250523
Współczesna wojna kojarzy mi się czasami z okładaniem się workami pieniędzy: kto ma ich więcej, a więc dysponuje cięższym workiem, skuteczniej może walnąć w czerep przeciwnika. Problem tylko w jednorazowości zastosowania tego worka, czyli broni. Przy drugim zamachu trzeba mieć nowy worek i nową górę banknotów, bo starego już po prostu nie ma. Do tego wszak sprowadza się odpieranie ataku rakietą wartą sto kilo złota drugą rakietą wartą kolejne sto kilo złota, gdy jednocześnie umiera setka dzieci z braku paru deka tego kruszcu na jedzenie dla nich!
W niektórych starych kulturach plemiennych spór rozstrzygali sami bezpośrednio zainteresowani adwersarze okładając się pięściami albo pałkami, słuszność była po stronie właściciela mocniejszej pięści lub twardszej czaszki. Ten pomysł nie jest prymitywny, a wprost przeciwnie – mądry i cywilizowany. Nasz jest barbarzyński.
Spójrzcie na to zdjęcie: żołnierz, stosy sprzętu do zabijania i poranione drzewa. Wiele widziałem podobnych zdjęć z wojny w Ukrainie, zamieszczam to jedno, bo trudno wszystkie kopiować do laptopa. Na wojnie giną ludzie i zwierzęta, ale też i drzewa. Mimo ludzkiego barbarzyństwa może nie było tych śmierci, gdyby politycy byli chociaż trochę lepsi i mądrzejsi od średniej dla społeczeństw. Nie są tacy. Są głupsi i gorsi, są zakałą ludzkości. Wybieramy ich, słono opłacamy, dajemy władzę, a oni zamiast wiernie nam służyć, potrafią doprowadzić do wojny, jak to pokazuje historia od czasów Peryklesa. Wojny na worki naszych pieniędzy, wojny, w której giną ludzie, zwierzęta i drzewa, a logiczne jest i sprawiedliwe, by sami ze sobą wojowali na pałki i własne czerepy.
* * *
Cytat z wykładu na kanale YT „Wolność w Remoncie”, prowadzonym przez Tomasza Wróblewskiego z Warsaw Enterprise Institute.
>>Nic, co stworzyli sami Rosjanie przez ostatnie 300 lat, nie przełożyło się na świetność ich państwa. Ani kapitał ludzki, ani trwałe sojusze, ani myśl polityczna. Jeśli Rosja jest cywilizacją, jak lubi powtarzać Putin, to to jest cywilizacja zmarnowanych szans, cywilizacja autodestrukcji. (…) Tym, co ostatecznie decyduje o wygranym pokoju, nie jest brutalna siła, ale fundamenty cywilizacyjne, idee, instytucje. Wszystko to buduje trwałe odporności i przewagi. (…) Jeżeli gdzieś w ostatnich 30 latach w historii Rosji mieliśmy od czynienia z jakimś przebłyskiem, jednym czy drugim geniuszem taktycznym, to w żaden sposób, w żaden nie przyczyniło się do cywilizacyjnych świetności Rosji. (…) Ameryka, jak i cały Zachód, przeżywają obecnie wielki kryzys moralny, tożsamościowy, i skutkiem tego właśnie jest rozprężenie i chaos geopolityczny. Tym, co na nowo może Zachód scementować, to jak na ironię losu wizja która nam grozi ze strony chińskiej alternatywy, czyli świat anarchii spięty brutalną siłą jednego imperium ponad wszystkimi.<<
Pan Wróblewski wspomina o kłopotach Zachodu. Dostrzegam je i uważam, że najgłębsza ich przyczyna tkwi w zbyt długim okresie spokoju i dobrobytu. Nam, ludziom, brak presji poważnych niebezpieczeństw i niedostatków mocno szkodzi – i odwrotnie: ta presja wpływa na nas ożywczo. Stawia nas na nogi. Pozwala jasno oceniać, co w życiu jest ważne, co mniej, a co jest wymysłem gnuśniejących umysłów. Mobilizuje do działania i pokonywania przeszkód. Ułatwia ustalanie celów, a te czyni łatwiej dostrzegalnymi i wartościowszymi.
Szkoda tylko, że to otrzeźwienie związane jest nierzadko z morzem ruin i bezkresem cierpień, jeśli dochodzi do wojny. Właśnie ten dostrzegalny, chociaż nie kategoryczny, związek jest straszny, bo wystawiający nam jak najgorszą ocenę i źle wróżący na przyszłość. Jeśli nawet nie dochodzi do wojny, ponosimy ogromne koszta niekończących się przygotowań do niej. Ile moglibyśmy osiągnąć, jak żyć, gdyby nie one? Gdy bylibyśmy inni?
Dopisek.
Słowa rosyjskiego dziennikarza Aleksandra Niewzorowa (z konieczności mieszkającego bodajże we Włoszech) w tłumaczeniu Andromedy, przepisane z jej kanału na YT.
>>Wojna na Ukrainie rozebrała Rosję do naga i jest już absolutnie pewnym, że Rosja to nie imię państwa, jest to nazwa systemu. Paskudnego, śmiertelnego i skrajnie podłego systemu, ciężkiej choroby ludzkości. Nie ma już wątpliwości co do jej śmiertelności. No, coś podobnego do szczególnego szczepu dżumy.
(…) Praktycznie każda wojna w całej historii Rosji była Buczą, była tym samym zestawem bestialstwa, morderstw i przestępstw.
(…) Rosja wiecznie nadymała swoje botoksowe policzki „ratowniczki ludzkości”, ale sama okazała się tym złem, przed którym trzeba w trybie pilnym ratować planetę.
(…) Nawet pełne wojskowe strategiczne zwycięstwo z wypchnięciem Rosji ze wszystkich, absolutnie ze wszystkich ukradzionych terytoriów, to… to niestety nie jest zwycięstwo. Zwycięstwo to likwidacja Rosji jako agresora, a Rosja jest wyłącznie agresorem. Ona nie ma innej roli historycznej, ona nie ma innego przeznaczenia, ona nie ma żadnych innych umiejętności. Pozbawiając ją możliwości bycia agresorem, podbijania, topienia, dokonywania ludobójstw, deportowania, palenia i gwałcenia, pozbawiacie ją sensu istnienia.<<