Etykiety

Moja książka

Wrażenia i chwile

 150422 Dzisiaj jest umowny dzień premiery mojej nowej książki.    „Książka jest o wrażeniach, o przeżywaniu zwykłych dni i zdarzeń, o chwi...

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stres. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stres. Pokaż wszystkie posty

sobota, 2 marca 2019

O wpływie stresu na zdrowie nasze i naszych dzieci

010319
Każdy z nas słyszał o szkodliwym wpływie stresu na zdrowie, ale dalece nie wszyscy przyjmują ten fakt do siebie. Możliwe, że z braku wiedzy, a może z niedowierzania. Niżej wklejam skrócony tekst skopiowany z książki „Biologia przekonań” autorstwa biologa Bruca Liptona, w którym przystępnie opisane jest działanie stresu na ludzki organizm.
W mechanizmie tym nie ma żadnych niejasno udokumentowanych funkcji umysłu oddziaływającego na ciało, żadnych trudnych do pojęcia wschodnich mądrości, jest natomiast szereg dających się laboratoryjnie zbadać reakcji fizjologicznych. Cały ten mechanizm jest bardzo stary, ukształtowany w pradawnych czasach i niestety, wtedy bardziej przydatny niż obecnie, w zmienionym przez nas świecie. Dla mnie niżej opisane fakty są kolejnym dowodem na istnienie w nas ścisłych związków z bardzo odległymi epokami, oraz przykładem nienadążania nas samych za zmianami naszego życia. Przeszłość nie umiera, nadal w nas funkcjonuje i nas określa, o czym warto wiedzieć nie tylko w związku ze stresem, ale z i nowomodnymi ideologiami w stylu gender.
Drugi temat, wpływu stresu matki na płód, jest naturalnym ciągiem dalszym, teraz już łatwiej zrozumiałym, i może budzić oszałamiające myśli o świecie kształtowanym przez ludzi mających możliwość pełnego rozwinięcia swoich potencjalnych możliwości.
Skróty wykropkowałem i wziąłem w nawiasy. Podkreślenia tekstu są moje.
-----------------
Ewolucja wyposażyła nas w wiele mechanizmów służących do przeżycia. Można je z grubsza podzielić na dwie funkcjonalne kategorie: wzrost i obronę. Te mechanizmy wzrostu i obrony są fundamentalnymi zachowaniami koniecznymi dla przeżycia organizmu. Jestem pewien, że wiesz, jak ważne jest, by się chronić. Możesz jednak nie zdawać sobie sprawy, że wzrost jest tak samo ważny dla przeżycia — nawet jeśli jesteś już dorosłym, który osiągnął kres swojego wzrostu. Każdego dnia miliardy komórek twojego ciała zużywają się i wymagają, by je zastąpiono. Dla przykładu, cały nabłonek komórkowy twoich jelit jest wymieniany co siedemdziesiąt dwie godziny. Aby utrzymać tę nieustającą wymianę komórek, twoje ciało potrzebuje wydatkować każdego dnia znaczącą ilość energii.
(...)
Jest jednak pewien kruczek związany z tymi przeciwnymi mechanizmami przetrwania, które ewoluowały przez miliardy lat. Okazuje się, że mechanizmy wzrostu oraz mechanizmy obronne nie mogą działać optymalnie w tym samym czasie. Innymi słowy, komórki nie mogą się przesuwać jednocześnie do przodu i do tyłu. Ludzkie ciałka krwi, które badałem w Stanford, wykazywały zupełnie inną mikrobudowę przyjmując pożywienie, niż kiedy realizowały reakcję obronną. Nie mogły ukazać obydwu konfiguracji w tym samym czasie.
W reakcji podobnej do tej, jaką wykazują komórki, ludzie niezaprzeczalnie ograniczają swoje zachowania rozwojowe, kiedy przełączają się w tryb obronny. Jeśli uciekasz przez pumą, nie będzie rozsądne wydatkowanie energii na rozwój. Aby przeżyć, czyli uciec przed pumą, mobilizujesz całą swoją energię na walkę lub ucieczkę. Rozprowadzenie rezerw energii, by zasilić reakcję obronną, w nieunikniony sposób prowadzi do ograniczenia wzrostu.
Oprócz przekierowania energii do zasilenia tkanek i narządów potrzebnych do realizacji reakcji obronnej, istnieje jeszcze jeden powód zahamowania wzrostu. Wzrost wymaga otwartych kanałów wymiany pomiędzy organizmem i jego środowiskiem. Na przykład, organizm przyjmuje pożywienie i wydala produkty odpadowe. Obrona wymaga jednak zamknięcia systemów, by odgrodzić organizm od postrzeganego zagrożenia.
Zahamowanie procesów wzrostu pociąga za sobą ograniczenia wynikające z tego, że wzrost nie tylko wydatkuje energię, lecz także ją produkuje. Skutkiem tego, utrzymywana dłużej reakcja obronna zahamowuje wytwarzanie energii podtrzymującej życie. Im dłużej trwasz w trybie obronnym, tym bardziej ograniczasz swój wzrost. Możesz nawet zatrzymać procesy wzrostu tak bardzo, że prawdziwe stanie się powiedzenie „przerazić się na śmierć".
Na szczęście większość z nas nie dochodzi do momentu, kiedy jesteśmy „śmiertelnie przerażeni". W odróżnieniu od jednokomórkowców, reakcje wzrostu/obrony w organizmach wielokomórkowych nie funkcjonują na zasadzie albo/albo — nie wszystkie 50 bilionów komórek musi funkcjonować w trybie wzrostu lub obrony w tym samym momencie. Proporcja komórek, które są zaangażowanie w działania obronne zależy od powagi postrzeganych niebezpieczeństw. Można przeżyć w stanie stresu spowodowanego tymi zagrożeniami, lecz chroniczne zahamowanie mechanizmów wzrostu poważnie zagraża naszej witalności. Co ważne, nie wystarczy tylko pozbyć się czynników stresujących, by w pełni doświadczyć swojej witalności. Wyeliminowanie czynników stresu lokuje nas jedynie w neutralnym obszarze kontinuum wzrostu/obrony. By w pełni rozkwitnąć, musimy nie tylko wyeliminować czynniki stresu, ale także aktywnie poszukiwać radosnych, miłosnych i spełniających życiowych doświadczeń, by stymulować procesy wzrostu.
W organizmach wielokomórkowych zachowania wzrostu/obrony są kontrolowane przez układ nerwowy. Zadaniem tego układu jest monitorowanie sygnałów środowiskowych, interpretowanie ich oraz organizowanie odpowiednich na nie reakcji. W społeczności wielokomórkowej system nerwowy funkcjonuje tak, jak rząd organizujący czynności jego komórkowych obywateli. Kiedy układ nerwowy rozpoznaje zagrażające obciążenia środowiskowe, alarmuje społeczność komórek w obliczu nadchodzącego niebezpieczeństwa.
Ciało jest wyposażone w dwa odrębne systemy obronne, a każdy z nich jest niezbędny dla podtrzymania życia. Pierwszy system mobilizuje obronę przed zagrożeniami zewnętrznymi. Jest nazywany osią HPA, co odpowiada osi podwzgórze –przysadka -nadnercza. Kiedy nie ma zagrożeń, oś HPA jest nieaktywna, a wzrost rozkwita. Jeśli jednak podwzgórze mózgu dostrzega zagrożenie środowiskowe, angażuje ono oś HPA wysyłając sygnał do przysadki — głównego gruczołu — która jest odpowiedzialna za zorganizowanie społeczności pięćdziesięciu bilionów komórek, by poradzić sobie z nadchodzącym niebezpieczeństwem.
(...)
Z technicznego punktu widzenia bodziec stresowy angażujący oś HPA wygląda jak prosta kaskada: w odpowiedzi na spostrzeżenie czynnika stresującego przez mózg, podwzgórze wydziela czynnik uwalniający — kortykoliberynę (CRF), który wędruje do przysadki. CRF aktywuje specjalne komórki przysadki wydzielające hormony, powodując uwolnienie hormonów adrenokortykotropowych (ACTH) do krwi. Następnie ACTH dociera do nadnercza, gdzie służy jako sygnał włączający wydzielanie hormonów nadnercza uruchamiających reakcję walka/ucieczka.
Kiedy alarm nadnercza już rozbrzmiał, hormony stresowe uwalniane do krwi ściskają naczynie krwionośne układu trawiennego, zmuszając dostarczającą energię krew do preferencyjnego odżywiania tkanek w ramionach i nogach, które pozwalają nam na uniknięcie zagrożenia. Zanim krew została odesłana do kończyn, była skoncentrowana w organach wewnętrznych. Rozprowadzenie krwi z organów wewnętrznych do kończyn w reakcji obronnej pociąga za sobą zahamowanie funkcji związanych ze wzrostem — bez wystarczającej ilości krwi odżywiającej organy wewnętrzne, nie mogą one właściwie pracować. I tak powstrzymują one działania podtrzymujące życie, jak trawienie, wchłanianie, wydzielanie i inne funkcje zapewniające komórkom wzrost oraz produkcję energetycznych rezerw ciała. Dlatego właśnie reakcje stresowe powstrzymują procesy wzrostu i dalej zmniejszają zdolność ciała do przetrwania, zakłócając wytwarzanie żywotnych rezerw energii.
Drugi system obronny ciała to układ odpornościowy, który chroni nas przed zagrożeniami pochodzącymi z wewnątrz, spod skóry, takimi, jakie są powodowane przez wirusy i bakterie. Zmobilizowany system odpornościowy może pochłonąć wiele dostępnych dla ciała zasobów energii. By wyobrazić sobie ilość energii, jaką pochłania system immunologiczny, przypomnij sobie jak słaby jesteś, kiedy zmagasz się z infekcjami, jak grypa, czy przeziębienie. Kiedy oś HPA mobilizuje ciało do obrony, hormony nadnercza bezpośrednio wyciszają działanie systemu immunologicznego, by oszczędzać rezerwy energetyczne. Hormony stresu są tak efektywne w ograniczaniu funkcji systemu odpornościowego, że lekarze przepisują je osobom otrzymującym przeszczepy, aby ich system immunologiczny nie odrzucił obcej tkanki.
Dlaczego system nadnerczy wyłącza system odpornościowy? Wyobraź sobie, że jesteś w namiocie na afrykańskiej sawannie, chorując na infekcję bakteryjną, a do tego zmagając się z bardzo dokuczliwą biegunką. Za ścianami namiotu rozlega się głęboki lwi pomruk. Mózg musi podjąć decyzję, które niebezpieczeństwo jest poważniejsze. Twojemu ciału nic nie pomoże zwalczenie bakterii, jeśli zostaniesz poszarpany przez lwa. Dlatego twoje ciało zatrzymuje zwalczanie infekcji w celu zmobilizowania energii do ucieczki, by przeżyć to spotkanie z lwem. I stąd następnym skutkiem zaangażowania osi HPA jest osłabienie naszej zdolności do walki z infekcją.
Aktywowanie osi HPA także niekorzystnie wpływa na naszą zdolność klarownego myślenia. Przetwarzanie informacji w przodomózgowiu, centrum wykonawczym wnioskowania i logiki, przebiega znacznie wolniej, niż czynności odruchowe kontrolowane przez tyłomózgowie. W niebezpieczeństwie liczy się szybkość przetwarzania informacji — im wyższa, tym większa szansa na przeżycie organizmu. Hormony stresu z nadnerczy powodują kurczenie naczyń krwionośnych w przodomózgowiu, ograniczając jego zdolność funkcjonalną. Dodatkowo hormony te wygaszają aktywność kory przedczołowej — centrum świadomego, wolicjonalnego (czyli zależnego od naszej woli – dopisek K.G.) działania. W sytuacji zagrożenia przepływ krwi w naczyniach i hormony wspierają aktywację tyłomózgowia, źródła podtrzymujących życie odruchów, które najefektywniej kontrolują zachowanie związane z walką i ucieczką. I chociaż konieczne jest, by sygnały stresu wyparły wolniej funkcjonujący, świadomy umysł, by zwiększyć szanse przetrwania, pociąga to za sobą koszt – zmniejszoną świadomość i zredukowaną inteligencję.
Strach zabija
(…) Prosta prawda brzmi: zalękniony jest głupszy. Nauczyciele wciąż to obserwują u studentów, którzy „nie zdają dobrze testów". Stres egzaminów paraliżuje tych studentów, którzy z trzęsącymi się rękami zaznaczają nieprawidłowe odpowiedzi, ponieważ w panice nie mogą uzyskać dostępu do informacji zmagazynowanej w korze mózgowe], która pracowicie gromadzili przez cały semestr.
System HPA jest wspaniałym mechanizmem, radzącym sobie w warunkach ciężkiego stresu. Jednak ten system nie został stworzony do działania w trybie ciągłej aktywacji. W dzisiejszym świecie większość doświadczanych przez nas stresów nie przyjmuje formy dotkliwego, konkretnego „zagrożenia", które możemy łatwo zidentyfikować, zareagować na nie i dalej żyć. Jesteśmy wciąż oblegani przez wielorakie nierozwiązywalne zmartwienia dotyczące naszego życia osobistego, naszej pracy, i rozdartej wojną globalnej społeczności. Takie troski nie zagrażają naszemu doraźnemu przetrwaniu, niemniej jednak mogą aktywować oś HPA, co skutkuje chronicznie podniesionym poziomem hormonów stresu.
By zilustrować niekorzystne skutki podniesionego poziomu adrenaliny, skorzystajmy z przykładu toru wyścigowego. Grupa wyjątkowo dobrze przygotowanych i zdrowych sprinterów ustawia się na linii startowej. Kiedy słyszą komendę: „Na miejsca!", ustawiają i dopasowują ułożenie swoich rąk, kolan i stóp w blokach startowych. Starter wykrzykuje: „Gotowi!" i mięśnie lekkoatletów napinają się, wraz z ich ustawieniem się na czubkach palców u nóg i rąk. Kiedy przechodzą w pozycję „Gotowi!", ich ciała uwalniają wspierający ucieczkę hormon, adrenalinę, który zasila mięśnie do trudnego zadania, jakie przed nimi stoi. Oczekując w zawieszeniu na komendę „Start!", ich ciała napięte są wyczekiwaniem na zadanie. W normalnym wyścigu to napięcie trwa jedną lub dwie sekundy, zanim starter zawoła „Start!". Jednakże w naszym mitycznym wyścigu, komenda „Start!", która uwolniłaby zawodników do podjęcia rywalizacji, nigdy nie nadchodzi. Zawodnicy wciąż są ustawieni w blokach, ich krew szumi adrenaliną, ich ciała męczą się napięciem oczekiwania na wyścig, który nigdy się nie zaczyna. Bez względu na to, jak dobrze są wy trenowani, w ciągu sekund ci lekkoatleci opadną z sił fizycznych.
Żyjemy w świecie „Na pozycje!", a zwiększająca się liczba badań sugeruje, że nasz hiperczujny styl życia poważnie upośledza zdrowie naszych ciał. Codzienne stresy bezustannie aktywują oś HPA, alarmując nasze ciała do działania. Stres w naszych ciałach, generowany przez presję chronicznych lęków i zmartwień, nie jest uwalniany, jak u rywalizujących atletów. Niemal każda ważniejsza choroba, na którą zapadają ludzie, jest związana z chronicznym stresem.
* * *
(W swojej książce) Verny pisze: „Duże znaczenie ma to, czy jesteśmy poczęci w miłości, pośpiechu czy nienawiści, a także czy matka pragnie zajść w ciążę. Rodzice lepiej sobie radzą, gdy mieszkają w spokojnym i stabilnym środowisku, wolnym od uzależnień oraz wspierani przez rodzinę i przyjaciół". (…) Kiedy dziecko zostało już poczęte, nastawienie rodziców jest niezwykle ważne dla rozwoju zarodka, co dokumentuje imponująca ilość literatury badawczej. I znów Verny pisze: „W ciągu ostatniej dekady wyłoniła się ogromna ilość naukowych świadectw, które nawołują do zrewidowania naszego zrozumienia zdolności umysłowych i emocjonalnych nienarodzonych jeszcze dzieci. Badania wykazują, że — śpiące czy przebudzone — nienarodzone dziecko w łonie matki jest nieustannie podłączone do każdej czynności, myśli i uczucia matki. Od momentu poczęcia doświadczenia w życiu płodowym kształtują mózg i kładą podwaliny pod osobowość, temperament emocjonalny oraz moc jego wznioślejszych myśli". (…)
Matki i ojcowie razem są odpowiedzialni za zapłodnienie i ciążę, mimo iż to matka nosi dziecko w swoim łonie. To, co czyni ojciec, ma głęboki wpływ na matkę, co z kolei oddziałuje na rozwijające się dziecko. Na przykład, jeśli ojciec ją opuszcza i matka zaczyna wątpić w swoją zdolność przetrwania, jego odejście bardzo mocno zmienia interakcję pomiędzy matką i nienarodzonym dzieckiem. I podobnie, czynniki społeczne, jak brak zatrudnienia, mieszkania i opieki zdrowotnej, czy niekończące się wojny angażujące ojców do wojska, mogą wpłynąć na rodziców i w rezultacie na rozwijające się dziecko.
(...)
Większość położników jest również niewystarczająco wyedukowanych na temat wagi rodzicielskich nastawień w rozwoju dziecka. (…) Skutkiem tego ginekolodzy-położnicy są jedynie zainteresowani kilkoma macierzyńskimi zagadnieniami rozwoju prenatalnego: Czy ona dobrze je? Bierze witaminy? Czy regularnie wykonuje ćwiczenia? Pytania takie koncentrują się na tym, co wedle przekonań ginekologów-położników jest naczelną rolą matki — na dostarczaniu składników odżywczych, jakie mają być wykorzystane przez genetycznie zaprogramowany zarodek.
Jednak rozwijające się dziecko otrzymuje dużo więcej, niż tylko składniki odżywcze z krwi matki. Wraz z nimi zarodek przyswaja nadmiar glukozy, jeśli matka jest cukrzykiem, oraz nadmiar kortyzolu i innych hormonów, jeśli matka jest chronicznie zestresowana. Badania ukazują nam dzisiaj jak działa ten system. Jeśli matka jest pod wpływem stresu, aktywuje ona swoją oś HPA, która reguluje reakcje walki i ucieczki w zagrożonym środowisku.
Hormony stresu przygotowują ciało do zaangażowania się w obronę. Kiedy te matczyne sygnały wnikną już do krwi zarodka, wpływają na te same tkanki i organy zarodka, co w organizmie matki. W środowiskach stresowych krew zarodka krąży głównie w obrębie mięśni i tyło-mózgowia, dostarczając składniki odżywcze potrzebne ramionom i nogom, a także regionowi mózgu odpowiedzialnemu za odruchowe reakcje ratujące życie. Wspierając funkcje systemów związanych z obroną, bieg krwi jest kierowany od organów wewnętrznych, a hormony stresu tłumią aktywność przedniej części mózgu. Rozwój tkanek i organów zarodka jest proporcjonalny do ilości krwi, jaka do nich dopływa, i funkcji, jaką spełniają. Hormony matki chronicznie doświadczającej stres, po przejściu przez łożysko znacząco zmienią dystrybucję krwi w jej zarodku i zmienią charakter fizjologii jej rozwijającego się dziecka.