Etykiety

Moja książka

Wrażenia i chwile

 150422 Dzisiaj jest umowny dzień premiery mojej nowej książki.    „Książka jest o wrażeniach, o przeżywaniu zwykłych dni i zdarzeń, o chwi...

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą łęgi. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą łęgi. Pokaż wszystkie posty

środa, 7 grudnia 2022

Na Pogórzu Wałbrzyskim

 111122

Eos przetarła zaspane oczęta, na chwilę rozchyliła różowe zasłony i tyle ją widziałem. Najwyraźniej znowu się położyła. 


Patrzyłem więc na zamglony, chmurny, zimny, prawdziwie listopadowy ranek, jednak... nie pozbawiony śladów urody. A może, przyszło mi do głowy, może ta uroda była tylko moją próbą dostrzeżenia czegoś odrobinę jaśniejszego, czego mógłbym się chwycić wzrokiem by nie utonąć w zimnych szarościach późnojesiennego dnia? Zapewne tak. Jeśli idziemy lasem w ciemności, mizerny promyk światła zwraca naszą uwagę swoją jasnością i daje otuchę. Wtedy nie jest ważna ta jego mizerota (nawet jej nie dostrzegamy), a siła działania na nas. Na szarosinym niebie widziałem nieznaczne ślady ciemnego różu, a były one po prostu ładne.

 Pojechałem do Gostkowa, wioski na Pogórzu Wałbrzyskim, chcąc przejść Szlak Trzech Brzóz, ale też zobaczyć postępy prac przy budowie drogi szybkiego ruchu S3. Nazwa szlaku jest oczywiście moja, żadna mapa jej nie podaje i nikt jej nie zna, z czego się cieszę, ponieważ ta niewiedza zapewnia mi ciszę, samotne tete-a-tete z drzewami i wzgórzami. Wiedzie z wioski oznaczonym szlakiem w stronę Trójgarbu i pierwszej brzozy, później zostawia polną drogę skręcając na łąki do pozostałych dwóch brzóz, a na niemal całej swojej długości zapewnia piękne widoki. 



Tytułowe drzewa są biedne, bo uszkodzone wiatrami i prawdopodobnie ciężarem lodu na ich gałęziach. Kiedyś na pewnej przełęczy kaczawskiej słyszałem lodowe dzwonki. Jakie dzwonki, pytacie? Kiedy przy ujemnej temperaturze jest mgła albo pada deszcz, woda na gałązkach drzew zamarza. Tworzą się stopniowo coraz grubsze i cięższe bryły lodu, a w końcu brzoza nie wytrzymuje ciężaru i traci konar albo życie. Na wietrze te lodowe sople, wyglądające jak na starych żyrandolach zdobionych kryształowym szkłem, uderzają o siebie wydając ostry, nieco szklany dźwięk. Czasami bywa on zapowiedzią śmierci drzewa.

Nie znalazłem zdjęć z oblodzonymi brzozami, ale z pokrytymi szadzią owszem. Oto one, zrobiłem je 10 lat temu w okolicach góry zwanej Kobyłą.




 Chciałem przeciąć dolinę i wejść na wzgórza po jej drugiej stronie, ale jak to zwykle bywa, dnem płynął strumień. Szedłem jego brzegiem szukając miejsca dobrego do przejścia (w prawym górnym rogu mapy widać ostre zakole mojej trasy) ale i przyglądałem się starym, pokręconym drzewom, głównie wierzbom, rosnącym na podmokłych brzegach i tworzących niewielki pas łęgu. To wyspy dzikiej przyrody; gdzieś czytałem o ich podobieństwie do lasów deszczowych. Nasze łęgi potrafią zadziwić i oczarować żywiołowością, nagromadzeniem dużej ilości gatunków flory rosnących tak gęsto, że nierzadko dosłownie jeden na drugim, z pomieszaniem martwej i żywej tkanki. Łęgi są dżunglami strefy umiarkowanej.





 Dzień zachował swoje zachmurzone oblicze, słońce ledwie na godzinkę się pojawiło, ale niewyraźne, przesiane przez chmury. Przed końcem dnia na zachodzie niebo się jednak trochę przetarło, a niskie słońce wykorzystało okazję barwiąc kawał nieba ciemnymi czerwieniami i różami tak intensywnymi, że ich odbicie widziałem na wschodnim niebie. Spojrzałem na zegarek, była 16.22. Pół roku temu o tej godzinie była pełnia dnia… Mogłoby być nieco inaczej niż jest: w zimie dni powinny być długie, a w lecie jeszcze dłuższe. Czemu tak nie jest?

Postęp w budowie szosy jest znaczny. Na przykład kilkusetmetrowy tunel kopany metodą odkrywkową jest na ukończeniu. W zboczu sporego wzgórza wykuto wielki rów, na jego dnie wylano dwa betonowe tunele, które później zostaną zasypane. Myślę, że skalny gruz zostanie przykryty ziemią i zasadzone będą drzewa. Zostaną czarne wloty, w które z wielką prędkością wjeżdżać będą samochody pędzące szosą.


 Widziałem wysokie zwały ziemi i pokruszonych skał, nasypy szosy i bocznych dróg dojazdowych, widziałem stosy stali zbrojeniowej, wytwórnie betonu i mnóstwo ciężkiego sprzętu budowlanego. Widziałem krajobraz iście księżycowy. Patrząc na ten ogrom prac, materiałów i przemian krajobrazu, wyobrażając sobie góry pieniędzy wydawanych na tę szosę, doznaję ambiwalentnych odczuć. Tego rodzaju budowy dają zatrudnienie tak dużej ilości różnych firm, że ciągną w górę całą gospodarkę, a ukończona szosa przyczynia się do rozwoju sąsiednich gmin. Przynosi też wymierne oszczędności wszystkim, niechby w czasie podróży, więc cieszę się. 

 Spójrzcie jednak na to składowisko stali zbrojeniowej, nie jedyne na budowie. Aby wykonać takie pręty, trzeba w kopalniach wydobyć rudę i wysokiej jakości węgiel; rudę przygotować, z węgla zrobić koks, i wszystko przetopić w piecu hutniczym, by następnie kuć, walcować i sam nie wiem jakie jeszcze procesy wykonać, by uzyskać takie pręty, a wiele ton tego żelastwa zostanie utopionych w betonie drogi S3. Podobnie jest z cementem i nie tylko. Produkcja tych materiałów to kopalnie, energia, kominy i dymy. To zwały odpadów kopalnianych i hutniczych oraz zanieczyszczona atmosfera i rzeki.

Mało tego! Na tak wielką budowę można spojrzeć jeszcze inaczej, wyciągając wnioski może i smutniejsze. Otóż może być postrzegana jako przejaw naszej nienasyconej konsumpcji. Mieć więcej i więcej i jeszcze więcej! Móc to i to i tamto też! Przejechać całą Polskę w kilka godzin!

I ciągle nam mało i za wolno.

Gdzie kres, bo przecież gdzieś być musi, skoro zasoby Ziemi i jej możliwości samoregulacji są ograniczone.

Obrazki ze szlaku

 Ten smutny strumień pozbawiony całości ozdób i towarzystwa roślin zobaczyłem na budowie S3. Widać, jak wiele uroku strumieni tkwi w żywym otoczeniu zieleni. Płynął nim przybyli ludzie ze spychaczami, będzie płynął po ich odejściu. Wiatr naniesie nasiona, strumień zadba o wilgoć dla nich, i dość szybko jego brzegi się zazielenią.

 Wbrew podobieństwu to nie Śnieżka wznosi się w oddali, a wałbrzyski Krąglak. 

 



Nieliczne ostatnie kolory jesieni.

 Krople wody na gałązkach drzew – mimo że listopadowy, to przecież ładny widok.

Trasa: z Gostkowa w stronę Kamiennej Góry przez wieś Jaczków oraz wzgórza Jaczkowska Góra i Polska Górka. Przejście kilku kilometrów wzdłuż budowy drogi S3.

Statystyka: 21,5 km w osiem godzin, dodatkowo dwie godziny przerw. Pojawia się różnica w stosunku do lata, mianowicie stopniowo skraca się czas przerw.

 


























 Dopisek

Kilka dni później przyjechałem do Gostkowa z Jankiem. Było niedzielne popołudnie, mieliśmy tylko dwie godziny czasu do zachodu, ale i ten skrawek dnia chciałem wykorzystać i pokazać koledze mój Szlak Trzech Brzóz. Myślę, że ten dzień zapamiętamy obaj – i to nie tylko z powodu dwóch wspólnych wyjazdów.

Oto zdjęcia z tego spaceru.