020922
Mimo usilnych moich starań bycia cicho w czasie szykowania się do wyjazdu, zawsze obudzę żonę, dlatego wstaję później niż chciałbym. Dzisiaj jednak i syn miał iść do pracy bardzo wcześnie, skorzystałem więc z okazji wstając razem z nim o 3.30, a dwie godziny później byłem już na Roztoczu. Świtało. Eos była dzisiaj przecudna, a i słońce pokazało się z najlepszej strony.
Na
tych wzgórzach byłem parę tygodni temu, ale ostatnio, będąc po
drugiej stronie doliny, wypatrzyłem ominięty wyraźny szczyt, polną
drogę prowadzącą w jego stronę i samotne drzewo na rozległej
płaszczyźnie pól. Na wzgórze dotarłem szybko i bez kluczenia,
ale drzewa, tak wyraźnie widocznego z odległości paru kilometrów,
nie znalazłem. Nie wiem, gdzie się ono schowało. Wiem, wiem:
zmiany perspektywy są czasami tak znaczne, że uniemożliwiają
rozpoznanie okolicy, a na drzewo jeszcze zapoluję. Samo wzgórze, a
ma dziwną nazwę Czworaszek, jest wyraźną obłością. Stojąc na
nim, nie ma się wątpliwości, gdzie jest punkt szczytowy, a tak
często bywa na Roztoczu. Widoki z niego są zacne, dalekie, a z
jednego miejsca, od strony najbardziej stromego zbocza, są po prostu
piękne. Nie tylko ja tak twierdzę, skoro postawiono tam ławkę.
Less jest pyłem o mikroskopijnej ziarnistości. Zmoczony zmienia się w homogeniczne śliskie błoto, wyschnięty staje się mało spoistą skałą, łatwą do rozkruszenia chociażby pod naciskiem kół. Pamiętam zabawę sprzed ponad półwiecza: po letniej burzy szło się na drogę i na bosaka brodziło w ciepłych kałużach, przerabiając wodę i lessową glebę w rzadkie ciasto. Do dzisiaj pamiętam delikatność tego błota. Przy dotyku lessowy pył wydaje się niematerialny, jakby z puchu gęsiego był zbudowany. Pamiętam też warkocze kurzu kłębiące się za rzadko wtedy przejeżdżającymi samochodami i jego charakterystyczny zapach zmieszany z dymem spalin. Dzisiaj ten kurz widuję tylko za maszynami pracującymi na polach, bo niemal wszystkie drogi, po których wtedy biegałem, są zalane asfaltem.
Jaki jest kolor suchych pól lessowych? Beżowy? Google podsunął mi taką odpowiedź:
>>Pochodzenie pyłu mineralnego oraz warunki jego osadzania mają wpływ na kolorystykę. Less ma najczęściej barwę żółtą lub płowożółtą, ale można spotkać również osady w kolorze szarym, czerwonym czy brązowym.<<
Właśnie:
płowy! Sprawdzałem: niektóre odmiany kolorów uznawanych za płowe
i beżowe są takie, jak zaorane i suche roztoczańskie pola.
Przechodząc przez wieś Chłopków zobaczyłem tablicę informacyjną gospodarstwa agroturystycznego; ciekawe, ilu ma gości – pomyślałem. Prawie dwa miesiące spędziłem na drogach Roztocza, sporo chodziłem w czasie wakacji, a turystów widziałem jedynie nad Tanwią, przy jej szumach, czyli niskich progach skalnych na rzece. Spotykałem ich jeszcze w Szczebrzeszynie, Zwierzyńcu czy Krasnobrodzie, natomiast na swoich drogach widuję najczęściej rolników jadących ursusami C-330. Pytają mnie wtedy, czy nie zabłądziłem, gdzie i po co idę, ile grzybów nazbierałem. Nikt nie wyraził przypuszczenia, że może jestem tutaj dla urody krajobrazów.
Tak więc o tej krainie mogę powiedzieć to samo, co o moich ulubionych górach: poznaję swoje Roztocze i swoje Góry Kaczawskie – raczej nieznane turystom ograniczającym się do paru popularnych miejsc, nota bene wcale nie najładniejszych. Nie wiem, dlaczego tak jest. Albo Roztocze jest tak mało popularne i mało znane (poza kilkoma wymienionymi miejscami), albo moje oceny walorów krajobrazu są tak odmienne od ogółu turystów, że tam, gdzie ja chodzę, oni nie bywają. Dodam jeszcze, że nie brakuje mi ich. Jest czyściej na moich szlakach, bo śmiecą tylko miejscowi.
Na
zapamiętanym z poprzedniej wędrówki rozdrożu skręciłem w lewo
właściwie na chybił trafił, a gdy niewiele dalej doprowadziła
mnie do szosy, miałem zawrócić, zainteresował mnie jednak
niewielki fragment ładnie ukształtowanych zboczy, a nad nimi
pokaźne wzgórze. Poszedłem tam na zwiady, niewiele mając czasu.
Okolica okazała się tak ładna, że obiecałem sobie wrócić tam za parę dni i poznać ją dokładnie. Mijałem tam plantację malin. Smętnie wyglądały krzewy bez owoców, z usychającymi liśćmi, ale parę krzaczków zachowało garść owoców – najsmaczniejszych, bo ostatnich.
Obrazki ze szlaku
Ulewne deszcze szybko wypłukują kręte koryta w polnej drodze, a jeśli znajdą ujście, nawet i studnie. Ta była niewielka, miała może ćwierć metra głębokości, ale zdarzają się znacznie głębsze.
Na tym filmie nieco widać lekkość lessowego pyłu.
Czy to są żurawie? Proszę o podpowiedź.
Oto miedza nie tyle zaczynająca się i kończąca, a pojawiająca się i znikająca. Miedza efemeryda.
Brzozy na miedzach i na skrajach lasów. Zgrabne, powabne, jasne i piękne.
Trasa: wzgórza między Smoryniem, Gorajcem-Zastawie i Chłopkowem.
Statystyka: 12,5 godziny na szlaku; przejście 20,5 km zajęło mi nieco ponad 7 godzin. Resztę czasu przesiedziałem patrząc lub rozmawiając przez telefon.