Etykiety

Moja książka

Wrażenia i chwile

 150422 Dzisiaj jest umowny dzień premiery mojej nowej książki.    „Książka jest o wrażeniach, o przeżywaniu zwykłych dni i zdarzeń, o chwi...

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą terroryzm. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą terroryzm. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 17 lipca 2016

Dzwonkowa Droga i terroryzm


040716

W internecie przeczytałem opowiadanie, którego akcja dzieje się w Górach Kaczawskich w XIII wieku. Tematem głównym, czy raczej osią opowiedzianej historii, są trędowaci i Dzwonkowa Droga; dzięki tej drodze i wyszukiwarce googli opowiadanie znalazłem i zaciekawiony przeczytałem je. Nie czuję się na siłach pisać tutaj recenzji, w końcu nie jestem krytykiem literackim, chciałem tylko napisać kilka zdań o wrażeniach związanych z historią ludzkości.

Autor, pasjonat historii, a chyba też i Gór Kaczawskich (podobają mi się ludzie mający pasje), pisał między innymi o ciężkich warunkach życia zwykłych ludzi, o niedojadaniu, a nierzadko i o głodzie, a ja, jak wiele już razy, ujrzałem naszą historię jako ciągnące się przez wieki i tysiąclecia pasmo udręki, cierpień, strachu i poniżeń. Zmarnowanych żyć ludzkich. Poza nielicznymi okresami i miejscami, takie było życie ogromnej większości ludzi aż do naszych czasów. Życie znojne, wypełnione troskami i tragediami, marne i szybko kończone.

Dlaczego tak było, a w znacznej mierze jest nadal? Do kogo mieć pretensje? Zadając sobie te pytania, odczuwam bezradność, mimo że odpowiedzi znam. Pretensji nie ma we mnie, jest żal i współczucie. Żałuję tych niepoliczonych istnień ludzkich zakończonych pod batem lub mieczem, zagłodzonych lub zamęczonych, żałuję ludzi, którym nie było dane godziwie przeżyć swojego czasu, posmakować radości życia, cieszyć się miłością, rozwinąć swoich umiejętności, czuć radość na myśl o kolejnych dniach przed nimi.

Gdzie powody do odczuwania żalu, jeśli nie w cechach ludzi? Wszak większość cierpień na tym padole łez sami sprowadziliśmy na siebie. Gorzka to dla mnie prawda, ponieważ mimo naturalnych trudności w zapewnieniu godziwego życia, ludziom zawsze, w epoce kamienia i w obecnej erze rozwoju technicznego, żyłoby się nieporównywalnie lepiej, gdyby nie wzajemne wyrzynanie się i wszystkie, bardzo rozgałęzione, koszta z tym procederem związane.

Ludzkość wydaje na zbrojenia kilka miliardów dolarów dziennie. Dziennie! Odpowiednio wydatkowane, te niewyobrażalnie wielkie pieniądze mogłyby zlikwidować głód na Ziemi, uratować życie milionom, podnieść jakość życia miliardom ludzi.

Z zachowaniem odpowiednich proporcji, tak było zawsze. Zawsze też trafiali się jacyś Nabuchodonozorowie i Dżingis Chanowie, Hitlerowie i Stalinowie z piekła rodem.

Jest w nas dobro i zło. Chciałbym wierzyć, że więcej dobra, ale jeśli nawet tak jest, to wszak dobro jest delikatnej natury, łatwo ulega brutalnej sile zła, mimo twierdzeń o jego utajnionej potędze. O przewadze lepszej strony człowieka myśli idealista ukryty we mnie, natomiast racjonalista widzi to nieco inaczej. Zło jest na swój okropny sposób łatwe, dobro natomiast wymaga pewnego wysiłku intelektualnego, jako że jest w znacznej mierze rezultatem rozwoju cywilizacyjnego, wznoszenia się naszych moralnych standardów, nie zawsze łatwych w stosowaniu. Czy w takim razie zło jest pierwotne, instynktowne? Co tu jest pierwotne, co wtórne? Nie wiem, jednak trudno zaprzeczyć, iż zło tkwi w naszych trzewiach nader skore do wydobycia się na powierzchnię. Z drugiej strony, dla pocieszenia, wypadałoby wskazać na praźródło dobra tkwiące w ludziach: altruizm wykształcony w toku rozwoju naszego gatunku.

Nasza historia, mimo całej swojej okropności, niesie też pocieszenie, a nawet pozwala odrodzić się optymizmowi.

Na ogół nie uświadamiamy sobie faktu niebywałego w dziejach Rzeczpospolitej: życia trzeciego już pokolenia Polaków nie znających wojny (siebie liczę do pierwszego pokolenia; moi rodzice wojnę znają z autopsji), a przecież przez wieki całe każdy dorosły Polak doświadczał tej okropności, niemal każdy mężczyzna był na wojnie. One same, mimo iż nadal polegają na zabijaniu, zaczynają podlegać rygorom norm moralnych. Brzmi idiotycznie? Ależ nie! Niedawno amerykański generał tłumaczył się ze śmierci kilku cywili zabitych przy okazji działań wojskowych, a żądanie tegoż sto lat temu spowodowałoby wzruszenie ramion wojskowych. Warto też pamiętać, iż wcześniej normą było mordowanie lub sprzedaż wszystkich mieszkańców zdobytego miasta. Zmiany norm moralnych są bardzo duże i dotyczą wielu gałęzi życia społeczności ludzkich, a w ciągu ostatnich dziesięcioleci proces ten nabrał szybkości. Te właśnie fakty napawają optymizmem. Owszem, lokalne wojny zdarzają się i teraz, jest terroryzm, ale społeczeństwa i władze państwowe inaczej je oceniają: jednoznacznie negatywnie. Warto też zastanowić się nad przyczynami. Terroryzm i ostatnią wojnę europejską, mianowicie w byłej Jugosławii, łączy coś, co nienawiść i chęć mordowania bardzo wzmacnia: fanatyzm religijny, trucizna o wielkiej sile oddziaływania na ludzi. Trucizna wszczepiona, nie wrodzona, co też pozwala mieć nadzieję na przyszłą jej eliminację.

Na wydobycie dobra z człowieka.



Dopisek.

Po zastanowieniu zdecydowałem uzupełnić wątek o religijnym fanatyzmie.

Ten terroryzm, który tak boleśnie odczuwa współczesny świat, związany jest z islamem, a sprawcami zamachów są ludzie bardzo religijni. Fanatycznie religijni. Wierzący w dobre przyjęcie ich czynów przez Boga i w odebranie nagrody po swojej tragicznej śmierci. Czasami słyszę pytania o powody, o motywacje ludzi zgadzających się na akty samobójcze; tutaj mamy prostą, jasną i pełną odpowiedź: ci ludzie wierzą, iż z chwilą śmierci znajdą się w raju.

Problem terroryzmu islamskiego jest więc problemem natury religijnej. My, Europejczycy, powinniśmy o tym pamiętać, a to z powodu naszych czynów dokładnie takiej samej natury. Kilkaset lat temu organizowaliśmy armie ochotników i wysyłaliśmy ich na Wschód dla zabijania innowierców, jeśli nie zechcą zostać chrześcijanami. Warto zaznaczyć, iż nie działo się to w podziemiu, jak na ogół działa współczesny terroryzm, a oficjalnie, za zgodą władz państw europejskich i z błogosławieństwem papieży gwarantujących raj dla poległych krzyżowców.

Zbieżności wyraźne. Europejczycy, a już zwłaszcza rzymscy katolicy, powinni o nich pamiętać, potępiając – jak  najbardziej słusznie – terroryzm islamski.