110824
Na poprzedniej wędrówce roztoczańskiej jeden z przygodnych rozmówców zapytał, czy znam ładne pagórki na południe od wsi Błażek. Odpowiedziałem, że zapewne tam byłem, ale nie będąc pewny, po powrocie do domu sprawdziłem. Okazało się, że tylko raz przeszedłem w pobliżu, zostawiając sporą białą plamę. W ten sposób trasa na dzisiaj została wybrana.
W okolicy tej wioski sporo jest mało urozmaiconych, niemal płaskich pół, ale poznałem dwa ładne miejsca ominięte w czasie poprzednich włóczęg. Pokazuję je na zdjęciach poniżej.
Na pewno będę do nich wracał, a powroty zacznę w czasie złotej jesieni, wszak wiele tam zostało nieobejrzanych zakątków. Wielokrotnie się przekonałem, że w ładnych miejscach, a więc o urozmaiconej rzeźbie, wystarczy przejść to samo pole w drugą stronę, albo wejść na sąsiednie, wyższe lub niższe, albo podejść do nieodległej grupy drzew, by zobaczyć nowe oblicze najbliższej okolicy, zmieniony wygląd zboczy, pól i miedz na nich. Mówicie, że mimo wszystko już to widziałem? Zakochany też już widział ją wiele razy, a nadal patrzy jakby dopiero poznawał.
Pogoda wymarzoną nie była, ale, może w zamian, miałem dobrą temperaturę do drapania się po górkach.
Kilka razy zdarzyło mi się widzieć przemianę oglądanego miejsca pod wpływem słońca. Obserwowałem jak bardzo, często nie do poznania, nasza gwiazda wypięknia Ziemię. W domu, porządkując zdjęcia, wykasowałem zdecydowaną większość zrobionych w chmurnych chwilach.
Nadal można się cieszyć kwitnieniem. Na ścierniskach rozkwitł fiołek trójbarwny w ilości nie do policzenia, ale i sporo widziałem drobniutkich niezapominajek polnych. Mój aparat fiołka dostrzeże, o ile będzie okazałym kwiatem, i odpowiednio ustawi parametry, ale nie potrafi tego z drobniejszymi kwiatami. Dzisiaj wpadłem na pomysł (dlaczego dopiero teraz??), jak mu pokazać, co chcę sfotografować. Otóż urywałem jeden kwiat rumianku, kładłem go obok kwietnego drobiazgu, i ten kwiat, zdecydowanie większy, pokazywałem maszynie. Zdjęcia okazały się lepsze, ale nadal daleko im do wysokiej jakości. Ta jest już poza moim zasięgiem.
W podobny sposób fotografowałem łyszczec polny. Kwiaty tej niepozornej, wprost tuzinkowej, rośliny są dla mnie wyjątkowo ładne. Kiedy zobaczę piękną kobietę, ogłada zakazuje mi gapienia się na nią – tutaj właśnie ujawnia się przewaga kwiatów łyszczca: mogę stać i patrzeć, a nawet mogę klęknąć nad nimi i się gapić ile tylko zechcę.
Nieopatrzenie wyrwałem jeden krzaczek. Niosłem go później w ręku, bo szkoda było mi wyrzucić. W czasie przerwy kępkę zasadziłem w ziemi. Może się przyjmie, skoro miała korzenie?
Widziane z daleka uschnięte drzewo przypomniało mi podobnie smutne w Gross Rosen. Po minucie okazało się, że skojarzenie było właściwe: stałem na miejscu spalenia przez Niemców w czasie okupacji polskiej rodziny za ukrywanie żydowskiego małego dziecka. Obok drzewa wyciągającego martwe konary ku niebu leży głaz z tablicą. Jej treść zrobiła na mnie wielkie wrażenie faktami, przesłaniem i jakością stylu. Teraz już się tak nie pisze.
„Jeśli coś Cię trapi, lub jesteś niezadowolony ze swojego życia...
Zginęli, abyś ty mógł być wolny i szczęśliwy. Pamiętaj!”
Jakże prawdziwe przesłanie! W jak wielką umysłową i kulturową pustkę obecnych młodych ludzi trafiające! Jak bardzo tak zwana poprawność polityczna zataiła nasze dzieje lub je zafałszowała!
W tym miejscu niemieccy barbarzyńcy spalili żywcem małe dzieci!! Wspomniałem moich kilkuletnich wnuków i poczułem gorzką gulę w gardle a w oczach łzy.
„Pamiętaj!” Pamiętam, nie zapomnę.
Na Zachodzie nie mówi się o zbrodniach popełnionych przez Niemców, bo przecież oni są porządni, cywilizowani. To naziści są wszystkiemu winni, to oni wymordowali miliony, a obozy koncentracyjne były polskie. Z racji przypisania sobie wieczystej moralności i praworządności pouczają nas, Słowian, jak należy żyć, co jest dobre i godne, a co nie.
Czyni to naród odpowiedzialny za śmierć dziesiątków milionów ludzi! Znowu przypomniała mi się wypowiedź pewnego dziennikarza w rozmowie o przewodzeniu Europie przez Niemców z racji ich gospodarki, kultury i moralności: ów człowiek powiedział, że pomnik moralności Niemców jest w Oświęcimiu.
Jest też tutaj, na roztoczańskim polu, jest w tysiącach miejsc naszej umęczonej ojczyzny. Nie można o tym zapomnieć. Owszem, trzeba nam robić z Niemcami interesy, ale gadanie o przyjaźni jest mrzonką, a przyznawanie im prawa do przewodzenia Europie przejawem historycznej ignorancji.
Obrazki ze szlaku.
Po raz pierwszy w tym roku jadłem owoce aronii. Właściwie tylko wysysam z nich sok, bo o ile ten jest dobry i świetnie gaszący pragnienie, to miąższ niezbyt jest smaczny.
Nieliczne już gwiazdnice, ale odmiany jak zwykle pewny nie jestem. Waham się między gajową, błotną albo… nie, raczej nie jest to odmiana trawiasta.
Słoneczniki chyba się schowały przed deszczem.
Malin posmakowałem, przyznaję.
Nie zwiększałem nasycenia, właśnie tak zachodziło słońce tego dnia.
Wieś na Roztoczu: ładne zadbane domy, porządek wokół, słońce, dostatek, spokój. Czy mieszkańcy znają tamto miejsce nieodległe w przestrzeni, a bardzo dalekie przemianami minionych osiemdziesięciu lat?
Trasa: z Błażek na zachodnim Roztoczu w stronę Blinowa Pierwszego, następnie przez Stare Moczydła na pola między Pasieką Kolonią a Pasieką. Powrót do Błażek.
Statystyka: nieco ponad 12 godzin w drodze, a przeszedłem 22 km.
Wydawałoby się, że pola wszędzie jednakie. Nie jest to prawda, a to dlatego, że nie są to płaskie tereny gdzie jak okiem sięgnąć pola. To zróżnicowanie terenu potrafi, zresztą sam o tym piszesz, zmienić spojrzenie chociażby na poboczach pojawiają się nie zawsze te same kwiaty. A to suche drzewo ten kamień z tablicą potrafi łzę wycisnąć. I znowu zadaję sobie pytanie - dlaczego, dlaczego człowiek potrafił stać się takim zwyrodnialcem, zabijając dzieci, które tak ufnie podchodzą do dorosłego, niczym nie skażone bez względu gdzie urodziło się kim byli rodzice. Teraz mamy pokój, pozorny, nie mamy wrogich wojsk. A każdego dnia giną dorośli, dzieci z rąk naszych bliskich, a także obcych z jakiego powodu? Nie potrafię znaleźć odpowiedzi. Co w człowieku siedzi?
OdpowiedzUsuńZnalazłeś wiele maleństw kwitnących, zawsze mnie rozczulają te kwiatki. Pola już smutne puste, spokojnie oczekują na kolejny cykl. W naszych stronach coraz mniej pól, coraz mniej zwierzyny w gospodarstwach. Szybko udaje się przekształcić działki z rolnych w budowlane. I powstają betonowe klocki albo też betonowe ale bardziej ekskluzywne obiekty.
A Tobie życzę wędrówek po tych bezdrożach, które są łaskawe i obdarzają pięknymi widokami.
Aleksandro, jak oboje wiemy, wiele zależy od patrzenia, od postrzegania konkretnych osób. Jeśli się chce i potrafi, wszędzie znajdzie się coś innego i ładnego. Malusie kwiatki polne na mnie też tak działają :-) A domy na niedawno jeszcze uprawianych polach? Cóż, w pewnej mierze jest to uzasadnione potrzebami. Zapewne zgodzisz się ze mną gdy napiszę, że większą uwagę należałoby przykładać do planów zabudów, chociażby ze względu na praktyki firm budujących mieszkania na sprzedaż, które upychają domy na działkach jakby to były sardynki w puszkach. Uważam też, że ludzie z miasta budujący domy na polach powinni być oficjalnie poinformowani, na przykład przy wydawaniu pozwolenia na budowę, o specyfice prac rolnych – i dalej: ich skargi na warczący wieczorem kombajn czy traktor z pługiem powinny być po prostu odrzucane. A są rozpatrywane, bywają częste, męczące i przeszkadzające kontrole gospodarstw rolnych po donosach bubków nie wiedzących, skąd się bierze jego jedzenie.
UsuńAleksandro, poszczególni ludzie mogą być bardzo łagodni, wyrozumiali, empatyczni, ale jako ludzkość jesteśmy nadal jaskiniowcami. Całą różnicę widzę tylko w sprzęcie służącym do rozbijania łbów innym: kiedyś były kamienie i maczugi, teraz są kałachy i rakiety. A do Niemców nie mam zaufania.
Jesteśmy teraz, ja i wnuczka, w Bieszczadach. Dzisiaj byliśmy na Połoninie Wetlińskiej. Wspaniałe są z niej, rozległe i prawdziwie górskie widoki!
Wspaniałych wędrówek, wyobrażam sobie na jakie fajne widoki Możecie trafić. Dobrze, że Bieszczady są jeszcze nie rozdeptane, Chociaż przed laty byłam nad zaporą na Solinie budki, chińskie pamiątki i tłumy.
UsuńDwanaście lat nie byłem w Bieszczadach i widzę, jak wiele się zmieniło. Przybyło dużych domów przeznaczonych na noclegi dla turystów, sklepów, no i oczywiście płatnych parkingów wszędzie tam, gdzie jeżdżą turyści. Tych też przybyło. Wczoraj, dzisiaj, trudno było zrobić zdjęcie tak, aby nikogo nie było w kadrze. Na zaporę też się wybieramy, ale w drodze powrotnej.
UsuńKrzysiek, gdy widzę skoszone pola, to myślę o rżysku.
OdpowiedzUsuńByłem ciekawy skąd taka nazwa się wywodzi. Pogrzebałem w internecie i wyczytałem, że Poznaniacy na żytni chleb mówili rżany chleb. Otóż w dawnej polszczyźnie reż to obecne żyto. (rosyjski рожь). Dawniej rżysko pozostawało tylko po skoszonym życie. Ściernisko to były resztki po innych zbożach. Krzysiek, jeszcze przed wygnaniem wygoniłem w szeroki świat czerwończyki.
Jan Wygnaniec
Też się kiedyś dowiadywałem, jaka jest różnica między rżyskiem a ścierniskiem.
Usuń:-) W obecnej polszczyźnie praktycznie są już to synonimy.
Zajrzę do Ciebie. Dziękuję za podpowiedź.
Znowu jesteś u córki!? Ona ma za dobrze z Tobą!
Łyszczec polny ma również rodzeństwo, a jednym z nich jest łyszczec wiechowaty w środowisku działkowiczów znany jako gipsówka. Wtedy zachodziłem w głowę dlaczego tak? Gipsówka jako pojedynczy kwiat nie był najbardziej urodziwy. Ale wystarczyło ściąć jedną różę, do tego kilka gałązek gipsówki i powstawał piękny bukiet, nawet ładniejszy niż ten z kwiaciarni. W bukiecie róża wyglądała jak królowa otoczona damami dworu. Dzisiaj wiem skąd się wzięła nazwa gipsówki. Powstała od łacińskiej nazwa łyszczca - gypsophila. I wszystko jasne.
UsuńJan Wygnaniec
Janku, zawsze wyszukasz ciekawe informacje.
UsuńDla mnie nie wszystko jasne, bo co to słowo oznacza w łacinie? Drugi jego człon jest domyślny, to upodobanie w czymś, umiłowanie nawet, ale pierwszy? Znalazłem informację: to od gipsu, czyli nasza potoczna gipsówka jest prawidłowa. Po złożeniu można wysnuć taki wniosek: roślina lubiąca rosnąć na wapiennych lub kredowych ziemiach. Zgadzasz się z tym wnioskowaniem?
OK
UsuńOK
OdpowiedzUsuń