030524
Mam
wrażenie tracenia dnia gdy siedzę przy biurku a przez okno widzę
słońce i błękit nieba. Przez cztery dni wstrzymywały mnie
obowiązki, piątego dnia wreszcie pojechałem na swoje kolejne
rendez-vous z wiosną.
Dzień
dobry, wiosno! Dzień dobry dniu!
Odwiedziłem
jedną z moich przyjaciółek, brzozę rosnącą samotnie pod
szczytem sporego wzgórza. Widać ją z daleka, a i ona patrzy w
rozległą i urokliwą dal. Już kilka razy uznawałem różne
miejsca jako najpiękniejsze na Roztoczu, chyba nie potrafię wskazać
jednego zwycięscy, niech więc wiele miejsc, jak najwięcej, będzie
najpiękniejszych.
Roztoczańskie
doły są z reguły zarośnięte lasami, a i zwykłymi chaszczami
też, zdarzają się jednak wyjątki, jak Kalinowy Dół z polami na
zboczach.
Pozwolę
sobie na jeszcze jeden powrót do nazewnictwa. Co jest dołem, to
wiemy, natomiast słowo „wąwóz” jest powszechnie stosowaną
(przeze mnie i nie tylko) nazwą zbiorczą różnych formacji
geologicznych.
Na rysunku zamieściłem przekrój (kolejno od góry)
wąwozu, jaru, parowu i doliny. Mają one jedną cechę wspólną,
mianowicie są formą wydłużoną, w przeciwieństwie do dołu.
Oczywiście jest mnóstwo form pośrednich, kłopotliwych w
precyzyjnym zakwalifikowaniu, więc nam, amatorom, trudno dociec co
jest czym, ale i nie ma takiej konieczności. Wracając do tematu:
Kalinowy Dół ma kształt doliny, a o jego (jej) urodzie niech
świadczą te zdjęcia.
Na
mapie ponownie znalazłem zalesione miejsce nazwane Kamienny Dół, i
oczywiście poszedłem zobaczyć kamienie tego dołu. Nie znalazłem
żadnych, ale widziałem jedne z najładniejszych parowów
roztoczańskich. Samo wejście robi niemałe wrażenie: na dworze
gorąco i bardzo jasno, a już kilka kroków za pierwszymi drzewami
czuje się miły chłód, wilgoć i głęboki cień, miejscami nawet
półmrok. Gdy po chwili oczy się przyzwyczają, gdy poczuję na
sobie orzeźwiający chłód, zobaczę szare i gładkie pnie buków,
a wysoko nad głową zwarte i zielone sklepienie, często mam
poczucie wejścia w sferę sacrum – jakbym w wielkiej nawie
bazyliki się znalazł i patrzył na oszałamiające bogactwo
zdobień.
Trudno
opisać zapach tych miejsc; jesienią przypomina aromat opadłych
liści i grzybów, teraz… nie wiem, co. Po prostu zielony zapach
gęstego lasu liściastego. Dodam jeszcze uwagę: ten mikroklimat nie
jest skutkiem wyłącznie zacienienia; same drzewa aktywnie go tworzą
i utrzymują ponieważ jest dla nich korzystny.
Dno
tych dzisiaj poznanych dołów vel parowów vel wąwozów jest dość
równe i niezakrzaczone, więc idzie się wygodnie, można podnieść
głowę i podziwiać różnorodność kształtów ścian i rosnące
tam buki ze splątanymi koronami. Oddycha się lżej niż na polach,
powietrze wciąga się do płuc swobodnie i z przyjemnością.
Widnokrąg jest zawsze blisko, nierzadko w odległości ledwie
kilkunastu kroków, i nigdy nie wiadomo, co się zobaczy za zakrętem.
Ta niewiedza budzi ciekawość tym większą, im wygodniej się
idzie. Oczywiście jak zawsze w takich miejscach od głównego wąwozu
odchodzą boczne. Akurat w tych dołach były krótkie i pnące się
ku górze, z jasnymi plamami sugerującymi otwarte przestrzenie, ale
niemało jest na Roztoczu zdebrz, w których od głównego wąwozu
odchodzą długie boczne, a te dalej dzielą się na kolejne splątane
doły tworzące istne labirynty. Parę razy już tak miałem, że
drapałem się po stromym zboczu w nadziei wyjścia na otwartą
przestrzeń, na szczycie okazywało się, że stoję na wąskiej
grzędzie, a za nią jest kolejny wąwóz.
Po
raz pierwszy w tym roku widziałem jaskółkę, parokrotnie słyszałem
wilgę. Pierwsza ptaszyna jest mistrzynią lotu, druga najpiękniejszy
ma głos. Sylwetka i lot jaskółki są wdziękiem i radością,
uosobieniem słonecznych przestrzeni; głos wilgi przywołuje obrazy
ciepłych letnich dni, zapachów lasu i nagrzanej ziemi zmoczonej
deszczem.
Udało mi się zrobić dość wyraźne zdjęcie kępie gwiazdnic
wielkokwiatowych. Zwracam uwagę na kwiaty tej rośliny od wielu lat,
są w moich oczach najpiękniejsze spośród polnych kwiatów.
Oczywiście do chwili, w której inne kwiaty pól uznam za
ładniejsze, niech mi wybaczą moją niestałość w ocenach. Niżej
wklejam moje
pierwsze (opisane) spotkanie z gwiazdnicami sprzed, sprawdziłem,
siedemnastu lat.
* *
*
Nie
miałem pojęcia o nazwie tych kwiatów, były z tych bezimiennych,
maleńkich kwiatków, jakich dziesiątki gatunków rośnie wszędzie,
i jeśli tylko zechce się je zauważyć, odwdzięczą się szczodrze
pokazując nam królewską urodę swojego kwitnienia. Te miały po
pięć białych płatków, a każdy z nich był głęboko nacięty,
jakby to były dwa bliźniaki przytulone do siebie; wzdłuż płatków
biegł ciemniejszy deseń – szybkie a pewne muśnięcie pędzlem
artysty. Cudny łuk wychylenia na zewnątrz tworzył kształt
głębokiego kielicha o idealnych proporcjach, a z jego dna wyrastała
piętrowa, misterna konstrukcja wąsików zakończonych maleńkimi
kuleczkami. Rozejrzałem się i zobaczyłem wokół siebie setki
takich kwiatów.
Zerwałem
jeden i obracając w palcach podziwiałem jego kształt, a pamięć
podsuwała wspomnienia wielu innych, równie wdzięcznych kształtów.
Po co to piękno? Poczułem w sobie coś podobnego do bezradności.
Kwiat oglądany z boku prezentował ten swój idealny łuk
rozchylonego kielicha jakby się otwierał na spojrzenia... Ależ
tak! Kielichowy kształt kwiatu jest jego chwaleniem się i wołaniem:
spójrz na mnie, zobacz, jaki jestem piękny!
Dla
kogo Natura jest tak rozrzutna? Dla ludzi? Dla owadów? Czy w swoim
działaniu Natura kieruje się zmysłem estetycznym? Czy swoją
estetykę dzielimy w jakiejś mierze z owadami?
Już
sam fakt istnienia zapachów jest intrygujący, ale w połączeniu z
kolorami zadziwia.
Zapach
i kolor kwiatów mają przyciągnąć zapylające je owady –
wiadomo, ale czyż nie jest dziwne podobieństwo, niemal
identyczność, reagowania owadów i nas, ludzi?
To,
co pachnie pszczołom, pachnie i nam! A kształty? Kwiaty mają
piękne kształty. Dlaczego?
* * *
Do dzisiaj nie wiem, dlaczego kwiaty mają piękne kształty, ale na
szczęście ta niewiedza nie przeszkadza w ich podziwianiu.
Poczytuję dzieło trudne, ale pełne ciekawych a nawet odkrywczych
myśli i spostrzeżeń, mianowicie Historię estetyki Władysława Tatarkiewicza.
Skoro tematem tego wielkiego dzieła jest estetyka, to i o pięknie
jest w nim wiele. Zapewne kiedyś wybiorę więcej cytatów i
opublikuję tutaj, teraz tylko dwie myśli Cycerona, znanego
Rzymianina, który nie tylko mówcą był, ale i filozofem zajmującym
się pięknem.
„Przemyślności natury nie dorówna żadna sztuka, żadna ręka,
żaden wykonawca, gdy będzie chciał ją naśladować.”
„Sprawy piękna łatwiej jest zrozumieć niż wytłumaczyć.”
Tę myśl ująłbym nieco inaczej: piękno łatwiej jest dostrzec i
przeżyć niż zrozumieć, a tym bardziej wytłumaczyć.
Obrazki
ze szlaku
Dzisiaj
zaczęło się dla mnie kwitnienie głogów. Na zdjęciu pierwsze
widziane w tym roku kwiaty głogu.
W
jednym z wąwozów widziałem potężną topolę. Próbowałem tak ją
sfotografować, aby widać było rozmiary jej pnia, ale przy skrajnie
dużych różnicach oświetlenia, a takie tam są, trudno o dobrą
fotografię. Dla porównania postawiłem kije, mają wysokość 110
cm.
Czereśnie
nadal się spieszą. Spore są już zielone kulki ich owoców. W
przyszłym miesiącu zacznę czereśniowe uczty!
Zielonozłoty
stwór na kwiecie jarzębu.
Polne
drogi, moja miłość. Krótkie jest moje nasycenie nimi, długa
tęsknota.
Trasa:
drogi i bezdroża na południe od Otrocza i Tokar na zachodnim
Roztoczu.
Statystyka:
prawie 19 kilometrów przeszedłem w czasie 6,5 godziny, a na szlaku
byłem 11,5 godziny. Łączna wysokość podejść wyniosła 650
metrów.