transpłciowi. Nie ma żadnych naukowych poglądów na
potwierdzenie tezy, że tożsamość transpłciowa jest uwarunkowana
biologicznie. (…) Zamiast tego „dowody naukowe w przytłaczającym
stopniu popierają tezę, że fizycznie i rozwojowo normalny chłopiec
lub dziewczynka jest tym, kim wydaje się być w momencie urodzenia.
Dostępne dowody z obrazowania mózgu i genetyki nie wskazują, by
rozwój tożsamości płciowej jako różnej od płci biologicznej
był wrodzony.”<<
O
celach medycyny:
>>(…)
czy posiadanie uczuć i przekonań, które są całkowicie oderwane
od rzeczywistości, jest dobre, złe, czy neutralne? Czy powinniśmy
traktować odczucia jako autentyczne i ostateczne, czy też warto
postarać się zrozumieć ich przyczyny i naprawić, albo
przynajmniej złagodzić ich negatywne skutki? (…) Dr. Cretella
podkreśla, iż opieka nad zdrowiem psychicznym powinna kierować się
normami ugruntowanymi w rzeczywistości, łącznie z rzeczywistością
cielesnego ja. (…) Niestety wielu specjalistów postrzega opiekę
zdrowotną, a w szczególności opiekę nad zdrowiem psychicznym,
przede wszystkim jako narzędzie do spełniania żądań pacjenta.<<
>>(…)
„dowód solidarności” oznaczający dawanie pacjentowi
wszystkiego, czego sobie zażyczy, niezależnie od tego, czy leży to
w jego najlepszym interesie, czy też nie, jest standardem
postępowania dalekim od tradycji Hipokratesa.<<
>>Przekonanie
człowieka, że jest kimś (lub czymś), kim nie jest, jest w
najlepszym przypadku oznaką błędu myślowego, a w najgorszym –
urojeniem. To, że ktoś coś myśli lub czuje, nie sprawia, że to
staje się rzeczywistością.<<
>>Nie
podano zasadniczej informacji, że zdecydowana większość dzieci z
dysforią płciową – od 80 do 95 procent – wyrasta z niej w
sposób naturalny o ile nie będzie zachęcana do zabiegów zmiany
płci.<<
Dziewczyna
cierpiąca na anoreksję wyznaje uporczywe, błędne przekonanie, że
jest otyła. Osoba z cielesnym zaburzeniem dysmorficznym (BDD) jest
głęboko przeświadczona o swojej brzydocie. Osoba z zaburzeniem
tożsamości w integralności cielesnej (BIID) identyfikuje się jako
osoba niepełnosprawna i czuje się uwięziona w pełni sprawnym
ciele. Osoby z BIID są często tak przygnębione swoim sprawnym
ciałem, że dążą do chirurgicznej amputacji zdrowych kończyn lub
przerwania przez chirurga zdrowego rdzenia kręgowego. Dr Anne
Lawrence, która sama jest transpłciowa, twierdzi, że BIID wykazuje
wiele podobieństw do dysforii płciowej.<<
>>Jednak
dostosowanie wyglądu ciała do fałszywego wyobrażenia za pomocą
hormonów i operacji nie uwalnia z więzów dysforii, tak jak
liposukcja (odsysanie tłuszczu – wyjaśnienie KG) nie leczy
anoreksji.<<
>>Centralnym
punktem debaty nad leczeniem osób z dysforią płciową jest
kwestia, czy terapia powinna koncentrować się na umyśle, czy też
na ciele.<<
O
chemicznym opóźnianiu dojrzewania:
>>Jednocześnie
aktywiści twierdzą, że efekty blokowania dojrzewania płciowego za
pomocą leków są w pełni odwracalne. Takie podejście do sprawy
wywraca wszystko do góry nogami, ponieważ w okresie dojrzewania
właściwie każda część ciała rozwija się zgodnie ze specyfiką
danej płci, a przechodzenie przez ten proces w wieku 18. lat nie
może odwrócić skutków dziesięciu lat jego blokowania.<<
>>Istnieje
naturalna kolejność rzeczy, w której wiele procesów zachodzi wraz
z dojrzewaniem ciała, a gdy pewne zjawiska dzieją się poza nią,
rozwój nie przebiega prawidłowo. Jeśli z powodu interwencji
medycznej dziecko nie rozwinie pewnych cech w wieku 12 lat, to ich
wywołanie w wieku 18 lat nie będzie „odtworzeniem procesu”,
ponieważ sekwencja została już zakłócona. (…) „Tożsamość
płciowa kształtuje się w okresie dorastania, gdy ciała młodych
ludzi różnicują się płciowo i osiągają dojrzałość.” (…)
Lekarze stosujący blokery dojrzewania płciowego w leczeniu dysforii
płciowej bez właściwej rozwagi, przeprowadzają gigantyczny
eksperyment, który nie spełnia nawet minimalnych standardów
etycznych wymaganych w innych dziedzinach medycyny.<<
>>Zablokowanie
dojrzewania wiąże się z ryzykiem zmniejszenia szans na
zaakceptowanie swojej biologicznej płci, a tym samym zwiększa
prawdopodobieństwo, że osoba poddana zabiegowi zdecyduje się na
przeprowadzenie tranzycji.<<
O
dzieciach.
>>Dziecko
ma powierzchowne pojęcie o różnicach między płciami: chłopcy
lubią się bawić w chowanego, a dziewczynki w dom. Zatem łatwo
jest mu wydedukować, że: „nie lubię energicznej rozrywki, a
większość moich towarzyszy zabaw to dziewczynki, mające podobne
upodobania, a więc skoro lubię się bawić w dom, tak jak moje
koleżanki, to ja też muszę być dziewczynką.” (…)
Przebieranie go za dziewczynkę, nadawanie żeńskiego imienia, a w
końcu podawanie środków blokujących dojrzewanie, a potem –
hormonów płciowych nie jest rozważnym postępowaniem. Skuteczna
psychoterapia powinna pomóc mu dostrzec prawdę, że wrażliwy
chłopiec to zupełnie normalny chłopiec.<<
>>
To prawdziwe historie dzieci, które zostały przyprowadzone do
kliniki z powodu nasilonej dysforii płciowej. Gdyby zostały
skierowane do innej kliniki – stosującej obecne standardy leczenia
zaburzeń płci – ich rodzicom prawdopodobnie zalecono by
rozpoczęcie tranzycji społecznej, a następnie podawanie blokerów
dojrzewania.<<
>>Dla
dzieci, wykształcenie zdrowego rozumienia własnego ciała i
seksualności jest trudnym i delikatnym przedsięwzięciem (…)
Ideologia transpłciowości znacznie utrudnia ten proces poprzez
destabilizację tego, co David Cloutier nazywa „seksualną
ekologią”. Podważa ona bowiem powszechną zgodności między
płcią biologiczną a społeczną tylko dlatego, że niewielka
liczba osób ma problemy z pogodzeniem się ze swoją cielesnością.
„Destabilizacja normalnej zgodności ciała i duszy”, pisze
Cloutier, „to pozwolenie, by wyjątki stanowiły regułę”.<<
O
źródłach ideologii:
>>Feminizm
pierwszej fali był ruchem mającym na celu wyzwolenie kobiet z
przesadnie restrykcyjnej koncepcji płci, aby mogły swobodnie
realizować się w swojej kobiecości i człowieczeństwie. Jednak z
czasem feminizm przekształcił się w ruch dążący do osiągnięcia
całkowitego zrównania, graniczącego z identycznością obu płci.
Od przekłamanych sztywnych stereotypów, nasza kultura wyewoluowała
w kierunku kolejnego błędu, choć o przeciwnym wektorze, jakim było
zaprzeczenie wszelkim istotnym różnicom pomiędzy kobietami a
mężczyznami.<<
>>Dekonstrukcja
pojęcia płci rozpoczęła się od zanegowania biologicznych podstaw
różnic płciowych. W tym kontekście niektóre pozornie sprzeczne
idee okazały się mieć wspólne korzenie, a samo zaprzeczenie jest
zaszłym ogniwem łączącym ruch transpłciowy z radykalnym
feminizmem.<<
>>Według
McCarthy’ego ideologia gender opiera się na „postrzeganiu ciała
jako problematycznej granicy wolności – wolności pojmowanej jako
czyste i pojawiające się z wewnątrz samostanowienie.”<<
>>Jeśli
nauka nie popiera takiego sposobu leczenia dzieci, to dlaczego te
„drastyczne i eksperymentalne środki” są obecnie lansowane jako
norma? (…) Tam, gdzie wiedza jest szczątkowa, wkracza ideologia.
Głównym napędem dla szerokiej akceptacji leczenia tranzycyjnego u
dzieci jest dziś polityka. Singal stwierdza:
Najzwyczajniej
w niektórych kręgach zdecydowano, że kategoryczne deklaracje
dziecięcej dysforii płciowej to przejaw ich prawdziwej tożsamości
i jako taki musi być respektowany. W pewnym sensie jest to
zrozumiałe: przez dziesięciolecia dorosłe osoby transpłciowe
musiały stawiać czoła dehumanizacyjnym przeszkodom w postaci
społecznej negacji, posądzania o choroby psychiczne czy dewiacje
seksualne etc. Rzecz w tym, że istnieją solidne dowody naukowe –
może nie bezwyjątkowe, ale solidne – wskazujące, że dzieci nie
powinny być traktowane tak jak osoby dorosłe.<<
>>Trudno
oprzeć się wrażeniu, że nadrzędnym motywem promowania tranzycji
społecznej, a następnie stosowania blokerów dojrzewania, jest
„utrwalenie” tożsamości transpłciowej.<<
Różności.
>>(…)
wysoko rozwinięte kraje wykazują największe różnice między
płciami z uwzględnieniem różnych typów osobowości. Mało
prawdopodobna jest zatem teza, by wyjaśnieniem tego stanu był
patriarchat i władza mężczyzn. Wydaje się raczej, że „dobrobyt
i równość przynoszą większe możliwości samorealizacji” (…)
„Bogactwo, wolność i wykształcenie dają mężczyznom i kobietom
możliwość bycia tym, kim są”.<<
Gdzieś
czytałem o nadal istniejącym w Norwegii podziale na zawody
tradycyjnie uznawane za kobiece i męskie, a przecież w tym kraju od
wielu lat bardzo się dba o równe szanse kobiet. Wyjaśnienie wydaje
się proste.
>>„Droga
prowadząca dziewczynkę do kobiecości jest mniej wyboista, niż
chłopca stającego się mężczyzną, ponieważ potencjał
macierzyństwa wyrażony jest w sposób oczywisty w formie jej
ciała”, podczas gdy chłopiec „musi stać się mężczyzną”.
Rozwój fizyczny, psychiczny i intelektualny chłopca trwa dłużej,
niż rozwój dziewczynki.<<
Słowa
te przypomniały mi rozmowę z koleżanką w pracy. Odbyła się
ponad 40 lat temu, a jej tematem było dorastanie. Moja rozmówczyni
nie była osobą wykształconą, a mimo tego różnice w dorastaniu
chłopców i dziewczyn widziała wyraźnie i tak jak autor. Dobrze
pamiętam jej słowa, ponieważ zrobiły na mnie wrażenie. Widziała
lepiej niż obecni doktorzy, którym zaślepienie, obawa o swoją
karierę zawodową lub zwykły konformizm utrudnia widzenie.
>>Odpowiednie
kształtowanie chłopców jest szczególnie istotne w momencie, kiedy
nasza kultura – jak zauważa Esolen – zdaje się przeżywać
kryzys męskości.<<
>>”Żyjemy
otoczeni wygodami, o których jeszcze do niedawna najbogatsi
arystokraci nie mogli nawet pomarzyć, a jednak twierdzimy, że
jesteśmy zbyt biedni, by mieć więcej niż jedno lub dwoje dzieci.
Prawda jest zupełnie inna: jesteśmy zbyt bogaci, aby mieć więcej
niż jedno lub dwoje dzieci, zbyt pochłonięci pracą zawodową i
zdobywaniem prestiżu”.<<
>>”Gdy
tożsamość płciowa wygrywa, zawsze przegrywają kobiety”.<<
>>Mojego
przyjaciela uznano za transfoba i cisseksistę tylko dlatego, że
umawia się wyłącznie z biologicznymi kobietami.<<
* * *
Parę
uwag o przekładzie na język polski.
>>(…)
a niektóre badania dowodzą o niekorzystnych następstwach tych
operacji.<<
>>My,
integrujemy te praktyki z przepracowaniem traumy, która spowodowała
oderwanie się od naszych ciał.<<
Tłumacz
się nie popisał. Może miał zbyt mało czasu, a może tekst,
rezultat jego pracy, jest zobrazowaniem przemian w naszym języku.
Dziwnie
stawiane są przecinki, czasami i cudzysłowy, a konstrukcji z
użyciem słów „że” i „które, który, których” jest tak
dużo, że szybko zaczynają nużyć, a pod koniec książki nawet
irytują. Wiele przykładów znaleźć można w cytatach, tutaj dodam
dwa.
>>Mimo
tego, że pojawiają się wstępne dowody na to, że nasilenie
dysforii płciowej (...)<<
Czyż
nie lepiej brzmi taka wersja?: „Mimo pojawiania się wstępnych
dowodów na nasilenie dysforii płciowej (...).”
>>Byłem
niezwykle szczęśliwy, że miałem okazję poprowadzić forum
dyskusyjne (...)<<
„Byłem
niezwykle szczęśliwy mając okazję poprowadzić forum dyskusyjne
(…).”
„Że”
staje się słownym wytrychem, uniwersalnym sposobem na ominięcie
kłopotów z budową zdania, ale o tym może innym razem.
Dotarliście
do końca tekstu? Więc gratuluję!