010319
Każdy
z nas słyszał o szkodliwym wpływie stresu na zdrowie, ale dalece
nie wszyscy przyjmują ten fakt do siebie. Możliwe, że z braku
wiedzy, a może z niedowierzania. Niżej wklejam skrócony tekst
skopiowany z książki „Biologia przekonań” autorstwa biologa
Bruca Liptona, w którym przystępnie opisane jest działanie stresu
na ludzki organizm.
W
mechanizmie tym nie ma żadnych niejasno udokumentowanych funkcji
umysłu oddziaływającego na ciało, żadnych trudnych do pojęcia
wschodnich mądrości, jest natomiast szereg dających się
laboratoryjnie zbadać reakcji fizjologicznych. Cały ten mechanizm
jest bardzo stary, ukształtowany w pradawnych czasach i niestety,
wtedy bardziej przydatny niż obecnie, w zmienionym przez nas
świecie. Dla mnie niżej opisane fakty są kolejnym dowodem na
istnienie w nas ścisłych związków z bardzo odległymi epokami,
oraz przykładem nienadążania nas samych za zmianami naszego życia.
Przeszłość nie umiera, nadal w nas funkcjonuje i nas określa, o
czym warto wiedzieć nie tylko w związku ze stresem, ale z i
nowomodnymi ideologiami w stylu gender.
Drugi
temat, wpływu stresu matki na płód, jest naturalnym ciągiem
dalszym, teraz już łatwiej zrozumiałym, i może budzić
oszałamiające myśli o świecie kształtowanym przez ludzi mających
możliwość pełnego rozwinięcia swoich potencjalnych możliwości.
Skróty
wykropkowałem i wziąłem w nawiasy. Podkreślenia tekstu są moje.
-----------------
Ewolucja
wyposażyła nas w wiele mechanizmów służących do przeżycia.
Można je z grubsza podzielić na dwie funkcjonalne kategorie: wzrost
i obronę. Te mechanizmy wzrostu i obrony są fundamentalnymi
zachowaniami koniecznymi dla przeżycia organizmu. Jestem pewien, że
wiesz, jak ważne jest, by się chronić. Możesz jednak nie zdawać
sobie sprawy, że wzrost jest tak samo ważny dla przeżycia —
nawet jeśli jesteś już dorosłym, który osiągnął kres swojego
wzrostu. Każdego dnia miliardy komórek twojego ciała zużywają
się i wymagają, by je zastąpiono. Dla przykładu, cały nabłonek
komórkowy twoich jelit jest wymieniany co siedemdziesiąt dwie
godziny. Aby utrzymać tę nieustającą wymianę komórek, twoje
ciało potrzebuje wydatkować każdego dnia znaczącą ilość
energii.
(...)
Jest
jednak pewien kruczek związany z tymi przeciwnymi mechanizmami
przetrwania, które ewoluowały przez miliardy lat. Okazuje się, że
mechanizmy wzrostu oraz mechanizmy obronne nie mogą działać
optymalnie w tym samym czasie. Innymi słowy, komórki nie mogą się
przesuwać jednocześnie do przodu i do tyłu. Ludzkie ciałka krwi,
które badałem w Stanford, wykazywały zupełnie inną mikrobudowę
przyjmując pożywienie, niż kiedy realizowały reakcję obronną.
Nie mogły ukazać obydwu konfiguracji w tym samym czasie.
W
reakcji podobnej do tej, jaką wykazują komórki, ludzie
niezaprzeczalnie ograniczają swoje zachowania rozwojowe, kiedy
przełączają się w tryb obronny. Jeśli uciekasz przez pumą, nie
będzie rozsądne wydatkowanie energii na rozwój. Aby przeżyć,
czyli uciec przed pumą, mobilizujesz całą swoją energię na walkę
lub ucieczkę. Rozprowadzenie rezerw energii, by zasilić reakcję
obronną, w nieunikniony sposób prowadzi do ograniczenia wzrostu.
Oprócz
przekierowania energii do zasilenia tkanek i narządów potrzebnych
do realizacji reakcji obronnej, istnieje jeszcze jeden powód
zahamowania wzrostu. Wzrost wymaga otwartych kanałów wymiany
pomiędzy organizmem i jego środowiskiem. Na przykład, organizm
przyjmuje pożywienie i wydala produkty odpadowe. Obrona wymaga
jednak zamknięcia systemów, by odgrodzić organizm od postrzeganego
zagrożenia.
Zahamowanie
procesów wzrostu pociąga za sobą ograniczenia wynikające z tego,
że wzrost nie tylko wydatkuje energię, lecz także ją produkuje.
Skutkiem tego, utrzymywana dłużej reakcja obronna zahamowuje
wytwarzanie energii podtrzymującej życie. Im dłużej trwasz w
trybie obronnym, tym bardziej ograniczasz swój wzrost. Możesz nawet
zatrzymać procesy wzrostu tak bardzo, że prawdziwe stanie się
powiedzenie „przerazić się na śmierć".
Na
szczęście większość z nas nie dochodzi do momentu, kiedy
jesteśmy „śmiertelnie przerażeni". W odróżnieniu od
jednokomórkowców, reakcje wzrostu/obrony w organizmach
wielokomórkowych nie funkcjonują na zasadzie albo/albo — nie
wszystkie 50 bilionów komórek musi funkcjonować w trybie wzrostu
lub obrony w tym samym momencie. Proporcja komórek, które są
zaangażowanie w działania obronne zależy od powagi postrzeganych
niebezpieczeństw. Można przeżyć w stanie stresu spowodowanego
tymi zagrożeniami, lecz chroniczne zahamowanie mechanizmów wzrostu
poważnie zagraża naszej witalności. Co ważne, nie wystarczy tylko
pozbyć się czynników stresujących, by w pełni doświadczyć
swojej witalności. Wyeliminowanie czynników stresu lokuje nas
jedynie w neutralnym obszarze kontinuum wzrostu/obrony. By w pełni
rozkwitnąć, musimy nie tylko wyeliminować czynniki stresu, ale
także aktywnie poszukiwać radosnych, miłosnych i spełniających
życiowych doświadczeń, by stymulować procesy wzrostu.
W
organizmach wielokomórkowych zachowania wzrostu/obrony są
kontrolowane przez układ nerwowy. Zadaniem tego układu jest
monitorowanie sygnałów środowiskowych, interpretowanie ich oraz
organizowanie odpowiednich na nie reakcji. W społeczności
wielokomórkowej system nerwowy funkcjonuje tak, jak rząd
organizujący czynności jego komórkowych obywateli. Kiedy układ
nerwowy rozpoznaje zagrażające obciążenia środowiskowe, alarmuje
społeczność komórek w obliczu nadchodzącego niebezpieczeństwa.
Ciało
jest wyposażone w dwa odrębne systemy obronne, a każdy z nich jest
niezbędny dla podtrzymania życia. Pierwszy system mobilizuje obronę
przed zagrożeniami zewnętrznymi. Jest nazywany osią HPA, co
odpowiada osi podwzgórze –przysadka -nadnercza. Kiedy nie ma
zagrożeń, oś HPA jest nieaktywna, a wzrost rozkwita. Jeśli jednak
podwzgórze mózgu dostrzega zagrożenie środowiskowe, angażuje ono
oś HPA wysyłając sygnał do przysadki — głównego gruczołu —
która jest odpowiedzialna za zorganizowanie społeczności
pięćdziesięciu bilionów komórek, by poradzić sobie z
nadchodzącym niebezpieczeństwem.
(...)
Z
technicznego punktu widzenia bodziec stresowy angażujący oś HPA
wygląda jak prosta kaskada: w odpowiedzi na spostrzeżenie czynnika
stresującego przez mózg, podwzgórze wydziela czynnik uwalniający
— kortykoliberynę (CRF), który wędruje do przysadki. CRF
aktywuje specjalne komórki przysadki wydzielające hormony,
powodując uwolnienie hormonów adrenokortykotropowych (ACTH) do
krwi. Następnie ACTH dociera do nadnercza, gdzie służy jako sygnał
włączający wydzielanie hormonów nadnercza uruchamiających
reakcję walka/ucieczka.
Kiedy
alarm nadnercza już rozbrzmiał, hormony stresowe uwalniane do krwi
ściskają naczynie krwionośne układu trawiennego, zmuszając
dostarczającą energię krew do preferencyjnego odżywiania tkanek w
ramionach i nogach, które pozwalają nam na uniknięcie zagrożenia.
Zanim krew została odesłana do kończyn, była skoncentrowana w
organach wewnętrznych. Rozprowadzenie krwi z organów wewnętrznych
do kończyn w reakcji obronnej pociąga za sobą zahamowanie funkcji
związanych ze wzrostem — bez wystarczającej ilości krwi
odżywiającej organy wewnętrzne, nie mogą one właściwie
pracować. I tak powstrzymują one działania podtrzymujące życie,
jak trawienie, wchłanianie, wydzielanie i inne funkcje zapewniające
komórkom wzrost oraz produkcję energetycznych rezerw ciała.
Dlatego właśnie reakcje stresowe powstrzymują procesy wzrostu i
dalej zmniejszają zdolność ciała do przetrwania, zakłócając
wytwarzanie żywotnych rezerw energii.
Drugi
system obronny ciała to układ odpornościowy, który chroni nas
przed zagrożeniami pochodzącymi z wewnątrz, spod skóry, takimi,
jakie są powodowane przez wirusy i bakterie. Zmobilizowany system
odpornościowy może pochłonąć wiele dostępnych dla ciała
zasobów energii. By wyobrazić sobie ilość energii, jaką
pochłania system immunologiczny, przypomnij sobie jak słaby jesteś,
kiedy zmagasz się z infekcjami, jak grypa, czy przeziębienie.
Kiedy oś HPA mobilizuje ciało do obrony, hormony nadnercza
bezpośrednio wyciszają działanie systemu immunologicznego, by
oszczędzać rezerwy energetyczne. Hormony stresu są tak efektywne w
ograniczaniu funkcji systemu odpornościowego, że lekarze przepisują
je osobom otrzymującym przeszczepy, aby ich system immunologiczny
nie odrzucił obcej tkanki.
Dlaczego
system nadnerczy wyłącza system odpornościowy? Wyobraź sobie, że
jesteś w namiocie na afrykańskiej sawannie, chorując na infekcję
bakteryjną, a do tego zmagając się z bardzo dokuczliwą biegunką.
Za ścianami namiotu rozlega się głęboki lwi pomruk. Mózg musi
podjąć decyzję, które niebezpieczeństwo jest poważniejsze.
Twojemu ciału nic nie pomoże zwalczenie bakterii, jeśli zostaniesz
poszarpany przez lwa. Dlatego twoje ciało zatrzymuje zwalczanie
infekcji w celu zmobilizowania energii do ucieczki, by przeżyć to
spotkanie z lwem. I stąd następnym skutkiem zaangażowania osi
HPA jest osłabienie naszej zdolności do walki z infekcją.
Aktywowanie
osi HPA także niekorzystnie wpływa na naszą zdolność klarownego
myślenia. Przetwarzanie informacji w przodomózgowiu, centrum
wykonawczym wnioskowania i logiki, przebiega znacznie wolniej, niż
czynności odruchowe kontrolowane przez tyłomózgowie. W
niebezpieczeństwie liczy się szybkość przetwarzania informacji —
im wyższa, tym większa szansa na przeżycie organizmu. Hormony
stresu z nadnerczy powodują kurczenie naczyń krwionośnych w
przodomózgowiu, ograniczając jego zdolność funkcjonalną.
Dodatkowo hormony te wygaszają aktywność kory przedczołowej —
centrum świadomego, wolicjonalnego (czyli
zależnego od naszej woli – dopisek K.G.) działania.
W sytuacji zagrożenia przepływ krwi w naczyniach i hormony
wspierają aktywację tyłomózgowia, źródła podtrzymujących
życie odruchów, które najefektywniej kontrolują zachowanie
związane z walką i ucieczką. I chociaż konieczne jest, by sygnały
stresu wyparły wolniej funkcjonujący, świadomy umysł, by
zwiększyć szanse przetrwania, pociąga to za sobą koszt –
zmniejszoną świadomość i zredukowaną inteligencję.
Strach
zabija
(…)
Prosta prawda brzmi: zalękniony jest głupszy. Nauczyciele wciąż
to obserwują u studentów, którzy „nie zdają dobrze testów".
Stres egzaminów paraliżuje tych studentów, którzy z trzęsącymi
się rękami zaznaczają nieprawidłowe odpowiedzi, ponieważ w
panice nie mogą uzyskać dostępu do informacji zmagazynowanej w
korze mózgowe], która pracowicie gromadzili przez cały semestr.
System
HPA jest wspaniałym mechanizmem, radzącym sobie w warunkach
ciężkiego stresu. Jednak ten system nie został stworzony do
działania w trybie ciągłej aktywacji. W dzisiejszym świecie
większość doświadczanych przez nas stresów nie przyjmuje formy
dotkliwego, konkretnego „zagrożenia", które możemy łatwo
zidentyfikować, zareagować na nie i dalej żyć. Jesteśmy wciąż
oblegani przez wielorakie nierozwiązywalne zmartwienia dotyczące
naszego życia osobistego, naszej pracy, i rozdartej wojną globalnej
społeczności. Takie troski nie zagrażają naszemu doraźnemu
przetrwaniu, niemniej jednak mogą aktywować oś HPA, co skutkuje
chronicznie podniesionym poziomem hormonów stresu.
By
zilustrować niekorzystne skutki podniesionego poziomu adrenaliny,
skorzystajmy z przykładu toru wyścigowego. Grupa wyjątkowo dobrze
przygotowanych i zdrowych sprinterów ustawia się na linii
startowej. Kiedy słyszą komendę: „Na miejsca!", ustawiają
i dopasowują ułożenie swoich rąk, kolan i stóp w blokach
startowych. Starter wykrzykuje: „Gotowi!" i mięśnie
lekkoatletów napinają się, wraz z ich ustawieniem się na czubkach
palców u nóg i rąk. Kiedy przechodzą w pozycję „Gotowi!",
ich ciała uwalniają wspierający ucieczkę hormon, adrenalinę,
który zasila mięśnie do trudnego zadania, jakie przed nimi stoi.
Oczekując w zawieszeniu na komendę „Start!", ich ciała
napięte są wyczekiwaniem na zadanie. W normalnym wyścigu to
napięcie trwa jedną lub dwie sekundy, zanim starter zawoła
„Start!". Jednakże w naszym mitycznym wyścigu, komenda
„Start!", która uwolniłaby zawodników do podjęcia
rywalizacji, nigdy nie nadchodzi. Zawodnicy wciąż są ustawieni w
blokach, ich krew szumi adrenaliną, ich ciała męczą się
napięciem oczekiwania na wyścig, który nigdy się nie zaczyna. Bez
względu na to, jak dobrze są wy trenowani, w ciągu sekund ci
lekkoatleci opadną z sił fizycznych.
Żyjemy
w świecie „Na pozycje!", a zwiększająca się liczba badań
sugeruje, że nasz hiperczujny styl życia poważnie upośledza
zdrowie naszych ciał. Codzienne stresy bezustannie aktywują oś
HPA, alarmując nasze ciała do działania. Stres w naszych ciałach,
generowany przez presję chronicznych lęków i zmartwień, nie jest
uwalniany, jak u rywalizujących atletów. Niemal każda ważniejsza
choroba, na którą zapadają ludzie, jest związana z chronicznym
stresem.
* *
*
(W
swojej książce) Verny pisze: „Duże znaczenie ma to, czy jesteśmy
poczęci w miłości, pośpiechu czy nienawiści, a także czy matka
pragnie zajść w ciążę. Rodzice lepiej sobie radzą, gdy
mieszkają w spokojnym i stabilnym środowisku, wolnym od uzależnień
oraz wspierani przez rodzinę i przyjaciół". (…) Kiedy
dziecko zostało już poczęte, nastawienie rodziców jest niezwykle
ważne dla rozwoju zarodka, co dokumentuje imponująca ilość
literatury badawczej. I znów Verny pisze: „W ciągu ostatniej
dekady wyłoniła się ogromna ilość naukowych świadectw, które
nawołują do zrewidowania naszego zrozumienia zdolności umysłowych
i emocjonalnych nienarodzonych jeszcze dzieci. Badania wykazują, że
— śpiące czy przebudzone — nienarodzone dziecko w łonie matki
jest nieustannie podłączone do każdej czynności, myśli i uczucia
matki. Od momentu poczęcia doświadczenia w życiu płodowym
kształtują mózg i kładą podwaliny pod osobowość, temperament
emocjonalny oraz moc jego wznioślejszych myśli". (…)
Matki
i ojcowie razem są odpowiedzialni za zapłodnienie i ciążę, mimo
iż to matka nosi dziecko w swoim łonie. To, co czyni ojciec, ma
głęboki wpływ na matkę, co z kolei oddziałuje na rozwijające
się dziecko. Na przykład, jeśli ojciec ją opuszcza i matka
zaczyna wątpić w swoją zdolność przetrwania, jego odejście
bardzo mocno zmienia interakcję pomiędzy matką i nienarodzonym
dzieckiem. I podobnie, czynniki społeczne, jak brak zatrudnienia,
mieszkania i opieki zdrowotnej, czy niekończące się wojny
angażujące ojców do wojska, mogą wpłynąć na rodziców i w
rezultacie na rozwijające się dziecko.
(...)
Większość
położników jest również niewystarczająco wyedukowanych na temat
wagi rodzicielskich nastawień w rozwoju dziecka. (…) Skutkiem tego
ginekolodzy-położnicy są jedynie zainteresowani kilkoma
macierzyńskimi zagadnieniami rozwoju prenatalnego: Czy ona dobrze
je? Bierze witaminy? Czy regularnie wykonuje ćwiczenia? Pytania
takie koncentrują się na tym, co wedle przekonań
ginekologów-położników jest naczelną rolą matki — na
dostarczaniu składników odżywczych, jakie mają być wykorzystane
przez genetycznie zaprogramowany zarodek.
Jednak
rozwijające się dziecko otrzymuje dużo więcej, niż tylko
składniki odżywcze z krwi matki. Wraz z nimi zarodek przyswaja
nadmiar glukozy, jeśli matka jest cukrzykiem, oraz nadmiar kortyzolu
i innych hormonów, jeśli matka jest chronicznie zestresowana.
Badania ukazują nam dzisiaj jak działa ten system. Jeśli matka
jest pod wpływem stresu, aktywuje ona swoją oś HPA, która
reguluje reakcje walki i ucieczki w zagrożonym środowisku.
Hormony
stresu przygotowują ciało do zaangażowania się w obronę. Kiedy
te matczyne sygnały wnikną już do krwi zarodka, wpływają na te
same tkanki i organy zarodka, co w organizmie matki. W środowiskach
stresowych krew zarodka krąży głównie w obrębie mięśni i
tyło-mózgowia, dostarczając składniki odżywcze potrzebne
ramionom i nogom, a także regionowi mózgu odpowiedzialnemu za
odruchowe reakcje ratujące życie. Wspierając funkcje systemów
związanych z obroną, bieg krwi jest kierowany od organów
wewnętrznych, a hormony stresu tłumią aktywność przedniej części
mózgu. Rozwój tkanek i organów zarodka jest proporcjonalny do
ilości krwi, jaka do nich dopływa, i funkcji, jaką spełniają.
Hormony matki chronicznie doświadczającej stres, po przejściu
przez łożysko znacząco zmienią dystrybucję krwi w jej zarodku i
zmienią charakter fizjologii jej rozwijającego się dziecka.